0:000:00

0:00

7 października 2019, tuż przed wyborami, PiS ogłosił nową „piątkę” na pierwsze 100 dni rządu. Chodzi tym razem o obietnice, które PiS zobowiązał się zrealizować po wyborach. Owa „piątka” to:

  1. Mały ZUS,
  2. 13. i 14. emerytura,
  3. Pakiet kontrolnych badań profilaktycznych dla osób po 40. roku życia,
  4. Program budowy 100 obwodnic wokół średnich i mniejszych miejscowości,
  5. Plan na rzecz równych dopłat dla polskich rolników.

Wybory 13 października 2019 roku wygrał PiS. Sprawdzamy jedną z obietnic - dotyczącą stanu zdrowia Polaków.

Przegląd zdrowia à la PiS

Premier Mateusz Morawiecki przedstawiając powyższe obietnice podczas konferencji prasowej wspomniał, że każdy posiadacz samochodu jest zobowiązany do przeglądu technicznego swojego auta.

„O ile ważniejsze jest nasze zdrowie, o ile ważniejsze zdrowie obywateli, o które, jak wiadomo z biegiem lat trzeba dbać coraz bardziej" - mówił premier.

„I dlatego wszystkim obywatelom, którzy ukończyli 40. rok życia, zapewnimy poprzez odpowiednie regulacje, przegląd stanu zdrowia z wykorzystaniem tego sprzętu, który zakupiliśmy. To są tomografy, rezonanse, najróżniejsza aparatura medyczna" - zapowiedział Morawiecki.

Dzień później (8 października) minister zdrowia Łukasz Szumowski dziennikarce „Niezależnej.pl” powiedział:

„To jest niezwykle istotne, żeby badania profilaktyczne kierować z jednej strony do osób, które już zaczynają interesować się swoim zdrowiem, a z drugiej strony - na tyle wcześnie, żeby jeszcze mieli szansę zmienić swój tryb życia, swoje nawyki. Akurat 40. rok życia to czas, w którym ludzie zaczynają myśleć o swoim zdrowiu i doceniać, że to jest ważne. Te badania będą dostosowane do wieku i płci, bo zupełnie inne czynniki ryzyka ma 40-latek mężczyzna, a zupełnie inne 50-letnia kobieta”.

Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński 9 października podczas debaty wyborczej o zdrowiu w Polsat News wspomniał, że badania te będą wykonywane w ramach medycyny pracy.

Nie ma w ogóle badań profilaktycznych

I to właściwie wszystko, co wiemy jak dotąd o tej propozycji. Co o niej sądzić?

PiS najwyraźniej doszedł do wniosku, że skoro temat fatalnej sytuacji w ochronie zdrowia wreszcie zaistniał w przestrzeni publicznej i stał się jednym z motywów kampanii wyborczej, trzeba przedstawić jakąś propozycję z tego zakresu. Szukano zapewne czegoś możliwego do szybkiej realizacji i jednocześnie przemawiającego do wyobraźni wyborców.

Ponieważ trudno było ich „kupić” wizją najnowocześniejszego szpitala onkologicznego w Europie, czy bardzo mglistych obietnic skierowanych do osób starszych, wybór padł na „pakiet kontrolnych badań profilaktycznych”.

Już samo sformułowanie może budzić spore wątpliwości. „W angielskojęzycznej literaturze nie ma w ogóle takiego terminu jak »badanie profilaktyczne« – mówi prof. Dorota Cianciara, kierownik Zakładu Epidemiologii i Promocji Zdrowia Szkoły Zdrowia Publicznego Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. - „Jest za to wiele dowodów na złe skutki tej nieprawidłowej terminologii”.

„Najlepszym tego przykładem jest fakt, że - jak wskazują sondaże przeprowadzone w kilku krajach – aż 70 proc. kobiet uważa, że mammografia chroni przed zachorowaniem na raka piersi” - tłumaczy pani profesor.

„W potocznym rozumieniu badanie profilaktyczne oznacza takie, które zapobiega zachorowaniom. Tymczasem takich badań nie ma, no może z wyjątkiem kolonoskopii" – dodaje prof. Cianciara.

A zatem istotna uwaga na początku: żadne badanie profilaktyczne z niczego nas nie wyleczy. Co najwyżej może wykryć istniejącą już chorobę. Oczywiście, wczesne wykrycie choroby umożliwia szybsze podjęcie leczenia, co np. w przypadku nowotworów często oznacza uratowanie życie.

Dlaczego kolonoskopia jest tu wyjątkiem? W trakcie wykonywania tego badania lekarz może usunąć niewielkie polipy z jelita grubego i w ten sposób uchronić nas od nowotworu złośliwego, który z takiego polipa mógłby się rozwinąć.

Profilaktyka pierwotna i wtórna

Eksperci wyróżniają tzw. profilaktykę pierwotną i wtórną. Zadaniem pierwotnej jest niedopuszczenie do choroby. Do takich działań należą np. szczepienia ochronne. Podając szczepionkę zabezpieczamy organizm przed zachorowaniem.

Innym przykładem profilaktyki pierwotnej jest dbanie o zdrowe odżywianie, unikanie nadmiaru cukru i tłuszczu, aktywność fizyczną, niepalenie papierosów. Profilaktyka pierwotna jest skuteczna i tania.

Przeczytaj także:

Z kolei profilaktyka wtórna to zapobieganie konsekwencjom choroby poprzez jej wczesne wykrycie i leczenie. Tu najlepszym przykładem są tzw. przesiewowe badanie w kierunku wykrywania nowotworów. Badania przesiewowe to takie, którym poddawani są ludzie zdrowi, a do tego obejmują dużą populację. Przesiewamy ją po to, by z bardzo licznej grupy zdrowych wyłowić tych, u których choroba zdążyła już się pojawić.

Na podstawie wieloletnich doświadczeń wiadomo, że takie badania są uzasadnione i skuteczne w odniesieniu do raka szyjki macicy, raka piersi i raka jelita grubego. A zatem pakiet badań obiecywany przez PiS będzie najprawdopodobniej profilaktyką wtórną.

Choć – jak podkreśla minister Szumowski – 40+ to dobry moment do tego, by ktoś mający do tej pory złe nawyki, właśnie je zmienił.

Na zmianę stylu życia teoretycznie nigdy nie jest za późno, ale zdecydowanie lepiej byłoby zadbać o to, by te złe nawyki nigdy się nie wykształciły. Państwo w tej akurat mierze robi bardzo niewiele, a szkoda.

Poza tym populacja „40+” obejmuje też osoby 60-, 70-, a także 100-letnie. Wszystkie one są też 40+. Czy rząd będzie namawiał osiemdziesięciolatków do przejścia na zdrowszy tryb życia?

Rezygnacja z zaproszeń

Nie czepiajmy się może jednak wieku. W końcu na każdym etapie życia dobrze się przebadać i sprawdzić, czy wszystko w miarę w porządku.

Znacznie poważniejszą sprawą jest to, że rząd obiecując teraz badania kontrolne, sam na początku kadencji je ograniczył.

To właśnie PiS-owskie ministerstwo zdrowia na początku 2016 roku zlikwidowało po 10 latach akcję wysyłania zaproszeń do kobiet na wykonanie mammografii i cytologii.

Urzędnicy tłumaczyli, że to skutek opinii Generalnego Inspektora Danych Osobowych dotyczących wykorzystania danych z bazy NFZ-owskiego Systemu Informatycznego Monitorowania Profilaktyki.

W 2016 roku ministerstwo informowało, że prawnicy już zajmują się tą sprawą. Do dziś się jednak nic nie zmieniło.

Najpierw zabrać, potem obiecać

W styczniu 2019 interpelowała w kwestii zaproszeń na badania posłanka PO Joanna Mucha. Po otrzymaniu odpowiedzi z ministerstwa opublikowała na Twitterze przesłaną jej tabelkę, z której wynikało, że w latach 2016, 2017 i 2018 stopniowo zmniejszał się procentowy udział populacji objętej programami profilaktyki raka piersi i raka szyjki macicy.

Nie wiadomo czy mammografia i cytologia znajdą się w pakiecie badań szykowanym obecnie przez PiS, ale z pewnością spora część kobiet takimi badaniami powinna zostać objęta.

Można się spierać jaka metoda namówienia na nie kobiet byłaby najskuteczniejsza. Wydaje się, że traktowana od lat w Polsce po macoszemu medycyna pracy jest rzeczywiście lepszym pomysłem niż wysyłanie zaproszenia. Badanie te mogłyby stać się po prostu obowiązkowe w ramach badań okresowych wymaganych przez pracodawcę.

Jednak ze skąpych zapowiedzi wynika raczej, że pakiet 40+ to jednorazowa akcja. Tymczasem mammografię i cytologię trzeba wykonywać cyklicznie.

Tak czy inaczej, rząd w tej sprawie się nie popisał. Najpierw zniósł zaproszenia, czym bezpośrednio przyczynił się do tego, że za tej kadencji mniej kobiet wykonało badania (dla przykładu w 2015 roku na mammografię zgłosiło się 41,6 proc. kobiet, a rok później już tylko 38 proc.). A teraz obiecuje zadbanie o profilaktykę, którą wcześniej ograniczył.

Jaki następny ruch?

Pytań jest więcej. Co z osobami, które nie pracują? Takich w populacji 40+ jest bardzo wiele. Co z tymi na samozatrudnieniu? Ale inne pytanie wydaje się jeszcze bardziej istotne. Co po wykonaniu badania, jeśli wynik będzie negatywny?

Jeśli składa się obietnicę zbadania czy wszystko w porządku, trzeba koniecznie dodać, gdzie, za co i w jakim tempie będą leczeni ludzie, u których wykryje się chorobę.

„Gdyby czegoś takiego nie zrobiono, byłoby to po prostu nieetyczne” – mówią zgodnie wszystkie osoby z branży, z którymi rozmawiam na temat tej obietnicy wyborczej PiS.

To pytanie jest tym bardziej zasadne, że niedawno rządowa Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydała negatywną ocenę programu badań dla starszych warszawiaków opracowaną w stołecznym ratuszu. Powodem było m.in. oczekiwane zwiększenie kolejek do specjalistów.

Czyżby tym razem czegoś podobnego rząd nie przewidywał? Bo chyba nikt nie wierzy w to, że kolejki do lekarzy szybko znikną.

Czemu od razu rezonans?

Zastanawiające jest także zapowiedziane wykorzystanie do pakietu badań „tego sprzętu, który zakupiliśmy. To są tomografy, rezonanse, najróżniejsza aparatura medyczna” – wskazywał premier Morawiecki.

Premierowi chyba pomyliło się niedawne zniesienie limitu na badania tomograficzne i rezonansem z pakietem kontrolnym.

Badania profilaktyczne z reguły nie wymagają specjalistycznego sprzętu. Robi się je masowo, a przecież nie każdemu jest sens robić od razu drogiego rezonansu. Zresztą po zniesieniu limitów na badanie rezonansem od razu pojawił się problem, kto te badania będzie opisywał. Jeśli nagle do takiego badania ruszą miliony, system zatka się natychmiast.

Inwestujmy w edukację zdrowotną!

Na koniec zastanówmy się przez moment jaką sensowną obietnicę zdrowotną mogliby dziś złożyć politycy myślący o profilaktyce i mający rzeczywiście na względzie stan zdrowia Polaków. Jedna z osób, która na tej tematyce „zjadła zęby” przekonuje, że powinna być nią porządna edukacja zdrowotna dzieci i młodzieży.

Jak wspomnieliśmy zdrowe nawyki najlepiej kształtować za młodu.

O ile lepiej przekonać młodych, żeby nigdy nie zaczynali palić niż potem mozolnie wychodzić z nałogu tytoniowego. Państwo nasze tego zresztą też nie ułatwia. W całym kraju dziś istnieją tylko dwie publiczne przychodnie antytytoniowe.

Gdyby odpowiedzialni politycy zdecydowali się poważnie zainwestować w pierwotną profilaktykę, za 30-40-50 lat mielibyśmy z pewnością zdrowsze społeczeństwo.

Ale na razie nikt się tym nie przejmuje. Gra idzie o najbliższe wybory i o władzę na najbliższe 4 lata.

Udostępnij:

Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze