Większość parlamentarna twardo stoi na straży demokracji, którą opozycja chce zniszczyć prowadząc "wojnę hybrydową" z rządem - czytając "media niezłomne" trudno oprzeć się wrażeniu, że dziennikarze sprzyjający PiS jak ognia boją się tego, że ich partia może stracić władzę, więc w swoich relacjach uciekają w alternatywną rzeczywistość
W świecie "mediów niezłomnych" opozycja jest przewrotna. Nie ma gorszych ludzi. Tygodnik “Do Rzeczy” opublikował wideo, z którego - zdaniem redakcji - wynika, że jeden z demonstrantów przed Sejmem “położył się na ziemi i udawał ofiarę”. Dla wątpiących był komentarz redakcji: "W pewnym momencie na ulicy pojawiły się świece dymne i chwilowe ograniczenie widoczności postanowił wykorzystać jeden z protestujących. Na opublikowanym w sieci nagraniu widać, jak kładzie się na ziemi prawdopodobnie z zamiarem udawania ofiary".
Starsi czytelnicy może pamiętają, że to w propagandzie PRL zatrzymani czy poturbowani przez milicję potrafili pobić się sami, albo potykali się i spadali ze schodów - tak brzmiało oficjalne wyjaśnienie powodów śmierci studenta Stanisława Pyjasa, najprawdopodobniej zamordowanego przez SB w 1978 r. w Krakowie.
Niektórzy publicyści przyznają, że choć władza nie zachowała się może do końca w porządku, próbując ograniczyć dostęp dziennikarzy do Sejmu, a potem wyprowadzając obrady do sali kolumnowej, to jest to mały grzech - zwłaszcza w porównaniu z grzechami opozycji. Bronisław Wildstein pisze w portalu “wPolityce”: "Propozycje ograniczenia obecności dziennikarzy w parlamencie, które zaproponował PiS idą za daleko i słusznie można je krytykować, jednak żądanie, aby z tego powodu odwołać legalnie wybraną władzę jest absurdem".
Chodzi o spisek. W tym samym portalu publicysta Stanisław Janecki pyta - czy wydarzenia pod Sejmem były "planem czy serią zbiegów okoliczności?” - i odpowiada sobie sam: naturalnie to był przewrotny plan opozycji, która chce doprowadzić do masowych demonstracji i obalić PiS. "W wielu punktach na ulicach przyległych do Sejmu wyraźnie „nabuzowani” ludzie szukali zwarcia. Byłaby to okazja do wykreowania ofiar (rannych), które pokazałyby kamery, żeby wywołać wściekłość i próby pomszczenia tych ofiar. To nie bardzo się udało". Do podobnych wniosków doszedł w “Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Wszystko jasne: demonstrantów karmiono - lub pojono - jakimiś podejrzanymi substancjami. Nikt normalny przecież nie protestowałby przeciw rządowi PiS. Stanisław Janecki na pewno wyobraża sobie, jak Petru ze Schetyną rozdzielają protestującym podejrzane pigułki. W “Niezależnej” głos zabiera kwiat prawicowego dziennikarstwa - od Pospieszalskiego po Gadowskiego - którzy apelują do władzy, aby się nie cofała: "Dzisiaj budzi niesmak to, że do hipokrytów, którzy przez osiem lat wspierali cenzurę i kłamliwą propagandę dołączają byli funkcjonariusze służb komunistycznych. Wznosząc hasła o obronie praw człowieka i wolności słowa, bronią przywilejów przyznanych im za brutalne niszczenie wszelkich przejawów działalności obywatelskiej i patriotycznej".
“Nie dajmy się oszukać zawodowym kłamcom” - piszą autorzy apelu w “Niezależnej”. To bardzo samokrytyczne, więc trzeba im pogratulować szczerości. Czytelnicy mogą w końcu posłuchać i przestać kupować “Gazetę Polską”.
Czego naprawdę boją się prawicowi dziennikarze? Tego, że PiS - pozornie zwycięski i wszechpotężny - w jakiś przewrotny sposób zostanie pozbawiony władzy. Ten strach przeziera przez okrzyki Marzeny Nykiel, redaktorki naczelnej portalu “wPolityce.pl”.
"Nadciąga regularna rebelia. Anarchiści, KODziarze, byli ubecy i cała śmietanka III RP - wylegli na ulice w buncie przeciwko władzy. Aż kipi od prowokacji. Nie mają żadnych oporów przed sięgnięciem po rozwiązania ostateczne. Wszystko po to, by doprowadzić do ulicznych zamieszek i za pomocą rozwiązań siłowych oraz interwencji zewnętrznej, odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy".
Nikt nie sili się tu nawet na pozory racjonalności. W TVP Info mowa o “wojnie hybrydowej", Nykiel widzi tylko spisek anarchistów, ubeków i “kodziarzy” - tak egzotyczny, że mógł się urodzić tylko w wyobraźni. Nie wiadomo też, na czym mają polegać “rozwiązania siłowe” oraz “interwencja zewnętrzna”. Może czołgi Bundeswehry grzeją już silniki, a może złowieszczy desant eurokratów czyha już na prezesa Kaczyńskiego na Żoliborzu?
“Totalne zdziczenie” - ekscytuje się Nykiel.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze