0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 15.03.2016 Bialystok , dworzec kolejowy . Pociag PKP Intercity Korczak relacji Bialystok - Krakow . Sklad Pesa ED - 74 . Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta15.03.2016 Bialystok...

Magdalena woli, żebyśmy nie podawali jej prawdziwego imienia i nazwiska. Obawia się, że będzie jej potem trudniej znaleźć pracę - nikt nie lubi pracowników, którzy się skarżą. A nowej pracy szukać musi, bo właśnie została zwolniona. Pierwszy raz w 11-letniej karierze.

"Pracować zaczęłam jeszcze na studiach. Zmieniałam prace, ale nigdy mnie nie zwalniano. A teraz? Zwolniono mnie bez podania powodu, bez ostrzeżenia. Dostałam dwa dni na zamknięcie wszystkiego. Nie spodziewałam się, że w tak dużej spółce i do tego państwowej coś takiego może mnie spotkać. Myślałam, że takie instytucje będą dawać przykład".

Kolejka do umowy

Magdalena do niedawna pracowała w zakładzie centralnym PKP Intercity w biurze rozliczeń reklamacji i windykacji. Zajmowała się dłużnikami, nieopłaconymi mandatami, reklamacjami klientów...

"W biurze musiałam być codziennie. Obowiązywały mnie terminy odpowiedzi na pisma, reklamacje i wnioski klientów" - tłumaczy OKO.press.

Praca była wykonywana pod nadzorem i kontrolą pracodawcy, w wyznaczonych godzinach i miejscu. Dlaczego to ważne? Bo taka praca wypełnia znamiona "stosunku pracy", czyli zgodnie z prawem Magdalena powinna być zatrudniona na umowie o pracę.

Art. 22. § 1. Przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.

§ 1 [1]. Zatrudnienie w warunkach określonych w § 1 jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy.

§ 1 [2]. Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1.

Od sierpnia 2019 do kwietnia 2020 pracowała jednak na umowie zlecenie. Magdalena szacuje, że tak jak ona pracowało jeszcze kilka osób w jej wydziale, w całym budynku około 20. PKP Intercity nie odpowiedziało na nasze pytanie dotyczące tego, ile osób jest zatrudnianych na umowach cywilnoprawnych i jaki jest charakter ich pracy.

Praca Magdaleny różniła się jednak czymś od pracy osób na umowach - warunkami.

Wylicza:

  • jej umowa dopuszczała nawet 200 godzin pracy miesięcznie (kodeks pracy ogranicza ilość godzin do 160);
  • na zleceniach niższe były zarobki;
  • nie było benefitów, jak choćby zniżki na przejazdy kolejowe;
  • osoby na zleceniach były regularnie pomijane: przy nagrodach, które wypłacano pracownikom za wyjątkowo ciężkie miesiące zeszłego lata, kiedy sprzedaż biletów była rekordowa; przy wypłacaniu dodatku świątecznego; przy ostatnich podwyżkach...
"Gdy próbowaliśmy naciskać na podpisanie umowy, mówiono nam, że firma ma określoną ilość stanowisk na umowę o pracę i obowiązuje kolejka. Jak się coś zwolni, to dostaniemy. Zarząd nie wyraził zgody na zwiększenie ilości etatów" - mówi Magdalena.

Nie doczekała. Przyszła pandemia i pracodawca zostawił ją z niczym.

Pandemia

Kolej była naturalną ofiarą pandemii. Pod koniec marca PKP Intercity informowało, że liczba rezerwacji biletów zmniejszyła się o 87 proc. Odwołano ok. 60 proc. pociągów. Opinie ekspertów przywoływane przez "Dziennik Gazetę Prawną" wskazywały jednak, że będzie ona i tak w lepszej sytuacji niż przewoźnicy regionalni, bo może liczyć na dotacje z Ministerstwa Infrastruktury.

W marcu wprowadzono równoważny system pracy - dla osób zatrudnionych na umowach wiele to nie zmieniało, ale dla pracowników na zleceniach mniej godzin pracy, to mniej pieniędzy. W kwietniu wszystkich odesłano już do domu. Osoby na umowach o pracę proszono o wykorzystywanie urlopów. "Poinformowano, że będzie to brane pod uwagę przy przedłużaniu umów czasowych" - przypomina sobie Magdalena.

Osoby na zleceniach odesłano po prostu na przeczekanie. Umów nie zerwano, ale za przymusowe wolne nikt płacić nie zamierzał. 2 kwietnia Magdalena prosi o postojowe po raz pierwszy.

Postojowe to świadczenie, które rządowa tarcza antykryzysowa przewidziała dla osób takich, jak Magdalena. Samozatrudnionym oraz osobom zatrudnionym na umowach cywilnoprawnych, którzy z powodu pandemii stracili pracę lub część zarobków, przysługuje 2080 zł.

Problem w tym, że w przypadku osób na umowach, wniosek o postojowe do ZUS składa pracodawca. Nic go to nie kosztuje, ale nic go do tego nie zmusza. Być może tyle wystarczy, żeby pracownicy ze swoimi prośbami odbijali się od nich, jak od ściany.

Nikt pracodawcy nie zmusi

Statystyki pokazują, że pracodawcom do wypełniania wniosków się nie pali. Chociaż rynek pracy w Polsce jest wyjątkowo uśmieciowiony - na umowach cywilnoprawnych zatrudnionych jest ponad 1,3 mln osób - i to właśnie tych pracowników kryzysowe oszczędności dotknęły najszybciej,

do 21 kwietnia z ponad 1,3 mln wniosków o pomoc z Tarczy Antykryzysowej, tylko 30 tys. to wnioski o świadczenie postojowe dla zleceniobiorców. Czyli około 2 procent.

Magdalena o wysłanie wniosku będzie walczyć przez prawie 2 miesiące, tym rozpaczliwiej, że

po tym jak 22 kwietnia pozwolono jej wrócić do pracy, 27 spółka informuje, że od 30 kwietnia wszystkie umowy zlecenia zostaną rozwiązane. Magdalena dostaje pieniądze za 5 dni, które udało jej się przepracować w kwietniu.

Chociaż, żeby pomóc Magdalenie, PKP musiałoby jedynie wypełnić wniosek, jej prośby o postojowe spotykają się z różnymi formami odmowy.

Jaki przestój?

Na początku kwietnia, kiedy Magdalena zwraca się o postojowe, odpowiedź brzmi: niestety nie możemy złożyć wniosku, bo "nie doszło do przestoju w prowadzeniu działalności przez PKP Intercity". Magdalena nie rozumie - przypomina, że nie ma dla niej pracy, innych wysłano na urlopy, wciąż tłumaczono to sytuacją spowodowaną przez COVID. Nie dostaje odpowiedzi.

Magdalena dzwoniła do ZUS wiele razy. "Widać, że brakuje im już rąk do pracy, bo niektórzy konsultanci umieją tylko recytować ustawę" - mówi.

Pierwszy konsultant, którego zapytała, co ma robić, powiedział, że nie wie co radzić. Może mogłaby się dogadać z pracodawcą i coś mu z tego postojowego odpalić?

Za drugim razem rozmawia z kimś bardziej kompetentnym.

"Konsultantka powiedziała mi, że ciągle dostają telefony ze skargą, że pracodawcy nie chcą składać wniosków. Najgorzej jest ze studentami, bo mają zerowy PIT, więc pracodawcy się wydaje, że nie podlegają ubezpieczeniu. Tłumaczyła, że to absurd, bo to ZUS jest od tego, żeby analizować i sprawdzać wnioski, a nie pracodawca".

PIP radzi, żeby w razie dalszego utrudniania, iść do sądu cywilnego. O tym wszystkim 29 kwietnia Magdalena pisze w mailu do PKP, po raz kolejny domagając się złożenia wniosku. Cytuje też definicje przestoju dostępną na stronie ZUS, która nie pozostawia wątpliwości, że w jej przypadku wniosek jest uzasadniony. Brak odpowiedzi.

Po kolejnym mailu, w którym Magdalena grozi sądem, 5 maja dostaje odpowiedź, że jej sprawa jest rozpatrywana i ma nie iść do sądu, bo spółka nie chce niczego utrudniać. "Proszę wziąć pod uwagę, że jest to czas trudny i dla nas". Po kolejnych ponaglających mailach okazuje się, że sprawie musi przyjrzeć się prawnik współpracujący z PKP, bo przepisy zdążyły się zmienić.

Zmniejszone zapotrzebowanie

Potem Magdalenie udaje się dobić do zastępcy dyrektora. W rozmowie telefonicznej dowiaduje się, że spółka pieniądze ma, bo jeśli czegoś brakuje, to składa wniosek do ministerstwa i dostaje, ile chce. Dlatego nikt jej wniosku nie podpisze, bo nie ma uszczerbku w budżecie.

Na pytania zadane przez OKO.press PKP Intercity informuje o spadku sprzedaży biletów, odwołanych pociągach, informuje też, że "chcąc utrzymać zatrudnienie na dotychczasowym poziomie, a także mając na uwadze ograniczenie kosztów funkcjonowania spółki", zdecydowano w porozumieniu ze związkami o obniżeniu wymiaru czasu pracy i wynagrodzenia dla pracowników na umowach.

Co z osobami na umowach cywilnoprawnych? "PKP Intercity zmniejszyło zapotrzebowanie na korzystanie z usług zleceniobiorców zatrudnionych na podstawie umowy cywilno-prawnej, z 3,2% w marcu, do 2,5 proc. w kwietniu. Naszym obowiązkiem, jako spółki skarbu państwa, jest utrzymywanie zdolności operacyjnej i gotowości do działania, mimo trudnych uwarunkowań rynkowych" - uzasadniono.

Spółka poinformowała, że nie korzysta jeszcze z pomocy państwa w związku z COVID, ale o taką pomoc się ubiega.

Ile złożono wniosków o postojowe? Nie odpowiedziano.

Szukam czegokolwiek

Magdalena nie daje za wygraną, dzwoni codziennie, grozi, wytyka absurdy. "Mam listy zarządu, mówiące o przestoju, pożegnanie od naczelnika działu, gdzie mówi, że decyzje o zwolnieniach podjęto ze względu na finanse". Wniosek w końcu trafia na stół.

Zanim udało się zmusić pracodawcę do wypełnienia wniosku i wysłania go pocztą (było już po terminie, więc drogą elektroniczną się nie dało) minęły prawie dwa miesiące.

Magdalena szuka pracy. "Ogłoszeń jest coraz więcej, ale pracodawcy chyba zbierają oferty na lepsze czasy, bo na 100 wysłanych wiadomości dostaje 2 zwrotne. Ogłoszenia, które dodano wczoraj o 16:00, dziś o 09:00 są nieaktualne. Zaczęłam już szukać poniżej kwalifikacji, widzę też, że pensje poszły wyraźnie w dół".

Jest na etapie rozmów kwalifikacyjnych, nie wie kiedy wróci do pracy. "Te pieniądze z tarczy dałyby mi miesiąc psychicznego spokoju".

;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze