0:000:00

0:00

Pojęcie zbrodni komunistycznej definiuje ustawa o IPN (art. 2, pkt. 1). Przepisy o przedawnieniu tego rodzaju przestępstw były wcześniej dwukrotnie nowelizowane (w 1999 i 2006 roku). Przed zmianami z 2020 roku czyny zagrożone najsurowszą karą przedawniały się po 30 latach od 1 stycznia 1990 roku (czyli 1 sierpnia 2020), a w przypadku zabójstwa - po 40 latach (1 sierpnia 2030 roku).

Zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości i wojenne nie ulegają przedawnieniu (regulują to konwencja ONZ z 26 listopada 1968 roku o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, której Polska była jednym z inicjatorów, ustawa o IPN, art. 4 pkt. 1 i konstytucja, art. 43).

Podpisana przez Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o IPN przesądziła, że zbrodnie komunistyczne również nie będą ulegać przedawnieniu.

O projekt pytamy dr. Krzysztofa Persaka, b. dyrektora biura prezesa IPN (w latach 2011 - 2016) Łukasza Kamińskiego.

Ustawa o IPN: przedawnienie nie powinno być zaskoczeniem

Persak zwraca uwagę na dwa problemy.

Po pierwsze, Sejm już dwukrotnie nowelizował ustawę w tym zakresie: "Można przyjąć, że ustawodawca podjął świadomą decyzję i upływający w 2020 roku termin przedawnienia jest efektem jego wyraźnej woli, a nie przeoczenia” - mówi w rozmowie z OKO.press dr Persak.

Po drugie, 25 maja 2010 roku Sąd Najwyższy, rozpatrując konkretny przypadek, podjął uchwałę (sygnatura I KZP 5/10), w której orzekł, że przestępstwa klasyfikowane jako zbrodnie komunistyczne, a zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 5, przedawniły się z dniem 1 stycznia 1995 roku.

Co to znaczy?

„Nowelizacje ustawy o IPN z 1999 i 2006 roku nie mogły reaktywować karalności zbrodni już przedawnionych. Instytutowi prokuratorzy musieli umorzyć setki śledztw, a nawet występować do SN o kasacje wyroków wobec osób, które wcześniej doprowadzili na ławy oskarżonych. Skutki uchwały były obszernie opisywane w corocznych sprawozdaniach z działalności IPN, które otrzymuje prezydent i parlamentarzyści. Prokuratorzy starają się neutralizować je, kwalifikując we wnoszonych aktach oskarżenia tego rodzaju przestępstwa jako zbrodnie przeciwko ludzkości” - mówi Krzysztof Persak.

I tłumaczy: „Problem upływającego z dniem 1 sierpnia 2020 terminu przedawnienia zbrodni komunistycznych był więc doskonale znany i nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Tymczasem zaskoczył nawet Kolegium IPN - dopiero 26 maja wydano oświadczenie z apelem do Sejmu i Senatu o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w celu przedłużenia okresu ich karalności” - kontynuuje historyk.

Uzupełnia, że liczba śledztw ws. zbrodni komunistycznych spada: sprawcy wielu z nich już nie żyją lub stan zdrowia nie pozwala na ich osądzenie, pion śledczy z trudem wykrywa nowych podejrzanych, których można by pociągnąć do odpowiedzialności.

Dlatego Persak uważa, że nowelizacja będzie miała znaczenie przede wszystkim symboliczne.

Wniosek RPO ignorowany przez TK

Dodajmy po trzecie: 20 kwietnia 2016 roku, RPO Adam Bodnar, do którego zwrócili się pokrzywdzeni, skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niekonstytucyjności przepisów, które SN zinterpretował w wyżej opisany sposób i uniemożliwiających tym samym ściganie sprawców części zbrodni komunistycznych, takich jak znęcanie się, poniżanie czy pobicie.

Do dziś Trybunał Julii Przyłębskiej nie zajął się sprawą.

„Rzecznikowi chodzi przede wszystkim o zapewnienie poczucia sprawiedliwości, choćby tylko proceduralnej, osobom pokrzywdzonym, które po 1989 r. nie miały żadnych możliwości dochodzenia swoich praw w postępowaniu karnym i cywilnym (…).

Rzecznik zauważa, że zaniechania w takich sprawach narusza społeczne poczucie sprawiedliwości. Działania funkcjonariuszy państwa w latach 1944-1989 spełniały znamiona czynów zabronionych opisanych w ówczesnym kodeksie karnym. Zakaz tortur i poniżającego traktowania obowiązywał także w czasach PRL, a ówczesne władze ratyfikowały dotyczące tego międzynarodowe konwencje. Jednak aparat państwa dążył do ochrony swoich funkcjonariuszy, nawet w sposób bezprawny. Dlatego sprawcy pozostali bezkarni.

Wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich wpisuje się w system działań, które państwo demokratyczne powinno podjąć, aby naprawić szkody i krzywdy wyrządzone w czasie trwania ustroju niedemokratycznego. Jednym z narzędzi takiej naprawy jest wznowienie postępowania w sytuacji, gdy możliwa jest ocena czynu w warunkach praworządności.

Nie chodzi o to, by teraz ścigać tych, którzy byli funkcjonariuszami aparatu państwa w czasach PRL. Jednak obywatele, których tamto państwo potraktowało w sposób poniżający, mający znamiona tortur czy nieludzkiego traktowania, mają prawo do tego, by czyny te zostały ocenione”.

Tomasz Lachowski: Najważniejsze są ofiary

O nowelizację pytamy również dr. Tomasza Lachowskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, autora książki „Perspektywa praw ofiar w prawie międzynarodowym. Sprawiedliwość okresu przejściowego (transitional justice)”.

Nowelizacja nie budzi jego większych zastrzeżeń w świetle prawa międzynarodowego. Podkreśla, że prawa ofiar, zwłaszcza poważnych naruszeń praw człowieka i strukturalnych represji, są fundamentalne i powinny zostać chronione, co jest jedną ze składowych demokratycznego państwa prawnego, gwarantowanego przez art. 2 konstytucji.

Dr Lachowski ocenia projekt jako precedensowy na tle rozliczeń podejmowanych przez państwa o podobnych doświadczeniach.

Ale zaznacza, że nie zmienia niczego, jeśli chodzi o zbrodnie komunistyczne przedawnione w 1995 roku. Mogłoby to zrobić jedynie pozytywne rozpatrzenie przez TK wniosku RPO.

Ekspert podziela też uwagę dr. Krzysztofa Persaka o braku konsekwencji ustawodawcy: „Ustawodawca dwukrotnie podejmując problem, sprawiał wrażenie, że świadomie określa czas jego zamknięcia, a jego działania są przemyślane. Tymczasem okazuje się, że jest inaczej. Wysyła tym samym sygnał, że państwo nie spełniło wszystkich swoich funkcji lub zrobiło to w sposób niecałkowity. Dlaczego nie przewidziano, że rozliczenie zbrodni komunistycznych będzie trwało dłużej? To świadczy o instrumentalnym podejściu do tematu.

Pozostaje również pytanie o to, dlaczego do tej pory TK nie zajął się wnioskiem RPO”.

Specjalista dostrzega brak jasnej polityki rozliczeń państwa polskiego wobec zbrodni komunistycznych. Wskazuje przy tym na trzy najczęstsze modele stosowane przez różne państwa post-autorytarne:

  • odpłaty karnej,
  • klaryfikacji historycznej,
  • grubej kreski.

Lachowski: „Polska przyjęła raczej ten drugi model, polegający na wskazaniu zbrodni i ich sprawców lub roli, którą poszczególne osoby odgrywały w strukturze systemu komunistycznego. Potwierdzeniem jest również przyjęty model lustracji, oparty o konstrukcję kłamstwa lustracyjnego - państwo nie przewiduje kary za sam fakt współpracy ze służbami państwa komunistycznego, ale za jego zatajenie" - mówi prawnik.

"PiS konsekwentnie zmierza do wprowadzenia pierwszego modelu rozliczenia z przeszłością, ale w sposób radykalny i budzący szereg wątpliwości, mocno wypaczając słuszną ideę rozliczeń, przetwarzając ją na kształt politycznej zemsty” - komentuje jeszcze dr Lachowski. I podaje przykład ponownego obniżenia emerytur na mocy tzw. ustawy dezubekizacyjnej czy uzasadnianą walką z sędziami komunistycznymi reformę sądownictwa.

Dodaje też, że rozliczanie po latach powinno być „kryształowe”.

Coraz trudniej o świadków i dowody

Część opinii publicznej jest przekonana, że Polska nie rozliczyła się ze swoją komunistyczną przeszłością – najczęściej mówi się w tym kontekście o braku procesów karnych wobec funkcjonariusz ancien regime’u. Tymczasem prokuratorzy IPN wnieśli 371 aktów oskarżenia o zbrodnie komunistyczne przeciwko 559 osobom (stan na dzień dzisiejszy): to najwięcej w tej części Europy.

„Choć jednocześnie długo ciągnące się procesy wobec twórców stanu wojennego czy w sprawie pacyfikacji kopalni »Wujek« - i rozczarowujące wyroki - kładą cień na polityce karnej dotyczącej osądzenia zbrodni komunistycznych” - zastrzega Lachowski.

I podsumowuje: „Pomimo planów wyłączenia zbrodni komunistycznych spod przedawnienia - co samo w sobie w moim przekonaniu wymagałoby zajęcia stanowiska przez Trybunał Konstytucyjny, pytaniem pozostaje tylko zależność TK od rządzących - nie sądzę, żeby w sposób znaczący zmieniło to stan faktyczny dotyczący ilości spraw i śledztw. Z każdym rokiem oddalamy się przecież coraz bardziej od ocenianego czasu, trudniej o świadków czy inne dowody”.

;

Udostępnij:

Estera Flieger

Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.

Komentarze