0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Unia Europejska, 2020Fot. Unia Europejska...

Najważniejsze punkty debaty w Parlamencie Europejskim:

  • Komisja Europejska proponuje sankcje wymierzone w przewoźników, którzy biorą udział w przemycie imigrantów i uchodźców. Firmy, które znalazłyby się na czarnej liście, miałyby m.in. zakaz przelotów nad unijną strefą powietrzną oraz zawijania do unijnych portów;
  • Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen poinformowała o dodatkowym wsparciu finansowym dla Polski, Litwy i Łotwy na ochronę granic. 3,5 mln euro zostanie przeznaczone na finansowanie powrotów imigrantów do ich krajów. W nowym budżecie 4 mld euro pójdzie na administrowanie granicami UE, m.in. na zakup sprzętu dla służb granicznych;
  • "Na wschodnich granicach UE toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy" - napisał premier Mateusz Morawiecki w liście odczytanym w Parlamencie Europejskim przez europosła Ryszarda Legutko. Morawiecki chciał wystąpić podczas debaty osobiście, jednak PE nie wyraził na to zgody;
  • Podczas debaty w PE Morawiecki był w Budapeszcie na spotkaniu szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej. Premier Węgier Viktor Orbán skarżył się, że Unia nie przekazuje pieniędzy na fizyczną obronę granic, a zamiast tego wspiera przedsięwzięcia, które zwiększają presję migracyjną.

Czarna lista dla przewoźników

Komisja Europejska we wtorek zaprezentowała system sankcji dla przewoźników, którzy biorą udział lub pomagają w przemycie imigrantów i uchodźców. Chodzi o stworzenie czarnej listy, na której znaleźliby się operatorzy transportu lądowego, lotniczego i wodnego.

Przewoźnicy, którzy znajdą się na czarnej liście, otrzymają zakaz przelotów nad unijną przestrzenią powietrzną i zawijania do europejskich portów. Nie będą też mogli tankować ani naprawiać swoich maszyn na terenie UE. Muszą się też liczyć z zawieszeniem licencji

- donosi RMF FM i PAP.

"Mamy nadzieję, że sam fakt wprowadzenia tych przepisów będzie odstraszać. Przecież linie lotnicze zwykle nie chcą być wciągane w takie procedery. Widzimy, jak w ostatnim czasie zaczęły się wyplątywać z działań Białorusi" – mówi "Gazecie Wyborczej" Ylva Johansson, komisarz UE ds. wewnętrznych. Ogłoszone dziś przepisy muszą być jeszcze zatwierdzone przez PE i unijne rządy w Radzie UE.

Podczas debaty dotyczącej kryzysu na granicy w Parlamencie Europejskim wiceszef KE Margaritis Schinas podkreślił też, że kolejne szlaki tranzytowe wykorzystywane przez Białoruś do sprowadzania imigrantów i uchodźców są zamykane.

"Loty z Bagdadu przez Dubaj, Bejrut, Stambuł, Damaszek i Taszkent zostały wstrzymane. Europa liczyła na swoich przyjaciół i jest ich wielu. Dajemy jasno do zrozumienia, że nie ma luk, które można by wykorzystać w partnerstwach, które Unia Europejska utrzymuje na całym świecie. Ponieważ sprawa wykracza daleko poza granice Europy - jest to kwestia globalnego zaniepokojenia, gdy niewinni ludzie są wykorzystywani" - mówił Schinas.

Jak podkreślał, priorytetem są powroty imigrantów do swoich krajów. "Tym ludziom sprzedano fantazję, że przez Mińsk dotrą do Niemiec".

Stosunkowo rzadko europarlamentarzyści poruszali kwestię przestrzegania praw człowieka na pograniczu z Białorusią.

Niemiecki europoseł Martin Schirdewan (Die Linke) podkreślał, że "mówimy o ludziach, którzy tylko umierają, marzną na polskiej granicy, tymczasem inwestujemy w drut kolczasty", a kilkoro europarlamentarzystów apelowało o wpuszczenie organizacji humanitarnych na granicę.

Sylwia Spurek (Zieloni) podziękowała organizacjom, które niosą pomoc uchodźcom i migrantom. Przez całe swoje wystąpienie wymieniła kilkadziesiąt podmiotów i osób pomagających imigrantom i uchodźcom: "Grupa Granica, Nomada, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Homo Faber, Polskie Forum Migracyjne, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Salam LAB, Dom Otwarty, Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, Inicjatywa Chlebem i Solą, uchodźcy.info, Kuchnia Konfliktu, Katarzyna i Maciej Stuhrowie, Elżbieta Podleśna, Grażyna Chyra, Monika Tomaszewska, Mikołaj Kiembłowski, Mirosław Miniszewski, Katarzyna Poskrobko, Joanna i Jarosław Koniarscy, Katarzyna Weremczuk, Joanna i Marek Jacel, Michał Sutyniec, Kamil Syller oraz wiele innych osób” – wymieniała Spurek. "Robią to, bo KE jest nieskuteczna, dziękuję wam” - podkreśliła.

Z kolei europosłowie Róża Thun (Polska 2050) i Andrzej Halicki (PO) przypomnieli o tym, że reżim Łukaszenki przetrzymuje około tysiąca więźniów politycznych. "Także Polacy - Andrzej Poczobut, Andżelika Borys, czy mój młody przyjaciel Siarhiej Korshun. Oni muszą uzyskać wolność i musimy im w tym pomóc. Nie możemy się od nich odwrócić" - apelował Halicki.

Parlament Europejski nie chce Morawieckiego

Podczas debaty przewodnicząca KE Ursula von der Leyen powiedziała, że Unia solidaryzuje się z Polską i państwami bałtyckimi.

"To wyzwanie rzucone całej Unii Europejskiej" i "próba autorytarnego reżimu, by zdestabilizować swoich demokratycznych sąsiadów" - mówiła szefowa KE. Jej zdaniem reżim Łukaszenki wykorzystuje do celów politycznych cierpienie ludzi uwięzionych na granicy.

Von der Leyen podkreślała, że zwłaszcza w sprawie sankcji wobec linii lotniczych biorących udział w przemycie ludzi, trzeba rozmawiać nie tylko w UE, dlatego Unia swoje działa koordynuje wspólnie z USA, Kanadą i Wielką Brytanią. Przewodnicząca ogłosiła potrojenie funduszy dla Polski, Litwy i Łotwy na ochronę granicy.

Zapowiedziała również 3,5 mln euro na powroty migrantów. Chodzi nie tylko o loty powrotne, ale także ośrodki służące reintegracji migrantów w krajach ich pochodzenia.

W nowym budżecie 4 mld euro zostanie z kolei przeznaczone na administrowanie granicami UE, m.in. na zakup sprzętu dla służb granicznych.

We wtorkowej debacie chciał wziąć udział premier Mateusz Morawiecki. Jak doniosło RMF FM, Parlament Europejski odrzucił jednak prośbę polskiej strony. Oficjalnie ze względu to, że "w tego rodzaju debacie wszystkie kraje są już reprezentowane przez półroczną prezydencję Rady UE" (w tym wypadku chodzi o ministra Słowenii, który zabierze głos na początku debaty).

Jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze stacji, powodem odmowy miało być także to, że polski premier wykorzystuje mównicę w PE do przekazu dla własnego elektoratu w Polsce.

Chodziło m.in. o październikową debatę, gdzie – zdaniem rozmówców dziennikarzy – "polski premier nadużył gościnności, przemawiając dłużej, niż było to umówione".

Przeczytaj także:

List Morawieckiego odczytał z mównicy europoseł Ryszard Legutko.

Legutko czyta Morawieckiego

"Premier mojego rządu miał tu przyjechać, niestety nie umożliwiono mu tego. Poprosił mnie, żebym przekazał treści, które chciał wyrazić. Odzwierciedlają one poglądy milionów moich rodaków, a także mieszkańców Europy" – zapowiedział Legutko, po czym odczytał list Morawieckiego.

"Od kilkunastu tygodni Łukaszenko posyła każdego dnia na granicę setki cywilów i to nie jest wcale powtórzenie kryzysu migracyjnego z 2015 roku. Mamy do czynienia z zaplanowana akcją prowokacyjną, której migranci są tylko narzędziami Łukaszenki, a celem jest destabilizacja w Europie" – pisał Morawiecki.

Dalej premier wspominał "neoimperialne" działa Rosji z ostatnich lat, jak wojna z Gruzją czy zajęcie Krymu, którym "nie potrafiliśmy się przeciwstawić".

"Piszę, »my«, chociaż Polska od początku w każdej z tych spraw zgłaszała stanowczy sprzeciw. Piszę »my«, bo ofiarami tej polityki w dłuższej perspektywie jesteśmy wszyscy, cała Europa.

Na wschodnich graniach UE, na granicy polsko-białoruskiej toczy się regularna bitwa o przyszłość Europy. Czas najwyższy, byśmy sobie to uświadomili" – pisał w liście Morawiecki.

Premier wymienił siedem "jasnych zasad, które pozwolą Europie przejąć inicjatywę" i zablokować kolejne działania Putina i Łukaszenki:

  • żadnych ustępstw: "sprawy zaszły za daleko, Rosja i Białoruś przekroczyły już wszystkie granice i na więcej pozwolić nie można";
  • nic o nas bez nas: "każda próba negocjacji z pominięciem niektórych państw to sukces Putina";
  • solidarność wobec wspólnego zagrożenia;
  • "słowa już nie wystarczą, musimy działać przez sankcje";
  • współpraca transatlantycka: "ten konflikt ma wymiar starcia cywilizacyjnego i wymaga to stosownej odpowiedzi nie tylko w ramach UE, ale poszerzyć także współpracę o NATO";
  • wspólna polityka energetyczna: "UE jest przedmiotem szantażu energetycznego Rosji, dlatego nadal w polityce energetycznej gramy przeciwko sobie, a nie dla siebie nawzajem. I to się nie zmieni, możemy być pewni, że Putin będzie rozgrywał ten temat na swoją korzyść";
  • "Europa to więcej niż UE. Państwa, które pozostają poza UE, takie jak Ukraina czy Mołdawia muszą dostać sygnał, że nie zostaną same na pastwę neoimperialnej polityki Moskwy. Musimy wrócić z większą energią do idei poszerzenia UE o nowych członków".

"To jest siedem kroków, na które musimy się zdobyć. Inaczej Europa stanie w miejscu, a grunt pod nami zacznie się zapadać" – zaapelował premier ustami Legutki.

Orbán: Niech UE płaci za obronę granic

We wtorek w Budapeszcie odbyło się spotkanie państw Grupy Wyszehradzkiej (V4) – Polski, Czech, Słowacji i Węgier. "Skoordynowana ofensywa dyplomatyczna po naszej stronie przynosi już też pozytywne efekty" – mówił Morawiecki na wspólnej konferencji premierów państw V4.

Premier Węgier Viktor Orbán powiedział, że Unia jeszcze nigdy nie była poddana takiej presji migracyjnej.

"Bruksela prowadzi błędną politykę, wszystko finansuje, co umacnia jeszcze presję migracyjną. Wszystko, co język migracyjny, międzynarodowy nazywa pull factor, to jest właśnie aktywizowane. UE to wspiera, wpiera NGO'sy, ogłasza integracyjne procesy" - podkreślił Orban.

"Jednocześnie UE nie przekazuje środków na fizyczną obronę granic.

Węgierskie stanowisko wciąż jest takie, że UE musi zapłacić za koszty obrony UE na granicy. To nie jest do przyjęcia, że tylko te koszty mają przyjąć na siebie te kraje, które przez historię i geografię po prostu są na granicy UE.

Węgrzy bronią swojego kraju, ale też całej UE i byłoby stosowne, jeśliby przynajmniej Węgry i UE podzieliły się po połowie kosztami obrony granicy" – mówił Orbán.

;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze