Beata Szydło zapowiedziała, że Polska "w jakiś sposób" pomoże Alfiemu Evansowi w imię walki z "postnowoczesną cywilizacją śmierci". Tymczasem arcybiskup Liverpoolu dziękuje szpitalowi Alder Hey za opiekę nad chłopcem i popiera decyzję brytyjskiego sądu. Politycy PiS najwyraźniej wiedzą o etyce i medycynie więcej niż duchowni, sędziowie i lekarze
W sprawie dwuletniego Alfiego Evansa, którego losy śledzi pół świata, zabrał głos arcybiskup Liverpoolu Malcolm McMahon. W katolickim The Tablet opowiedział o swoim spotkaniu z Papieżem 25 kwietnia, dziękował mu za modlitwy i wsparcie, ale jednocześnie wyraził zdanie odmienne niż Franciszek. Jednoznacznie poparł działania szpitala Alder Hey.
"Wiem, że robią wszystko, co w ludzkiej mocy. A naszą modlitwą w tym trudnym momencie jest to, żeby Pan dał wszystkim siłę duchową, aby stawić czoła najbliższej przyszłości".
W poniedziałek 23 kwietnia, po wielomiesięcznej batalii sądowej, Alfie Evans, który cierpi na nieuleczalną neurodegeneratywną chorobę mózgu, został odłączony od aparatury tlenowej. Wnioskowali o to lekarze szpitala Alder Hey, który przez półtora roku opiekował się dzieckiem. Rodzice brytyjskiego dwulatka nadal nie zgadzają się z decyzją sądu i chcą przetransportować dziecko do włoskiego szpitala Bambino Gesù, co popiera papież Franciszek.
Zdaniem lekarzy nie ma żadnych szans na poprawę stanu zdrowia Alfiego. Fakt, że od kilku dni oddycha bez aparatury podnosi temperaturę sporu, choć było to zgodne z przewidywaniami lekarzy.
Arcybiskup Liverpoolu odniósł się także do działań, które w sprawie Alfiego podejmują Włosi. Chodzi nie tylko o ofertę opieki paliatywnej w "papieskim szpitalu" Bambino Gesù i przyznanie chłopcu włoskiego obywatelstwa, ale także wypowiedź przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonia Tajaniego: "Potęga miłości pokonała cynizm ludzi, którzy wyciągnęli wtyczkę", potępiającą decyzję sądu. Arcybiskup stanął w obronie brytyjskich władz:
"Jestem świadomy współczucia, które Włosi okazują potrzebującym, a w tym przypadku Alfiemu. Wiem jednak, że systemy medyczne i prawne w Wielkiej Brytanii również opierają się na współczuciu i ochronie praw dziecka".
Przypadek brytyjskiego dwulatka wzburzył moralnie prawicowe środowiska także w Polsce, które żądają ratowania dziecka. 25 kwietnia te potrzeby symbolicznie zaspokoił Andrzej Duda, twittując, że "chłopiec musi zostać ocalony" i że "modli się o jego wyzdrowienie". Dołączają kolejni politycy.
Witold Waszczykowski w telewizji internetowej wPolsce.pl oskarżył lekarzy opiekujących się chłopcem o to, że "domagają się jego śmierci" i działają niezgodnie z "przysięgą lekarską".
"To jest wbrew przysiędze lekarzy. Przecież lekarze są zaprzysiężeni, aby ratować życie. A tutaj okazuje się, że jedną z grup, która się domaga się śmierci dziecka są lekarze. To jest szokujące".
Na stronie brytyjskiej Generalnej Rady Lekarskiej jest podręcznik etyki, w którym cały rozdział poświęcono opiece nad pacjentami w stanie terminalnym. Lekarze powinni kierować się przede wszystkim "ogólnym dobrostanem" pacjenta, w Anglii i Walii nazywanym również "najlepszym interesem".
Należy porównać korzyści i perspektywy, jakie przynosi terapia z tym, jakim jest obciążeniem dla pacjenta. W przypadku, gdy działanie nie przynosi i nie może przynieść pożądanych efektów, należy go zaniechać.
Gdyby Waszczykowski miał na myśli zasady, jakie obowiązują w katolickiej Polsce, to też się gruntownie myli. Art. 32 Kodeksu Etyki Lekarskiej stanowi, iż:
Przerwanie uporczywej terapii, a taką byłoby dalsze leczenie Alfiego, nie jest równoznaczna z eutanazją, czy jak to sformułował Waszczykowski - "domaganiem się śmierci". Te dwie sytuacje odróżnia nawet nauka Kościoła katolickiego.
Jeszcze dalej w demagogii posunęła się Beata Szydło, która 26 kwietnia rano w programie "Kwadrans polityczny" ogłosiła, że polski rząd "w jakiś sposób" pomoże.
"Zaproponuję dzisiaj na posiedzeniu Rady Ministrów, premierowi i kolegom, członkom Rady Ministrów, żebyśmy zaproponowali pomoc dla rodziców Alfiego Evansa i żebyśmy też w jakiś sposób próbowali wesprzeć i rodziców". Chęć wsparcia wynika z poczucia misji byłej premier, zaniepokojonej faktem, że "postnowoczesna Europa zmierza w kierunku cywilizacji śmierci".
Zaskakujące, że Beata Szydło uderzyła przy okazji w Donalda Tuska:
"Zdecydowanie powinna Komisja Europejska tutaj zareagować. Powinna być reakcja – moim zdaniem – też i Rady Europejskiej, Donalda Tuska". Nie wyjaśniła, dlaczego akurat on miałby kwestionować decyzje sądu i lekarzy.
"Bezduszne decyzje sądu zostały wydane, odrzucone odwołanie rodziców. To się nie mieści w głowie " - komentowała wzburzona.
"Nie możemy pozwolić żeby na oczach całego świata umierało bezbronne dziecko i nie było żadnej woli pomocy".
W komentarzu dla OKO.press patomorfolożka Paulina Łopatniuk opisuje stan chłopca: "Dane medyczne i opinie eksperckie przedstawione w wyroku sądu pokazują obraz bardzo rozległych, nieodwracalnych zmian w mózgowiu chłopca.
Tego typu uszkodzenia nie pozwalają wyrażać nadziei nie tylko na powrót do zdrowia, ale na jakąkolwiek poprawę. Co więcej, zmiany degeneracyjne wydają się mieć charakter postępujący.
Obecnie jedyną właściwie notowaną aktywnością mózgu chłopca, jedynym, co pokazuje EEG, jest aktywność powiązana z dręczącymi dziecko napadami drgawkowymi". W takiej sytuacji "wolą pomocy" według wiedzy lekarzy jest zaprzestanie inwazyjnej terapii, która nie ma szans na poprawienie kondycji dziecka.
Decyzję o odłączeniu od aparatury rozumie nawet arcybiskup Liverpoolu, ale nie Beata Szydło.
Przedstawianie wyroków sądu jako "bezdusznych" również jest nadużyciem. Sędzia Heyden we wszystkich etapach postępowania podkreślał, że ból i niezgoda rodziców jest zrozumiała, a zaangażowanie w opiekę i walkę z chorobą - poruszające. Jednak współczucie dla rodziców nie może oznaczać braku empatii wobec dziecka, które jest autonomiczną jednostką i pacjentem, którego prawa inwazyjna terapia może naruszać.
Od kilku dni publicyści, aktywiści i politycy żyją sprawą Alfiego Evansa, na bieżąco relacjonując kolejne wywiady jego rodziców, nawołując do modlitw i organizując nocne czuwania pod ambasadą Anglii.
W mediach społecznościowych panuje atmosfera moralnego wzmożenia. Padają oskarżenia o morderstwo, a komentujący starają się całej sytuacji nadać charakter polityczny. Atakowany jest nie tylko sędzia Heyden, który orzekał w sprawie Alfiego, ale także Amnesty International, która odmówiła interwencji, czy organizacje feministyczne.
Sam szpital Alder Hey również jest atakowany w internecie. Placówce wypomina się skandal z lat 90. związany z przetrzymywaniem tkanek i organów zmarłych dzieci. Problem wynikał m. in. z braku przejrzystych regulacji i dotyczył także innych brytyjskich szpitali. Ostatecznie sprawę rozwiązano w 2004 wprowadzając Human Tissue Act oraz powołując odpowiedni organ nadzorczy.
Najnowszy raport dotyczący szpitala Alder Hey ocenia jakość opieki jako "wybitną", co odnotowuje w swoim artykule katolickie czasopismo The Tablet. Polskiej prawicy nie przekonują jednak nawet argumenty brytyjskiego kościoła.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze