0:000:00

0:00

Fundusze, które dostaje Polska, zostaną ścięte. Pytanie tylko kiedy.
Raczej fałsz. Pytanie nie kiedy, tylko czy w ogóle zostaną ścięte.
"Rzeczpospolita",27 czerwca 2016
Wspólnota co roku uchwala swój budżet w oparciu o tzw. wieloletnie ramy finansowe, zwane również perspektywami finansowymi. Ramy finansowe planowane w perspektywie 5 – 7 lat określają pułapy wydatków z unijnej kasy na poszczególne dziedziny finansowane przez Unię.

Ich głównym zadaniem jest więc trzymanie w ryzach kolejnych rocznych budżetów. Są one na tyle istotne, że zostały uregulowane Traktatem Lizbońskim. Ramy finansowe zatwierdza Rada Unii Europejskiej przy współpracy z Parlamentem Europejskim. W skład Rady członkowie rządów poszczególnych krajów, w tym Wielkiej Brytanii. Jest to o tyle ważne, że obowiązująca perspektywa 2014 – 2020 została zaakceptowana między innymi przez brytyjskich rządzących. Wielka Brytania przyjęła na siebie zobowiązanie respektowania ram finansowych, które są uchwalane rozporządzeniem – najwyższym unijnym aktem prawnym.

„Ścięcie” unijnych pieniędzy, o którym mówi Ryszard Petru, nie będzie więc łatwe, bo kolejne roczne budżety wspólnoty są niejako „zaprogramowane” w perspektywie 2014-2020.

Z jednej strony do tej pory bardzo trudno było powiedzieć z roku na rok „przestajemy płacić”, z drugiej strony, jak zaznacza w rozmowie z OKO.press prof. Katarzyna Żurkowska z Instytutu Studiów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej, nie mieliśmy jeszcze do czynienia z podobną sytuacją. Można sobie wyobrazić scenariusz - choć jest on mało prawdopodobny – w którym Wielka Brytania nie wpłaca do budżetu 11,4 mld euro (dane za rok 2014). Właśnie w takiej sytuacji środki dla Polski byłby zagrożone.

Brytyjczyków zapewne powstrzymają przed taką decyzją względy finansowe (w 2014 kraj ten otrzymał od UE niemal 7 mld euro, więc realny wkład do kasy unijnej wyniósł 4,4 mld) oraz polityczne.

„Brytyjczycy przyjęli zobowiązanie na lata 2014-2020 niezależnie od tego czy wychodzą, czy zostają. Jestem umiarkowanym optymistą. Uważam, że podtrzymają zobowiązania we własnym interesie, żeby osiągnąć inne korzyści” – powiedział Janusz Lewandowski (PO), b. komisarz UE ds. budżetu, w rozmowie z OKO.press.

W najgorszym dla Polski (i zapewne dla Europy) wypadku scenariusz niedokładania się przez Wielką Brytanię do wspólnej kasy mógłby się zrealizować najwcześniej za dwa lata, bo tyle według ekspertów może zająć opuszczenie wspólnoty. Do tego czasu Brytyjczycy pozostają związani prawem unijnym.

Jest jeszcze jedna kwestia, na którą zwraca uwagę prof. Katarzyna Żurkowska. Wielka Brytania po brexitowym referendum... wcale nie musi z Unii Europejskiej wychodzić.

„W interesie Wielkiej Brytanii jest pozostawanie w takiej sytuacji jaka jest. Ludzie się przekonają, że wyjście jest dla nich niedobre. Parlament podejmując decyzję będzie wsłuchiwał się w te nastroje, co może doprowadzić do tego, że Wielka Brytania w ogóle Unii nie opuści” - mówi prof. Katarzyna Żurkowska. Ale jeśli do tego dojdzie, to należy spodziewać się twardych negocjacji, w których to wspólnota jest silniejszym graczem. „Komisja Europejska będzie robić wszystko, żeby zabezpieczyć interesy tych krajów, które pozostają w Unii. Brexit nie może się tak nagle wydarzyć” - dodaje prof. Żurkowska. Nie jest więc – jak sugeruje Ryszard Petru – kwestią „kiedy” Polska straci część funduszy, tylko czy do tego w ogóle dojdzie. Wiele wskazuje na to, że nie musimy się obawiać zakręcenia kurka z unijnymi pieniędzmi.

_______

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze