0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

W ostatnich latach Klub Jagielloński wyrasta na jedno z bardziej opiniotwórczych środowisk polskiej prawicy. Jego eksperci i publicyści obecni są także w liberalnych i lewicowych mediach, chwalących czasem Klub jako intelektualnie ciekawe, rozumiejące wyzwania współczesności środowisko. Jednocześnie wiele publikacji Klubu posługuje się językiem, który na tle głównego nurtu europejskiej centroprawicy wydaje się bardzo tradycjonalistyczny, wręcz fundamentalistyczny. Jaka więc jest naprawdę ideowa tożsamość i „program” Klubu? Jakiego jego usytuowanie na mapie współczesnych polskich ideowych sporów?

„Nie jesteśmy organizacją Legutki i Gowina”

Dziś twarzami klubu są ludzie urodzeni między połową lat 80. i 90. Korzenie organizacji sięgają jednak końca lat 80. Kolejne przewijające się przez Klub pokolenia budowały intelektualną i polityczną prawicę w Polsce, wielu byłych działaczy KJ pełni dziś istotne funkcje publiczne.

Pierwszy prezes Klubu, Arkady Rzegocki, został w 2016 roku ambasadorem Polski w Wielkiej Brytanii. Jeden z jego następców, Paweł Kowal, pełnił rządowe funkcje w gabinecie Buzka, działał w PiS, a w zeszłym roku wrócił do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej. Kolejny prezes, Krzysztof Mazur, jest podsekretarzem stanu w ministerstwie rozwoju. Resortem tym kieruje przez lata związana z Klubem wicepremier Jadwiga Emilewicz. Z KJ związani są też prezydencki minister ds. zagranicznych Krzysztof Szczerski oraz Piotr Dardziński – sekretarz stanu w ministerstwie nauki, obecnie kierujący rządowym centrum badawczo-biznesowym Sieć Badawcza Łukasiewicz. Dardziński do dziś zasiada w Radzie Klubu, znajdziemy tam także publicystę Łukasza Warzechę, historyka Antoniego Dudka oraz Jana Marię Rokitę.

Wiele osób kiedyś związanych z Klubem ma dziś status członków honorowych, jak lider Porozumienia Jarosław Gowin, czy konserwatywny filozof i eurodeputowany z ramienia PiS Ryszard Legutko.

Na ile związki z osobami stanowiącymi część obecnego układu władzy przekładają się na dzisiejszą codzienną działalność Klubu? Pytany o to Piotr Trudnowski, obecny prezes KJ, odpowiada OKO.press: „Nie wypieramy się naszej historii, czujemy się spadkobiercami konserwatywnej inteligencji III RP. Wychowywaliśmy się na książkach, które ludzie tacy jak Ryszard Legutko wydawali w latach 90. Wielką siłą Klubu jest jednak to, że zawsze był instytucją zdolną do realnej zmiany pokoleniowej – co w Polsce jest dość rzadkie.

Dziś z pewnością nie jesteśmy organizacją Legutki, Szczerskiego czy Gowina”.

Od klubu dyskusyjnego do sieci instytucji

Z pewnością Klub wygląda dziś zupełnie inaczej niż w pierwszych dekadach swojej aktywności. W latach 90. i na początku dwutysięcznych był małą organizacją o lokalnym, krakowskim znaczeniu. „Na początku Klub działał jak koło naukowe. Jego znaczenie dla szerszego intelektualnego życia Polski było bliskie zeru” – mówi Trudnowski. Studenci krakowskich uczelni, akademicy i politycy spotykali się na wspólnych dyskusjach, głównie w piwnicy kawiarni Loch Camelot na krakowskim Starym Mieście.

Dopiero w 2002 roku Arkady Rzegocki i Jadwiga Emilewicz zakładają pierwszą instytucję Klubu komunikującą się ze światem zewnętrznym – pismo „Presje”. Ukazuje się do dzisiaj.

Prawdziwe organizacyjne przyspieszenie w historii Klubu przychodzi dopiero w ostatniej dekadzie, w trakcie kadencji Mazura. W 2014 roku KJ otwiera siedzibę w Warszawie, co czyni go bardziej widocznym dla skupionych w stolicy mediów. Obrasta też kolejnymi instytucjami i inicjatywami. W 2009 roku rusza kierowana do szkół ponadpodstawowych Akademia Nowoczesnego Patriotyzmu. Poprzez „gry symulacyjne oparte na nowoczesnych zasadach gamifikacji” ma objaśniać młodym ludziom działanie parlamentu czy samorządu lokalnego.

W 2015 powstaje Centrum Analiz KJ: ekspercka organizacja mająca za zadanie wypracowywać analizy i diagnozy czołowych polskich problemów gospodarczych, społecznych i politycznych.

Na stronie Centrum możemy znaleźć raporty m.in. na temat polskiej polityki zagranicznej (relacje z Bałkanami, z Krajami Nordyckimi), polskiego systemu podatkowego, czy sytuacji średnich miast. Klub wyprodukował także mającą wspierać patriotyzm gospodarczy aplikację Pola, przy pomocy której, skanując kod kreskowy produktu w sklepie, dowiemy się, czy stoi za nim firma z polskim kapitałem. Klub ma dziś też odziały w sześciu miastach – poza Krakowem i Warszawą w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku. Wszystkie te inicjatywy spaja portal jagiellonski.pl

W ciągu tych trzech dekad ewoluowały także polityczne pozycje klubu. W latach 90. skupiał szeroko rozumiane krakowskie środowiska konserwatywne.

Jak pisał Marcin Kędzierski, ekspert CAKJ: „Z początku ludzie Klubu byli zachwyceni transformacją ustrojową i szansami, które stoją przed Polską, jednak zachwyt ten z czasem ustępował krytycznej refleksji i pogłębionej diagnozie stanu państwa i jego słabości”. Ta krytyczna refleksja często pokrywała się z tą, jaka w pierwszej dekadzie XXI wieku, w opozycji do rządów SLD dokonywała się równolegle zarówno w środowiskach bliskich ówczesnej PO, jak i PiS. Klub wydawał się jedną z „sierocych” instytucji po PO-PiS.

Jak mówi Trudnowski „rządy PO wywoływały w Klubie coraz większe rozczarowanie i nadzieję, że rządy prawicy z PiS mogłyby być lepsze”.

Klub i „dostateczna zmiana”

Jak dziś Klub postrzega władzę PiS? Czy czuje się eksperckim zapleczem rządu? Na to ostatnie pytanie Trudnowski odpowiada negatywnie: „Nie jesteśmy zapleczem rządu, bo rząd na co dzień nie korzysta z naszych rekomendacji. Oczywiście zdarzają się wyjątki – nasi eksperci brali na przykład udział pracach nad Strategią Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Morawieckiego i wówczas większość naszych stu kilkudziesięciu uwag uwzględniono. Niestety, na co też zwracaliśmy wielokrotnie uwagę, SOR nie jest dziś realną podstawą rządzenia państwem”.

Jedyny moment, gdy Klubowi udało się realnie wpłynąć na politykę „dobrej zmiany” to weto Andrzeja Dudy do ordynacji do wyborów europejskich w 2018 roku. Nowa ordynacja wprowadziłoby efektywny próg wyborczy na poziomie kilkunastu procent:

„Zebraliśmy wtedy koalicję od Marka Jurka do partii Razem, doprowadziliśmy do spotkania z prezydentem, który zawetował zmianę” – mówi Trudnowski.

W raporcie „Dostateczna zmiana” z 2019 roku CAKJ oceniło cztery lata rządów PiS na ocenę dostateczną. Najwyższe oceny (4+) zebrały „polityka innowacyjności” (faktycznie działalność ministerstwa rozwoju) i sportowa, najniższe (2): edukacja (niepotrzebna likwidacja gimnazjów), polityka wobec uczelni wyższych (krytyczna ocena reformy Gowina) i polityka sprawiedliwości.

Jak widać, poza przygotowywaną przez Gowina reformą nauki najwyżej oceniona została polityka „technokratycznej” frakcji PiS skupionej wokół premiera Morawieckiego, najgorzej tej „rewolucyjnej”, reprezentowanej przez Zbigniewa Ziobrę.

Raport chwali PiS za „suwerenność intelektualną” – odrzucenie polityki biernie imitującej rozwiązania europejskie – gani natomiast za „lekceważenie procedur” i „niską kulturę dialogu”. Publicystyka Klubu regularnie krytykowała rządy PiS w ostatnich latach za te kwestie.

Zwłaszcza reformy Ziobry – choć autorzy Klubu podzielali wieli założeń PiS na temat problemów z polskim wymiarem sprawiedliwości: „Wojna obozu rządzącego z elitą prawniczą nie jest, jak twierdzi opozycja, walką o intencjonalne wprowadzenie dyktatury poprzez likwidację niezawisłości sędziowskiej, choć do takich skutków walka ta może «mimowolnie» doprowadzić. Nie jest też jednak, jak twierdzi rząd i kontrolowane przezeń media, reformą nakierowaną na «oczyszczenie sądownictwa z patologii».

W istocie spór toczy się o pozycję polityczną sądownictwa i elity prawniczej. […] Sądy III RP «robiły politykę» publiczną po części mimowolnie ze względu na abdykację polityków z tej roli (reprywatyzacja), a po części świadomie i we własnym interesie zwalczając zaciekle cele polityczne przyjęte przez wyłonioną demokratycznie większość (lustracja). To ta mieszanka zaowocowała szerokim poparciem społecznym dla polityki prowadzonej przez obóz Prawa i Sprawiedliwości. Tylko że polityka obozu rządzącego zamiast rozwiązać opisane powyżej problemy, tworzy jedynie nowe” – pisał na początku tego roku ekspert Klubu Jacek Sokołowski.

Jednocześnie, jak przyznaje Trudnowski, to PiS pozostaje najbliższym Klubowi projektem politycznym. „Trudno nam sobie wyobrazić w realiach III RP rząd, który będzie w większym stopniu, chociaż na poziomie deklaratywnym, podzielał nasze diagnozy i wartości”

– mówi. „Jednocześnie chcemy być instytucją, która wychodząc z podobnych założeń i wyznając bliskich światopogląd, stale dostarcza PiS uczciwej krytyki”.

Klub jest beneficjentem kontrolowanych przez PiS publicznych instytucji. „Presje” regularnie otrzymują dotację z programu wspierania czasopism z MKiDN, gdzie pomijane są tytuły liberalne i lewicowe. „Pewnie gdyby nie rządy PiS, to udział środków publicznych w naszym budżecie byłby mniejszy ” – mówi Trudnowski – „ale największy budżet w historii mieliśmy nie dzięki PiS, ale w efekcie działań rządu premier Kopacz, gdy na jakiś czas podjęliśmy się realizowania nowej formy aktywności dla NGO – poradnictwa prawnego, z czego zresztą dość szybko się wycofaliśmy ”. Dziś około 40 proc. budżetu klubu pochodzi ze środków publicznych, 30 proc. z indywidualnych darowizn, reszta ze współpracy z podmiotami prywatnymi.

Zielony konserwatyzm…

Klub podejmuje też wiele kwestii, która w głównym nurcie polskiej prawicy są albo ignorowane, albo traktowane podejrzliwie, np. ekologia. Na stronie Klubu znajdziemy zakładkę Zielony Konserwatyzm, a pod nią teksty przekonujące konserwatywnych czytelników, że odejście Polski od węgla jest koniecznością, a transformacja energetyczna i inwestycje w zielone źródła energii mogą stać się kołem zamachowym polskiej gospodarki.

Pojawiają się nawet głosy, wskazujące na to, jak pandemie takie jak Covid powiązane są przemysłowym chowem zwierząt i traktowaniem przyrody jako „odpad”, lub „produkt” przez współczesny kapitalizm.

Drugi temat Klubu odróżniający go od głównego nurtu prawicy to deglomeracja – idea decentralizacji Polski przez przeniesienie szeregu instytucji, dziś skupionych w Warszawie do mniejszych ośrodków. Klub wydał kilka raportów na temat polskiego modelu rozwoju, krytykujących jego skupienie w kilku największych ośrodkach, co ma skutkować zapaścią średnich miast, które mogłyby stać się regionalnymi silnikami wzrostu.

Autorzy raportu „Polska średnich miast” proponują między innymi reformę administracyjną wzmacniającą średnie ośrodki (zwiększenie liczby województw i likwidacja powiatów), lokowanie instytucji publicznych i siedzib spółek skarbu państwa poza kilkoma największymi miastami, inwestycje w dobre wyższe szkolnictwo zawodowe poza metropoliami oraz w sieć transportową łączącą ze sobą także średnie miasta.

PiS budował kampanię wyborczą w 2015 roku na krytyce skupionego w kilku ośrodkach „polaryzacyjno-dyfuzyjnego” modelu rozwoju, obiecywał dowartościować mniejsze ośrodki. Realnie jednak dla deglomeracji zrobił niewiele. Co częściowo wynikało z głęboko centralistycznej polityki rządzącej partii, nieufnej wobec takich instytucji jak samorząd terytorialny.

To kolejna różnica między PiS a środowiskiem KJ, ten ostatni jest prawicą bardziej przyjazną samorządności. Autorzy Klubu propagują przy tym mechanizmy demokracji bezpośredniej w samorządzie: takie jak budżety partycypacyjne czy panele obywatelskie.

Koszty przemysłowego chowu zwierząt, zrównoważony transport, deglomeracja czy panele obywatelskie to tematy pojawiające się także w postulatach środowisk lewicowych czy ruchów miejskich. Wiele tekstów z zakładki Zielony Konserwatyzm (minus odwołania do papieskich encyklik) spokojnie mogłoby się ukazać np. na stronach „Krytyki Politycznej”. Klub wspólnie z „Krytyką” i gromadzącym środowiska lewicy katolickiej „Kontaktem” i dwiema innymi redakcjami prowadzi zresztą wspólny projekt „Spięcie” –każda redakcja pisze tekst na jeden wspólny temat.

Często widać podobieństwo poglądów między młodymi konserwatystami a lewicą nie tylko w takich kwestiach jak ekologia, ale też np. konieczność socjalnych korekt polskiej gospodarki.

„KJ jest naprawdę mocne merytorycznie. Wybierają obszary tematyczne, w które wchodzą i robią to wtedy na serio. Jedno z ciekawszych środowisk prawicy. Co może też wynikać z tego, że prawica w Polsce jest ogólnie tak odjechana, że poprzeczka ustawiona jest bardzo nisko” – mówi OKO.press redaktorka naczelna portalu KP, Agnieszka Wiśniewska.

„To konserwatyści realnie państwowi, doceniający wagę spójności społecznej. Ich zainteresowanie i konsekwentne zajmowanie się takimi sprawami jak sytuacja średnich miast, wykluczenie transportowe czy ekologia pozytywnie wyróżniają Klub Jagielloński na mapie polskiej prawicy” – chwali naczelny „Kontaktu” Ignacy Dudkiewicz.

…i katolicki republikanizm

Przy tym nawet progresywnie brzmiące idee Klubu – jak panele obywatelskie – zakorzenione są w głęboko konserwatywnym światopoglądzie. Mechanizmy demokracji bezpośredniej są np. KJ współczesną realizacją ideałów polskiego republikanizmu. Republikanizm był ideą rozwijaną przez polskie środowiska konserwatywne od lat 90., w kontrze do ich zdaniem imitacyjnej wobec zachodu i zbyt skupionej na procedurach koncepcji demokracji liberalnej.

„Republikanizm opiera się między innymi na przekonaniu, że dobrej polityki nie można oderwać od etyki. W efekcie - dobrą politykę mogą robić tylko cnotliwi, prawidłowo uformowani ludzie.

Drugim jego ważnym filarem jest prymat dobra wspólnego, definiowanego jako tworzenie najpełniejszych warunków rozwoju ludziom i ich wspólnotom, ich szans na osiąganie dobra. Oczywiście nie rozumiemy tego „dobra ludzi” liberalnie, ale przez pryzmat prawnonaturalny, pewnego obiektywnego dobra” – mówi Trudnowski.

Definicje tego, co oznacza „dobre życie”, Klub czerpie z konserwatywnie interpretowanego katolicyzmu. Interpretacja nauki Kościoła stawia Klub na prawo także od takich środowisk jak wspomniany „Kontakt” „Choć w wielu sprawach możemy mówić i mówimy jednym głosem, to Klub Jagielloński jest dla «Kontaktu» ideowym oponentem” – mówi Dudkiewicz. „Klub widzi w chrześcijaństwie w wymiarze społecznym przede wszystkim fundament i zabezpieczenie przez niebezpiecznymi zmianami świata, «Kontakt» dostrzega jego dynamikę, zdolność przemieniania rzeczywistości oraz emancypacyjny i wyzwoleńczy charakter chrześcijańskiego przesłania” – dodaje.

Z publikacjach KJ – zwłaszcza dłuższych, bardziej filozoficznych esejach z „Presji” – wyłania się często projekt życia społecznego, w którym dominującą rolą odgrywa konserwatywna bioetyka, a Kościół pozostaje cywilizacyjnym centrum. „Jeśli w naszym miejscu pracy, w szkole, w innych społecznych instytucjach, z którymi regularnie obcujemy, życie nie jest zorganizowane według «aksjologicznego katalogu Królestwa Bożego», to te przestrzenie mogą odwodzić nas od realizacji właściwego modelu katolickiej polityczności […]. Nasza katolicka polityczność musi wykraczać poza drzwi naszych mieszkań i naszych świątyń. Musimy budować swoiste socjologiczne fundamenty Królestwa Bożego.

Trzeba «przejąć» nowożytne państwo, «ochrzcić Lewiatana» i oddać go we władanie Chrystusa-Króla – pisze naczelny „Presji”, Piotr Kaszczyszyn w ostatnim numerze pisma.

Klub dystansuje się jednak od prowadzonych przez PiS i jego najbliższe zaplecze wojen kulturowych. „Republikanizm oznacza też pewne otwarcie na dialog, bo zakłada nieustanne poszukiwanie złotego środka, równowagi w każdej sprawie. Obawiam się, że sposób zarządzania konfliktami kulturowymi przez obóz rządzący często raczej oddala nas niż przybliża do zachowania pewnego konserwatywnego minimum w Polsce. W naszej optyce większym problemem niż choćby obecność edukatorów LGBT w szkołach jest dziś na przykład powszechne uzależnienie od pornografii, model relacji wyznaczany przez Tindera czy to, jak na różnych polach pogłębiają się różnice między młodymi kobietami a młodymi mężczyznami.

Młode kobiety mają coraz bardziej lewicowe poglądy i wybierają życie w wielkich miastach, a młodzi mężczyźni są coraz bardziej prawicowi i zostają na prowincji. To rodzi różnice w postawach, aspiracjach, wartościach – a w efekcie zmniejsza szanse na zakładanie przez nich rodzin dużo poważniej, niż słynna «ideologia LGBT»” – mówi Trudnowski.

Można zapytać, czy Klub sam nie ma kłopotu z kobietami. Wśród osób publicznie wypowiadających się w imieniu KJ są niemal wyłącznie mężczyźni. „Z wyzwaniem niedoreprezentowania na zewnątrz głosu kobiet z naszego środowiska mierzymy się od lat i chyba nie możemy zamykać oczu na to, że musi się to w jakimś stopniu brać z natury kobiecej i męskiej. Pewnie wynika to z męskiej pychy i przekonania nas, facetów, że w każdym temacie jesteśmy kompetentni i jednocześnie dużo bardziej szlachetnej kobiecej powściągliwości. Jednocześnie kobiety działają bardzo aktywnie w naszym środowisku. Na sześć oddziałów organizacji cztery koordynują dziś kobiety. W pięcioosobowym zarządzie są dwie kobiety. Publiczne zabieranie głosu nie jest jednoznaczne z rolą w organizacji. Choć oczywiście dostrzegamy problem i staramy się zachęcać kobiety do częstszego zabierania głosu” – wyjaśnia Trudnowski.

Przy całym dystansie do kulturowych wojen spod znaku PiS Klub często zajmuje w nich podobne stanowisko, co rządząca partia. W publicystyce Klubu propozycje związków partnerskich, wycofania religii ze szkół czy liberalizacji ustawy aborcyjnej spotykają się najczęściej z odporem – jeśli nie z pryncypialnych przesłanek, to jako niepotrzebne otwieranie „wojen kulturowych”. Choć także w KJ toczy się dyskusja. Pojawiają się w niej głosy przedstawiające „konserwatywne argumenty na rzecz instytucjonalizacji związków partnerskich” – przekonujące prawicę do wspierania instytucji wzmacniających „radykalną homoseksualną monogamię”, jako bliższą katolickiej antropologii, niż współczesna heteroseksualna „kultura singlizmu”.

Co dalej z Klubem?

Środowiska tworzące Klub mają też świadomość, że pewne cywilizacyjne zmiany nie sprzyjają ich konserwatywnej wizji świata i bardzo trudno będzie je powstrzymać. Jak wobec tych zmian zachowa się środowisko tworzące dziś Klub? Czy utwardzi się na stanowisku kulturowych wojen? Czy podejmie wysiłek, by swój zakorzeniony w tradycjonalistycznej antropologii projekt dostosować do zmieniających się realiów społecznych?

Z pewnością im bardziej PiS będzie szedł drogą Ziobry, działał w logice wojny kulturowej, tym bardziej Klub z jednej strony będzie czuł się rozczarowany wobec rządów obecnej partii, a z drugiej strony – w polaryzacyjnej logice – będzie sklejany z jej pozycjami.

Ciekawe jest też to, jak praca obecnego pokolenia Klubu długoterminowo zmieni prawicę. Środowisko, które dziś czuje się ignorowane przez obóz władzy nie stanie się raczej jednym z głównych graczy w następnym rozdaniu na prawicy. Z pewnością ukształtuje jednak wrażliwość i polityczną wyobraźnię środowisk, które będą w przyszłości prawicę w Polsce tworzyć. W jakim kierunku? Z pewnością bardziej socjalnym, ekologicznym, otwartym na mechanizmy demokracji bezpośredniej i lokalność.

Jednocześnie nadzieję na to, że Klub zmodernizuje polską prawicę w kwestii jej stosunku do Kościoła, praw kobiet i mniejszości seksualnych wydają się w najlepszym wypadku przedwczesne. W samym Klubie toczy się na ten temat burzliwa dyskusja, której ostatecznych efektów nie sposób przewidzieć.

Udostępnij:

Jakub Majmurek

Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) “Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.

Komentarze