Raz lub dwa razy do roku zbiera się Komisja Wspólna Przedstawicieli Rządu RP i Konferencji episkopatu Polski, „powołana w celu utrzymania stałych kontaktów między rządem i Konferencją Episkopatu Polski dla rozwiązywania problemów dotyczących stosunków między państwem i Kościołem”. Przewodniczy jej abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański.
Ostatnie posiedzenie komisji odbyło się 16 kwietnia 2018, jednak dopiero w listopadzie mieliśmy okazję się dowiedzieć, co się na nim wydarzyło – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowało protokół ze spotkania. Jako pierwszy zauważył je portal TOK FM. Omawiano kilka spraw m.in. RODO w Kościele, politykę prorodzinną państwa, politykę edukacyjną państwa, prowadzenie działalności gospodarczej przez Kościół.
Rząd PiS słabo – jeśli w ogóle – ukrywa, że rozdział państwa i kościoła mu nie odpowiada, a interesy Kościoła Katolickiego są dla niego w zasadzie tożsame z interesem Polski. Podczas kwietniowego posiedzenia komisji prymuską w zwalczaniu świeckości państwa okazała się minister edukacji Anna Zalewska.
Boże, chroń nas przed gender
Minister wyliczyła nowe regulacje wprowadzone przez ministerstwo i przy okazji zapewniła: „Rząd zadbał o to, by w żadnym akcie prawnym nie używano języka gender. Obecnie w systemie oświaty używa się języka wartości, szacunku oraz współodpowiedzialności”. Zapewniła o tym niemal w pierwszym zdaniu, jeżeli wierzyć protokołowi z posiedzenia:
Trudno powiedzieć, co to konkretnie oznacza – jak miałby wyglądać „język gender” , a jak wygląda „język wartości i szacunku” w aktach prawnych.
Szczęść Boże, księże wychowawco
Wiadomo natomiast, co oznacza kolejna deklaracja minister edukacji: „Odnosząc się do kwestii próby umożliwienia katechetom pełnienia funkcji wychowawcy klasy [Anna Zalewska] wskazała, że podczas ogólnokrajowej kontroli kuratorzy zauważyli, że katecheci pełnili funkcję wychowawcy klasy”.
To oznacza, że złamano prawo: zgodnie z rozporządzeniem z 1992 roku katecheci nie mogą pełnić roli wychowawców klasy.

W lutym 2018 roku ministerstwo edukacji zaproponowało co prawda zmianę tego przepisu. W uzasadnieniu projektu wskazywano, że „przepis, uniemożliwiający powierzenie obowiązków wychowawcy klasy nauczycielowi religii został wprowadzony w 1992 roku, kiedy to nauczycielami religii w szkołach, w zdecydowanej większości, byli księża i siostry zakonne. Obecnie, zwłaszcza w większych miejscowościach i miastach, religii uczą także świeccy katecheci, często zatrudnieni w szkole także jako nauczyciele innych przedmiotów”.
Minister Zalewska podkreślała wówczas, że zmiany podyktowane są presją społeczną. Wielokrotnie problem ten mieli podnosić:
- przedstawiciele kościołów i innych związków wyznaniowych prowadzących nauczanie religii w szkołach;
- posłowie w przesyłanych do MEN interpelacjach;
- a także – bliżej nieznana liczba – dyrektorów szkół, nauczycieli religii i rodziców.
Podczas posiedzenia Komisji Wspólnej minister sama przyznaje jednak, że ze zmian się wycofało: „Omawiany projekt został negatywnie zaopiniowany przez niektóre kościoły, wskutek czego zrezygnowano z dalszych prac legislacyjnych”. Niestety, na stronie projektu nie znaleźliśmy żadnych opinii.
RPO: nauczyciel religii podlega biskupowi, nie władzom szkoły
Do sprawy odniósł się wtedy Rzecznik Praw Obywatelskich.
W piśmie do Anny Zalewskiej zauważył: „Zakaz przyjmowania funkcji wychowawcy przez katechetów przez lata nie budził wątpliwości i był traktowany jako gwarant wolności sumienia i wyznania uczniów nie uczęszczających na lekcje religii, bądź uczęszczających na lekcje religii mniejszościowych, a także
stanowił jeden z elementów praktycznej realizacji zasady bezstronności światopoglądowej władz publicznych wywodzonej z art. 25 Konstytucji RP”.
Bodnar zwracał też uwagę na to, że nauczyciel religii podlega misji kanonicznej, czyli biskupowi, a nie władzom szkoły:
wynika stąd, że instytucja misji kanonicznej może mieć wpływ na postawę katechety pełniącego funkcję wychowawcy”.
RPO nie podobało się także uzasadnianie projektu kwestiami organizacyjnymi, czyli brakiem nauczycieli, którzy mogliby objąć wychowawstwo. Bodnar podkreślał, że to kwestia „wrażliwa ideowo” i w związku z tym widzi braki w uzasadnieniu pomysłu: „Nie przedstawiono jednak w uzasadnieniu projektu rozporządzenia kluczowych z punktu widzenia regulowanej materii rozważań dotyczących tego, jak proponowana zmiana wpłynie na poszanowanie praw i wolności uczniów nieuczęszczających na lekcje religii i na zapewnienie bezstronności światopoglądowej szkół publicznych”.
Zalewska świętsza od kardynała?
Dziwne, że samej Zalewskiej nie przyszło do głowy, że skoro projekt zmian przepisów nie wszedł w życie, to opisywana przez nią praktyka nie jest zgodna z prawem. Podczas posiedzenia wątpliwości wyraził nawet kardynał Kazimierz Nycz: „Zauważył, że należy zachować szczególną ostrożność w kwestii ewentualnego łączenia obowiązków wychowawcy klasy z nauczaniem religii. W latach 90. sam Kościół był przeciwny aby katecheci podejmowali obowiązki wychowawców klas”.
Z wyjaśnieniem pospieszył za to abp Głódź zapewniając, że jest to zjawisko incydentalne i problemu nie ma, gdy uczniowie i rodzice się na coś takiego zgadzają. Nie wiadomo, skąd arcybiskup wie, jaka jest skala zjawiska.
O to właśnie OKO.press zapyta ministerstwo edukacji. Chcemy też wiedzieć, czy minister edukacji ma zamiar interweniować w tej sprawie, skoro łamie się przepisy prawa.