0:000:00

0:00

W czwartek 14 października Komisja prawna Parlamentu Europejskiego przegłosowała skierowanie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pozwu przeciwko Komisji Europejskiej za opieszałość w uruchomieniu mechanizmu "pieniądze za praworządność". Głosowanie było tajne.

Tego samego dnia na portalu Politico ukazał się tekst szefa oraz wiceszefa komisji, czyli Adriána Vázqueza Lázary i Sergey'a Lagodinsky'ego:

"W ubiegłym tygodniu polski Trybunał Konstytucyjny odrzucił prymat prawa unijnego nad ustawodawstwem krajowym i nie jest to odosobniony przykład. Wydaje się, że jesteśmy skazani na obserwowanie, jak rządy krajów członkowskich — niegdyś uważanych za modele demokratyzacji — ześlizgują się w kanał autorytaryzmu i korupcji" - piszą eurodeputowani.

"Nawet gdy rządy Polski i Węgier odrzucają podstawowe wartości europejskie, obywatele tych krajów pozostają oddani UE i jej podstawowym zasadom (...) dla obywateli krajów osuwających się w autorytaryzm UE jest czymś więcej niż tylko rynkiem. Oni liczą na to, że będzie chronić ich prawa. A więc musimy zacząć działać".

Lázara i Lagodinsky podkreślają, że Komisja wykonała kilka kroków w dobrym kierunku. Wymieniono wniosek o kary finansowe dla Polski za dalsze pozbawianie sądów niezależności, a także wstrzymanie dla Polski i Węgier wypłat z Funduszu Odbudowy.

"Jednak w obliczu wyzwania o takiej skali środki te nie wystarczą. Teraz nadszedł czas, aby wprowadzić w życie to, co może być ostatnią nadzieją dla wielu proeuropejskich obywateli Węgier i Polski.

Jeżeli Komisja nie jest chętna do działania, jesteśmy gotowi skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości z powodu jej niepowodzenia. Jeszcze przed wydaniem orzeczenia w Polsce nasza Komisja Prawna pracowała i nadal pracuje nad określeniem podstaw tego przyszłego postępowania prawnego i ma zamiar wydać zalecenie dla przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Davida Sassoliego.

Nadszedł czas działania. Parlament Europejski musi przejąć inicjatywę i wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby zapewnić, że UE pozostanie blokiem w pełni demokratycznych krajów. Tylko wtedy będziemy w stanie ocalić demokratyczną duszę UE" - czytamy.

Przeczytaj także:

Skąd opieszałość KE?

Jesienią 2020 roku Polska i Węgry nie zdecydowały się wetować unijnego budżetu na lata 2021-27, w którym zawarto mechanizm warunkowości zwanym "pieniędzmi za praworządność", który umożliwia wstrzymanie funduszy za łamanie zasad państwa prawa.

Zamiast tego oba kraje głośno domagały się kontroli tego narzędzia przez Trybunał Sprawiedliwości UE. W grudniu, po szczycie budżetowym Rada Europejska zasugerowała, by kontrowersyjne rozporządzenie uruchomić, dopiero gdy TSUE rozstrzygnie, czy jest ono zgodnie z traktatami. Komisja Europejska przystała na te warunki i jak dotąd nie użyła rozporządzenia do badania praworządności w krajach członkowskich.

Ale Polska i Węgry skargi do TSUE złożyły dopiero w marcu 2021 roku, aby opóźnić cały proces. 11 i 12 października odbyła się rozprawa. Posiedzenie było niejawne. Opinia Rzecznika Generalnego TSUE poprzedzająca wydanie wyroku zapowiedziana jest dopiero na 2 grudnia 2021 r. Tymczasem już wiosną 2022 na Węgrzech odbędą się wybory, w których zjednoczona opozycja ma szanse na pokonanie Fideszu Viktora Orbana..

Zdecydowana większość eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim od początku uważała, że jest to nielegalna gra na zwłokę, bo skargi nie powinny mieć wpływu na stosowanie unijnego prawa, a Komisja ma traktatowy obowiązek z niego korzystać.

W grudniu 2020, marcu 2021 i czerwcu 2021 roku PE przyjął rezolucje wzywające KE do działania. Szczególnie burzliwie przebiegała debata parlamentarna nad przyjęciem czerwcowej rezolucji. Eurodeputowani oskarżali instytucje unijne o bierne wspieranie Victora Orbána i Prawa i Sprawiedliwości.

Olbrycht: To tylko polityczny gest

Skarga na KE, na razie przegłosowana w Komisji prawnej , trafi pod głosowanie na posiedzeniu plenarnym. RMF FM podaje, że pozew poprą socjaldemokracji, zieloni oraz liberałowie. Europejska Partia Ludowa, której członkinią jest szefowa KE Ursula von der Leyen, miała nieoficjalnie zapowiedzieć wstrzymanie się od głosu.

"EPL jest duże, więc pojawiają się różne głosy, ale myślę, że duża część frakcji poprze ten wniosek" - mówi w rozmowie z OKO.press Jan Olbrycht, eurodeputowany PO.

Jakie będzie znaczenie skierowania wniosku do TSUE?

"Nawet jeśli ta skarga wpłynie, to jej rozpatrzenie zbiegnie się już z samym wyrokiem. To raczej polityczny gest, nacisk Parlamentu. Pokazanie: nie zapomnieliśmy. Dopominamy się tego samego. Tym bardziej, że w tym czasie, kiedy KE nie rozpoczyna procedury, dzieją się różne rzeczy takie jak choćby ostatni wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego" - komentuje polityk.

"Komisja wykonuje pewne ruchy, wysyła notyfikacje do państw członkowskich, przypominając, że - pomimo braku wszczęcia samej procedury - rozporządzenie weszło w życie. Ciekawsza w tej sprawie jest inna rzecz.

Co jeśli Trybunał wypowie się w tej sprawie, stwierdzając, że mechanizm jest zgodny z traktatami? Polski uzna ten wyrok, czy w świetle ostatnich orzeczeń TK stwierdzi, że to jednak wykracza poza kompetencje TSUE?".

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze