0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nie zgodził się właśnie na cywilny proces przeciw Patrykowi Jakiemu w sprawie, którą wytoczyła mu Krystyna Pietrek, sołtys podopolskiej wsi Czarnowąs.

Sędziowie uznali, że chroni go immunitet poselski. I aby sprawa mogła się toczyć, na uchylenie immunitetu musiałby się zgodzić Sejm.

Wcześniej Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że Jaki ma prawo zasłonić się immunitetem w sprawie, którą wytoczył mu poseł Robert Kropiwnicki z PO. Poszło o wypowiedź Jakiego, że w mieszkaniu Kropiwnickiego działa agencja towarzyska. Agencja faktycznie kiedyś działała, ale poseł PO o tym nie wiedział, bo mieszkanie komuś wynajmował. Gdy dotarły do niego skargi sąsiadów, wypowiedział umowę najmu.

Przeczytaj także:

Jaki walczy o wielkie Opole i obraża mniejszość niemiecką

Sołtys Krystyna Pietrek złożyła przeciwko Jakiemu pozew o ochronę dóbr osobistych.

Sprawa miała związek z przesunięciem granic i powiększeniem Opola. Władze miasta tłumaczyły pomysł chęcią wzmocnienia jego pozycji, co w przyszłości miałoby być argumentem przeciwko likwidacji województwa opolskiego (które powoli się wyludnia). Dzięki przesunięciu granic miasto zyskało nowe tereny inwestycyjne, oraz nowych podatników, bo w jego granicach znalazła się m.in. elektrownia Opole.

Odbyło się to kosztem kilku sąsiednich gmin. Sprawa budziła kontrowersje z jeszcze jednego powodu: miasto przejęło tereny gmin, w których jest duża mniejszość niemiecka, rozbijając jej społeczności.

Za powiększeniem Opola lobbował poseł z tego miasta - Patryk Jaki z Solidarnej Polski. Rząd zatwierdził zmianę granic w połowie lipca 2016 roku. Protestowały przeciwko temu gminy, których tereny okrojono. Zorganizowały one konsultacje, w których większość mieszkańców opowiedziała się przeciwko włączeniu części ich gmin do Opola. W gminie Dobrzeń Wielki, skąd pochodzi sołtys Krystyna Pietrek, przeciw zmianie granic było 99,7 proc. głosujących (przy frekwencji 62,1 proc.).

Kilka dni po decyzji rządu zatwierdzającej przesunięcie granic Opola, Patryk Jaki udzielił wywiadów lokalnym mediom. Padły w nich słowa, które zabolały sołtys Krystynę Pietrek. W „Nowej Trybunie Opolskiej” mówił, że „jeśli ktoś łamał samorządność i demokrację, to robiła to mniejszość niemiecka, która organizując konsultacje zrobiła z tego kabaret, chodząc po domach, ale tylko tych których chcieli, pomijając domy, w których mieszkają zwolennicy większego Opola”.

Zaś na antenie Radia Opole mówił „jeśli ktoś łamał demokratyczne procedury, to łamała je mniejszość niemiecka, która organizowała tzw. konsultacje, którymi się posługuje w tych wszystkich gminach”.

Pietrek poczuła się tym osobiście dotknięta, bo jest członkinią mniejszości niemieckiej zamieszkującej okolice Opola. Uczestniczyła też w konsultacjach. Dlatego w pozwie z listopada 2016 roku, skierowanym do Sądu Okręgowego w Opolu zażądała od Jakiego przeprosin w "NTO" i Radiu Opole - dla niej i mniejszości niemieckiej.

Argumentowała, że poseł naruszył jej tożsamość i godność narodową. Że zarzut łamania procedur demokratycznych stawia ją w złym świetle w oczach społeczności lokalnej, bo nie jest tajemnicą, że należy ona do mniejszości niemieckiej.

Podkreślała, że taki nieprawdziwy zarzut może negatywnie nastawiać Polaków do mniejszości niemieckiej oraz popsuć dobre relacje pomiędzy nią, a większością polską.

Jaki: chroni mnie immunitet

Jaki wystąpił do sądu o odrzucenie lub oddalenie pozwu. W odpowiedzi na pozew twierdzi, że nie naruszył niczyich dóbr osobistych, a jego słowa były dozwolonym komentarzem. Kwestionuje to, że poczucie dumy z przynależności do danej grupy narodowej jest dobrem osobistym.

Uważa, że sołtys Pietrek nie wykazała iż pielęgnuje i wyznaje wartości związane z przynależnością do mniejszości niemieckiej. Nie może więc domagać się obrony dobrego imienia tej społeczności.

Nie może też, według niego, domagać się ochrony swojego imienia, bo jego wypowiedź nie wskazuje jej, jako sprawczyni łamania demokratycznych procedur.

Jaki przekonuje też, że to co mówił, mówił jako poseł. Chroni go więc immunitet i bez jego uchylenia proces nie może się toczyć.

W kwietniu 2017 roku Sąd Okręgowy w Opolu odmówił odrzucenia pozwu. Sędzia Beata Hetmańczyk stwierdziła, że Jaki nie wykazał związku pomiędzy jego działalnością poselską a wywiadami, których dotyczy pozew. W wywiadach wyraził jedynie swój pozytywny stosunek do pomysłu większego Opola. Nie jest członkiem sejmowej komisji, która opiniowała ten pomysł; a sejmowe zespoły ds. promocji badmintona i zespół sportowy, w których uczestniczy, nie zajmowały się tą sprawą. Według sędzi, Jaki nie wykazał też, by jego wywiady były pokłosiem wystąpień poselskich. Zdaniem sądu jego wypowiedzi o działaniach, które podejmował jako „lobbysta” na rzecz wielkiego Opola, nie dotyczyły jego działalności poselskiej, którą chroni immunitet parlamentarny.

Sąd apelacyjny: Jaki działał jako poseł

Do procesu jednak nie doszło, bo Jaki złożył zażalenie na postanowienie SO w Opolu. I – jak wspomnieliśmy na początku - właśnie uwzględnił je Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.

Jaki powołał się na szerokie zastosowanie immunitetu poselskiego, obejmującego działalność prowadzoną nie tylko w budynku Sejmu i wypowiedzi związane nie tylko z pracą Sejmu. Zapewnia, że to jego lobbowanie doprowadziło do zmiany porządku obrad rządu i zatwierdzenia nowych granic Opola. A lobbował w tej sprawie jako poseł.

Wrocławski sąd uznał, że udzielanie wywiadów jest częścią pracy posła. Ale za każdym razem trzeba badać, czy dana wypowiedź ma związek z wykonywaniem mandatu parlamentarzysty. Trzeba oceniać całość wypowiedzi i jej kontekst.

I – jak uzasadnił - taka ocena zaważyła, że uznał wypowiedzi Jakiego za związane z jego działalnością posła regionu opolskiego. Choć w wywiadach podkreślał on swoją rolę jako wiceministra sprawiedliwości, to w ocenie sądu apelacyjnego realizował też „funkcje parlamentarne”.

Sołtys Pietrek może jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego lub wystąpić do Sejmu o uchylenie immunitetu Jakiego.

Szkalowanie bez związku z tematem, ale z trybuny sejmowej

Do Sądu Najwyższego poszedł już Robert Kropiwnicki z PO, który też pozwał Jakiego za obraźliwe wypowiedzi. W jego sprawie sąd również prawomocnie odmówił prowadzenia procesu.

O tej sprawie zrobiło się głośno we wrześniu 2016 roku. Kropiwnicki złożył cywilny pozew, domagał się w nim przeprosin za słowa, które Jaki wypowiedział z trybuny sejmowej. Podczas debaty o zmianie ustawy o prokuraturze, Jaki zarzucił Kropiwnickiemu, że w jego mieszkaniu w Legnicy działała agencja towarzyska. Rzeczywiście działała, ale poseł PO o tym nie wiedział, bo mieszkanie wynajmował. A gdy dotarły do niego skargi sąsiadów - wypowiedział umowę najmu.

Podczas pierwszej rozprawy, w Sądzie Okręgowym w Warszawie, Jaki zasłaniał się immunitetem poselskim, ale sąd odmówił oddalenia pozwu argumentując, że jego wypowiedzi nie były związane z mandatem posła i toczącą się wówczas w Sejmie debatą o prokuraturze. Jaki zagroził wtedy sędzi wszczęciem postępowania dyscyplinarnego. Ten nacisk na sąd wywołał polityczną burzę. Po kilku dniach wiceminister sprawiedliwości przeprosił za swoje zachowanie.

W 2017 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił jednak postanowienie SO o odmowie zastosowania immunitetu. Na to Kropiwnicki złożył skargę do Sądu Najwyższego i czeka na jej rozpoznanie. Wystąpił też do Sejmu o uchylenie immunitetu Jakiego, ale w marcu 2017 wniosek został odrzucony.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze