0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plJakub Wlodek / Agenc...

Eksperci Ember i Europe Beyond Coal, przy wsparciu organizacji ekologicznych z całej Europy, sprawdzili, czy spółki energetyczne pomogą nam w ograniczeniu ocieplenia klimatu. Według Porozumienia Paryskiego - umowy międzynarodowej z 2015 roku - powinniśmy zahamować zmianę na poziomie 2 stopni Celsjusza w porównaniu do ery przedprzemysłowej. Naukowcy jednak stoją na stanowisku, że aby uniknąć katastrofy, powinniśmy zatrzymać się na 1,5°C.

Żeby to zrobić, konieczna jest transformacja energetyczna i odejście od paliw kopalnych. Nie wystarczą jedynie krajowe deklaracje dotyczące odchodzenia od węgla. Choć i tu - przypomnijmy - Polska jest w ogonie Europy, będąc jednym z pięciu państw, które jeszcze nie zadeklarowały ostatecznej daty dekarbonizacji.

100 proc. czystej energii do 2035

Autorzy raportu "Limited Utility" wybrali następujące spółki energetyczne: BEH, CE Oltenia, ČEZ, Drax, EDF, EnBW, ENEA, Enel, ENGIE, EPH, Fortum/Uniper, Iberdrola, Naturgy, PGE, RWE, SSE, Sev.En, STEAG, Tauron, Vattenfall and Ørsted.

Plany węglowych gigantów porównali do zaleceń Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) z maja 2021. IEA w swojej obszernej analizie wyliczyła, że aby zatrzymać ocieplenie na poziomie 1,5°C, roczne inwestycje w zielone źródła do 2030 roku powinny wzrosnąć trzykrotnie: do 4 bilionów euro. Konieczna jest też rezygnacja ze spalania węgla, gazu i ropy naftowej w elektrowniach na całym świecie do 2040 roku. Agencja zaleca jednak, żeby kraje wysoko rozwinięte przeszły w 100 proc. na czystą energię do 2035 roku.

Co więcej, według umowy podpisanej również przez Polskę podczas COP26 w Glasgow, kraje rozwinięte powinny zrezygnować z węgla do 2030 roku.

Energetyka jest dziś największym źródłem emisji gazów cieplarnianych, dlatego Ember i Europe Beyond Coal bierze pod lupę właśnie ten sektor.

Wszystkie spółki zawiodły

„Ani jedna z europejskich spółek węglowych uwzględnionych w raporcie nie planuje spełnienia wszystkich wymogów rekomendowanych przez naukowców w celu ograniczenia zmian klimatycznych do 1,5 stopnia" - powiedziała Kathrin Gutmann, dyrektor kampanii "Europe Beyond Coal".

"Jeśli Europa ma odegrać swoją rolę w działaniach na rzecz klimatu i wycofać się z węgla do 2030 roku, a do 2035 stworzyć system energetyczny wolny od paliw kopalnych i oparty na OZE, przedsiębiorstwa te muszą przedstawić pilne plany zamknięcia elektrowni węglowych i gazowych oraz znacznego zwiększenia produkcji energii z wiatru i słońca.

Wszelkie dyskusje o celach wyznaczonych na połowę stulecia to tylko puste słowa, dopóki strategie spółek nie umożliwiają ich realizacji" - dodała.

Jak wynika z raportu, obecnie tylko dziewięć firm zamierza wycofać się z węgla do 2030 roku, czyli zgodnie z celem dla krajów UE/OECD. Żadna ze spółek nie planuje wycofania gazu kopalnego z produkcji energii do 2035 roku. Wszystkie spółki chcą za to inwestować w OZE. Według autorów raportu te plany pozwolą na czterokrotne zwiększenie udziału energii słonecznej i wiatrowej w skali globalnej. To za mało, bo według modeli IEA wzrost powinien być sześciokrotny.

Polska na szarym końcu

Niektóre spółki zbliżają się w swoich deklaracjach do dat wyznaczonych przez IEA czy umowy międzynarodowe. Czeska spółka ČEZ wycofa się z węgla do 2033 roku, a do 2050 ma być neutralna dla klimatu. Szwedzki Vattenfall, który ma swoje węglowe aktywa w kilku europejskich krajach, chce osiągnąć neutralność do 2040, a zdekarbonizować się do 2030 roku. Francuskie ENGIE z węgla zrezygnuje do 2025 roku, a dwie hiszpańskie spółki Iberdrola i Naturgy zrobiły to już w 2020 roku.

Całe zestawienie zamykają giganci energetyczni z Polski. Polska Grupa Energetyczna zarządza elektrowniami Bełchatów i Turów, ma też w tych lokalizacjach kopalnie odkrywkowe. Poza tym jest właścicielem elektrowni w Rybniku, Opolu i Elektrowni Dolna Odra w Nowym Czarnowie koło Gryfina.

Tauron ma elektrownie w Jaworznie, Będzinie, Łaziskach Górnych, Trzebini, Stalowej Woli oraz trzy Zakłady Górnicze: Janina (Libiąż), Brzeszcze oraz Sobieski (Jaworzno). Enea jest właścicielem Elektrowni Połaniec (woj. świętokrzyskie), w której poza węglem spala się również biomasę i największej polskiej elektrowni na węgiel kamienny - Kozienice (woj. mazowieckie).

Autorzy raportu przy każdej z tych spółek wpisali tę samą datę dekarbonizacji: 2049. Najpóźniej w całej Europie.

Wątpliwości wokół NABE

"Zakłada się, że [spółki] zamierzają eksploatować część aktywów węglowych do 2049 roku, co jest zgodne z zapowiedziami polskiego rządu. 19 lat po dacie zamknięcia wymaganej w ramach ścieżki IEA" - czytamy w raporcie. PGE - co również podkreślają autorzy - deklaruje co prawda dekarbonizację do 2030 roku. Jednak to scenariusz zakładający powstanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), czyli państwowej agencji, która przejmie aktywa węglowe (elektrownie i kopalnie) od spółek.

"Mechanizm wczesnego wycofania z eksploatacji (EDM) będzie kupował nierentowne aktywa węglowe od NABE przez ostatnie dwa lata ich działania i stopniowo je wyłączał. To nadal skutkowałoby wyłączeniem 9 z 23 GW mocy do 2030 roku. Ta strategia i odpowiednie aktywa nie zostały jeszcze potwierdzone, więc elektrownie węglowe pozostają częścią zainstalowanej mocy poszczególnych spółek na potrzeby tej analizy" - piszą autorzy raportu.

Ostateczny projekt NABE - według najnowszych zapowiedzi - mamy poznać w pierwszym kwartale 2022 roku. Na razie od momentu ogłoszenia przez ministra aktywów państwowych Jacka Sasina planów utworzenia nowej agencji wiele się nie zmieniło. Eksperci od początku krytykują ten pomysł, wyliczając, że NABE przyniesie 31,1 mld zł strat (przy optymistycznym scenariuszu).

Przeczytaj także:

Swoje uwagi do pomysłu Sasina już na jesieni 2021 zgłaszał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, obawiając się nadmiernej koncentracji i siły rynkowej NABE. Urząd Regulacji Energetyki zawracał uwagę na zbyt ogólny kształt projektu, a resort finansów - na niejasne zasady finansowania prac nowej agencji.

PGE na szczycie węglowej listy

Autorzy raportu zwracają uwagę na węglowe inwestycje i plany polskich spółek. Przykład? W 2021 roku PGE otworzyło nowy bok węglowy w Elektrowni Turów. Enea z kolei rozpisała daty wyłączenia kozienickich bloków, jednak ostatni z nich ma działać aż do 2048 roku. Po 2030 roku nadal będzie mieć 3,9 GW mocy węglowych, a na dodatek planuje inwestycje w gaz.

W raporcie eksperci wykazali, które spółki po 2030 roku będą wciąż miały duże moce węglowe. Na pierwszym miejscu, z 13 GW uplasowało się PGE. Na trzecim - Tauron (ok. 5 GW), a Enea na siódmym.

Źródło: raport Ember i Europe Beyond Coal

PGE wypada słabo również pod względem emisji CO2. Polska spółka znalazła się na drugim miejscu - zaraz po niemieckim koncernie RWE. Wynik nie jest zaskoczeniem, ponieważ PGE zarządza Elektrownią Bełchatów, która jest największym europejskim emitentem CO2. Rocznie emituje średnio 30 mln ton dwutlenku węgla. W 2018 roku eksperci Fundacji ClientEarth wyliczali, że to tyle samo, co 6,5 miliona samochodów albo produkcja mięsa z 3 milionów krów. Emisje tylko z tej jednej elektrowni można porównać do krajowej emisji Danii.

Enea w rankingu najbardziej emisyjnych spółek zajęła czwarte miejsce, a Tauron siódme.

Źródło: raport Limited Utility

„Ostatnie tygodnie dobitnie pokazały, jakie mogą być konsekwencje opóźnionych działań i braku odpowiedniego planowania procesu transformacji w polskiej elektroenergetyce" - komentuje Jan Chudzyński, analityk Fundacji „Rozwój TAK - Odkrywki NIE”. "Ustalenie odległych celów net zero na 2050 rok bez zaplanowanej ścieżki odejścia od węgla, mimo istnienia jasno sprecyzowanych przez ośrodki naukowe dat granicznych, może budzić uzasadniony niepokój zarówno ze strony społeczeństwa obywatelskiego, jak i inwestorów" - dodaje.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze