0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.plAgnieszka Sadowska /...

W rządzie nikt na razie nie chce rozmawiać o kryzysie, który bez wątpienia uderzy w nas tej zimy. Nikt nie wie na przykład, czy wystarczy nam węgla - choć szacunki portalu WysokieNapięcie mówią o rynkowej luce rozmiarów przynajmniej 4 mln ton.

Nikt nie mówi też jasno, ile dokładnie gazu popłynie przez rurociąg Baltic Pipe. Sztandarowa inwestycja rządu PiS teoretycznie miała zapewnić nam dodatkowe dostawy ok. 10 mln metrów sześciennych gazu rocznie. Dzięki własnemu wydobyciu i statkom z LNG przypływającym do portu w Świnoujściu mieliśmy dojść do wartości, która zapewni Polsce bezpieczeństwo. Wiadomo, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podpisuje nowe umowy z firmami działającymi na norweskim szelfie, skąd surowiec będzie tłoczony do Polski. Nie wiadomo jednak, czy dostawy całkowicie wykorzystają przepustowość gazociągu. W wielu przypadkach nie są znane nawet nazwy przedsiębiorstw, z którymi PGNiG podpisuje kontrakty.

"Wydobycie własne w Polsce i Norwegii oraz pozyskane w ostatnich tygodniach kontrakty na dostawy gazu gazociągiem Baltic Pipe, a także dostawy drogą morską w postaci LNG oraz zgromadzone zapasy magazynowe zapewniają PGNiG odpowiednią ilość gazu, aby zaspokoić zapotrzebowanie odbiorców na paliwo gazowe przez cały sezon grzewczy 2022/2023" - piszą władze państwowej spółki gazowej. Na razie musimy im wierzyć na słowo, bo rozmowy z partnerami toczą się za zamkniętymi drzwiami.

Ze spokojem do zimy przygotowują się rządzący politycy. „Nie zalecamy Polakom, by myli ręce w zimnej wodzie, jak nasi zachodni partnerzy, którzy inwestowali miliardy w OZE” – mówiła podczas sejmowej debaty Anna Łukaszewska-Trzeciakowska z resortu klimatu. I rzeczywiście - temat oszczędności na zachodzie Europy jest traktowany poważnie. W Polsce rząd zachowuje się tak, jakby problemu nie było, a kryzys energetyczny już został zażegnany przyjętymi przez Sejm propozycjami dopłat.

Ratunkiem oszczędzanie energii

W tej sytuacji musimy polegać na głosach niezależnych ekspertów, którzy próbują kreślić scenariusze na wyjątkowo trudny sezon grzewczy. Bezpieczeństwo zaczyna się od oszczędności - przekonują analitycy Forum Energii. Najnowszy raport zawiera rozwiązania na "tu i teraz", proste do zastosowania dla osób, które przed sezonem grzewczym nie zdążą z kosztownymi inwestycjami wymagającymi czasu.

Przeczytaj także:

"Większość domów w Polsce jest wysoce energochłonna. Wpływ na to mają w dużej mierze niewłaściwie pracujące systemy wentylacyjne oraz słaba izolacja cieplna ścian, okien, dachów i podłóg, powodująca duże straty ciepła. Kompleksowa termomodernizacja jest rozwiązaniem optymalnym, ale kosztownym i czasochłonnym. Dlatego trzeba zacząć od realizacji łatwiejszych i tańszych zadań, które odciążą domowe budżety jeszcze przed nadchodzącą zimą" – wylicza dr Sonia Buchholtz z Forum Energii.

Organizacja przekonuje, że stosując proste sposoby, w przeciętnym polskim domu można obniżyć zużycie energii od 36 do 60 proc., co w końcu doprowadzi do obcięcia zapotrzebowania na ciepło o 9,4 proc. w skali całej Polski.

Co proponują specjaliści Forum Energii? Wiele z rozwiązań to koszt zaledwie kilkudziesięciu złotych. Tylko niektóre wymagają wizyty fachowca - na przykład hydraulika.

Więcej ciepła za 5 złotych od metra

Chodzi na przykład o zastąpienie kąpieli szybkim prysznicem, założenie termostatów przy kaloryferach. To ostatnie rozwiązanie może wpłynąć na nawet 30-procentowe oszczędności w mieszkaniach i domach, w których jeszcze nie używa się tych urządzeń. Koszty są bardzo niewielkie, a obniżenie temperatury w pomieszczeniach o zaledwie jeden stopień Celsjusza może obniżyć zużycie energii cieplnej o 5 do 8 proc. Zaledwie 5 złotych za metr bieżący kosztuje zamontowanie naklejanego na ścianę ekranu zagrzejnikowego, który odbija ciepło.

Inne, równie proste rozwiązania dotyczą zużycia wody.

Można założyć urządzenia zmniejszającego ciśnienie w kranie. Koszt z robocizną wyniesie do 150 złotych. Oszczędność: 10-15 proc. energii zużytej do podgrzania wody.

Większą inwestycją jest już wymiana lodówki. W mniej zamożnych domach wciąż działają urządzenia wyprodukowane ponad dwie dekady temu - zwracają uwagę autorzy raportu. "Roczne zużycie energii lodówki z lat 80. i 90. może wynosić nawet 600 kWh. Dla porównania, najtańsze obecnie urządzenia (z klasą energetyczną F) zużywają ok. 250 kWh, natomiast sprzęt z klasą energetyczną D tylko 180 kWh" - wyliczają eksperci.

Przejście na najsłabsze pod tym względem urządzenie dostępne dziś na rynku może wpłynąć na nawet 60 proc. oszczędności w zużyciu energii. Forum Energii zaleca też wyłączanie z prądu sprzętów pozostających w trybie czuwania. Może to przynieść oszczędności do 182 zł na jedno urządzenie. Kolejną propozycją organizacji jest mocniejsze docieplenie polskich domów. Pomóc może na przykład izolacja stropu nieużytkowego poddasza, którędy może uciekać nawet 35 proc. ciepła.

Oszczędzanie energii, czyli tysiące złotych w kieszeni

Wprowadzenie całego pakietu zmian najlepiej sprawdzi się w jednopiętrowych domach jednorodzinnym ogrzewanych gazem lub węglem-orzechem. Według wyliczeń przedstawionych w raporcie rachunki dla takich gospodarstw mogą spaść nawet o 12 tys. złotych, co może stanowić nawet 63 proc. Wyliczenia te dotyczą domów najbardziej nieodpornych na wzrost rachunków - a więc niedocieplonych, z przestarzałym sprzętem i instalacjami.

"Wychodzimy z założenia, że nawet niewielkie inwestycje lub zmiana przyzwyczajenia związana z ogrzewaniem pomogą zmniejszyć rachunek lub poprawić sytuację grzewczą. Nie można zostawić ludzi samych – a dopłaty dla wszystkich nie są dobrym rozwiązaniem. Liczy się każde zaoszczędzone 100 zł i każdy niezużyty kilodżul energii. Takie działania nie tylko chronią kieszenie, ale też środowisko. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce" - komentuje dr Joanna Maćkowiak-Pandera z Forum Energii.

Na obniżenie temperatury w pomieszczeniach stać będzie prawie wszystkich. Gorzej jest z zakupem nowej lodówki i dociepleniem domu. Dlatego Forum Energii chce wzmocnienia trzech programów redukujących koszty ogrzewania. Chodzi o rządowe projekty dotacyjne Stop Smog, Czyste Powietrze i Ciepłe Mieszkanie, dzięki którym można wymienić piec lub ocieplić budynek. Pomóc mogą też celowe zasiłki i programy doradcze, dzięki którym fachowcy mogliby przyjrzeć się stratom energii w domach.

Wreszcie Forum Energii postuluje wprowadzenie bonu energetycznego w ramach tarczy inflacyjnej. Dodatek osłonowy miałby być uzależniony od wielkości gospodarstwa i wynosić do 1150 złotych. Kryterium dochodowe według ekspertów powinno wynosić do 2100 złotych dla mieszkających samotnie i do 1500 złotych dla gospodarstw wieloosobowych.

Nie ma planu, a do kryzysu coraz bliżej

Tyle można zrobić jedynie do startu sezonu grzewczego. A co dalej? Na to pytanie stara się odpowiedzieć powołana przez Forum Energii Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu. Również jej członkowie podkreślają, że oszczędzanie energii będzie ważne podczas trwającego najpewniej około trzech lat kryzysu energetycznego.

W swoich rekomendacjach wyliczają jednak też inne działania, od których ucieka rząd i instytucje państwowe. Nie mamy wystarczającej informacji na temat braków w zaopatrzeniu w surowce. Rząd nie przedstawia spójnej strategii na nadchodzącą jesień i zimę - wynika z najnowszej analizy przedstawionej przez Radę, w której skład wchodzą niezależni eksperci i członkowie Forum Energii.

Brakuje najprostszych działań - na przykład medialnej kampanii mówiącej o zagrożeniach, które czekają nas w sezonie grzewczym i sposobach na oszczędzanie energii.

Nie ma też planu dla energochłonnych przedsiębiorstw, które najbardziej ucierpią na zwyżkach cen surowców energetycznych. Może nas więc czekać powtórka z kryzysu nawozowego, ale na o wiele większą skalę.

Nie wiadomo, jak dokładnie będzie wyglądać tegoroczna zima. Najpewniej węgla nie wystarczy dla wszystkich. Gaz - o ile w zgodzie z deklaracjami go wystarczy - będzie droższy, niż do tej pory. W tej sytuacji najlepiej jest pamiętać, że najtańsza energia to ta, której nie zużyjemy.

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Przeczytaj także:

Komentarze