0:000:00

0:00

"Idealnie byłoby, gdyby lewica te wybory wygrała. Lewica, czyli ludzie o progresywnych poglądach, na różnych listach" - mówi OKO.press Katarzyna Maria Piekarska, była wiceprzewodnicząca SLD, która w obecnych wyborach startuje z warszawskiej listy Koalicji Obywatelskiej. Piekarska była dwukrotnie radną sejmiku mazowieckiego i trzykrotnie posłanką. W wyborach w 2005 roku była szefową sztabu Włodzimierza Cimoszewicza, który wycofał się ze startu.

Na pytanie, czy jako osoba związana z lewicą nie czuje się wykorzystywana przez Grzegorza Schetynę, Piekarska odpowiada:

"A może to ja wykorzystuję Grzegorza Schetynę? Dlaczego w polityce zawsze się mówi, że to kobieta musi być wykorzystana przez jakiegoś szefa partii? Że pani Kidawa-Błońska została wypchnięta, bo Schetyna nie chciał kandydować? A może ona chciała być wypchnięta?"

Agata Szczęśniak, OKO.press: Zaapelowała Pani podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej w Sosnowcu do ludzi z sercem po lewej stronie, żeby głosowali na KO. Skoro w wyborach startuje osobny komitet Lewica, to dlaczego lewicowi wyborcy mieliby głosować na KO?

Katarzyna Maria Piekarska, kandydatka KO, 6. miejsce Warszawie: Duża część partii lewicowych pozostała poza tą koalicją.

Lewicową?

Tak, poza Komitetem Wyborczym SLD, bo tak to się ten komitet nazywa. To często niewielkie ugrupowania (WIR, SdPl, Inicjatywa Feministyczna i inne), ale ich przedstawiciele nie znaleźli się na listach SLD. A na listach Koalicji Obywatelskiej są osoby o poglądach lewicowych, które budują razem z Barbarą Nowacką Inicjatywę Polską. Nie można odebrać tym osobom lewicowości. Przypomnijmy, że to właśnie Barbara była twarzą Zjednoczonej Lewicy cztery lata temu. Kiedy lewica w dużym bloku poszła do wyborów wspólnie. Jest Riad Hajdar — wybitny neonatolog, społecznik, którego ludzie tam kochają. Jest wiele innych osób, które mówią i myślą o sobie, że są lewicowe. Cieszę się również, że wśród szerokiej koalicji są Zieloni z mocnym progresywnym programem.

Moją intencją było dać jasny sygnał, że również na listach KO są osoby, dla których wartości lewicowe są ważne, będą że w przyszłym parlamencie o nie walczyć i wnosić projekty progresywne. Nie chodziło mi o to żeby nie głosować na KW SLD.

Powiedziała Pani: „13 października głosujmy wspólnie na KO, bo w jej programie jest wszystko, co dla nas [ludzi lewicy] najważniejsze”. Na przykład co?

Są kwestie dotyczące sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości. Przywrócenie zasad demokratycznego państwa, bo od tego odchodziliśmy. Prokuratura jest na krótkiej smyczy rządzących. Przeszło tornado, które niszczyło instytucje demokratyczne. To jest najważniejsza sprawa dla wszystkich.

Dla wszystkich. A kwestie szczególnie ważne dla wyborców lewicowych?

Dla ludzi lewicy też jest ważne, czy sądy będą zależne od władzy, czy Trybunał Konstytucyjny będzie bezpiecznikiem dla demokracji, czy będzie uzależniony od władzy, czy przewodniczący partii rządzącej będzie wpadał na herbatkę i ciasteczko do przewodniczącej Trybunału. Od tego trzeba będzie zacząć, jeśli wygramy. Dlatego KO zaproponowała Akt Odnowy Demokracji.

Są też kwestie dotyczące praw człowieka w tym silnie zaakcentowane prawa kobiet i prawa osób LGBT – mam na myśli związki partnerskie, ale też programy przeciwdziałające dyskryminacji i przemocy. To wszystko jest w programie. Jak również in vitro. Te kwestie w końcu trzeba załatwić.

Przypomnę, że pierwszy projekt ustawy o związkach partnerskich pojawił w 2003 roku. Autorką była pani profesorka Maria Szyszkowska.

Maria Szyszkowska była związana z SLD, a nie z Platformą Obywatelską. Tak samo jak Pani wcześniej.

To prawda, że inicjatorem tego tematu było SLD, ale dzisiaj wszystkie podmioty startujące w KO są za związkami partnerskimi - to chyba dobrze? Problem polega tylko na tym, czy uda się te wybory wygrać, stworzyć większość i w Sejmie, i w Senacie, oraz czy prezydent podpisze tę ustawę. Moim zdaniem obecny nie podpisze. Dlatego mam nadzieję, że w przyszłym roku cała opozycja dorośnie do tego, żeby wystawić wspólnego kandydata lub kandydatkę. Prezydent Duda nie jest gwarantem, żeby ważne sprawy — prawa kobiet, prawa osób homoseksualnych czy dotyczące świeckiego państwa — zostały przeprowadzone do końca, bo nawet gdyby przeszły przez parlament, to Duda ich nie podpisze. Takie są realia.

Jest Pani pewna, że KO, jeśli będzie rządzić, zgłosi takie ustawy? Że takie osoby jak Pani, jak Barbara Nowacka, Joanna Mucha będą miały taki wpływ w KO, żeby doprowadzić do tego?

Koalicja lewicowa, czyli KW SLD, również ma protokół rozbieżności. Zawsze w koalicji, zwłaszcza tak szerokiej, do pewnych postulatów komuś jest bliżej, a komuś dalej. Barbara Nowacka już raz (nie będąc posłanką) przedstawiała projekt obywatelskiego projektu ustawy dotyczącego liberalizacji ustawy aborcyjnej i edukacji seksualnej. Jest więc wiarygodna.

Na listach KO są ludzie dla których prawa kobiet czy świeckie państwo są ważne. Wszystko jest teraz w rękach wyborców. Jeśli ludzie chcą, żeby te sprawy zostały rozwiązane, to niech głosują na na - ludzi ,którym te postulaty są bliskie, a nie na bardziej konserwatywnych kandydatów. Jeśli zostaniemy wybrani, to jest szansa na takie zmiany. To jest kwestia tabletki dzień po, urealnienia praw kobiet, prawdziwej ściągalności alimentów.

Co do praw kobiet: ostatnio Małgorzata Kidawa-Błońska w imieniu KO powiedziała: „Jesteśmy za zachowaniem kompromisu dotyczącego ustawy o aborcji”. W Latarniku Wyborczym KO podała, że jest przeciwko liberalizacji. A Pani nadal jest za liberalizacją ustawy?

Tak, jestem za liberalizacją. Barbara Nowacka też jest za liberalizacją. Podobnie jak Zieloni czy Nowoczesna. Ale żeby to przeprowadzić, potrzeba większości. PSL jest za utrzymaniem tego kompromisu, o PiS-ie już nie wspomnę. Gdyby nie strajk kobiet, to dziś mielibyśmy całkowity zakaz aborcji, zresztą są w Polsce rejony, gdzie jest faktyczny zakaz aborcji, bo wszyscy lekarze zasłaniają się klauzulą sumienia. A ja sądzę, że klauzula sumienia nie może ograniczać dostępu do usług medycznych.

Ja swoich poglądów nie zmieniam. Trudno mi jest zarzucić, że moje poglądy nie są progresywne. Nie znajdzie Pani takiej mojej wypowiedzi. Jestem taka, jaka byłam.

W programie Koalicji jest obniżka podatków. To mało lewicowy postulat.

Leszek Miller też obniżał podatki.

Proszę zwrócić uwagę na coś innego: pewne postulaty, jeszcze 20 czy 15 lat temu traktowane jako lewackie, dziś są przejmowane przez partie centrowe. Cała oś poglądów przesunęła się w lewą stronę. To samo jest z ochroną środowiska. Jestem chyba pierwszym politykiem w Polsce, który zajął się profesjonalnie ochroną zwierząt byłam posłem wnioskodawcą ustawy o ochronie zwierząt, która zastąpiła rozporządzenie prezydenta z 1927 roku w tej sprawie) wtedy byłam wyśmiewana. Dziś prawa zwierząt nie stanowią już problemu, mówi się o zakazie hodowli zwierzą na futra, zakazie tuczu klatkowego. I mają te postulaty praktycznie wszyscy. Jeszcze 15-20 lat temu to było nie do pomyślenia, bo gospodarka była ponad wszystko.

Dziś o ociepleniu klimatu mówią wszyscy, kiedyś uznawano, że interesuje to tylko młodych ludzi w dredach przywiązujących się do drzew.

Ale kiedy przychodzi do głosowania nad sprawami związanymi z klimatem, to w zakończonej niedawno kadencji europarlamentu w 96 proc. przypadków posłowie PO głosowali przeciwko rozwiązaniom proklimatycznym.

Pani o Platformie, a ja mówię o Koalicji. W tej Koalicji są też Zieloni. Mają program, pod którym w całości mogę się podpisać.

Zieloni będą mieć dwoje posłów, a Platforma ponad 100.

Jeśli chodzi o ochronę klimatu i zielone postulaty to program KO jest naprawdę dobry i odpowiada na trudne wyzwania XXI wieku, który to wiek będzie wiekiem kobiet i ekologii. Jeśli chodzi o liberalizację ustawy, to pewnie część osób zagłosuje za utrzymaniem kompromisu część za liberalizacją. Ale jeśli jeśli nie zmieni się prezydent Inie przywróci się niezależności TK to i tak tej ustawy nie będzie. Co do związków partnerskich nie ma dziś problemu w KO. Nie mówię o małżeństwach, bo do tego trzeba by było zmienić konstytucję, a to może być groźne. Natomiast myślę, że związki partnerskie zostaną przyjęte w przyszłej kadencji. Bo ja wierzę, że Koalicja osiągnie dobry wynik, a mniejsze partie przekroczą próg, że uda się zmienić wiele rzeczy.

O te wszystkie postulaty, o które walczy Pani od lat, lepiej teraz zadba Pani w KO niż na Lewicy?

Jestem radcą prawnym od wielu lat w kancelarii prawnej, działam społecznie, mam ustabilizowane życie zawodowe, chcę doprowadzić do zmian w zakresie praw zwierząt i wymiaru sprawiedliwości. Np. uregulować kwestię biegłych. Dziś nie można w krótkim czasie uzyskać opinii biegłego i to przedłuża sprawę o miesiące i lata. To jeden z powodów, dlaczego procesy się tak ciągną. Mam przygotowane trzy projekty ustaw, które będę chciała wnieść, jeśli zostanę posłanką.

Przecież nawet Włodzimierz Czarzasty jeszcze kilka tygodni temu chciał iść w szerokiej koalicji, czyli pewnie zakładał, że będzie miał możliwość zawalczenia o sprawy ważne dla lewicy. Ja też na to liczę.

Z KW SLD nie mogłabym o to walczyć, bo nie dostałam propozycji startu. Zadzwoniła do mnie Barbara Nowacka, namówiła mnie.

Uważam, że to są najważniejsze wybory od 30 lat. Trzeba zatrzymać PiS, zanim zdemolują demokrację do końca. Kolejne 4 lata to byłaby katastrofa.

Nawet jeśli PiS uzyska największą liczbę głosów, to nie będzie w stanie samodzielnie rządzić, wówczas będzie można stworzyć rząd koalicyjny i lewicy będzie jeszcze więcej.

Jest Pani za wspólnym rządem KO i Lewicy?

Nie ma innej możliwości, jeśli mamy zastopować PiS — tych złych ludzi, a to są po prostu źli ludzie. To, co robią z naszym państwem, mnie jako demokratkę boli. Dlatego uważam, że powinniśmy przestać kopać się po kostkach, bo potem trudniej będzie usiąść do stołu.

A rząd z PSL-em, który dziś startuje z Kukizem?

Tu jest problem. Idealnie byłoby, gdyby lewica te wybory wygrała…

Lewica?

Ja mówię „lewica” ogólnie — nie o komitecie SLD, tylko o ludziach o poglądach lewicowych, progresywnych. Nie wierzę, żeby KO wygrała i mogła rządzić samodzielnie, będzie musiała rządzić z SLD i PSL.

Członek Straży Marszałkowskiej groził posłance — to jest coś nieprawdopodobnego. To, co zrobił abp Jędraszewski, to jest coś nieprawdopodobnego. Zwolnił kobiety i bezczelnie dodał, że są niezamężne. Nie można zwolnić człowieka z takiego powodu. Ale to też pokazuje, gdzie KK ma kobiety. Jaka to jest głęboka pogarda do kobiet! Mnie to po prostu przeraża jako obywatelkę Piekarską.

Mówi Pani, żeby nie kopać się po kostkach, a atakuje Pani lewicę. Podobnie Barbara Nowacka. Z drugiej strony KO często atakuje Krzysztof Śmiszek. Czy to jest dobra strategia dla opozycji, żeby się nawzajem atakować?

Proszę mi pokazać, gdzie ja atakuję Lewicę.

Na przykład w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”: „Włodek, oszukańcu jeden, po prostu nie kłam”.

Nie mogę unikać odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie ma mnie na tych listach. Powody są dwa: po pierwsze uważam, że to są najważniejsze wybory od 30 lat , wszystkie ręce na pokład i każdy, kto może, powinien dołożyć swoją cegiełkę, aby PiS zakończył rządy. Bo to demolowanie kraju. A tylko szeroka koalicja może nawiązać realną walkę z PiS-em.

A po drugie: po 20 latach nie dostałam propozycji startu ze strony mojej formacji. Jeśli przewodniczący mówi w mediach, że otrzymałam propozycję startu z "jedynki" w Warszawie, a właściwie mogłam sobie wybrać miejsce, z którego wystartuję, to nazwałam rzeczy po imieniu. Nie chciałam o tym mówić ,ale mnie zaatakowano, nie mogłam milczeć. Nikogo nie obraziłam, nie atakowałam. A mnie obrażono kilka razy. A przecież lewicowość zaczyna się od szacunku do drugiego człowieka, przynajmniej dla mnie.

Naprawdę nikt nie zadzwonił?

Nikt nie zadzwonił z konkretną propozycją. Na listach nie znalazła się ani Monika Jaruzelska, ani Danuta Waniek. Nie znalazło się miejsca również dla pani Lempart, aktywistki na rzecz praw kobiet, czy lewicowego intelektualisty Michała Syski. I wielu innych osób, część z nich jest dziś na listach KO. Kluczem do sukcesu są ludzie. Listy powinny być jak najbardziej bogate, powinni i są na nich ludzie, którzy są w stanie zdobyć głosy. Dzięki nim będzie można zbudować silną centro-lewicową grupę w przyszłym parlamencie.

Nie czuje się Pani wykorzystana przez Grzegorza Schetynę?

A może to ja wykorzystuję Grzegorza Schetynę? To oczywiście żart. Ale dlaczego w polityce zawsze się mówi, że to kobieta musi być wykorzystana przez jakiegoś szefa partii? To są właśnie niedopuszczalne stereotypy. Zresztą mnie namawiała Barbara Nowacka. I to z nią długo rozmawiałam również o tym co potem-w parlamencie.

Uważam, że mam silną osobowość, jestem pewna tego co chcę zrobić w parlamencie. Mogę, a nie muszę. Dostanę się, to dobrze, nie dostanę się, to trudno. Wtedy swoje projekty komuś przekażę.

Nie czuję się wykorzystana, robię to, co uważam za słuszne. Polityka to gra zespołowa.

Największe pytanie dla opozycji brzmi dziś, jak zmobilizować ludzi, żeby poszli do wyborów. Jak Pani odpowiada na to pytanie?

Trzeba ludziom pokazać, czym grożą rządy PiS. Wygramy, jeśli uda się zmobilizować tę grupę, która nie chodzi głosować, niezainteresowanych wyborami. Trzeba im powiedzieć, że oni się nie interesują politykę, ale polityka na pewno się nimi zainteresuje. Najbliższe 4 lata to będzie kolejna kadencja zawłaszczania państwa, ale też szukania wszędzie oszczędności na spłatę rozbuchanego programu socjalnego. Szukania pieniędzy w naszych kieszeniach. Musimy namawiać i pracować do końca kampanii. Bo to jest nasza Polska i każdy, kto chce aby była otwarta, tolerancyjna opiekująca się najsłabszymi i w pełni demokratyczna powinien głosować na KO, albo na którąś z partii opozycyjnych. A wtedy… JUTRO MOŻE BYĆ LEPSZE.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze