0:000:00

0:00

Po dramatycznym i pełnym napięcia oczekiwaniu prezydent Duda 6 marca 2020 podpisał w końcu ustawę przyznającą 2 mld złotych TVP. Postawił jednak warunek : odwołanie prezesa TVP Jacka Kurskiego - i Kurski został odwołany:

Przeczytaj także:

W „Salonie dziennikarskim” rano następnego dnia (7 marca) komentowali to prawicowi publicyści. W skrócie:

  • to błąd prezydenta - może zdemoblizować zwolenników;
  • Duda chciał pokazać, że ma kręgosłup - ale tylko sobie zaszkodził;
  • nikt nie podał powodu odwołania, to demoralizujące i stwarza wrażenie, że prezes PiS Jarosław Kaczyński traci kontrolę nad swoim ugrupowaniem;
  • prezes Kurski gwarantował poparcie dla Dudy w czasie kampanii wyborczej;
  • prezes Kurski był doskonałym prezesem, ponieważ „przywrócił pluralizm” w mediach, rzekomo zdominowanych przez lewicę i liberałów.

Karnowski: rozgoryczenie, błąd

„Co się stało tak naprawdę?” - pytał dramatycznym głosem prowadzący Michał Karnowski („wPolityce.pl). „Stanowisko stracił Jacek Kurski, który przecież doprowadził do tego, że TVP zyskuje widzów, stała się nowoczesną stacją, dynamiczną. Patrząc z perspektywy zewnętrznej nie widać tu podstaw” - mówił Karnowski.

Piotr Semka („do Rzeczy”) doszukiwał się tutaj politycznej kalkulacji: „Andrzej Duda uznał, że Jacek Kurski odstrasza wyborców centrum” - komentował.

Semka: Duda jak Adrian

Semka - szukając racjonalnego podłoża decyzji Dudy - był jednak wobec niego bezwzględny. Porównał Dudę do Adriana, postaci z komediowego serialu „Ucho prezesa” - człowieka tchórzliwego, słabego i pozbawionego kręgosłupa. Według Semki „ta klisza (Adriana) gdzieś utkwiła prezydentowi z tyłu głowy i próbuje demonstrować w ten sposób”.

Krótko - prezydent chciał pokazać, że ma kręgosłup, i zrobił to w najgorszym możliwym momencie, szkodząc swojej kampanii.

Semka chwalił Kurskiego. „Za dużo było Zenka. Był jednak bardzo dobrym menedżerem. Nikt inny nie postawiłby TVP na nogi” - mówił. „Ta decyzja o wyrzuceniu Jacka Kurskiego zapadła moim zdaniem bez jakiejkolwiek wizji tego, kto miałby go zastąpić”. Wielokrotnie podczas programu wspominano, że ktokolwiek zastąpi Kurskiego, będzie musiał się długo uczyć zarządzania TVP.

„Moim zdaniem jest to decyzja, która per saldo panu prezydentowi zaszkodzi. Zawodzi ona dużą część jego twardego elektoratu, ale nie przysporzy mu zdecydowanych zwolenników” - komentował publicysta, dodając, że opozycja i tak naturalnie nie przestała krytykować PiS (i Dudy) za to, że 2 mld zł trafi na TVP, a nie na onkologię.

Semka uzupełniał także, iż konflikt oraz niejasne powody odwołania Kurskiego pokazują wyborcom narastający spór w obozie władzy.

„Jest nowe zjawisko w obozie PiS, kiedy przyglądałem się sztabowi wyborczemu. (…) Zrozumiałem, że to jest sytuacja, w której rozmaite frakcje dzielą strefy wpływów. To źle wpływa na działalność. Wyborca PiS może jedynie domyśleć, się, co się stało. Nie padło ani jedno zdanie, które tłumaczyłoby, dlaczego Jacek Kurski odchodzi. Powstało wrażenie jakiejś nieczytelnej gry, i to takiej, co tu ukrywać, w której wyraźne stanowisko Jarosława Kaczyńskiego, który był za Kurskim, przegrało. Wyborcy PiS mogą zastanawiać się, jaka jest nowa geografia wpływów. W środku kampanii urządzenie takiego show jest moim zdaniem niemądre”.

Potocki: dramatyczne konsekwencje, utrata elektoratu

„Konsekwencje tej decyzji mogą być bardzo poważne (…) Andrzej Duda w kampanii wyborczej straci więcej elektoratu tzw. etymologów odwiecznego marzenia o Polsce silnej i sprawiedliwej niż zyska” - mówił publicysta Andrzej Rafał Potocki.

OKO.press nie wie, co to jest „etymolog marzenia”, ale publicyście chodziło o zwolenników twardej prawicy.

„Ale ich raczej nie straci, bo one nie bardzo mają gdzie pójść. To jest racjonalna decyzja Dudy” - dodawał prowadzący Michał Karnowski. Obawiał się jednak o „rozedrganie” TVP w czasie kampanii.

Potocki przeczył mówiąc, że: „tego typu ruchy [jak odwołanie Kurskiego] demobilizują elektorat”. Komentował też, że początek kampanii nie był zbyt udany dla prezydenta.

„Nie zmienia się koni w czasie przeprawy przez rzekę” - mówił Potocki. W całej dyskusji było uderzające, że wszyscy jej uczestnicy traktowali TVP wprost nie jako nadawcę publicznego, ale narzędzie w kampanii wyborczej prezydenta Dudy - nie próbując nawet udawać, że TVP to neutralne medium.

Płużański: najważniejsze, że są pieniądze

„To, czego najbardziej się obawiałem, to zawetowania przez prezydenta owej rekompensaty dla mediów publicznych” - mówił publicysta TVP Tadeusz Płużański.

Podkreślał, że zawetowanie czy wysłanie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy byłoby przyznaniem, że opozycja miała rację w sprawie onkologii - a to byłby jego zdaniem „wielki błąd”.

„Najistotniejszy punkt, żeby telewizja i radio głosiły swój przekaz” - mówił Płużański, znów przyznając, że główną misją TVP jest przede wszystkim budowanie poparcia dla PiS. Obawiał się, że część dziennikarzy TVP zacznie zmieniać propisowski front po odwołaniu Kurskiego. Ubolewał:

„Silny, charyzmatyczny prezes dawał ludziom pewność. Inaczej łatwo ulec presji, która kolonizuje (…) wszyscy pamiętamy lata 90. i 2000., kiedy wszyscy pisali to samo (…) nie było silnego medium konserwatywnego”.

Komplementów pod adresem odwołanego prezesa padło co niemiara - był to „sprawny menedżer”, człowiek „wielkiego formatu”, „silny człowiek”. Było jasne, że zebrani uważają odwołanie Kurskiego za błąd, który zemści się na kampanii Andrzeja Dudy.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze