0:00
0:00

0:00

"I będzie prawda […] Prawda, której dzisiaj jeszcze nie znamy, ja jej nie znam. Ale prawda! Albo stwierdzenie – dzisiaj w tych okolicznościach, które mamy – tej prawdy do końca ustalić się nie da” – powiedział Jarosław Kaczyński 10 października 2017 wieczorem stojąc na swoim podwyższeniu na Krakowskim Przedmieściu podczas 90. miesięcznicy smoleńskiej.

To zasadnicza zmiana w jego dotychczasowej narracji. Choć zwątpienie zaczęło się pojawiać w jego smoleńskich wystąpieniach już od kilku miesięcy. Przypomnijmy.

10 marca mówił: "Ujawnienie prawdy o Smoleńsku jest blisko".

10 kwietnia: "Prawda jest coraz bliżej".

10 maja: "Przyjdzie czas prawdy, pełnej prawdy".

10 czerwca: "Prawda będzie zwyciężać, będziemy wiedzieli więcej o katastrofie i o tym, co było tej katastrofy przyczyną".

10 lipca: "I wierzę, że wtedy [kiedy staną pomniki] już będziemy też dużo więcej wiedzieli o przyczynach tej katastrofy, o tym, co się stało. Poważne badania prowadzone w skali międzynarodowej są w toku".

10 sierpnia: "Wierzę, że w 8. rocznicę tragedii usłyszymy też ostateczną odpowiedź ws. przyczyn. Niezależnie od tego, jaka ona będzie".

10 września: "Marsz przybliżył nas do zwycięstwa, do tego momentu, w którym staną pomniki, w którym zostanie wyjaśniona prawda".

10 października: "Prawda, albo stwierdzenie – dzisiaj w tych okolicznościach, które mamy – tej prawdy do końca ustalić się nie da".

Cicho zrobiło się też o samej podkomisji smoleńskiej, powołanej w MON przez Antoniego Macierewicza, której praca w zasadzie jest dla opinii publicznej niejawna. OKO.press jakiś czas temu wysłało zapytania, co słychać w zespole dowodzonym przez dr. Kazimierza Nowaczyka, ale odpowiedzi się nie doczekało.

W tonie pełnym rezygnacji wypowiadał się również ostatnio minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Szef MSZ ubolewał, że nie udało się jednak odzyskać od Rosji wraku i nie wiadomo w sumie, co jeszcze można w tej sprawie zrobić.

Macierewicz wciąż na tropie

Ze smoleńskich wystąpień prezesa PiS zniknął też wątek badań podkomisji smoleńskiej i chwalenia Antoniego Macierewicza. Sam Macierewicz nie ustaje jednak w składanych od 7 lat zapewnieniach, że już niedługo dowiedzie, że katastrofa w Smoleńsku nie była wypadkiem lotniczym, ale działaniem wrogich sił.

Z okazji 90. miesięcznicy wystąpił w TV Republika: "Pan prezes powiedział też, że albo w sposób otwarty powiemy, że nie jesteśmy w stanie zdefiniować sytuacji, albo ją przedstawimy. Myślę, że dzisiaj mogę zagwarantować, że przedstawimy odpowiedź. Materiały, którymi dysponujemy pozwalają jasno wyjaśnić sytuację i kto za to odpowiada".

"Mówię o materiałach, które są analizą lotu, a także o materiałach, które powstały na podstawie rekonstrukcji samolotu, a także odtworzenia struktury w oparciu o istniejący bliźniak i zestawienie go ze zdjęciami" - powiedział. Te dane przekazano do "najlepszego instytutu na świecie", który zajmuje się "wirtualną rekonstrukcją" takich katastrof jak ta z 10 września 2010 roku. To ma ostatecznie wyjaśnić - do wiosny 2018 - przyczyny katastrofy.

To inny poziom jeżeli chodzi o precyzje, jak i stopień naukowej wiarygodności.

TV Republika,10 października 2017

Sprawdziliśmy

Samobój. To znaczy, że ustalenia podkomisji smoleńskiej były do kitu

To wyznanie Macierewicza zabrzmiało tak, jakby deprecjonował prace "swojej" podkomisji smoleńskiej. Co prawda, powiedział, że wcześniejsze rekonstrukcje - miał na myśli film podkomisji z 10 kwietnia - "przybliżały i pokazywały z grubsza przebieg wydarzeń, ale nie miały takiego stopnia wiarygodności, jakim cieszy się instytut, który na nasze zamówienie realizuje tę pracę".

Przypomnijmy, że osławiony już filmik z eksperymentu podkomisji smoleńskiej miał dowodzić, że przyczyną tragedii rządowego Tupolewa był „wybuch ładunku termobarycznego”. Na dowód wysadzono w powietrze makietę fragmentu samolotu, co również uwieczniono w filmie. Eksperci zgodnie obśmiali ten „eksperyment”, wskazując m.in., że okna na modelu samolotu zostały namalowane. A to istotny szczegół, ponieważ gdyby były ze szkła, to by w przypadku wybuchu popękały… A we wraku Tupolewa okna ocalały, co oznacza, że żadnego wybuchu nie było.

Tajemniczy instytut, tajemnicze zagrożenie

Na pytanie: "A co to jest za instytut?" Macierewicz odpowiedział, że na razie zachowa tę informację dla siebie. Ponieważ "znajdujemy się w sytuacji, w której wyjaśnienie dramatu smoleńskiego to nie tylko kwestia sporu intelektualnego".

To także - ciągnął swój wywód szef MON - "element bardzo poważnej walki politycznej, w której bierze udział jedno z największych mocarstw na świecie, które jest zainteresowane tym, żeby wyjaśnienie prawdy nie miało miejsca".

Nie mam zamiaru narażać tych osób ze względu na to, że posługujemy się prawdą.

TV Republika,10 października 2017

Sprawdziliśmy

Absurd do kwadratu. Tajemnicze mocarstwo zagraża tajemniczym ekspertom

Antoni Macierewicz miał chyba na myśli Rosję, kiedy mówi o "jednym z największych mocarstw na świecie". Teoretycznie pozostają jeszcze Chiny, bo USA i Niemcy z założenia odpadają.

"Światowa fascynacja Smoleńskiem"

Macierewicz podkreślił też, że instytutu "nie było trudno namówić do współpracy", ponieważ:

Sprawa smoleńska fascynuje najwybitniejszych naukowców na całym świecie. Jest to przez propagandę rosyjską podważane.

TV Republika,10 października 2017

Sprawdziliśmy

Których naukowców? Eksperci uważają katastrofę za wyjaśnioną

Prawda jest taka, że katastrofa smoleńska "fascynuje" dobrze opłacanych członków podkomisji smoleńskiej, cześć polityków PiS (z Antonim Macierewiczem na czele) i 18 proc. polskiego społeczeństwa, które jeszcze wierzy w hipotezę zamachową.

Wygląda jednak na to, że sam prezes Kaczyński wierzy coraz mniej w sukces smoleńskiej misji Macierewicza.
;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze