Władysław Frasyniuk, jeden z przywódców podziemnej Solidarności, kilkakrotnie pobity przez bezpiekę, spędził blisko cztery lata w więzieniach PRL. Dziś jest siłą usuwany z kontrmanifestacji smoleńskiej przez policję RP. Werdykt w sprawie Frasyniuka wydał już poseł Piotrowicz, były prokurator stanu wojennego, dawniej w PZPR, obecnie w PiS
O Frasyniuku wypowiedziała się także „Gazeta Polska” sugerując, że lider dolnośląskiej „S” nieuczciwie zbudował swoją firmę po 1989 r.
W najnowszej Kronice Skórzyńskiego także o: wypowiedzi premier Szydło w Auschwitz, nominacjach na dyrektorów banków kontrolowanych przez państwo, niepokornych uczniach, którzy do Sejmu chcieli wnieść nieprawomyślne przypinki.
Poseł PiS Stanisław Piotrowicz stwierdził w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że zawsze był wrogo nastawiony do PRL. Prokurator stanu wojennego, działacz partii komunistycznej od 1978 r. powiedział: „Ja swoich poglądów nie zmieniłem”. Oświadczył, że znany był z tego, że miał „silne prawicowe poglądy”. Skrytykował postawę Władysława Frasyniuka: „Przykro, że człowiek, który kiedyś walczył o wolność, dziś tę wolność chce ograniczać innym”.
Ks. prof. Czesław S. Bartnik, teolog i filozof, przedstawił w „Naszym Dzienniku” interpretację sytuacji w kraju. Jego zdaniem, „mało polska, a bardziej probrukselska” PO szła w ślady PZPR w ateizmie państwowym. „Kiedy w 2015 roku przegrała wybory z nową szczeropolską partią nowej >>dobrej zmiany<<, starającej się kontynuować >>Solidarność<< bez oszustw, to partia przegrana wpadła we wściekłość i na wygranych, i na ich wyborców. Dobierając sobie jeszcze innych przegranych, ogłosiła swój pozaprawny, buntowniczy i probrukselski stan wojenny. Wprawdzie nie użyła jeszcze wojsk sąsiedzkich ani własnych bojówek ostro uzbrojonych, ale stara się za pomocą najrozmaitszych środków unieruchomić nowe władze Polski i swymi działaniami objąć wszystkie dziedziny życia w kraju, łącznie z religią i moralnością. I tak przeżywamy znowu swój stan wojenny. […] Takiej hańby w naszej historii jeszcze nie było. […] Z najbardziej godnych postaci historycznych robi się łajdaków w życiu prywatnym, mało inteligentnych, no i zwykle umierających na choroby weneryczne (chyba żeby usprawiedliwić życie dzisiejszych). A prawdziwie godni mieliby być tylko ludzie pochodzący z Białorusi, Litwy, Niemiec, Francji, a przede wszystkim Żydzi (niekiedy się przedstawia, że już Mieszko I był Żydem, bo >>Polacy<< ówcześni byli pijakami). Wiadomo więc, że po takich wykładach historycznych młody, szlachetny i honorowy Polak nie będzie dumny ani z historii polskiej, ani z wybranego rządu, który chce nasze życie >>repolonizować<<”. (Tytuł artykułu ks. profesora: Alternatywny >>stan wojenny<< w Polsce.)
W Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich, Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady premier Beata Szydło, wraz z ministrem kultury Piotrem Glińskim, podpisała list intencyjny w sprawie utworzenia nowego Muzeum „Sprawiedliwi spod Auschwitz”. Ma ono upamiętnić mieszkańców Oświęcimia i okolic niosących pomoc więźniom obozu. Do współpracy przy projekcie nowego muzeum nie poproszono Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. W przemówieniu premier Szydło stwierdziła, że „Auschwitz to w dzisiejszych niespokojnych czasach wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić bezpieczeństwo i życie swoich obywateli”. Słowa te zostały zacytowane przez PiS na Twitterze w wersji nieco zmienionej: „Auschwitz to lekcja tego, że należy uczynić wszystko, aby chronić swoich obywateli”. Wkrótce jednak, jak informuje „Gazeta Wyborcza”, zniknęły z konta partii. Natomiast „Wiadomości” TVP, relacjonujące wizytę premier Szydło w Auschwitz w ogóle nie wspomniały tego dnia o jej wypowiedzi.
Wiceprezesem banku Pekao SA, który powrócił pod kontrolę skarbu państwa – PiS określa ten proces jako „repolonizację” – został Michał Krupiński, do marca tego roku prezes również należącej do państwa spółki PZU. Nowym prezesem Alior Banku, kontrolowanego przez PZU, został Michał Chyczewski.
„Ktoś, kto jest u władzy, zatrudnia sobie osoby do wypełniania określonych funkcji w spółkach Skarbu Państwa, i tak było, jest i będzie” – odpowiedział Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta na pytanie o zatrudnienie Małgorzaty Sadurskiej w zarządzie PZU. „Zawsze w momencie, kiedy ktokolwiek obejmuje władzę i obejmował do tej pory w Polsce, to dotyczyło każdej formacji politycznej – można dzisiaj powiedzieć, PSL, PO, PiS – to zawsze jest w ten sposób, że są spółki, są miejsca, gdzie te osoby będą zatrudniane” - wytłumaczył minister Dera w Radio RMF FM.
Publicysta „Gazety Polskiej Codziennie” Ryszard Kapuściński pisze do Władysława Frasyniuka: „Przynosi Pan wstyd pierwszej Solidarności i ludziom, którzy walczyli kiedyś o wolną Polskę. Niech Pan wreszcie przestanie jątrzyć – przez wzgląd na tych, którzy kiedyś panu wierzyli i uważali pana za bohatera. Niektórzy do dzisiaj zadają sobie pytanie, czy zmiana pana poglądów nie jest związana z firmą transportową, którą z takim rozmachem otworzył pan na początku lat 90. Wielu wciąż pyta, jak prosty robotnik w jednej chwili założył firmę, w której znalazło się kilkadziesiąt ciężarówek?”.
Zgodnie z zapowiedziami Małgorzata Sadurska opuściła urząd szefa Kancelarii Prezydenta i tego samego dnia została powołana na stanowisko członka zarządu PZU. Nadzór z ramienia skarbu państwa nad PZU sprawuje premier Beata Szydło.
Troje uczniów z I Liceum Społecznego Bednarska nie zostało wpuszczonych do Sejmu na Turniej Debat Historycznych organizowanych przez IPN. Straż Marszałkowska i przedstawiciele IPN nakazali im zdjąć przypinki: „Nie dla chaosu w szkole”, „Uchodźcy mile widziani”, „Obarczony genem zdrady” itp. Młodzi ludzie odmówili, twierdząc, że mają prawo do prezentacji własnych poglądów. Według Centrum Informacyjnego Sejmu „obowiązujące na terenie Sejmu przepisy bezpieczeństwa i organizacyjne przewidują m.in., że przedmioty, które mogą zostać użyte w sposób zagrażający porządkowi, powinny być pozostawione w szatni. Uczniów poinformowano, że formuła debaty nie umożliwia udziału z tego typu emblematami”. Natomiast jedna z niewpuszczonych do Sejmu uczennic Julia Nowicka powiedziała: „Marszałek Kuchciński dał nam bardzo poważną i trochę zatrważającą lekcję cenzury, lekcję tego, jak wygląda w tej chwili sytuacja polityczna w naszym państwie”.
Eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski tłumaczy w „wSieci” powody swego kandydowania na przewodniczącego Rady Europejskiej i rozstania z Platformą Obywatelską. Do przeciwstawienia się Donaldowi Tuskowi skłonić go miało „zniesławianie Polski” przez „totalną opozycję”, propagującą na Zachodzie tezę o zagrożeniu demokracji w naszym kraju. „Te tezy […] autoryzuje Donald Tusk, sterujący nieformalnie opozycją, szykujący z naruszeniem wszelkich norm swój powrót do krajowej polityki. Poparł procedurę przeciw Polsce z trybuny Parlamentu Europejskiego. To było szkodzenie swojej ojczyźnie. Dla mnie granica nie do przekroczenia, moje non possumus. […] Po przekroczeniu tej granicy zgodziłem się na propozycję Jarosława Kaczyńskiego. Szedłem na druty, choć wielu mówiło: >>Nie rozumiemy<<”. […] Nastał czas imponderabiliów. Byłem na sali plenarnej, gdy Donald Tusk poparł procedurę Komisji Europejskiej prowadzącą do sankcji przeciw Polsce. Powiedziałem sobie wtedy w myślach: >>Co za szmata<<”. Saryusz-Wolski, który w latach 1986-1989 należał do PZPR, mówi, że PO „reprezentuje dziś interesy ongiś przeciwników Europy, w tym ubeków. Bo Platforma z partii postsolidarnościowej stała się dziś partią protektorów postkomuny”.
Policja usunęła siłą z Krakowskiego Przedmieścia kontrmanifestację Obywateli RP, która usiłowała zablokować marsz zwolenników PiS. W sprawie 91 osób skierowano wnioski do sądu za blokowanie jezdni na trasie przemarszu tzw. miesięcznicy smoleńskiej. Siedem osób ma odpowiedzieć „za złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego”. Jednym z usuniętych siłą manifestantów był Władysław Frasyniuk, któremu grozi wyrok 3 lat więzienia za popychanie policjanta.
Jarosław Kaczyński podczas tzw. miesięcznicy smoleńskiej powiedział: „Dochodzimy do prawdy. Ekshumacje pokazują bezmiar barbarzyństwa rosyjskiego, ale także bezmiar barbarzyństwa polskich władz z tego czasu. […] I to barbarzyństwo ma niestety tu w Polsce swoich obrońców. Słyszymy ich, słyszymy i wiemy w czyim interesie i dla kogo robią tutaj te awantury. […] Dowiadujemy się czego chcą ci, którzy są naszymi przeciwnikami. Chcą Polski, która się cofnie do czasów PRL-u. Chcą Polski, w której katolicy, większość nie będzie miała praw. […] Ale powtarzam: prawda będzie zwyciężała. […] I żadne próby przeciwstawienia się prawdzie nic nie pomogą. Tak, w Polsce jest ogromnie rozbudowana agentura obcych państw. I musimy się z tym liczyć. Ale to nie zmieni faktu, że prawda zwycięży, że zwycięży Polska, zwycięży niepodległość!".
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze