Potwierdziły się informacje o ograniczeniu praw dziennikarzy na terenie Sejmu. Nikt nie zaskoczy już posła ani posłanki na korytarzu sejmowym. Tak zdecydował PiS, nie konsultując tego z nikim
Jak doniósł portal 300polityka, Kancelaria Sejmu przedstawiła projekt zmian w zasadach pracy mediów w parlamencie. Dziennikarze wkrótce pożegnają się z wolnością, którą cieszą się obecnie.
Główny punkt zakłada powołanie Stałych Korespondentów Parlamentarnych. Redakcje dostaną prawo wyznaczenia dwóch osób, które będą pracować na zmianę. Tylko ci, wyznaczeni, korespondenci będą mogli swobodnie poruszać się po głównym budynku parlamentu i tylko oni będą mieli wstęp na obrady. Cała reszta dziennikarzy trafi do jednego z pobocznych budynków, gdzie powstaje obecnie nowe centrum medialne.
Jednocześnie nikt nie będzie już mógł rejestrować obrad żadnej z izb. Media i obywatele będą mieli dostęp do zapisu obrad tylko za pośrednictwem nagrań i stenogramów wypuszczonych przez parlament. To uniemożliwi obserwowanie "kuchni" życia politycznego, wychwytywanie głosowania na dwie ręce itp.
Kontrowersje budzi zwłaszcza zasada, że korespondenci będą musieli wykazać „udokumentowaną przeszłością reporterów politycznych, regularnie pracujących w Sejmie”. Daje to Kancelarii Sejmu wpływ na selekcję dziennikarzy, którzy dostaną przepustki. Nie jest jednocześnie powiedziane, jaka przeszłość i jakie jej udokumentowanie jest wystarczające, co daje możliwość eliminowania na tej podstawie dziennikarzy nowych albo nieprzychylnych.
Oznacza to daleko idącą ingerencję w kompetencje redaktorów naczelnych i innych osób decyzyjnych w mediach, bo znaczy ni mniej, ni więcej, że pierwsza władza chce za czwartą decydować, kto ma być obecny w Sejmie.
To niebezpieczne również z punktu widzenia opinii publicznej. Do Sejmu nie będą mogli chodzić dziennikarze specjaliści, np. ekonomiczni, ekologiczni czy sportowi, by uzyskać informacje ze swojej dziedziny. Odbiorcy dostaną gorszy materiał, a gdy w Sejmie będzie działo się parę rzeczy na raz, dziennikarze nie obsłużą wszystkich.
Jednocześnie na pierwszym piętrze wyznaczona zostanie specjalna strefa live. Będzie to jedyne miejsce, w którym będzie można na żywo prowadzić transmisje z Sejmu. To ograniczy możliwość „przepytywania” posłów i posłanek. Każde z nich będzie mogło uniknąć odpowiadania mediom, jeśli tylko zdecydują się ominąć tę strefę, bo tylko tam będą mieli wstęp dziennikarze „przepustkowi” bez tytułu Stałego Korespondenta Parlamentarnego.
W ten sposób dziennikarzom utrudni się zadawanie parlamentarzystom pytań „z zaskoczenia”. Dla polityków to zapewne niewygodna forma wywiadu, jest ona jednak
jednym z niezbędnych narzędzi kontroli, a często jedynym sposobem, by uzyskać komentarz do bieżących wydarzeń, zanim poseł czy posłanka dostaną informację, jaka jest linia partii albo skonsultują sposób wypowiadania się z ekspertami od PR-u.
Opinia publiczna straci w ten sposób jedną z możliwości uzyskiwania informacji o prawdziwych poglądach parlamentarzystów.
Taka zmiana uprawnień dziennikarzy na terenie parlamentu (pierwsza po 1989 r.) wprowadzana jest arbitralną decyzją Marka Kuchcińskiego, marszałka Sejmu z ramienia PiS. Nie była poprzedzona żadną dyskusją ani głosowaniem, a wielu przedstawicieli opozycji przeciwko takim zmianom protestuje.
Zmiany Kuchcińskiego naruszają możliwość realizacji przez media z praw opisanych w prawie prasowym (art. 1):
„Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej”.
Art. 6 § 4 głosi: „Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytyki”.
O zmiany zapytaliśmy przedstawicieli dwóch organizacji dziennikarskich, zwykle o przeciwstawnych poglądach.
"PiS chce raz na zawsze mieć spokój z dziennikarzami. Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj, że zamierza uporządkować polską opozycję. To jest pierwszy krok" - powiedział "Oku" Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego, krytycznego wobec "dobrej zmiany".
Również Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, znany z prawicowych poglądów i propisowskiego nastawienia, krytykuje ograniczenia wprowadzone przez Kuchcińskiego: „Swoboda i komfort pracy dziennikarzy oraz dostęp do polityków, a także informacji sejmowych jest podstawą demokracji i zdrowej sfery publicznej” - powiedział.
Jutro (15 grudnia) o 12.00 pod Sejmem odbędzie się pikieta dziennikarzy przeciwko ograniczeniu ich praw na terenie Sejmu.
Media
dziennikarze
informacja publiczna
Krzysztof Skowroński
Sejm
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich
wolne media
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze