0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid ZuchowiczDawid Zuchowicz

W sejmowej komisji sprawiedliwości trwa debata nad prezydenckim projektem ustawy o Sądzie Najwyższym. Pozwoli ona usunąć m.in. Pierwszą Prezes SN Małgorzatę Gersdorf, skracając jej sześcioletnią kadencję gwarantowaną przez konstytucję.

Równie niekonstytucyjny jest proponowany przez prezydenta sposób wyboru jej następcy.

W pierwszym etapie przejmowania Sądu Najwyższego prezydent na miejsce prof. Gersdorf samodzielnie wyznaczy tymczasowego Pierwszego Prezesa spośród wszystkich sędziów SN. Będziemy mieli więc sytuację podobną do tej w Trybunale Konstytucyjnym, kiedy Julia Przyłębska objęła nieznaną konstytucji funkcję “pełniącej obowiązki prezesa TK”.

Docelowo kandydaci na Pierwszego Prezesa SN muszą jednak zostać najpierw wybrani przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN i dopiero spośród nich prezydent może wskazać Pierwszego Prezesa. Mówi o tym art. 183 ust. 3 konstytucji.

183 ust. 3. Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.

W Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów SN zasiadają wszyscy sędziowie tego sądu. Żeby wybrać Pierwszego Prezesa - w posiedzeniu będzie musiało wziąć udział ⅗ sędziów. Zgodnie z poprawką PiS ma być ich razem 120, więc kworum wynosi 72 sędziów.

Obecnie orzeka 83 sędziów, ale obniżenie wieku przejścia w stan spoczynku może usunąć 32 z nich. Jeśli tak się stanie, w SN zostanie 51 “starych” sędziów. Nie będą więc stanowili większości przy pełnej obsadzie SN, ale głosowanie nad kandydatami na Pierwszego Prezesa może odbyć się jeszcze zanim świeżo przejęta Krajowa Rada Sądownictwa wyznaczy cały komplet sędziów. Jednak nawet jeśli “starzy” sędziowie będą mieli większość w Zgromadzeniu Ogólnym, i tak nie mają szans na wybranie swojego Pierwszego Prezesa.

Uniemożliwi im to zasada “jeden sędzia, jeden głos”.

Obecnie Zgromadzenie podejmuje uchwały zwykłą większością głosów w obecności ⅔ liczby głosów każdej z izb. W ten sposób głosowano też nad poszczególnymi kandydatami na Pierwszych Prezesów SN. Prezydent w swoim projekcie wprowadza od tej zasady wyjątek. Odbędzie się jedno głosowanie nad wszystkimi kandydatami na Pierwszego Prezesa i każdy sędzia będzie mógł w nim oddać tylko jeden głos.

Następnie Zgromadzenie Ogólne przedstawi prezydentowi listę pięciu kandydatów, którzy dostali największą liczbę głosów. Dotychczas mógł wybrać tylko z dwóch.

Dzięki takiej procedurze “nowi” sędziowie w SN będą mogli przeforsować swojego kandydata, nawet jeśli będą stanowili mniejszość w Zgromadzeniu.

Na przykład przy założeniu, że w SN zostało 51 “starych” sędziów, a “nowych” doszło tylko 21, pewność znalezienia się w pierwszej piątce ma kandydat, który dostanie co najmniej 15 głosów. Jeśli jednak głosy rozłożą się mniej równomiernie, może okazać się nawet, że do pierwszej piątki trafi kandydat, który dostanie tylko swój głos.

Za co odpowiada Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego?

Prezydent za pośrednictwem Pierwszego Prezesa będzie miał kontrolę nad całym Sądem Najwyższym. Według prezydenckiego projektu Pierwszy Prezes m.in. opiniuje i przedstawia prezydentowi kandydatów na prezesów izb SN (poza dyscyplinarną), powołuje przewodniczących wydziałów izb (poza dyscyplinarną), reprezentuje SN przed Trybunałem Konstytucyjnym i parlamentem, opiniuje wnioski o dalsze orzekanie sędziów po 65. roku życia.

Prezydencki projekt był chwalony za to, że likwiduje Sąd Najwyższy zaledwie w 40 proc. W praktyce jednak pozwoli na jego przejęcie równie skutecznie jak zawetowana ustawa Zbigniewa Ziobry.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze