Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że jego obóz polityczny walczył o prawdę o polskiej historii, gdy uchwalał przepisy przewidujące kary więzienia za zarzucanie narodowi lub państwu polskiemu współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione w czasie II wojny i walczył o prawdę również wtedy, kiedy je uchylał
Sejm na wniosek rządu złagodził przepisy ustawy o IPN. Zgłoszenie projektu, procedowanie i głosowanie w Sejmie, w Senacie oraz podpis prezydenta nastąpiły w jeden dzień.
Prezydent Andrzej Duda oskarżył Komisję Europejską o to, że nie chce zakończyć sporu o praworządność z polskim rządem.
Kandydaci na ławników do nowoutworzonej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, których wybrał Senat (14 na 36 miejsc) przypominają postacie z filmu „Rejs” – napisała „Rzeczpospolita”.
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Władysławowi Frasyniukowi.
Publikowana w soboty w OKO.press "Kronika Skórzyńskiego" to jedyny w mediach systematyczny zapis bieżących wydarzeń politycznych. Od 3 września 2017 roku prof. Jan Skórzyński prowadzi swoją kronikę równolegle: na bieżąco, jak do tej pory (w soboty), oraz cofając się w czasie do samych początków państwa PiS - do wyborów parlamentarnych jesienią 2015 roku i idąc dalej tydzień po tygodniu przez rok 2015 i 2016 (w niedzielę).
Pozwoli to na ciekawe porównania, a także przypomni zapomniane deklaracje i zwroty politycznej akcji. Wiemy, że wiele osób kolekcjonuje "Kronikę", teraz można to będzie robić bardziej systematycznie.
Minister edukacji narodowej Anna Zalewska na pytanie tygodnika „Sieć”, na jaką ocenę zasłużyła, odparła: „Myślę, że na ocenę dobrą”.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia Władysława Frasyniuka. Według prokuratury Frasyniuk złamał prawo podczas protestu przeciwko tzw. miesięcznicy smoleńskiej w czerwcu 2017 roku. Jak podaje „Gazeta Polska Codziennie”, za naruszenie nietykalności cielesnej dwóch policjantów grozi mu kara do 3 lat więzienia. Rzecznik prokuratury Łukasz Łapczyński oświadczył, że zebrane dowody jednoznacznie wskazują, że oskarżony „dopuścił się zarzucanego mu czynu celowo i z zamiarem złamania prawa”.
Prezydent Andrzej Duda zapytany o to, kiedy spór z Komisją Europejską w kwestii rządów prawa w Polsce zostanie rozwiązany, odpowiedział: „Moja obserwacja tej sprawy jest taka, że – według mnie – Komisja Europejska po prostu nie chce zakończyć swojego działania tutaj; chyba nie chodzi o to, żeby, jak to mówią w Polsce, złapać króliczka, tylko o to, żeby go gonić”.
Zdaniem prezydenta, prowadzone wobec Polski postępowanie jest „w jakimś sensie politycznym narzędziem do uderzania w polskie władze”. Duda oświadczył, że nie wierzy, iż Komisja „chce w jakikolwiek polubowny sposób tę sprawę zakończyć, ponieważ już pokazała, że nie chce. Wydawało nam się, że jest porozumienie, wydawało nam się, że jest pewien kompromis wypracowany, myśmy ze swojej strony tę kompromisową część wykonali; okazało się, że to nie wystarczy, w związku z czym uważam, że po prostu nigdy nie wystarczy, zawsze będzie źle - po prostu Komisja chce toczyć spór z Polską”. Jeżeli tak jest, to „trudno, spór będzie się toczył” – stwierdził Duda, cytowany przez PAP.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk w programie I Polskiego Radia oznajmił: „dziś rano premier Mateusz Morawiecki zwrócił się z wnioskiem do marszałka Sejmu o uzupełnienie porządku obrad o punkt dotyczący nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Chcemy dokonać korekty polegającej na odstąpieniu od części styczniowej nowelizacji ustawy o IPN, odchodzimy od przepisów karnych, które mogą odwracać uwagę od celu, jaki przyświecał tym pierwszym zmianom. […] Tym celem była i jest obrona dobrego imienia Polski i prawdy historycznej. […]
Instytut Pamięci Narodowej pozostaje uzbrojony w skuteczniejszy instrument, czyli narzędzia cywilnoprawne i na drodze cywilnej będzie mógł walczyć w imieniu państwa polskiego z kłamstwami historycznymi”.
Dworczyk stwierdził, że „prawo powinno być efektywne i działać, realizując cele, jakie przyświecały ustawodawcy w momencie uchwalania danego aktu prawnego, i dlatego właśnie podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu obecnej nowelizacji. […] Zależy nam, żeby ludzie znali i mówili prawdę, chcemy, żeby to prawo funkcjonowało bez zbędnych kontrowersji, stąd dzisiejsza decyzja”.
W ciągu kilku godzin rząd wniósł, Sejm uchwalił, Senat zaaprobował bez poprawek, a prezydent – przebywający na Łotwie – podpisał nowelizację nowelizacji ustawy o IPN ze stycznia br. Obecna nowelizacja uchyla artykuł, który groził karami grzywny i więzienia każdemu, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne. Zniesiono także artykuł, który stanowił, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca „niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu”.
Sejm odrzucił wszystkie poprawki zgłoszone przez opozycję, która m.in. chciała wyeliminowania z ustawy zapisów dotyczących zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów w czasie II wojny światowej.
„Mądrość etapu polega na tym, żeby rozumieć te realia międzynarodowe” – stwierdził premier Mateusz Morawiecki przedstawiając Sejmowi projekt nowelizacji ustawy o IPN. „Tym, którzy mówią, że naród polski lub państwo polskie ponosi jakąkolwiek odpowiedzialność za zbrodnie drugiej wojny światowej oczywiście, że się należy więzienie. Ale działamy w realiach międzynarodowych i te realia międzynarodowe bierzemy pod uwagę”.
Mimo, że rząd zaproponował zmiany, premier bronił wprowadzonej w styczniu ustawy.
„Ta ustawa, swojego rodzaju wstrząs był przecież potrzebny. Właśnie dlatego cały świat zaczął rozmawiać o tym i dlatego dzisiaj mamy już przynajmniej tyle, że nikt na świecie nie będzie mówił »polskie obozy śmierci« bezkarnie”.
Ona „zdecydowanie wzmocniła stan prawny i możliwość dochodzenia naszych racji. […] Pobudziliśmy coś, co w dłuższym okresie będzie bardzo pozytywnie działało na rzecz polskiej historii i polskiego dobrego imienia” – ocenił szef rządu, jak podał PAP. „Poprzez tę ustawę podnieśliśmy świadomość o sprawie polskiej na zupełnie inny poziom. Ta przyjęta przez nas dzisiaj deklaracja pokazuje inny wymiar rozumienia sprawy polskiej na arenie międzynarodowej. […] Po to było te pięć miesięcy, żeby zmienić realia o II wojnie światowej, by bronić naszych racji i bronić honoru Polski” – przekonywał Morawiecki. Premier powiedział też, że rząd nie wycofuje się „z obrony dobrego polskiego imienia”.
„Ta drobna korekta, modyfikacja, umocni naszą pozycję; byliśmy w stanie »dobudzić« świadomość u wielu naszych partnerów, również u partnerów izraelskich”.
Senator PiS Jan Żaryn stwierdził w rozmowie z portalem wPolityce, że z punktu widzenia politycznego zmianę ustawy o IPN należy „rozumieć jako uległość wobec środowisk żydowskich czy USA. Pytanie, jak głęboka ona mogłaby być”.
Członek Kolegium IPN Andrzej Nowak uznał, że „procedowanie zmian dotyczących ważnej instytucji państwowej w sposób, który całkowicie pomija tę instytucję, jako chociażby ciało konsultacyjne jest wysoce niestosowne. Wydaje mi się, że to charakteryzuje cały sposób przygotowania zarówno poprzedniej nowelizacji, jak i obecnej. Pośpiech, jakieś cele wewnątrz polityczne, które nie mają nic wspólnego z istotą sprawy, do której odnosi się ta nowelizacja, powodują rozmaite niezręczności i zawirowania”.
Nowak powiedział w portalu wPolityce, że
choć jest „zdecydowanym sympatykiem obecnie rządzącej ekipy”, to nie znajduje „jednak odpowiedzi na pytanie, dlaczego trzeba było to zrobić w dniu dzisiejszym, w ciągu kilku godzin, skoro można było rozłożyć to w czasie i spokojnie procedować.
I przede wszystkim lepiej przygotować poprzednią nowelizację, a jeśli już się z niej wycofywać to też w sposób nie przypominający jakiejś gwałtownej rejterady. Bo takie to wrażenie robi, z przyczyn, których nie umiem zidentyfikować”.
„Jak widać ta ustawa nie dała żadnych dodatkowych narzędzi prawnych państwu polskiemu, bo nie mogła dać – ocenił historyk. – A to głównie poza granicami państwa i zasięgiem naszego prawodawstwa dokonuje się akt systematycznego szkalowania polskiego dobrego imienia oskarżeniami o współudział czy wręcz udział w Holokauście. Z tego punktu widzenia uważam, że nowelizacja zrobiona pół roku temu była zła i głupia. A dzisiejsze wycofanie się z niej robione w sposób niezręczny, sprawia wrażenie rejterady. Krótko mówiąc nie mam w tej sprawie nic dobrego do powiedzenia”.
Premierzy Polski i Izraela, Mateusz Morawiecki Benjamin Netanjahu ogłosili wspólną deklarację, w której napisano, że „Holokaust był bezprecedensową zbrodnią, popełnioną przez nazistowskie Niemcy przeciwko narodowi żydowskiemu i wszystkim Polakom żydowskiego pochodzenia. Polska zawsze wykazywała pełne zrozumienie dla znaczenia Holokaustu jako najbardziej tragicznej karty w historii narodu żydowskiego”. Stwierdzono, że „sformułowania »polskie obozy koncentracyjne/polskie obozy śmierci« są rażąco błędne i pomniejszają odpowiedzialność Niemców za tworzenie tych obozów”.
„Uznajemy i potępiamy każdy indywidualny przypadek okrucieństwa wobec Żydów, jakiego dopuścili się Polacy podczas II wojny światowej. Z dumą wspominamy heroiczne czyny licznych Polaków, w szczególności Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów.
Nie zgadzamy się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów z różnych krajów. Smutna prawda jest niestety taka, że w tamtym czasie niektórzy ludzie – niezależnie od pochodzenia, wyznania czy światopoglądu – ujawnili swe najciemniejsze oblicze” – napisali premierzy.
Szefowie rządów opowiedzieli się „za swobodą wypowiedzi na temat historii oraz wolnością badań nad wszystkimi aspektami Holokaustu, tak aby mogły być one prowadzone bez żadnych obaw o przeszkody prawne, między innymi przez studentów, nauczycieli, badaczy, dziennikarzy, jak również z całą pewnością przez Ocalonych i ich rodziny — nie będą oni podlegali odpowiedzialności prawnej z tytułu korzystania z prawa do wolności słowa i wolności akademickiej w odniesieniu do Holokaustu. Żadne prawo nie może tego zmienić i tego nie zmieni”.
„Oba rządy z całą mocą potępiają wszelkie formy antysemityzmu oraz dają wyraz swemu zaangażowaniu w zwalczanie jakichkolwiek jego przejawów. Oba rządy odrzucają również antypolonizm oraz inne negatywne stereotypy narodowe” – oświadczyli Morawiecki i Netanyahu.
„Czas przeciąć te wszystkie niekorzystne dla Polski, powtórzę raz jeszcze – wypływające z niezrozumienia naszych intencji, a niekiedy i z bardzo złej woli – dyskusje wokół ustawy o IPN. To właśnie zostało uczynione” – tak Jarosław Kaczyński przedstawił powody kolejnej nowelizacji ustawy o IPN w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, cytowanym przez portal Niezależna. „Mimo naszych intencji w świat poszedł przekaz wypaczający sens noweli o IPN.
Były głosy różnych środowisk żydowskich, niekiedy wręcz koszmarnie oszczercze. Elementy tej nieprawdziwej narracji zaistniały w przekazie władz amerykańskich, a to nam nie pomagało”
– stwierdził prezes PiS. „W mojej opinii dzięki temu porozumieniu uzyskujemy więcej niż byśmy byli w stanie osiągnąć dzięki zapisom nowelizacji o IPN. Otwieramy sobie drogę do ofensywy antydyfamacyjnej. Proszę zwrócić uwagę, iż władze Izraela, a one w kontekście spraw związanych ze zbrodniami II wojny światowej z oczywistych względów są niezwykle istotne, w całości potwierdzają polskie stanowisko: sprawcami są Niemcy, polskie społeczeństwo i polskie państwo podziemne nie miało nic wspólnego z Holocaustem, przeciwnie – robiło co mogło, by ratować swych obywateli narodowości żydowskiej. Potępiają antypolonizm, tak jak potępiają antysemityzm”.
Na portalu wPolityce nowelizację ustawy o IPN skomentował Marcin Fijołek: „na początku roku, tuż po przyjęciu tej ustawy o IPN, polskie państwo zderzyło się ze ścianą. Niezależnie od moralnych racji, jakie – jestem przekonany – są po stronie, niezależnie od dobrych intencji rządu i tych, którzy przygotowywali projekt, po naszych wysiłkach przejechał polityczny walec. […] Jeśli w ogóle mówić o pozytywnym aspekcie całej tej historii, to
spadły maski naszych złudzeń, nadziei i wyobrażeń: co do wiedzy świata o II wojnie światowej, co do istoty relacji polsko-izraelskich, co do wpływów środowisk żydowskich w USA.
Ale generalny wydźwięk nie jest pozytywny i nikt tego nie kryje, nawet jeśli rzeczywistość bywa pudrowana: dostaliśmy srogą, brutalną, momentami upokarzającą lekcję Realpolitik: nasze racje nie były wysłuchiwane tak, jak sobie tego życzyliśmy, nie przekonaliśmy wystarczająco wielu partnerów, zamrożono i utrudniono poruszanie się w kilku kanałach dyplomatycznych. Trzeba powiedzieć sobie jasno o głębokim kryzysie w relacjach z Izraelem, co mocno przełożyło się też na codzienność na linii Warszawa-Waszyngton. Pod znakiem zapytania stanęły naprawdę istotne kwestie w relacjach zagranicznych. A wszystko to z powodu ustawy, która – summa summarum – nie dawała polskiemu państwu żadnych realnych, konkretnych narzędzi”.
Wicepremier Jarosław Gowin w Radio Zet „Koniec wieńczy dzieło. […] Używając metafory piłkarskiej, pierwszą połowę przegraliśmy 2:0 i to po dwóch bramkach samobójczych, a w drugiej połowie odrobiliśmy straty z nawiązką. Wspólne oświadczenie premierów Polski i Izraela to jest dokument historyczny. On daje niezwykły oręż w ręce polskiego państwa, polskiego rządu, żeby walczyć o prawdę. […] po miesiącach, kiedy rzeczywiście byliśmy jako rząd, ale także jako państwo pod tym pręgierzem rozmaitych zarzutów, często kompletnie bezzasadnych, doprowadziliśmy drogą dosyć finezyjnych negocjacji, finezyjnych działań politycznych do tego, że polskie państwo wzmocniło się, jeżeli chodzi o politykę historyczną i walkę o tę prawdę na temat II wojny światowej”.
Senat wybrał ławników do nowotworzonych Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która ma orzekać w sprawach sędziów i Izby Kontroli Nadzwyczajnej, która ma rozpatrywać skargi nadzwyczajne na prawomocne wyroki sądów. Na 36 miejsc za całego kraju zgłosiło się 19 kandydatów, z których wybrano 13 (pięciu nie spełniało wymogów formalnych). Aby zostać ławnikiem należy mieć między 40 a 60 lat, nie należeć do partii politycznej i posiadać przynajmniej średnie wykształcenie.
„To pomysł bez precedensu na świecie, że do SN, w którym bada się stosowanie prawa w niższych instancjach, dotrze »czynnik społeczny«” - napisał Komentator „Rzeczpospolitej”. „W ręce ławników, którym według ustawy ma wystarczyć nieposzlakowana opinia i średnie wykształcenie, trafi ogromna władza i współodpowiedzialność. […] 15 chętnych […], którzy we wtorek stanęli przed senacką komisją, upewniło mnie, że przyjęto chybione kryteria. To m.in. ławnicy sądowi chcący »poszerzyć doświadczenie« oraz osoby, które najwyraźniej nie wiedzą na co się decydują. Do historii przejdą ich słowa: »Chcę zobaczyć jak to jest być po drugiej stronie sali rozpraw« albo »Nie wiem czy mam kwalifikacje«; »Jeśli chodzi o prawo to mogę doczytać«; »Wiem co jest dobre, a co złe. Nauczyły mnie tego trzylatki, z którymi pracuję«”.
Jarosław Kaczyński w programie I Polskiego Radia tłumaczył „tym wszystkim, którzy mają jakieś wątpliwości”, że uchylone we środę przepisy w nowelizacji ustawy o IPN „i tak były martwe, nie były stosowane, no i nie ukrywam, że byłoby ogromnie trudno je zastosować bez bardzo negatywnych konsekwencji dla naszego kraju”.
Prezes PiS stwierdził „że, oczywiście, każdy ma prawo do swojego zdania, ale z drugiej strony żeby nie widzieć tego, że tutaj został odniesiony bardzo poważny sukces, sukces odnoszący się do najbardziej elementarnych interesów nie tylko Polski jako całości, nie tylko narodu polskiego, społeczeństwa polskiego, ale także każdego Polaka, bo ta dyfamacja, to obrażanie trwające od lat osiemdziesiątych, właściwie to zaczęło się jeszcze wcześniej, dotyczyło każdego z nas, każdego, kto, oczywiście, chciał bronić jakoś polskiej godności,
no bo są tacy, którzy wyjeżdżają za granicę i tam się biją w piersi i oskarżają Polaków, i są tacy, którzy też robią to w Polsce bardzo intensywnie”.
Kaczyński ocenił, że „gdybyśmy nagle w pewnym momencie zaczęli to wszystko [kształt ustawy o IPN] dyskutować [to] jestem przekonany, że znalazłyby się na świecie siły, które by to zablokowały, a tak to nie było na to czasu. I to jest zupełnie oczywiste i każdy człowiek, który coś rozumie z obecnego świata, z obecnej sytuacji na tej największej światowej scenie, ale także coś rozumie z sytuacji w Polsce i który może w sposób kompetentny mówić o polityce, powinien to rozumieć. No oczywiście nikomu nie można zabronić, żeby mówił o polityce, ale tutaj trzeba jednak odróżnić tych, którzy mają kompetencje i wiedzą, jak jest, od tych, którzy najwyraźniej nie wiedzą”.
Szef obozu rządzącego przyznał, że kwestia ustawy o IPN „miała duże znaczenie” w relacjach polsko-amerykańskich. „Myśmy przede wszystkim tutaj walczyli o prawdę. Kiedy uchwalaliśmy te przepisy na początku roku, to walczyliśmy o prawdę o polskiej historii.
Kiedy żeśmy je uchylali, to może jest to paradoks, ale też walczyliśmy o prawdę, o tę samą prawdę, prawdę o tym, co działo się w Polsce podczas drugiej wojny światowej".
Prezydent Andrzej Duda odwołał szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Leszka Surawskiego. Nowym szefem sztabu został gen. Rajmund Andrzejczak.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze