Dziennikarka Masha Gessen napisała w „New Yorkerze” zdanie, które wielu czytelników zinterpretowało jako oskarżenie Polaków o wymordowanie 3 mln Żydów. Redakcja je doprecyzowała. Wyjaśniamy, co się stało, co naprawdę napisała Gessen - i o czym świadczy awantura o jedno zdanie
Masha Gessen jest dziennikarką tygodnika „New Yorker” - jednej z najbardziej wpływowych gazet w USA, czytanej przez liberalne i lewicowe elity (nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie).
26 marca ukazał się jej artykuł pod tytułem „Historycy atakowani za odkrywanie roli Polski w Zagładzie” - w całości można go przeczytać tutaj. Powstał po rozmowie z prof. Janem Grabowskim.
Artykuł Gessen dotyczy procesu wytoczonego dwojgu historykom (prof. Grabowskiemu oraz prof. Barbarze Engelking) za domniemane naruszenie w książce „Dalej jest noc” czci nieżyjącego sołtysa wsi Malinowo Edwarda Malinowskiego. Proces obszernie relacjonowaliśmy w OKO.press. 9 marca sąd pierwszej instancji nakazał historykom przeprosić krewną Malinowskiego, Filomenę Leszczyńską. Formalnie to ona pozwała historyków - chociaż faktycznie proces „wspierała” popierana przez władze PiS organizacja pozarządowa, „Reduta Dobrego Imienia”.
Gessen relacjonuje obszernie proces. Pisze:
„Kłopoty prawne dwojga historyków mają źródło w trwających staraniach rządu, aby rozgrzeszyć Polskę - zarówno etnicznych Polaków, jak i państwo polskie - ze śmierci trzech milionów Żydów w Polsce pod okupacją nazistowską”.
Dziennikarka opisuje także narrację rządową o tym, co się wydarzyło - nazywając ją próbą przedstawienia Polaków i Polski jako „szlachetnej ofiary” i wspominając, że około jednej czwartej drzewek posadzonych w Yad Vashem w Izraelu w celu upamiętnienia „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” jest ku czci Polaków ratujących Żydów.
Dodaje jednak:
„Druga część tej historii jest taka, że połowa europejskich Żydów zamordowanych w czasie Zagłady została zabita na ziemiach, które były Polską przed wojną; Żyd w Polsce miał 1,5 proc. szansę na przeżycie. Nie całe zabijanie zostało przeprowadzone przez Niemców, albo chociaż przez nich wymuszone”.
Duża część krytyków nie doczytała (jak zaraz zobaczymy) do tej części tekstu Gessen. Zatrzymali się na jego pierwszym zdaniu:
„Żeby rozgrzeszyć naród z zamordowania trzech milionów Żydów, rząd polski posunie się nawet do oskarżenia badaczy o obrazę czci”
(ang. „To exonerate the nation of the murders of three million Jews, the Polish government will go as far as to prosecute scholars for defamation.)
To zdanie wzbudziło falę oburzenia i protesty - z groźbami pozwu wobec autorki i dyplomatycznej interwencji włącznie. W poniedziałek 29 marca zostało też zmienione przez redakcję (o czym piszemy na końcu).
„Próba stworzenia obrazu, w którym przypisuje się Polakom odpowiedzialność za śmierć 3 mln Żydów jest czymś niebywałym. Ta manipulacja będzie przedmiotem zdecydowanej reakcji polskiej dyplomacji”
- napisał na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.
Ambasada USA w Waszyngtonie, według słów wiceministra dla PAP, „skierowała do redakcji «New Yorker» słowa jednoznacznego oburzenia manipulacyjnym charakterem tekstu, żądając jego usunięcia” (redakcja nie usunęła tekstu).
Na Twitterze wyrażali oburzenie nie tylko publicyści i komentatorzy, dyskutując o tym, czy warto wytoczyć Gessen albo jej redakcji proces (z konkluzją: nie warto, bowiem gwarantowana 1. poprawką do konstytucji USA wolność słowa najprawdopodobniej sprawi, że pozew zostanie oddalony).
Portal wPolityce.pl zajął się także zaglądaniem w życie osobiste Mashy Gessen - pisząc, że jest ona „znaną aktywistką LGBT, przedstawiającą się jako osoba «niebinarna»”.
W ten sposób autorom udało się połączyć w tej historii Żydów, lesbijki i osoby niebinarne.
Artykuł Gessen oburzył jednak nie tylko zwolenników obecnych władz w Polsce. Oświadczenie wydały m.in. Środkowoeuropejski oddział American Jewish Comittee, Muzeum Auschwitz i Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
Dyrektor Muzeum Auschwitz dr Piotr Cywiński pisał, że artykuł Gessen zawiera „tak wiele kłamstw i zniekształceń, że trudno jest uwierzyć, iż jest to zbieg okoliczności”. O pozwie wobec historyków pisał „pozew o zniesławienie, które opisuje autorka, jest de facto prywatnym pozwem cywilnym, do którego każdy ma prawo” (co jest, dodajmy, niepełną informacją - bowiem pozew ten był intensywnie wspierany przez współfinansowaną przez państwo organizację).
„Całkowicie szokujące jest założenie, że to naród (wyraźnie wymieniony w tym samym zdaniu, które odnosi się do polskiego rządu) odpowiedzialny jest za zamordowanie trzech milionów Żydów”
Znacznie bardziej wyważone oświadczenie wydało Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
„Wymowa tego zdania może być zinterpretowana jako oskarżenie etnicznych Polaków/ek czy państwa polskiego o pełną odpowiedzialność za Zagładę na ziemiach polskich. W dyskusjach na temat relacji polsko-żydowskich podczas Holokaustu - a zwłaszcza debatach o stopniu odpowiedzialności za wydawanie czy mordowanie Żydów - nikt nie twierdził i nie twierdzi, że Polacy czy państwo polskie są winni śmierci trzech milionów Żydów.
Twierdzenie takie nie tylko nie jest zgodne z faktami historycznymi, ale jest po prostu kłamstwem. Zdanie zawarte w artykule w «New Yorkerze» w naszej opinii powinno zostać poprawione”.
Masha Gessen zaprotestowała. W oświadczeniu opublikowanym przez „Wyborczą” 29 marca napisała o krytykowanym zdaniu swojego tekstu:
„Zostało ono zinterpretowane wbrew logice i regułom języka jako stwierdzenie, że Polska czy też Polacy odpowiadają za śmierć wszystkich trzech milionów Żydów, którzy zginęli na polskiej ziemi podczas Holokaustu. Niczego takiego nie piszę.
Piszę jedynie, że w okupowanej Polsce zginęły podczas Holokaustu trzy miliony Żydów; że niektórzy etniczni Polacy i niektóre struktury przedwojennego państwa polskiego były zamieszane w niektóre zgony; i że rząd, pragnący oczyścić Polaków i Polskę z wszelkiego współudziału w jakiejkolwiek części Holokaustu, posuwa się do tłumienia intelektualnych dociekań”.
Przypomniała także, że sama jest potomkinią ocalałych z Zagłady - przy czym jej cioteczną babcię z córką uratowali Polacy.
OKO.press po uważnej lekturze artykułu Gessen jest skłonne przyznać rację Centrum Badań nad Zagładą:
kluczowe zdanie jest rzeczywiście źle sformułowane, chociaż nie zawiera jednoznacznego oskarżenia Polaków o wymordowanie 3 mln Żydów (co z kolei sugerują krytycy).
Z artykułu wynika jasno, że autorka nie uważa Polaków (ani państwa polskiego) za sprawców Zagłady albo za bezpośrednich sprawców śmierci 3 mln Żydów. Pisze przecież kilka akapitów niżej, że „nie całe zabijanie zostało przeprowadzone przez Niemców” (tłumaczymy dosłownie, a więc niezbyt zgrabnie), z czego wynika, kogo uważa za przede wszystkim odpowiedzialnych - chociaż i to mogłoby być napisane bardziej jednoznacznie.
Współudziału przynajmniej niektórych obywateli polskich w Zagładzie (oraz instytucji obsadzonych przez Polaków, takich jak policja granatowa) nie kwestionują zaś nawet najbardziej zagorzali zwolennicy polityki historycznej obecnych władz.
Znacznie ciekawszy dla OKO.press jest jednak fakt, że polska dyplomacja i media żyją sporem wokół - dosłownie - jednego zdania opublikowanego w „New Yorkerze”. To ważne pismo, ale to tylko jedno zdanie - które poddaje się różnym interpretacjom. Ta wyolbrzymiona i przesadzona reakcja świadczy o natężeniu emocji wokół problemu.
Opinia publiczna na Zachodzie (o historykach nie wspominając) jest doskonale poinformowana o polskich sporach o współudział w Zagładzie oraz o kampanii propagandowej prowadzonej przez instytucje państwowe. Dostrzega to samo Centrum Badań nad Zagładą, pisząc, że Gessen „celnie scharakteryzowała wysiłki polskich władz w zakresie polityki wobec pamięci i historii Zagłady”.
Nie zmieni tego jedno zdanie w dowolnym amerykańskim piśmie - nawet w „New Yorkerze”.
Redakcja pisma zmieniła jedno zdanie, którego nieprecyzyjne sformułowanie można było zinterpretować niezgodnie z intencją autorki.
Wprowadzenie do tekstu brzmi teraz: „Badacze stoją w obliczu pozwów o zniesławienie i potencjalnych zarzutów karnych - z powodu wysiłków polskiego rządu, aby rozgrzeszyć naród z jakiegokolwiek udziału w morderstwach trzech milionów Żydów w czasie nazistowskiej okupacji".
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze