„W Zakopanem na Chramcówkach w Komisji Obwodowej numer 7 ludzie głosowali kartach bez czerwonej pieczęci” – informuje Tygodnik Podhalański. Chodzi o stempel obwodowej komisji wyborczej, umieszczony w lewym dolnym rogu obok nadrukowanej pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej (kolor czarny).
Podobne przypadki w mediach społecznościowych zgłaszają dziś wyborcy z całego kraju.
Głos na karcie bez stempla to głos stracony
Czy to oznacza, że takie głosy będą nieważne? OKO.press zapytało o to Państwową Komisję Wyborczą. W dziale prawnym usłyszeliśmy, że prawo wyborcze jasno definiuje nieważność głosu.
Poza źle zakreślonym kandydatem (obowiązkowe jest wyraźne zaznaczenie dwóch przecinających się linii w kratce przy jednym z nazwisk) są jeszcze dwa takie przypadki.
„Gdy karta jest nieopatrzona pieczęcią PKW i Obwodowej Komisji Wyborczej lub gdy jest nieautentyczna, czyli sporządzona niezgodnie ze wzorem. Zawsze uczulamy głosujących, by dokładnie sprawdzali, jakie karty dostają” – słyszymy w Państwowej Komisji Wyborczej.
Innymi słowy, głos oddany na karcie bez stempla jest głosem nieważnym.
Ile takich zgłoszeń trafiło do PKW? Co stanie się, gdy nie będą to pojedyncze przypadki? OKO.press czeka na odpowiedź od rzecznika prasowego PKW Tomasza Grzelewskiego.
Póki co nie znamy skali zjawiska. Pełne dane o liczbie głosów nieważnych poznamy w momencie, gdy PKW opublikuje oficjalne wyniki. W 2014 roku w wyborach do sejmików województw Polacy oddali aż 2,5 mln nieważnych głosów, przeciętnie 18 proc. w województwie. Wtedy tak duży odsetek, w połączeniu ze szwankującym systemem informatyczny i przeciąganiem momentu ogłoszenia wyników wyborów, doprowadziły do podejrzeń o fałszerstwo.
Teraz wystarczy, że wyjmą te karty, włożą właściwe z krzyżykiem przy Dudzie i mamy prze*rane.
Jako wielokrotny członek komisji wyborczych chcę zabrać głos w tej sprawie.
Nie odrzucam wersji o zaplanowanym działaniu.
Wydaje mi się jednak mało prawdopodobna.
Uważam, że jest to zwyczajne, bez złych intencji, niedopatrzenie członków komisji.
W praktyce wygląda to tak, że komisja rozpoczyna pracę o godz. 6. Lokal otwierany jest o godz. 7. W czasie tej godziny członkowie komisji powinni, między innymi, przeliczyć ilość kart do głosowania a także je wszystkie opieczętować.
W zależności od wielkości obwodu kart może być np. 2 tys.
Bywa więc, że karty są pieczętowane jeszcze po otwarciu lokalu wyborczego. No i może się zdarzyć (oczywiście nie powinno), że wyborca dostał kartę bez czerwonej pieczęci komisji. Przy tak dużej frekwencji już od rana, mogło się coś takiego zdarzyć. I tyle.
Dodam, że już dla Koduj24.pl przekazał ten komentarz.
Jeśli szanownym członkom komisji trywialna (acz arcyważna, bo decydująca o "zaistnienieniu" karty) czynność przystawienia pieczęci sprawia kłopot, to aż strach pomyśleć jak to będzie z liczeniem głosów …
Dlatego w komisjach powinno być dużo osób i przy każdej komisji obserwator. Trzeba się ruszyć na 12 lipca