Czy Ryszard Czarnecki zasiądzie w ławach europoselskich obok Róży Thun, w jednej frakcji? To możliwe. Część polityków chce, by PiS wstąpił do Europejskiej Partii Ludowej - tej samej, w której są PO i CDU Merkel. Już dziś PiS współpracuje z PO, jeśli chodzi o stanowiska europejskie dla partii Kaczyńskiego
Dopiero połowa kadencji, a PiS już mocno się zapisał w historii europejskich instytucji - najpierw polski rząd jako pierwszy nie poparł kandydata własnego kraju (czyli Donalda Tuska) na szefa Rady Europejskiej, teraz wiceprzewodniczący PE z PiS stracił fotel - to również wydarzenie bez precedensu. Ryszarda Czarneckiego ma zastąpić Zdzisław Krasnodębski. Czy tak będzie, zależy od arytmetyki wewnątrzparlamentarnej.
Tymczasem powrócił temat przejścia PiS do większej frakcji w europarlamencie. O tym, że PiS miałby dołączyć do europejskich chadeków, mówiło się już w 2014 roku. Zwolennikiem takiej opcji był Ryszard Czarnecki. PiS zdecydował jednak ("po długiej dyskusji", jak pisał portal wPolityce.pl), że pozostanie w Europejskich Konserwatystach i Reformatorach. Jest tam razem z partiami nacjonalistycznymi i eurosceptycznymi oraz brytyjskimi Torysami - tych ostatnich za kilka miesięcy zabraknie. Nic dziwnego, że w PiS pojawiają się, głosy, że należałoby przystąpić do grupy, która ma większy wpływ na to, co dzieje się w Unii.
Za chwilę partia Kaczyńskiego może się znaleźć na politycznym marginesie wspólnoty - nie tylko dzięki swoim działaniom w Polsce, ale również z powodu rozkładu głosów. I premier Morawiecki tym bardziej nic nie zdziała.
O te spekulacje Konrad Piasecki zapytał w Radiu Zet Zdzisława Krasnodębskiego:
„Jak bardzo zaawansowany jest pomysł, żeby PiS przeszedł do Europejskiej Partii Ludowej?
W ogóle nie jest zaawansowany.
Ale jest taki pomysł?
Są takie rozważania.
Partia Ludowa - największe ugrupowanie Europarlamentu, w którym jest PO i PSL.
Ryszard Czarnecki zawsze chciał, żebyśmy przeszli do EPL.
A pan chce?
Nie, ja uważam, że to nie byłoby dobre. To zależy od układu sił, tzn. ilu my będziemy mieli posłów, kto wejdzie do EPL. Uważam, że nie jest dobrze, że jest jedna dominująca grupa polityczna w PE. Na dodatek dogaduje się z drugą, czyli Socjalistami i Demokratami. Obie grupy są zdominowane przez delegacje narodowe jednego z państw, największego państwa członkowskiego. W związku z tym taka kultura, która przyczyniła się do obecnego kryzysu w Niemczech, kultura wielkich koalicji została przeniesiona na poziom PE. Wszystko toczy się za kulisami, dogadują się te grupy. Ja w tamtym tygodniu też tego doświadczyłem w sprawie elektryczności. W wielu innych takich sprawach jest takie dogadywanie się”.
Europejska polityka to nie tylko, a nawet nie przede wszystkim spotkania na szczeblu rządowym, tylko dogadywanie się w ramach i między frakcjami. Pytanie, czy lepiej być dużym w małej grupie czy małym w dużej?
Do PE kandydują przedstawiciele partii krajowych, ale po wyborach partie łączą się w grupy i to te frakcje de facto rządzą europejskim "sejmem". W PE dominują dwie grupy: chadecy i socjaliści. Do pierwszej, czyli Europejskiej Partii Ludowej (European People's Party), należą m.in. CDU Angeli Merkel, Fidesz Victora Orbana i Platforma Obywatelska. EPL ma 217 europosłów i europosłanek, z czego 22 to posłowie PO, a 3 - PSL. Socjaliści mają 189 europosłów.
Prawo i Sprawiedliwość należy do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W porównaniu z EPL grupa ta ma trzykrotnie mniej europosłów - 74.
Obecnie dominują w niej brytyjscy Torysi (21 posłów), ale oni w wyniku Brexitu niedługo opuszczą UE. PiS jest drugi pod względem wielkości z 19 posłami.
Czarnecki stracił stanowisko, asystenta i większy gabinet z powodu wypowiedzi, w której porównał Różę Thun - członkinię Europejskiej Partii Ludowej - do szmalcowników. Wypowiedź była oburzająca, a EPL solidarnie stanęła za swoją europosłanką i zbudowała koalicję na rzecz odwołania Czarneckiego. List do szefa europarlamentu w tej sprawie podpisali liderzy chadeków, socjalistów, liberałów i zielonych.
Co ciekawe, to właśnie dzięki chadekom i liberałom Czarnecki został wiceprzewodniczącym - bez głosów Europejskiej Partii Ludowej nie miałby szans na wybór. W wyborach na przewodniczącego w styczniu 2017 otrzymał 328 głosów. Rękę podnieśli za nim koledzy Donalda Tuska i Róży Thun. Czarnecki ogłosił wówczas na Twitterze: "Niesamowite!!! Wygrałem w 1 turze" i "Obaliliśmy mit o izolacji międzynarodowej Polski". Ale taki wynik był efektem zamierzonej współpracy - EPL, EKR i liberałowie (ALDE) zawarli wcześniej porozumienie: "Ryszardowi Czarneckiemu z PiS do zajęcia tej funkcji wystarczyłyby głosy jego frakcji oraz EPL, jednak zdobył ich więcej, w sumie 328, co pozwoliło mu cieszyć się z funkcji już po pierwszej turze głosowania. Nowy szef PE o Polsce: nie ma dowodów, nie ma sankcji - Żadnych sankcji... czytaj dalej » Podobny wynik uzyskał wystawiony przez liberałów czeski europoseł Pavel Teliczka, na którego w pierwszej rundzie zagłosowało 313 deputowanych. Również wszyscy czterej kandydaci EPL na wiceprzewodniczących uzyskali wymagane poparcie w pierwszej rundzie. Głosowanie było tajne" - donosił wtedy PAP. Grzegorz Schetyna już zapowiedział, że PO poprze Zdzisława Krasnodębskiego, jeśli frakcja EKR ponownie odda to stanowisko PiS. Z jednej strony wstąpienie PiS do EPL to political fiction, bo czy grupa chciałaby mieć w swoich szeregach partię, przeciwko której toczą się europejskie postępowania? Z drugiej: być może lepiej mieć taką czarną owcę we własnych szeregach i ją kontrolować?
PiS może trzymać się poza głównym nurtem PE dla własnej wiarygodności. Jakie miałby prawo do krytyki europejskich elit, gdyby znalazł się w samym centrum? Jak oczerniać w mediach publicznych Donalda Tuska i Angelę Merkel, skoro jest się z nimi w jednej frakcji? Co prawda, nie takie rzeczy widzieliśmy (wystarczy wspomnieć Stanisława Piotrowicza), niewątpliwie jednak przynależność do małej frakcji pozwala PiS zachować czystość ideową. A że pozbawia wpływu? Może to tylko kwestia czasu? Może PiS liczy na powiększenie się frakcji EKR po następnych wyborach? Żeby tak się stało, partie nacjonalistyczne i eurosceptyczne musiałby zdobyć w swoich krajach jeszcze więcej głosów. Możliwe są też transfery z innych europejskich grup.
Viktor Orban uchodzi za świetnego rozgrywającego na polu europejskim - mimo że jego działania przypominają to, co robi PiS, nigdy nie został przez UE ukarany. Częścią strategii premiera Węgier jest przynależność do największej frakcji w PE, czyli Europejskiej Partii Ludowej. Jednak ostatnio narasta tam zniechęcenie polityką Fideszu. Część kolegów z europarlamentu była wściekła na Orbana, gdy zorganizował referendum na temat Unii z kwestionariuszem pełnym fałszywych stwierdzeń. Od kilku miesięcy pojawiają się głosy z wewnątrz grupy, że należy z niej usunąć Fidesz. W kwietniu 2017 europoseł z Luksemburga Frank Engel powiedział portalowi Politico: "Fidesz powinien opuścić EPP". "Niestety Viktor Orban nie ułatwia sprawy" - mówiła z kolei europosłanka ze Szwecji, Christofer Fjellner.
Gdyby Fidesz faktycznie opuścił lub został wyrzucony z EPP, mogłoby to zmienić nieco polityczny krajobraz PE.
Kto jeszcze jest w tej samej frakcji, co PiS? Najogólniej: przedstawiciele ruchów narodowych i eurosceptycznych z krajów UE. Do frakcji należą m.in:
Listę członków frakcji można znaleźć tutaj.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze