0:000:00

0:00

"Nieprawdziwe jest stwierdzenie Grzegorza Schetyny jakoby Polska miała pełną swobodę wyboru osób kwalifikujących się do relokacji. […] ostateczna decyzja w tej sprawie należy do rządów Włoch i Grecji" - oświadczyło MSWiA w specjalnym komunikacie. "Jedyną sytuacją, w której państwo członkowskie może odmówić przyjęcia danej osoby są względy bezpieczeństwa (np. w przypadku niemożliwości zweryfikowania tożsamości i autentyczności dokumentów)" - wyjaśnia resort.

To odpowiedź na słowa lidera PO Grzegorza Schetyny, że "rzecz dzisiaj dotyczy kilkudziesięciu osób: matek i dzieci, a nie, jak mówi minister Błaszczak, setek tysięcy terrorystów".

Kto ma racje? OKO.press uważnie czyta decyzje Rady Unii Europejskiej dotyczące systemu relokacji i rozwiewa wątpliwości.

Kto podejmuje decyzje o relokacjach?

Zgodnie z procedura opisaną w decyzjach Rady Unii Europejskiej z 14 września oraz z 22 września 2015 r., państwa członkowskie UE mają obowiązek - nie rzadziej niż raz na trzy miesiące - deklarować, ile osób można relokować na ich terytorium. Wtedy Włochy i Grecja wskazują konkretne osoby. Robią to we współpracy z oficerami łącznikowymi wysłanymi przez państwo przyjmujące.

Ostateczna decyzja nie należy do rządów Włoch i Grecji. Państwo przyjmujące musi za każdym razem wyrazić zgodę na przyjęcie zaproponowanych osób.

W jakich sytuacjach Polska mogłaby odmówić?

Decyzje Rady stwierdzają, że „państwo członkowskie może odmówić przyjęcia w przypadku wystąpienia uzasadnionych powodów wskazujących, że dana osoba może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego lub porządku publicznego”. Odwołują się do art. 12 i 17 dyrektywy 2011/95/UE. Opisuje ona kryteria, na podstawie których państwo członkowskie może nie zgodzić się na relokację zaproponowanego uchodźcy, gdy:

  • stanowi zagrożenie dla społeczności lub bezpieczeństwa państwa członkowskiego, w którym przebywa,
  • popełniła poważne przestępstwo,
  • jest winna czynów sprzecznych z celami i zasadami ONZ,
  • podżega do przestępstw,
  • dokonała zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennej, zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu aktów międzynarodowych.

Dzieci i kobiety z dziećmi mają pierwszeństwo

Decyzje Rady UE mówią również, że pierwszeństwo przy procedurze relokacji mają „wnioskodawcy szczególnej troski w rozumieniu art. 21 i art. 22 dyrektywy 2013/33/UE.” Dyrektywa jako osoby szczególnej troski wymienia m.in. małoletnich, małoletnich bez opieki, osoby niepełnosprawne, osoby starsze, kobiety ciężarne, rodziców samotnie wychowujący małoletnie dzieci, osoby cierpiące na poważne choroby.

Nie możemy zatem zażądać przysłania wyłącznie dzieci i kobiet, ale i tak takie właśnie osoby zostałyby nam zaproponowane.

Ponadto, część państw UE - m.in. Słowacja, Litwa, Francja, Bułgaria i Hiszpania - wyraziła konkretne wymagania wobec osób relokowanych, m.in. akceptowanie tylko samotnych matek z dziećmi lub odrzucanie samotnych mężczyzn. Takie warunki, chociaż nieaprobowane przez Komisję Europejską, były respektowane przez greckie i włoskie służby.

Nie dla migrantów ekonomicznych

Mechanizm relokacji stosuje się jedynie do osób, które złożyły wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej. Dodatkowym warunkiem jest pochodzenie z kraju, w którym średni ogólnounijny wskaźnik przyznawania ochrony międzynarodowej wynosi co najmniej 75 proc.

Obecnie taki wskaźnik prawa do azylu dotyczy trzech państw: Syrii, Erytrei i Iraku.

A o taką ochronę międzynarodową, zgodnie z dyrektywą 2011/95/UE, mogą się ubiegać osoby, co do których wykazano zasadnie, że jeżeli wrócą do swojego kraju pochodzenia, to może im grozić poważna krzywda.

Grozi Polsce Trybunał Sprawiedliwości UE i kary finansowe

Komisja Europejska w ostatnim sprawozdaniu o relokacjach i przesiedleniach zapowiedziała 16 maja 2017, że

jeżeli Polska i Węgry nie rozpoczną procedury relokacji w ciągu miesiąca, to rozważy podjęcie tzw. postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego.

Jeżeli rząd nadal nie rozpocznie dialogu z Brukselą, Polsce grozi postępowanie sądowe w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a w konsekwencji wielomilionowe kary finansowe.

;

Komentarze