Stołeczna prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie ujawnienia niejawnych informacji NATO przez pułkownika Krzysztofa Gaja. Chodzi o jego korespondencję z byłym szefem Kancelarii Premiera Michałem Dworczykiem. To ciąg dalszy afery mailowej z 2021 roku.
To pierwsza decyzja prokuratury o otwarciu sprawy na podstawie informacji ujawnionych w tzw. aferze mailowej - w wycieku maili, pochodzących między innymi z prywatnej skrzynki ministra Michała Dworczyka, byłego szefa KPRM. Jest to jednak decyzja bardzo zachowawcza. Śledczy zamierzają zbadać tylko jeden mail płk. Gaja, ówczesnego doradcy ds. obronności w Kancelarii Premiera.
Maili, w których bez żadnej ochrony przesyłano informacje niejawne, ujawniono znacznie więcej. Wśród nich korespondencja między premierem Morawieckim a Michałem Dworczykiem w sprawie środków na fundusz operacyjny Agencji Wywiadu. Obaj politycy wymieniali szczegółowe informacje na ten temat, posługując się swoimi prywatnymi skrzynkami mailowymi. A przecież budżety operacyjne służb to informacje ściśle tajne, objęte najwyższą formą ustawowej ochrony. Jednak w tej sprawie nie ma postępowania prokuratorskiego.
O wszczęcie śledztwa za bezprawne ujawnienie informacji niejawnych wystąpili do prokuratury dwaj posłowie Koalicji Obywatelskiej: Adam Szłapka i Cezary Tomczyk. To nie pierwsze ich zawiadomienie do prokuratury – Szłapka złożył osiem podobnych wniosków po lekturze innych maili. Ale pierwsze, po którym prokuratura podjęła działanie.
Śledztwo ma dotyczyć „ujawnienia (…) przez funkcjonariusza publicznego – Doradcę do Spraw Obronności w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, informacji niejawnych poprzez przesłanie do Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka, za pośrednictwem niezabezpieczonych środków komunikacji, korespondencji mailowej, zawierającej dane objęte klauzulą »zastrzeżone«, »tajne« oraz »ściśle tajne«, które następnie zostały ujawnione w dniu 18 października 2022 r. w ogólnodostępnej przestrzeni internetowej” – czytamy w prokuratorskim zawiadomieniu.
Chodzi o maile z 21 maja 2020 roku, wymieniane między płk. Krzysztofem Gajem a Michałem Dworczykiem. Strona "Poufna rozmowa", która ujawnia wykradzioną korespondencję, opublikowała je 18 października 2022 roku.
Tematem dyskusji były dane dotyczące amunicji do czołgów Leopard 2, T-72 i PT-91. Gaj wymienił dokładne liczby posiadanych przez polskie wojsko pocisków. Dodał, że w przypadku amunicji do T-72 i PT-92 „nie ma nawet zapasu taktycznego”, co jest sprzeczne z wytycznymi NATO. Przesłał Dworczykowi prezentację na ten temat i skrytykował „jawne faworyzowanie konstrukcji niemieckich”.
W kolejnym mailu Dworczyk dopytywał, „co to za wytyczne NATO zalecające DOS na poziomie 20 sztuk amunicji czołgowej”. W odpowiedzi doradca przesłał mu informacje, jak sam stwierdził, „przepisane z oryginalnego dokumentu”. I wyjaśnił: „Dokument ten miał wtedy przy sobie płk Laskowski (z DSiPO), a przybył on wtedy do nas na Klonową 6 z prof. Królikowskim. Poprosiłem wtedy o jakieś ksero, ale mi odmówił – bo niejawne. Ja przy kolejnej wizycie w MON poprosiłem o udostępnienie i do mojego niejawnego notatnika to i owo wynotowałem. Dokument ma klauzulę »NATO Zastrzeżone«”.
W tej korespondencji pułkownik wprost pochwalił się więc ministrowi, że pozyskał dane zastrzeżone, pochodzące z niejawnego dokumentu NATO, i udostępnił mu je. Co ważne: zrobił to w korespondencji realizowanej za pomocą prywatnych skrzynek mailowych, które nie mają zabezpieczeń zgodnych z procedurami ochrony korespondencji niejawnej.
Teraz prokuratura na wniosek posłów Szłapki i Tomczyka zbada, czy płk Gaj złamał prawo.
„Przełom w sprawie maili Dworczyka! Państwo polskie pod naporem argumentów i po zawiadomieniu moim i Adama Szłapki wszczyna śledztwo w sprawie maili. Oficjalnie maile Dworczyka są prawdziwe” – komentował decyzję śledczych na Twitterze poseł Cezary Tomczyk.
Do tej pory rząd i służby stały bowiem na stanowisku, że opublikowane w aferze mailowej materiały zostały zmanipulowane. Nie potwierdzano ich autentyczności, zachowując milczenie wobec publikacji – chociaż wiele obiektywnych danych dowodziło, że korespondencja jest prawdziwa. Wszczęcie śledztwa pośrednio miałoby więc dowodzić, że prokuratura uznała maile za wiarygodne.
Choć radość posła Tomczyka jest zrozumiała, trudno zgodzić się z jego wnioskami.
Po pierwsze: prokuratura na razie jedynie rozpoczęła śledztwo, a nie uznała, że maile są prawdziwe. Równie dobrze w jego toku może stwierdzić, że nie udało się potwierdzić autentyczności korespondencji i umorzyć sprawę. Choć byłoby to dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że po ujawnieniu wycieku służby zabezpieczyły skrzynkę mailową Dworczyka. Można więc porównać opublikowany mail z oryginałem.
Po drugie: zakres śledztwa zawężono do jednego maila Krzysztofa Gaja. A to oznacza, że (przynajmniej na tym etapie) prokuratura nie zajmie się innymi fragmentami korespondencji, w których także zachodzi podejrzenie ujawnienia informacji zastrzeżonych.
Można przypuszczać, że śledczy wszczęli sprawę, bo opisana w mailu przez Gaja sytuacja dotyczy dokumentu NATO. Odnosi się więc do procedur bezpieczeństwa, które powinny być przestrzegane przez wszystkich członków sojuszu. Sprawa przekracza więc granice Polski. Zaś mail pułkownika jest niemal otwartym przyznaniem się do winy. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności do lat 3. Pułkownik Gaj jest jedną z nielicznych dotychczas osób, która poniosła konsekwencje afery mailowej.
Już 24 czerwca 2021 roku, dwa tygodnie po pierwszym wycieku maili, pułkownik zrezygnował z funkcji doradcy w Kancelarii Premiera. W maju 2022 odebrano mu tak zwane poświadczenie bezpieczeństwa, które umożliwiało dostęp do informacji niejawnych. Teraz zajmie się nim prokuratura.
Tymczasem główny bohater afery, Michał Dworczyk, na którego skrzynkę trafiały służbowe niejawne informacje, ale który też takie informacje przekazywał dalej, stanowisko szefa Kancelarii Premiera stracił dopiero 30 września 2022 roku. Zaś o śledztwie wobec niego nie słychać.
Problem jest znacznie szerszy niż jeden mail Krzysztofa Gaja.
W aferze mailowej ujawniono przynajmniej kilkanaście wojskowych dokumentów, raportów oraz notatek jego autorstwa. Część została opublikowana przez kanał (a potem stronę internetową) Poufna Rozmowa, inne publikował rosyjskojęzyczny kanał SecretEU na platformie Telegram. Nie wszystkie miały formę maili. Niektóre udostępniono jako dokumenty, w tym notatki służbowe Gaja, zaadresowane do Dworczyka.
Być może hakerzy włamali się nie tylko do skrzynki mailowej szefa Kancelarii Premiera, ale także bezpośrednio do komputera pułkownika. Jeśli tak, śledczy powinni ustalić, które z dokumentów Gaj przesłał ministrowi mailem, a które wykradziono bezpośrednio z jego komputera, i pociągnąć go do odpowiedzialności za te, które udostępnił mailowo. Jednak dziś organy ścigania się tym nie zajmują.
Przypomnijmy, co znajdowało się w ujawnionych dokumentach pułkownika:
Większość z tych informacji to dane niejawne. Nawet jeśli nie opatrzono ich właściwą klauzulą, powinny podlegać ochronie.
Jednak nie tylko materiały Gaja zawierały informacje niejawne. O innym przypadku pisaliśmy na OKO.press już 3 sierpnia 2021 r. Tego dnia opublikowano mail z 12 września 2020 r., pierwotnie wysłany przez wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego na rządową skrzynkę mailową Dworczyka (w domenie kprm.gov.pl). Widoczne nagłówki maili wskazują, że ze skrzynki rządowej Dworczyk przesłał korespondencję na swoją skrzynkę prywatną, a stamtąd – do Karola Kotowicza, ówczesnego sekretarza dyrektora Centrum Informacyjnego Rządu (także na jego prywatną skrzynkę).
Mail zawierał załącznik, zatytułowany „Tabele propozycji projektów Solidarni z RB – stan na 4.09”. Było to dziewięciostronicowy dokument ze szczegółowymi opisami projektów wspierających białoruską opozycję. W nagłówku każdej strony widać napis: „Treść wrażliwa tylko do użytku wewnętrznego”.
W polskiej ustawie o ochronie informacji niejawnych nie ma mowy o „treściach wrażliwych”, jednak funkcjonują one w Unii Europejskiej. Oznaczane są jako „limited” - z ograniczonym dostępem. Jak wyjaśniali nam eksperci, w Polsce powinno się wobec nich używać najniższego poziomu ochrony i uznawać za informacje zastrzeżone. A takie mogą być przetwarzane tylko zgodnie z obowiązującymi procedurami, za których złamanie grożą sankcje. Także tę korespondencję powinna więc zbadać prokuratura.
Z kolei 11 maja 2022 opublikowano mail z 30 grudnia 2019 roku, wysłany przez Michała Dworczyka do premiera Morawieckiego. Politycy dyskutowali w nim, czy na wniosek szefa Agencji Wywiadu zwiększyć środki przyznane Agencji na fundusz operacyjny. Szef KPRM napisał do premiera, że w budżetowej rezerwie ogólnej zostało ponad 4,5 mln zł, o które prosi, na fundusz operacyjny, szef Agencji Wywiadu Piotr Krawczyk. „Czy przekazujemy im tą resztówkę?” – pytał Dworczyk Morawieckiego. „Dajemy ale ty rozmawiasz z nim żeby było że macie nawiązano głęboko przyjaźń w oparciu o te środki” – odpowiedział premier (pis. oryg.).
Szczegóły budżetów operacyjnych (środków przeznaczonych na pracę operacyjną) służb specjalnych to informacje ściśle tajne, czyli objęte najwyższą klauzulą poufności. Nie można o nich tak po prostu dyskutować, posługując się niechronionymi kanałami komunikacji. Każdą zmianę w funduszu operacyjnym uzgadnia się w formie niejawnej, w dyskusji na ten temat mogą uczestniczyć jedynie osoby z poświadczeniami bezpieczeństwa, a dokumenty i korespondencja podlegają ochronnym procedurom. Niewątpliwie także tą sprawą powinna zająć się prokuratura.
A jednak w żadnej z opisanych spraw śledczy nie wszczęli postępowania.
Gdyby to zrobili, podejrzanymi o złamanie prawa mogliby się okazać między innymi premier Morawiecki oraz były szef jego kancelarii.
Rozpoczęcie śledztwa w tych wątkach afery mailowej miałoby więc poważniejsze konsekwencje niż zbadanie postępowania płk. Gaja. I być może właśnie dlatego takiego śledztwa nie ma.
Afery
Policja i służby
Michał Dworczyk
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów
Prokuratura
#DworczykLeaks
Afera mailowa
Dworczyk
Krzysztof Gaj
wyciek maili
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze