0:000:00

0:00

Hasło „Bogaćcie się” rzucił - a potem powtórzył - w programie gospodarczym „EKG” w TOK FM poseł PiS Adam Abramowicz 10 stycznia 2018. Abramowicz jest przedsiębiorcą, który rozpoczynał drogę życiową w latach 80. jako dyspozytor oczyszczalni ścieków Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Białej Podlaskiej, a w latach 90. odniósł sukces w biznesie. Podobną drogę życiową przeszło wielu polskich biznesmenów.

„Przedsiębiorcy, bogaćcie się! Teraz nadszedł ten czas” - apelował Abramowicz.

Mówił o licznych ułatwieniach, jakie rząd PiS szykuje dla przedsiębiorców – wprowadzeniu odpisów inwestycji od podatków, objęcie całej Polski zasadami obowiązującymi dotąd tylko w specjalnych strefach ekonomicznych, niższe składki ZUS dla drobnych przedsiębiorców (uzależnione od przychodu, a nie - jak dzisiaj - ryczałtowe).

Wezwanie „bogaćcie się” jako hasło polityczne ma długą historię. W przeszłości używane było zazwyczaj przez władzę, której daleko było od demokracji.

Francja 1843

W 1843 roku użył go we francuskiej Izbie Deputowanych François Guizot, ultrakonserwatywny premier rządu monarchii lipcowej (1830-1848). We Francji obowiązywał wówczas wysoki cenzus majątkowy w wyborach - żeby wziąć w nich udział, obywatel musiał płacić podatki w odpowiedniej wysokości. Monarchia była pod nieustanną presją ze strony demokratycznie i republikańsko nastawionego mieszczaństwa, które w większości było zbyt biedne, aby głosować (obaliło ją zresztą w lutym 1848 r.).

Guizot zaproponował wówczas francuskiej burżuazji polityczny układ:

„Państwo pozwoli się wam bogacić - a nawet was w tym wesprze - pod warunkiem, że nie będziecie się zajmować polityką i żądać poszerzenia swobód”.

Jeśli się odpowiednio wzbogacicie, wejdziecie do elitarnego grona wyborców. Była to więc transakcja: przyzwolenie na robienie pieniędzy w zamian za pozostawienie władzy w rękach monarchii (i jej tajnej policji).

ZSRR 1925

„Bogaćcie się” mówił także chłopom Nikołaj Bucharin, jeden z przywódców rewolucji sowieckiej, zamordowany później przez Stalina. W kwietniu 1925 roku wygłosił on sławne przemówienie o obowiązującej wówczas w ZSRR „nowej polityce ekonomicznej”, przywracającej częściowo rynkowe reguły w gospodarce.

Bucharin również nie był liberałem ani demokratą (chociaż historycy uważają go za mniej krwiożerczego od Stalina). Uważał jednak, że to sposób na skierowanie ogromnej energii radzieckich obywateli oraz wykorzystanie chęci do poprawienia własnego losu do tego, aby umocnić władzę sowiecką. Obywatel ZSRR nawet w czasie „nowej polityki ekonomicznej” mógł zgromadzić tyle, na ile mu pozwoliła władza, od której pozostawał całkowicie zależny.

Cztery obietnice PiS

Nic nie wskazuje, aby poseł Abramowicz miał świadomość, kogo cytuje. Jego wezwanie wypada jednak uznać za kluczowy element pakietu politycznych propozycji, które PiS skierował z okazji rekonstrukcji rządu do klasy średniej, dotąd stanowiącej filar poparcia Platformy Obywatelskiej.

Na ten pakiet składają się cztery główne obietnice:

1. Konserwatywna modernizacja. Państwo będzie wspierać biznes, w tym szczególnie biznes rodzimy. Będzie inwestować w rozwój, dawać ulgi podatkowe tym, którzy inwestują sami. Klasa średnia będzie mogła konsumować więcej - kupować coraz lepsze samochody, jeździć na coraz droższe wakacje i jadać w coraz lepszych restauracjach. Dorabianie się i konsumpcja pozwolą wielu zapomnieć o braku swobód.

2. Koniec z kompromitującymi i groteskowymi figurami w rządzie (z którego usunięci zostali Jan Szyszko, Antoni Macierewicz czy Witold Waszczykowski). Zamiast nich pojawiają się nieco bezbarwni może, ale nie przynoszący oczywistego wstydu za granicą technokraci. To ważne dla tej części klasy średniej, która wrażliwa jest na kwestie wizerunkowe - w tym zwłaszcza na to, jak polskie władze wypadają za granicą. Załagodzenie stosunków z Unią Europejską wystarczy, aby tę grupę uspokoić, a może w części przekonać do władzy.

3. Deklaracja zablokowania napływu uchodźców do Polski - co popiera 70-80 proc. wyborców, przede wszystkim wskutek kampanii propagandowej prowadzonej wytrwale od 2015 roku przez prorządowe media i polityków PiS.

4. „Pakiet tożsamościowy” - podkreślanie na każdym kroku narodowego wymiaru państwa (a nie obywatelskieg0), bohaterskich elementów polskiej tożsamości. Akademie, rekonstrukcje, pomniki - to wszystko ma budować konserwatywną narodową wspólnotę. Zarówno sprzeciw wobec uchodźców, jak i sprawy tożsamościowe są ważne dla dużej części wyborców - co potwierdzają m.in. obszerne badania jakościowe przeprowadzone w małej mazowieckiej miejscowości przez socjologa prof. Macieja Gdulę.

Wielu komentatorów - np. Jakub Majmurek w „Newsweeku”, Michał Sutowski w „Krytyce Politycznej” czy Stanisław Skarżyński w „Wyborczej” - przekonywało, że rekonstrukcja rządu oznacza próbę przejęcia reszty politycznego centrum. To prawda, ale to także coś więcej: próba zbudowania trwałej większości popierającej PiS, która wystarczy na więcej niż jedną kadencję - i zarazem przełamanie podziału na klasę średnią głosującą na partie liberalne i umiarkowanego centrum oraz małe miasta i wieś głosujące na prawicę.

W tym nowym projekcie PiS stanie się partią na wzór zaplecza Erdogana czy Władimira Putina - wielką koalicją różnych "zainteresowanych" grup społecznych, która zapewni mu władzę na długie lata.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze