Od kilku miesięcy nikogo już nie dziwi, że nie tylko Konfederacja jest w Sejmie siłą antyunijną. Nawet delikatne próby obrony praworządności w Polsce tak zdenerwowały polityków PiS, że otwarcie zaczęli podważać sens uczestnictwa we wspólnocie, gdy z beneficjenta netto staniemy się płatnikiem netto, czyli będziemy płacić więcej składek, niż otrzymywać środków europejskich.
A to nieuniknione, bo polityka spójności ma wyrównywać szanse wewnątrz wspólnoty. Pod względem makroekonomicznym Polska od trzech dekad doświadcza wielkiego sukcesu, wzmocnionego wejściem do Unii w 2004 roku.
Dopiero co mieliśmy kuriozalny raport zlecony przez europosła PiS Patryka Jakiego na temat finansowych korzyści z członkostwa w Unii.
Przypomnijmy, że Komisja Europejska wstrzymuje zatwierdzenie polskiego KPO, z którego w dużym stopniu ma być finansowany Polski Ład. To reakcja na odmowę wykonywania wyroków TSUE, podważanie stosowania prawa unijnego w Polsce i wyrok TK Przyłębskiej.
Politycy PiS postanowili pójść na zwarcie z Komisją Europejską i coraz częściej przekonują swoich wyborców: poradzimy sobie bez pieniędzy z Unii.
PiS: poradzimy sobie
7 października Marek Suski mówił w Polsacie: „Jeśli weźmiemy wysokość składki, jaką wpłacamy, i środki, jakie otrzymujemy z Unii, to ta różnica to jest niewiele w naszym budżecie”. I dodawał z dumą: „Na pewno bez takich środków jesteśmy w stanie sobie poradzić”.
W tym samym programie ewentualne zablokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy Suski wytłumaczył tym, że ludzie rządzący Unią nas nie lubią. I zapowiedział, że bez tych środków też sobie poradzimy.
6 października 2021 podczas Kongresu 590 prezes NBP Adam Glapiński mówił:
„My bez środków unijnych, którymi teraz się nas szantażuje, jesteśmy w stanie doskonale zapewnić sobie ten dynamiczny rozwój. Tym bardziej, że duża część tych środków to pożyczka, my sami możemy pożyczki brać, jakie chcemy”.
Problem z wypłatą
Przypomnijmy: Fundusz Odbudowy to ogromny (750 mld euro) plan finansowy Unii Europejskiej na pomoc gospodarkom unijnym po kryzysie koronawirusowym, składa się z pożyczek i grantów. Każdy kraj przygotował Krajowy Plan Odbudowy, który następnie musiał zostać zaakceptowany przez Komisję Europejską.
Polska i Węgry wciąż nie uzyskały zatwierdzenia swoich KPO przez problemy obu krajów z praworządnością. Najpewniej oznacza wstrzymanie 13 proc. zaliczki, którą mieliśmy dostać już w tym roku. W przypadku Polski to 47 mld euro.
Politycy PiS zaczęli wypowiadać się tak, jakby przygotowywali nas na to, że możemy pieniądze z KPO stracić. Wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej z 7 października tylko dolewa oliwy do ognia i pokazuje, że polskim władzom nie zależy na wyciszeniu obecnego konfliktu z Unią.
Dla Polski KPO oznacza m.in. 110 mld złotych na inwestycje w infrastrukturę i zieloną energię. Oznacza to też, że w nowym 7-letnim budżecie UE na lata 2021-2027 otrzymujemy więcej (85,1 mld euro) niż w poprzednim na lata 2014-2020 (82,4 mld euro). Bez środków z KPO mamy znacząco mniej niż w poprzednim budżecie (61,2 mld euro).
Oficjalna ocena
Możemy bardzo łatwo ocenić, co stracimy bez KPO, bo oficjalny dokument, zwany „Projektem umowy partnerstwa polityki spójności 2021-2027” zawiera punkt „ocena wpływu interwencji planu”.
Czytamy tam m.in., że:
- „W pierwszych trzech latach wykorzystania funduszy tempo realnego wzrostu gospodarczego podniesie się średnio o 0,56 pkt proc.”.
- „W roku 2040, czyli po 20 latach od rozpoczęcia realizacji KPO, poziom realnego PKB Polski będzie o 1,9 proc. wyższy niż w scenariuszu bazowym”.
- „Szacuje się, że po dwóch latach w porównaniu do scenariusza bazowego stworzonych zostanie o 0,3 proc. więcej miejsc pracy. Po pięciu latach wykorzystywania funduszy zgodnie z projektem KPO liczba utworzonych miejsc pracy wzrośnie o 0,4 proc. względem scenariusza bazowego”.
To na pozór niewielkie liczby, ale mogą one decydować o tym, czy w kolejnych latach czeka nas spowolnienie, czy dalszy dynamiczny rozwój gospodarczy. Trudno przecenić pomoc w inwestycjach w zieloną energię – bez nich problem z cenami prądu będzie się pogłębiał.
Stracona szansa
Dr hab. Marcin Piątkowski, prof. Akademii Leona Koźmińskiego i autor książki „Europejski lider wzrostu Polska droga od ekonomicznych peryferii do gospodarki sukcesu”, uważa, że rezygnacja ze środków z KPO to marnowanie epokowej szansy.
„Brak środków z dodatkowych funduszy UE oczywiście obniżyłby wzrost gospodarczy, bo to darmowe środki, które byłyby inwestowane w wysokorentowne inwestycje w infrastrukturę, zieloną gospodarkę i digitalizację” – komentuje dla OKO.press prof. Piątkowski. – „Sam NBP szacuje, że KPO zwiększyłoby wzrost PKB w najbliższych latach o 0,4 pkt. proc. rocznie. Brak tych środków byłby wielką stratą dla naszej gospodarki i spowolniłby doganianie Zachodu”.
„Co nie oznacza, że jednocześnie nie można zwiększyć inwestycji publicznych finansowanych z własnych środków tak, aby podwoić stopę inwestycji publicznych w gospodarce z poniżej 5 proc. PKB do 10 proc. PKB. Pozwoliłoby to zasypać tysiącletnią przepaść infrastrukturalną pomiędzy nami i Zachodem. Na wyższe inwestycje nas stać, bo mamy negatywne realne stopy procentowe – zagraniczni i krajowi inwestorzy dopłacają do naszych inwestycji, i relatywnie niski poziom długu. Byłoby grzechem tego nie wykorzystać”
Przy okazji dyskusji o KPO wiosną, prof. Leon Podkaminer, ekonomista z Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Porównań Gospodarczych, uważał, że możemy się bez tych środków obyć, bo te pieniądze i tak trzeba najpierw wymienić na złotówki, a do tego trzeba je wyemitować. Według prof. Podkaminera, można zrobić to samo bez środków unijnych.
Na ten zarzut na Twitterze odpowiadał główny ekonomista „Pulsu Biznesu” Ignacy Morawski:
„Transfer z UE pozwala osiągnąć wyższą stopę inwestycji przy danej stopie oszczędności. Nie wymaga ograniczenia konsumpcji lub generowanie nierównowagi zewnętrznej do zwiększenia inwestycji. Emisja waluty w celu zakupu obligacji skarbowych skończyłaby się prawdopodobnie słabszym kursem waluty krajowej niż emisja w celu zakupu walut zagranicznych. Byłaby zatem bardziej pro-inflacyjna, bez zupełnie żadnych korzyści z tej inflacji”.
Dziś ta dyskusja jest jeszcze bardziej aktualna.
Poza Unią
A co, gdyby obecne wydarzenia polityczne były początkiem końca naszej obecności w Unii Europejskiej?
Przy okazji „raportu” Patryka Jakiego pisaliśmy już, że każdy ekonomista, który podejmuje ten temat, dochodzi do tych samych wniosków: Polska gospodarka na członkostwie w UE bardzo zyskała.
Gabriel Felbermayr, Jasmin Katrin Gröschl i Inga Heiland z Uniwersytetu w Monachium w artykule „Undoing Europe in a New Quantitative Trade Model” przeprowadzili symulację różnych wariantów rezygnacji z integracji europejskiej. Według ich analizy, gdyby Unia rozpadła się w 2014 roku, cztery lata później dochód na osobę w Polsce byłby o 12 proc. mniejszy. To mocny przykład, że obecność w UE to nie tylko bezpośrednie transfery, ale wymierne korzyści dla wszystkich.
Prof. Piątkowski: „Osłabienie UE bądź, nie daj Boże, wyjście z Unii, byłoby dla Polski prawdziwą katastrofą. Skończyłby się trwający gospodarczy złoty wiek i wrócilibyśmy na zacofane peryferia europejskiej i światowej gospodarki, z których dopiero od 30 lat się z mozołem wydobywamy”.
Oj, tu zaszło nieporozumienie. Nie chodziło im o to, że Polacy sobie poradzą, tylko, że ONI sobie poradzą…
Rzad się wyżywi- Jerzy Urban
Korzyści z UE to nie tylko ta kasa, najważniejsza jest wspólna przestrzeń prawna, która tworzy wspólny rynek i możliwość negocjacji z zewnętrznymi partnerami z pozycji jednego z trzech najsilniejszych imperiów gospodarczych na planecie. I nic dziwnego, że finansowani z Rosji nacjonaliści właśnie to chcą unicestwić.
Strata 110 mld z dodatkiem reszty to armagedon. Koniec dotacji dla rolnikow plus na inne jak rozwoj energii ekologicznej plus podatek za co2 powiekszcy koszty prawie wszystkiego + strata inwestycji przez brak prawozadnosci i niepewnosc waluty bo zlotowka jest bez Euro samiutka i gola co do takiej inflacji doprowadzi ze Polska bedzie Turcji zazdroscic + cholernie droga energia + wieksze koszty produkcji ktora polega prawie wylacznie na weglu(co2) co znaczy dodatkowy poped dla inflacji + w razie Polexitu odciencie od europejskiego rynku i szengen(Polskie jablka ida za pluskwy do Rosji czy Chin albo zgnija). Polskie Firmy podobnie jak teraz Tureckie zostana bez kapitalu, bo zlotowka bedzie coraz mniej warta. Drukowanie ilosci waluty i kredyt od Chin ktory jest niby juz w planie da reszte w kacza dude. Bez szengen Polacy nie moga pracowac w UE co znaczy ze tez dziesiatki mld Euro odpadaja. Bez UE Polska zostanie czarna dziura i zaden Putin nie pomoze. I jeszcze na pewno duzo rzeczy zapomnialem.
PiS najpewniej już negocjucje pożyczki w Moskwie. Partnerzy pisu z parlamentu europejskiego, tacy jak LePen, Matteo Salvini, i inni uzależnieniu finansowo od rosyjskich pieniędzy chętnie podzielą się doświadczeniami i kontaktami do ludzi Putina. Kto wie, może morawiecki elektryczną Ładę będzie składał na swoich działkach pod wrocławiem?
O rany rany, nie bendzie bieniendzy na betonowanie miast i miasteczek.
Rolnicy nie będom brać tych okruszków unijnych, ale że będą mogli sprzedawać i produkować bez umiaru to milczenie na własnych warunkach nie unijnych. Niemcy na pewno nie zrezygnujom z polskiej kiełbasy po polexicie, z żołądkiem i jakościom nie wygrasz.
O bosze o bosze w końcu będziemy palić wenglem ile wlezie.
O bosze, na saksy polacy nie pojadom, no pewnie bo niemcy nie wiedzą że polacy najlepiej pracują, i w anglii podobni. A ilu ciapatych sprowadzili i żaden nie umie łopaty trzymać więc ciągną ukrainców ale ci też udani do roboty. Nie będzie unii to co będzie? Inne kierunki bez pytania sie vordenlajen czy innego babochłopa niemieckiego o zdanie.
Turcja, Chiny, Rosja, Iran, Talibom jabka i koran możemy sprzedawać.
Z Łukaszenka można piątka strzelić i pędzić miliony uchodźców do niemiec osłabiając ich pozycje. Żyć nie umierać, żyć na swoim to najpiękniejsze co może być!
Ale nasze kurefki nie będom erasmus i tego ten! I bardzo kurfa dobrze!
Powyższy wieży w "bosze" i pisać po polsku nie może.
Naturalne lekarstwo na raka prostaty bez chemioterapii lub operacji. Zastosowałem lek ziołowy, który został wyekstrahowany z roślin, aby naturalnie wyleczyć raka prostaty w ciągu miesiąca, zostałem polecony lekarzowi zielarzowi, który nazywał się doktor Nelson Salim z Afryki za pośrednictwem tych blogów informacyjnych i złożyłem zamówienie na jego produkt, które otrzymałem pod adresem mój adres za pośrednictwem usługi dhl. Lekarz dał mi wskazówki, jak mierzyć i stosować produkt ziołowy, odkryłem, że jego produkt jest bardzo silny i nie ma skutków ubocznych, ale pomaga zabijać komórki rakowe bezpośrednio z krwi i pomaga zwiększyć odporność organizmu, po leczeniu poszedłem na skan, który został potwierdzony jako Negatywny na komórki rakowe, dziś jestem całkowicie wyleczony. Bez utraty włosów zioła rzeczywiście są bardzo skuteczne. Polecam produkt każdemu z wirusem opryszczki i owrzodzeniami, rakiem piersi, rakiem kości, rakiem płuc, zapaleniem wątroby typu B, mięśniakiem cukrzycowym, cholesterolem; jego informacje.
[email protected]
lub WhatsApp +212703835488
"Politycy PiS uważają, że możemy sobie poradzić bez środków z KPO."
Naturalnie, nie oznacza to że kaczyński chce dalej podkopywać UE. O nie!
Dla bardzo wielu wyborców, zwłaszcza PiS UE jest bardzo niewygodnym partnerem. 1. Kontroluje praworządność, co oznacza, że trudniej poprzez różne "dojścia" wpływać na decyzje sądow. 2. Dyscyplinuje inwestycje samorządowe i rządowe. Trudniej jest przy nich się obłowić. 3. Urealnia walkę z niszczeniem srodowiska. Nie da się palić śmieci w piecu lub wywozić ich do lasu. itd, itp – po prostu utrudnia codzienne życie, czyli spożywanie gorzały i kaszanki przy oglądaniu TV Kurskiego. Nie daj boże UE zacznie pytać o poziom edukacji, czytelnictwa, higienę i inne fanaberie zachodniej cywilizacji.