Proces jest zbiorowy, bo do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia wezwano 15 osób. Stawili się prawie wszyscy. To zwykli obywatele. Przedsiębiorcy, studenci, inżynierowie, informatycy, pracownicy na etatach i zleceniach. Ubrani byli w marynarki, koszule, swetry. Kilku z nich związanych jest z ruchem Obywatele RP, który od miesięcy organizuje manifestacje przeciwko organiczaniu przez PiS wolności obywatelskich. Symbolem ich walki stała się biała róża. Taka też leżała w pierwszym dniu ich procesu na barierce odgradzającej publiczność od sędziego.

Stołeczna policja postawiła 15 osobom zarzuty naruszenia kodeksu wykroczeń pod Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 roku. Ludzie zbierali się tam wtedy spontanicznie, by zaprotestować przeciwko planom wprowadzenia ograniczeń dla dziennikarzy w Sejmie oraz przeciwko wykluczeniu z obrad posła PO Michała Szczerby. Po zakończeniu obrad blokowali wyjazd posłów z terenu parlamentu. Policja wylegitymowała wówczas około 100 osób; części z nich zarzucono później popełnienie wykroczeń.

W maju 2017 roku szef MSWiA Mariusz Błaszczak mówił, że postępowania wyjaśniające prowadzono wobec 87 osób.

Teraz zaczynają się pierwsze procesy. Piętnastu obwinionym, których sprawa zaczęłą się dzisiaj, policja zarzuca naruszenie artykułu 52 kodeksu wykroczeń (uczestnictwo w zgromadzeniu mimo jego rozwiązania) i z artykułu 90 (blokowanie przejazdu drogą publiczną). Grożą im grzywny.

Mecenas Wende: władza chce zastraszyć obywateli

Sędzia Łukasz Biliński przez blisko dwie godziny sprawdzał dane osobowe obwinionych. To formalność rozpoczynająca każdy proces. W trakcie tej procedury okazało się jednak, że jedna z obwinionych osób bierze leki antydepresyjne, czyli leczy się psychiatrycznie. Z tego powodu sędzia po naradzie zdecydował, że odroczy proces do 22 listopada. Do tego czasu osoba ta ma przejść badania i sędzia zdecyduje, czy może bronić się sama, czy potrzebuje obrońcy. To też wymóg procedury karnej.

Jednym z obrońców obwinionych w tym procesie jest adwokat Jakub Wende, syn mecenasa Edwarda Wende, w czasach PRL - obrońcy działaczy podziemia w procesach politycznych. Występuje w tej sprawie pro bono.

Czy ten pierwszy zbiorowy proces za protesty przeciwko PiS też jest polityczny? "To proces quasi polityczny. To sytuacja, gdy rządząca większość, korzystając z podległych jej organów ścigania i aparatu władzy, chce zastraszyć obywateli myślących inaczej niż władza. Próbuje się im odebrać prawo do wyrażania własnych opinii" – mówi OKO.press mecenas Jakub Wende. I dodaje, że protesty pod Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 roku były legalne, bo były zgromadzeniem spontanicznym i wobec tego zezwolenie nie było potrzebne.

Mecenas nie zdradza jak będzie bronił swoich klientów przed zarzutami policji. Sami obwinieni nie obawiają się skazania. "Czuję się niewinny. Korzystałem z prawa do zgromadzeń. Nic nie blokowałem, chodziłem tylko z jednej strony ulicy na drugą. Jak można blokować coś pod Sejmem o 2-3 w nocy, jak wtedy jest w nim pusto?" - pyta w rozmowie z OKO.press Arkadiusz Szczurek, związany z Obywatelami Solidarnymi w Akcji (to stowarzyszenie też protestuje przeciwko rządowi PiS). I dodaje: "To był symboliczny akt przeciwko tej władzy, która narusza wszelakie procedury. Władza nie może naginać prawa".

Poseł Szczerba: mam obowiązek być z nimi

W sądzie obwinionych obywateli wspierał poseł Michał Szczerba. "Mam obowiązek dziś tu z nimi być, żeby tego typu zachowanie represyjne państwa nie spowodowało, że obywatele zaczną się zastanawiać, czy brać udział w protestach. Wielu z tych ludzi jest po raz pierwszy w życiu w sądzie" – mówi OKO.press poseł PO Michał Szczerba.

Ta sprawa to początek serii zbiorowych procesów obywateli sprzeciwiających się antydemokratycznym działaniom PiS.

Jeszcze w październiku br. mają zacząć się procesy za blokowanie kwietniowego marszu ONR i za pokojowe blokady kolejnych miesięcznic smoleńskich w tym roku.

Co zrobią sądy? Nie muszą zgadzać się z policją, która podlega szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi.

Latem stołeczny sąd uniewinnił dwie osoby związane z Obywatelami RP, którym zarzucono blokowanie wjazdu do Sejmu w styczniu 2017. Sąd uznał, że nie naruszyli oni miru domowego Sejmu, bo budynek nie jest ogrodzony.