Kto z polityków deklaruje przywrócenie prawa w Świętokrzyskim Parku Narodowym? Kto chce pociągnąć do odpowiedzialności polityków odpowiedzialnych za bezprawną zmianę granic ŚPN? Stowarzyszenie Społeczno-Przyrodnicze M.O.S.T. przeprowadziło ankietę wśród kandydatów w wyborach
22 stycznia 2022 roku Świętokrzyski Park Narodowy (ŚPN) został pomniejszony o trzy działki o powierzchni 1,35 ha na wierzchowinie Łyśca oraz… powiększony o leśną enklawę pod wsią Grzegorzowice o powierzchni 62,5 ha, oddaloną od granic ŚPN o około 8 km. Do zmiany granic Parku doszło pod wpływem starań zakonu oblatów.
Niezależne instytucje naukowe, organizacje pozarządowe, naukowcy, obywatelki i obywatele oraz niektórzy politycy opozycji przez 4 lata starali się uniemożliwić politykom PiS i Suwerennej Polski przyjęcie niezgodnego z polskim prawem i faktami rozporządzenia.
W swoim raporcie NIK uznała, że doszło do naruszenia prawa, a premier Mateusz Morawiecki został wezwany do usunięcia bezprawia na Łyścu. Sprawę wielokrotnie opisywałem w OKO.press i innych mediach.
Do zmiany granic ŚPN doszło na skutek zmanipulowania przez kolejnych ministrów klimatu i środowiska ustawy o ochronie przyrody. Zmiana granic polegała na wyłączeniu trzech działek na Łyścu o powierzchni około 1,35 ha i jednoczesnym włączeniu leśnej enklawy o powierzchni ponad 62 ha pod Grzegorzowicami, 8 km od zwartych granic ŚPN.
W myśl ustawy o ochronie przyrody z obszaru parku narodowego można usunąć jego część wyłącznie, gdy stwierdzi się bezpowrotną utratę jej wartości przyrodniczych i kulturowych.
Mimo uporu ministrów PiS i Suwerennej Polski, nie udało im się wykazać utraty tych wartości.
Aby obejść polskie prawo, Michał Woś włączył w granice ŚPN ponad 60 ha lasów gospodarczych oddalonych od granic Parku. Uznał, że skoro włącza 60 ha i zabiera 1 ha, to nie łamie zapisów ustawy do reprezentowania i ochrony, której go powołano. Polskie prawo nie przewiduje pomniejszania przez powiększanie parków narodowych. Woś to jednak zrobił. To w końcu prawnik.
Zgodnie z raportem NIK premier polskiego rządu musi anulować naruszające prawo rozporządzenie i przyjąć nowe rozporządzenie potwierdzające, że te 1,35 ha na Łyścu są integralną częścią ŚPN. Może i powinien to zrobić premier Mateusz Morawiecki. Ale może to też zrobić każdy inny, kolejny premier kolejnego polskiego rządu. I trzeba będzie tego od niego wymagać.
Poza 1,35 ha na Łyścu są także inne cenne przyrodniczo obszary, które powinny zostać włączone w granice ŚPN. Należy korzystać z rozmachu, jakim popisał się Michał Woś, włączając w granice ŚPN 62,5 ha pod Grzegorzowicami, o których nikt nigdy nie myślał, że mogą i powinny stać się częścią parku narodowego.
Natomiast są przynajmniej trzy inne obszary, które od bardzo dawna czekają na najwyższą formę ochrony przyrody, jaką jest park narodowy.
Mowa tu:
Mimo rzekomej utraty wartości na Łyścu bywają Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński oraz plejada innych polityków Zjednoczonej Prawicy z Michałem Wosiem, Mariuszem Goskiem czy Anną Krupką. Od dwóch lat spotykają się tam z Marianem Puchałą, superiorem zakonu, najważniejsi polscy politycy obozu rządzącego oraz ci mniej ważni, ale aspirujący.
Tuż przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku na Łyścu Puchałę odwiedził prezydent RP Andrzej Duda oraz ówczesny minister klimatu i środowiska Michał Woś. Później na Łyścu ściskali sobie dłonie, świętując bezprawne usunięcie z granic ŚPN działek na Łyścu, Michał Woś z lokalnym rozgrywającym Mariuszem Goskiem.
Kilka dni temu Puchała gościł samego Jarosława Kaczyńskiego z ministrą Anną Krupką i plejadą świętokrzyskich notabli PiS. Czy to nie jest zadziwiające?
Może i jest, ale przede wszystkim rachunek jest prosty. Te 1,35 ha na Łyścu mają dla oblatów szczególną wartość i jakoś to jeszcze można zrozumieć. Ciekawsze jest pytanie o to, jaką wartość dla rządu ma angażowanie się w łamiącą prawo procedurę?
Stowarzyszenie Społeczno-Przyrodnicze M.O.S.T. w ciągu ponad 4 lat prób ocalenia ŚPN przed dezintegracją skierowało się po pomoc niemal wszędzie, gdzie to było możliwe. Począwszy od największych i najważniejszych organizacji pozarządowych, przez ośrodki akademickie i naukowe, instytucje państwowe i samorządowe, media lokalne i ogólnopolskie, państwowe i prywatne, marszałek Sejmu Elżbietę Witek, prezydenta Dudę aż po Komisję Europejską. Setki pism, maili, telefonów, rozmów i konsultacji. Również z politykami. Nie tylko opozycyjnymi.
Stowarzyszenie zwróciło się do wszystkich największych partii i koalicji: PO, PL2050, PSL, PiS, Lewicy, Zielonych, Nowoczesnej. Nie podjęto próby skontaktowania się jedynie z Suwerenną Polską i Konfederacją.
Parlamentarzystami, którzy zareagowali i interweniowali w tej sprawie w polskim parlamencie i poza nim na różne sposoby byli przede wszystkim: Adam Cyrański, Anita Sowińska, Małgorzata Tracz, Artur Gierada, Marzena Okła-Drewnowicz, Andrzej Szejna, Joanna Senyszyn, Szymon Hołownia, Hanna Gill-Piątek, Urszula Zielińska, Bartłomiej Sienkiewicz.
Teraz Stowarzyszenie postanowiło dowiedzieć się, którzy politycy wyrażą zainteresowanie całą tą sprawą, gdy już znajdą się w Parlamencie. Przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi Stowarzyszenie MOST rozesłało do wszystkich najważniejszych komitetów wyborczych (tym razem włącznie z Konfederacją i Suwerenną Polską) oraz do niemal 80 polityków imiennie (w tym do liderów największych partii i koalicji) ankietę. W ankiecie zadano 4 pytania:
Uczestników ankiety poinformowano o historii sprawy, celu ankiety oraz o tym, że dane zostaną upublicznione.
Na niemal 80 rozesłanych ankiet odpowiedziało… 10 polityków, czyli nieco ponad 12 proc. ankietowanych.
Politycy, którzy tę sprawę uznali za wystarczająco istotną, aby zabrać publicznie głos to: Roman Giertych, Włodzimierz Czarzasty, Anita Sowińska, Małgorzata Tracz, Andrzej Szejna, Izabela Złonkiewicz, Rafał Kasprzyk, Ireneusz Gwóźdź, Karina Ciosk-Komorowska, Grażyna Dekiel.
Ankieta trafiła też omyłkowo do kancelarii prawnej Sławomira Mentzena. Stamtąd Stowarzyszenie otrzymało mail z prośbą o odesłanie ankiety do biura poselskiego, co zrobiono. Odpowiedź nie przyszła.
Jak na pytania odpowiadali ankietowani?
Na pierwsze pytanie 100 proc. odpowiedzi brzmiało „nie”. Czyli wszyscy politycy uważają, że cała opisana wyżej procedura była nielegalna.
Na wszystkie pozostałe pytania 100 proc. odpowiedzi brzmiało „tak”. Oznacza to, że politycy oceniają procedurę jako niezgodną z prawem oraz że jeśli znajdą się w nowym parlamencie, będą czynić starania o przywrócenie prawa w ŚPN oraz będą chcieli pociągnąć do odpowiedzialności prawnej polityków odpowiedzialnych za naruszenie prawa na Łyścu w ŚPN.
Tylko trzecie pytanie było otwarte i dotyczyło wskazania polityków uznanych za odpowiedzialnych naruszenia prawa. Kogo wskazali nasi ankietowani? Trzy razy padła odpowiedź wskazująca jako odpowiedzialnych wszystkich ministrów klimatu i środowiska od 2019 roku, którzy prowadzili tę sprawę (Henryk Kowalczyk, Michał Kurtyka, Michał Woś, Anna Moskwa), jedna odpowiedź wskazująca wiceministrę klimatu i środowiska, Sekretarza Stanu w MKiŚ Małgorzatę Glińską, dwie odpowiedzi wskazujące starostę kieleckiego Mirosława Gębskiego, raz premiera Mateusza Morawieckiego, raz dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego, oraz dwa razy „polityków i urzędników PiS”.
Trudno dziś przewidywać, jak potoczą się losy tej sprawy. Oraz to czy i kto zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
Ankieta ta jednak pozwala mieć nadzieję, że reprezentanci głównych partii opozycyjnych rzeczywiście będą konsekwentni i jeśli tylko sytuacja prawna w Polsce na to pozwoli, podejmą współpracę z pozarządowcami z Kielc w celu przywrócenia prawa w ŚPN i pociągnięcia do odpowiedzialności polityków, którzy użyli prawa i Skarbu Państwa do budowania swojej pozycji dzięki wsparciu zakonników z Łyśca.
Politycy PiS, Suwerennej Polski, Konfederacji i PSL nie odpowiedzieli na ankietę.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Komentarze