0:000:00

0:00

Poszlaki wskazujące na to, że to sam PiS sprowokował przesilenie parlamentarne w grudniu ubiegłego roku, są w stenogramie z ustnego uzasadnienia orzeczenia sędziego Igora Tulei. Sędzia kilka dni temu nakazał stołecznej prokuraturze ponowne śledztwo dotyczące uchwalenia budżetu na rok 2017 w Sali Kolumnowej Sejmu. Wcześniej prokurator Magdalena Kołodziej z PO w Warszawie umorzyła to śledztwo, ale kilku posłów PO i Nowoczesnej złożyło zażalenia. Na ich wniosek sędzia uchylił umorzenie.

Teraz TVN24, która nagrała ustne uzasadnienie orzeczenia, opublikowała z niego stenogram. Jego lektura dokładnie pokazuje motywy decyzji sędziego, ale też pokazuje, że cała sprawa mogła być ustawką ze strony PiS.

Oficjalnie decyzję o przeniesieniu obrad z sali plenarnej, na której posłowie Platformy zaczęli blokadę mównicy po wykluczeniu z obrad posła Szczerby, zapadła 16 grudnia o godz. 21. Decyzję podjął Marszałek Sejmu Marek Kuchciński na Konwencie Seniorów.

Przeczytaj także:

Wszyscy posłowie mieli dostać informację o przeniesieniu obrad sms-em. Informacja była też wyświetlana w sali plenarnej. "Oczywiście to tylko część prawdy, ponieważ posłowie klubu PiS, posłowie będący z nimi w koalicji czy współpracujący, choćby koło poselskie Kornela Morawieckiego, o tym, że to posiedzenie odbędzie się w Sali Kolumnowej dowiedzieli się wcześniej" – uzasadniał w ustne orzeczenie Igor Tuleya.

Pawłowicz: o przeniesieniu obrad wiadomo było od rana

Sędzia zauważył, że z materiałów śledztwa nie wynika „przekonująco” z jakiego powodu, kiedy i kto podjął decyzję o przeniesieniu obrad. Sędzia: „Wątpliwości sądu potęgują nie tylko kontestowane okoliczności wykluczenia i dyskusyjne wykluczenie posła Szczerby z obrad Sejmu [zdaniem sądu bezprawne - red.], która to decyzja marszałka stała się impulsem do reakcji posłów opozycji, zresztą reakcji łatwiej do przewidzenia”.

Sędzia Tuleya podkreśla, że prokuratura pominęła - jego zdaniem kluczowe - zeznania świadek Krystyny Pawłowicz, posłanki PiS. „Przypomnę, że przerwa zarządzona przez Marszałka Sejmu została zarządzona o godzinie około 15.40. Około 21 odbył się Konwent, natomiast posiedzenie zostało wznowione o godz. 21.40. Powodem przeniesienia obrad Sejmu z Sali plenarnej miała być okupacja trybuny przez posłów opozycji i te działania opozycji zaczęły się po wykluczeniu posła Szczerby. To wykluczenie miało miejsce około godziny 15.

Pani świadek Pawłowicz zeznaje tak:

„O tym, że tam mają odbywać się obrady, mówiono już od rana tego dnia. Wiem, że ta sala była już od rana przygotowywana na ewentualne obrady Sejmu. O tym, że obrady mają być w Sali Kolumnowej, wiedziałam już koło południa tego dnia.

Była to w mojej ocenie wiedza powszechna dla posłów, którzy byli w Sejmie, pewne dla posłów partii rządzącej” – przytaczał zeznania posłanki sędzia. Około godziny 16.00 urzędnicy Sejmu dostali polecenie przygotowania kart do ręcznego głosowania.

Sędzia Tuleya: „Zdaniem sądu zeznania Krystyny Pawłowicz mogą wskazywać na to, że

okupacja mównicy sejmowej na skutek wykluczenia posła Szczerby nie była rzeczywistym powodem przeniesienia obrad do Sali Kolumnowej, ale wyłącznie pretekstem”.

Sędzia nie rozważał dalej po co PiS był taki ruch. Z jego uzasadnienia wynika jednak, że wykluczenie z obrad posła Szczerby było celowym działaniem. Tuleya oceniał, że wykluczenie nastąpiło bez podstaw prawnych. Szczerba na mównicy mówił o potrzebie budowy siedziby orkiestry Symfonii Varsovii i była to poprawka do ustawy budżetowej, zgłoszona przez niego. Chciał, by znalazły się na to środki.

Poseł PO nie jest lubiany ani przez marszałka Sejmu, ani przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Kaczyński: Szczerba zadał pytanie w sposób poniżający

Prezes Kaczyński tak zeznał w prokuraturze o przemówieniu Szczerby w Sejmie: „W pewnym momencie jeden z posłów wyróżniających się już poprzednio agresją i brakiem taktu, o nazwisku Szczerba, zadał marszałkowi Sejmu sformułowane w sposób drwiący i poniżający godność urzędu marszałka pytanie”.

Poseł Michał Szczerba, chwilę przed wykluczeniem przez marszałka Kuchcińskiego, 16 grudnia 2016 r.

Sędzia Tuleya doszedł do wniosku, że: „Również mając na uwadze treść zeznań i marszałka Kuchcińskiego i posła Szczerby, można odnieść wrażenie, że tak naprawdę podstawą wykluczenia posła z obrad nie było jakieś konkretne jego zachowanie w danym momencie, w trakcie tego wystąpienia, które – jak wynika z nagrania z monitoringu trwało 60 sekund - ale krótko mówiąc, poseł został wykluczony za całokształt. Tak jak zeznaje świadek Kuchciński, od dłuższego czasu »miał oko« na posła Szczerbę”.

Znamienne jest też, że Kuchciński wiele razy zwracał Szczerbie uwagę i podczas tamtego posiedzenia Sejmu „skorzystał niejako z okazji, żeby posła wykluczyć”.

Sędzia nie dociekał w ustnym uzasadnieniu czy PiS posunął się do celowej prowokacji z przenosinami obrad do Sali Kolumnowej i co miałby na tym zyskać.

Po co PiS-wi to było

Posłowie PiS głosują w Sali Kolumnowej, późny wieczór 16 grudnia 2016 r.

Oprócz ustawy budżetowej na 2017 roku, PiS uchwalił wtedy też ustawę dezubekizacyjną. Czy bał się, że opozycja tę ustawę będzie blokować? Raczej nie. Bo PiS uchwala w Sejmie co chce, skoro ma arytmetyczną większość.

Czy PiS mógł liczyć na wywołanie protestów, by potem nimi uderzyć w opozycję? Faktem jest, że po wykluczeniu posła Szczerby pod Sejmem zaczęli zbierać się ludzie, którzy w nocy blokowali wyjazd z parlamentu. Przyszli, bo bronili też praw dziennikarzy, których obecność w Sejmie chciał ograniczyć PiS. Prorządowe media uderzyły obrazkami spod Sejmu w opozycję, zarzucając jej próbę puczu.

Twardych dowodów na celową prowokację ze strony PiS jednak nie ma, poza słowami posłanki Krystyny Pawłowicz. Ale je też należy traktować raczej jako poszlakę.

Owszem, można podważyć wiarygodność zeznań posłanki, która mówiła, że od rana było wiadomo o tym, że obrady będą przeniesione, bo nikt ich nie potwierdził. Pawłowicz mogła się pomylić w godzinach. Ale też nikt nie zarzucił jej, że kłamała zeznając w prokuraturze.

Ze stenogramu, który opublikował TVN24, wynika jeszcze jeden niepokojący wniosek, że mogło nie być kworum podczas uchwalania ustawy budżetowej. W Sali Kolumnowej nie było wszystkich sekretarzy, którzy mieli liczyć ręcznie głosy. Posłowie ciągle się przesiadali, na krzesłach obok nich siedzieli pracownicy klubu PiS, a formularze z obliczeniami głosów były przerabiane.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze