Dominik Tarczyński z PiS w maju został wybrany 52. posłem do Parlamentu Europejskiego, ale na objęcie mandatu musiał poczekać aż Wielka Brytania opuści UE i zwolni swoje miejsca w PE. Teraz uzyskał mandat posła na Sejm, a to oznacza, że utracił mandat europosła. Sam upiera się jednak, że jest inaczej
Poseł Dominik Tarczyński był w minionej kadencji Sejmu jednym z najbardziej agresywnych "żołnierzy" PiS. Prawie na równi z posłanką Krystyną Pawłowicz. OKO.press kilkanaście razy opisywało jego poczynania na tej niwie - można je znaleźć pod tym linkiem.
Teraz wdał się w batalię prawną o uznanie go jednocześnie za posła na Sejm i deputowanego do Parlamentu Europejskiego.
Jak to możliwe - OKO.press zamieszcza przenikliwą analizę Macieja Pacha*
26 maja 2019 wybraliśmy 51 polskich posłów do PE plus jednego posła oczekującego. Zgodnie z prawem UE i ustawą z 4 kwietnia 2019 o zasadach ustalenia kolejności obsadzania mandatów w PE 52. "polski" mandat zostanie objęty po tzw. Brexicie.
Zdobył go Dominik Tarczyński, ale do momentu opuszczenia UE przez Wielką Brytanię nie wykonuje praw i obowiązków wynikających ze sprawowania mandatu (art. 7 ustawy), m.in. nie pobiera wynagrodzenia.
Do tej „ustawy szczególnej” jeszcze powrócę.
Po wyborach do Sejmu mam dwie wiadomości dla Dominika Tarczyńskiego. Dobrą i złą. Najpierw ta zła.
Tarczyński uzyskał mandat posła w okręgu nr 33 i tym samym utracił mandat "oczekującego" posła do PE. Wynika to z Kodeksu wyborczego, który (art. 364 § 1 pkt 3) stanowi, że utrata mandatu posła do PE następuje w przypadku wyboru na posła na Sejm albo senatora. Utrata następuje z dniem wybrania (art. 364 § 3).
O europoselski los Tarczyńskiego dziennikarze pytali na konferencji PKW po ogłoszeniu wyników wyborów. Fragment, o którym mowa, rozpoczyna się w 1 h 45 min. 26 sek. nagrania: https://www.youtube.com/watch?v=YxBJ8dVjqQc
Szef Krajowego Biura Wyborczego i sekretarz PKW Magdalena Pietrzak mówiła o utracie mandatu Tarczyńskiego jako posła do PE, powołując się na art. 364 § 3 Kodeksu wyborczego (patrz wyżej).
Wiceprzewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak wspomniał także o art. 334 § 1, który brzmi: „Mandatu posła do Parlamentu Europejskiego nie można łączyć ze sprawowaniem mandatu posła na Sejm albo senatora”.
Pietrzak, Marciniak i przewodniczący PKW sędzia Wiesław Kozielewicz zaznaczali jednak, że to nie PKW, a Marszałek Sejmu stwierdza wygaśnięcie mandatu. Asekurowali się też, że być może z "ustawy szczególnej" z 4 kwietnia 2019 roku wynika co innego niż z Kodeksu wyborczego.
Utracie mandatu do PE zaprzecza sam zainteresowany. W triumfalnym tweecie grozi: „Zajmę się sejmowym lewactwem do czasu Brexitu!”. Chce zjeść ciastko (posłować w Polsce) i je mieć (w przyszłości posłować w PE).
W wypowiedzi dla „Echa Dnia” Tarczyński stwierdza: „To, co przedstawiła Państwowa Komisja Wyborcza, jest zgodne z prawem, jeżeli chodzi o zapisy ogólne. Istnieje jednak specustawa, która przewiduje warunki. W tej regulacji przyjętej w kwietniu przez polski Sejm wyraźnie napisano, że nie ma konfliktu wynikającego z łączenia obu mandatów”.
Tarczyński zapewnił „Echo Dnia” o posiadaniu dwóch ekspertyz – Biura Analiz Sejmowych (BAS) i PE – „z których wynika, iż nie ma dla niego przeszkód do kandydowania oraz objęcia mandatu w polskim parlamencie”. W przekazanym przez niego redakcji piśmie jest zdanie: „Osoba utraci polski mandat parlamentarny w dniu objęcia mandatu posła do Parlamentu Europejskiego”.
Jednak problem, o którym mowa, nie dotyczy możliwości ubiegania się o mandat posła na Sejm czy utraty tego mandatu, tylko utraty mandatu „oczekującego” posła do PE.
Aby ustalić, czy Dominik Tarczyński nadal jest posłem do PE, trzeba sięgnąć i do Kodeksu wyborczego, i do ustawy szczególnej. Przydatne są też opinie formułowane w toku postępowania ustawodawczego, w którym ją uchwalono.
Jego przebieg dostarcza zresztą materiału na użytek podręcznikowego opisu zgubnych skutków pospiesznej legislacji.
Projekt ustawy wpłynął do Sejmu 7 marca 2019 roku (druk nr 3272), 8 marca skierowano go do odpowiedniej komisji. Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego odbyła pierwsze czytanie i szczegółowo go rozpatrzyła już 14 marca.
Zgodnie z art. 37 ust. 4 Regulaminu Sejmu pierwsze czytanie „może się odbyć nie wcześniej niż siódmego dnia od doręczenia posłom druku projektu”, ale przepis stanowi też, że komisja może postanowić inaczej – i tak zrobiła.
Komisja dostrzegła wadę w projekcie dotyczącą objęcia „oczekującego” posła do PE niepołączalnością mandatu dotyczącą „normalnych” europosłów. Objęcie to wynikałoby z Kodeksu wyborczego i braku w tym zakresie wyłączeń w ustawie szczególnej.
Do wątpliwości Biura Legislacyjnego (BL) nawiązał poseł Jacek Protas (klub PO–KO). Zaproponował BL przedstawienie poprawki, co jednak z przyczyn formalnych było niemożliwe.
Ale Przemysław Sadłoń z BL mówił, że „w świetle regulacji kodeksowej będziemy mieli do czynienia formalnie z posłem do Parlamentu Europejskiego, tj. z osobą wybraną, która, z określonych względów wynikających z prawa Unii Europejskiej i projektu, nad którym państwo będą pracować, nie obejmie mandatu do określonego momentu. W konsekwencji (…) należałoby uznać, że do takiej osoby będą miały zastosowanie przepisy kodeksu i prawa Unii Europejskiej (…) normujące zasady niepołączalności”.
Na posiedzeniu komisji 14 marca nie zaproponowano żadnej poprawki rozwiązującej problem niepołączalności. Dlatego tekst projektu ustawy zawarty w przyjętym na nim sprawozdaniu nie obejmował zmian w tym zakresie w porównaniu z pierwotnym brzmieniem.
14 marca Sejm przeprowadził też drugie czytanie. I choć w wypowiedziach posłów (zob. s. 227 i 228 sprawozdania stenograficznego) powracał omawiany problem, nie zgłoszono żadnej poprawki.
Sejm niezwłocznie przeszedł do trzeciego czytania i 15 marca uchwalił ustawę szczególną bez przepisów wyłączających niepołączalność. Oznaczałoby to m.in., że osoba sprawująca mandat posła lub senatora traci ten mandat z dniem wybrania do PE, mimo że nie może objąć mandatu europosła z dniem rozpoczęcia kadencji, bo musi czekać na Brexit.
Nieusunięte przez Sejm problemy związane z niepołączalnością mandatu „oczekującego” posła do PE postanowił zlikwidować Senat.
21 marca senator sprawozdawca Marek Pęk (PiS) zauważył, że „wyraża się obawę, że osoba taka, jako poseł do Parlamentu Europejskiego, będzie podlegała zakazowi łączenia stanowisk, utraci jakąś funkcję krajową, a jednocześnie nie obejmie mandatu w Parlamencie Europejskim”.
Dlatego wspomniał o planowanej poprawce (zob. s. 155–156 sprawozdania stenograficznego).
Trzy poprawki, poparte 21 marca przez właściwe komisje senackie, zgłosił senator PiS Marek Martynowski. Jedna z poprawek wyłączała stosowanie do posła do PE oczekującego na objęcie mandatu – do czasu objęcia tego mandatu – przepisów Kodeksu wyborczego: art. 247 § 1 pkt 7 i art. 279 § 1 pkt 7 oraz (w zakresie wyboru na posła do PE) art. 383 § 1 pkt 6 i art. 492 § 1 pkt 5a.
Także 21 marca Senat podjął uchwałę wprowadzającą do ustawy trzy poprawki senatora Martynowskiego (zob. s. 174–175 sprawozdania stenograficznego). 4 kwietnia nie odrzucił ich Sejm, więc ostatecznie ustawa szczególna je uwzględnia.
Na marginesie odnotujmy pewną sytuację z posiedzenia Senatu, udokumentowaną na s. 174 sprawozdania stenograficznego. Jako że początkowo – przed inicjatywą Martynowskiego – komisje wnioskowały o przyjęcie ustawy bez poprawek, sekwencję głosowań Senatu otwierało głosowanie w sprawie przyjęcia tego wniosku.
Zdecydowaną większością go odrzucono. W trakcie głosowania senator Jan Dobrzyński (niezrzeszony, wcześniej klub PiS) wezwał senatora Jana Żaryna (klub PiS) do głosowania przeciw. Na pytanie Żaryna: „Ale przeciw czemu?” Dobrzyński odparł: „To nie ma znaczenia. Głosuj przeciw”.
W nowej kadencji Żaryn nie będzie już musiał podejmować wysiłku orientowania się w przedmiocie głosowania, a Dobrzyński – instruowania kolegi. Obaj przepadli w wyborach.
Wyłączenie – przez art. 6 ust. 2 ustawy szczególnej – stosowania w przypadku „52. europosła” czterech przepisów kodeksu oznacza tylko i aż tyle, że do czasu objęcia mandatu w PE nie wygasa jego mandat posła, senatora, radnego lub wójta, o ile takowy posiada.
Dominik Tarczyński pozostaje więc posłem na Sejm kadencji 2015–2019, mimo że pod koniec maja br. uzyskał mandat posła do PE.
Poprawka Senatu nie wyłączyła za to stosowania art. 364 § 1 pkt 3 Kodeksu wyborczego, wiążącego utratę mandatu posła do PE z wyborem na posła lub senatora.
Zatem z dniem wyboru do Sejmu lub Senatu następuje utrata – choćby i dotąd nieobjętego – mandatu w PE.
W pracach legislacyjnych nie uwzględniono więc sugestii, aby zastąpić określenie „poseł do PE, który nie obejmie mandatu na początku kadencji” innym, niedającym się utożsamić z „posłem do PE”, o którym stanowi Kodeks wyborczy.
Pozwoliłoby to uniknąć niepożądanych w tym wyjątkowym przypadku konsekwencji niepołączalności mandatu posła do PE z innym mandatem. Zamiast tego postanowiono wyliczyć przepisy, z których konsekwencje te wynikają i stwierdzić, że przepisów tych się nie stosuje.
Taka technika legislacyjna okazała się niefortunna. Jej przyjęcie oznacza wykluczenie jednej z dwóch pierwotnie możliwych opcji interpretacyjnych wskazanych przez dr. Piotra Chybalskiego.
Obecnie nie sposób już argumentować, że w przypadku „52. europosła” kwestia stosowania przepisów Kodeksu wyborczego o niepołączalności mandatu posła do PE w ogóle nie wchodziłaby w rachubę, bo nie jest on „posłem do PE” w ich rozumieniu, tylko osobą, która dopiero zostanie posłem do PE.
Przecież gdyby tak miało być, to ustawodawca nie wprowadziłby wyłączeń od stosowania części tych przepisów. Robiąc to, musiał wyjść z założenia, że bez owych wyłączeń w ustawie szczególnej wspomniane przepisy kodeksu znajdowałyby zastosowanie także do posła oczekującego na objęcie mandatu w PE.
Utrata mandatu Dominika Tarczyńskiego jako posła do PE nastąpiła 15 października 2019, w dniu ogłoszenia w Dz.U. obwieszczenia PKW o wynikach wyborów do Sejmu.
W tej sytuacji Elżbieta Witek ma obowiązek niezwłocznie wydać postanowienie stwierdzające utratę europoselskiego mandatu Dominika Tarczyńskiego. Europosłowi przysługuje prawo odwołania do Sądu Najwyższego (art. 367 Kodeksu wyborczego).
Mandat nr 52 – przeznaczony do objęcia po Brexicie – powinien zostać obsadzony w trybie art. 368 Kodeksu wyborczego. Kolejnym po Tarczyńskim pod względem liczby zdobytych głosów kandydatem z tej samej listy był Arkadiusz Mularczyk (zob. s. 52 obwieszczenia PKW o wynikach wyborów do PE) i to jemu przysługuje pierwszeństwo do owego specyficznego mandatu.
Sytuacja jest ciekawa, ponieważ Mularczyk w wyborach z 13 października także został wybrany posłem na Sejm (zob. s. 69 obwieszczenia PKW o wynikach wyborów do Sejmu).
Czy oznacza to, że – podobnie jak Dominik Tarczyński – nie może on już liczyć na sprawowanie po Brexicie mandatu europosła? Nie! Jego status jest odmienny, bo – inaczej niż Tarczyński – w dniu wyboru na posła RP nie był posłem do PE. Nie sposób więc mówić o utracie brukselskiego mandatu. Co więcej – dopiero teraz może on ten mandat przyjąć.
Przyjęcie mandatu europosła oczekującego na objęcie mandatu nie wiązałoby się dla Arkadiusza Mularczyka z utratą fotela w Sejmie nowej kadencji – i to niezależnie od terminu ogłoszenia w Monitorze Polskim postanowienia Marszałka Sejmu o obsadzeniu mandatu posła do PE (art. 368 § 7 Kodeksu wyborczego).
Dzień tego ogłoszenia uznaje się za dzień wybrania europosła wypełniającego wakat w PE. Jeżeli postanowienie ukazałoby się przed rozpoczęciem nowej sejmowej kadencji, to nie mógłby znaleźć zastosowania art. 247 § 1 pkt 7 Kodeksu wyborczego. Wskazuje on bowiem jako okoliczność skutkującą wygaśnięciem mandatu poselskiego wybór na posła do PE „w toku kadencji” (Sejmu).
Jeżeli natomiast postanowienie o obsadzeniu mandatu europoselskiego (Mularczykiem w miejsce Tarczyńskiego) zostałoby ogłoszone po rozpoczęciu nowej kadencji Sejmu, to wybór Mularczyka na europosła nastąpiłby „w toku kadencji” Sejmu.
Jednak nie wiązałoby się to z wygaśnięciem jego mandatu posła na Sejm, bo za sprawą omówionej już poprawki senackiej do ustawy szczególnej wyłączono stosowanie art. 247 § 1 pkt 7 Kodeksu wyborczego względem owego „europosła in spe” – do czasu objęcia przezeń mandatu w PE.
Zresztą z tego samego powodu nie doszłoby też do wygaśnięcia mandatu, który Mularczyk sprawuje w Sejmie dobiegającej końca kadencji, gdyby postanowienie o obsadzeniu mandatu w PE ogłoszono jeszcze w jej trakcie.
Po otrzymaniu zawiadomienia od Marszałka Sejmu o przysługującym mu pierwszeństwie do mandatu Arkadiusz Mularczyk ma prawo przyjąć mandat posła do PE lub zrzec się pierwszeństwa do jego obsadzenia na rzecz kolejnego uprawnionego kandydata z tej samej listy (art. 368 § 4 i 5 Kodeksu wyborczego).
A jaka jest ta dobra wiadomość dla Dominika Tarczyńskiego? Taka, że tym, co lubi najbardziej – walką z mitycznym „lewactwem” – będzie mógł zajmować się w Sejmie dłużej niż tylko do Brexitu.
Maciej Pach jest prawnikiem i publicystą portalu konstytucyjny.pl. Pisze doktorat w Katedrze Prawa Konstytucyjnego UJ.
Wybory
Dominik Tarczyński
Państwowa Komisja Wyborcza
Parlament Europejski VIII kadencji
Prawo i Sprawiedliwość
Unia Europejska
wybory do Parlamentu Europejskiego 2019
jest doktorem nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne oraz asystentem w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
jest doktorem nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne oraz asystentem w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Komentarze