0:00
0:00

0:00

Przebieg posiedzenia Sejmu w związku z wnioskiem PO o wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło był kuriozalny. Najpierw prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński z PiS dał głos premier Beacie Szydło, która wygłosiła swoje najbardziej zdumiewające przemówienie (o czym niżej). Prawdopodobnie jeszcze dziś, jutro PiS ogłosi, że Szydło przestaje być premierem. Jej miejsce ma zająć Mateusz Morawiecki.

OKO.press opisało to wystąpienie odchodzącej pani premier: "Szydło mówiła językiem propagandy w stylu gomułkowskim, momentami stalinowskim. Inwektywa goniła inwektywę („kłamliwe oszczerstwa”). Były też świeże metafory, jak prowadzący do diabolicznych skojarzeń obraz opozycji, która »miesza w polskim kotle, by kto inny się z niego pożywił«”.

Przeczytaj także:

Następnie cały rząd i posłowie PiS wyszli, a w ławach rządowych pozostała tylko minister cyfryzacji Anna Streżyńska (też ma opuścić rząd w ramach zapowiadanej od miesięcy rekonstrukcji). Dopiero wtedy Brudziński dopuścił do głosu lidera PO Grzegorza Schetynę, który uzasadnił wniosek.

Reagując na wyjście z sali pani premier i jej ministrów, wskazując na puste ławy rządowe Schetyna powiedział - "to właśnie jest rząd PiS, rząd którego nie ma. Bo wszystkie decyzje zapadają w siedzibie partii PiS na Nowogrodzkiej, a ministrowie tylko bezwolnie je wykonują".

Wniosek o wotum nieufności wobec Beaty Szydło z arytmetycznego punktu widzenia był skazany na niepowodzenie - PiS i jego koalicjanci dysponują bezpieczną większością w Sejmie. Premier Szydło nazwała wniosek w swoim poprzedzającym go wystąpieniu „stekiem kłamstw i oszczerstw”.

"Obraża inteligencję Polaków, ale też zabiera czas Wysokiej Izbie" - mówiła.

Czy premier miała rację? Analizujemy wniosek PO i jego uzasadnienie. (Treść wniosku tutaj.)

Tolerancja władz dla rasizmu i antysemityzmu

Pierwsze zdanie wniosku PO jest prawdą: art. 256 konstytucji RP zakazuje „propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa”. Rząd Szydło zawiódł, dopuścił bowiem do głoszenia skrajnie nacjonalistycznych i rasistowskich haseł w czasie Marszu Niepodległości 11 listopada 2017 roku.

Autorzy wniosku piszą: "Z żalem należy zauważyć, że tegoroczna rocznica największego polskiego święta została zhańbiona przez publiczne wystąpienia osób, które manifestowały przy wtórze rasistowskich i antysemickich okrzyków, prezentując symbole i hasła mające znamiona nacjonalistyczne i neofaszystowskie".

Prawda, przyznają to nawet przedstawiciele rządu PiS - twierdząc równocześnie, że te hasła wykrzykiwał „nieliczny margines” manifestujących.

Nadzorowane przez podległych premier Beacie Szydło ministrów Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka Policja i służby specjalne polskiego państwa nie zrobiły nic, żeby temu przeciwdziałać.

Prawda: policja nie reagowała na ekscesy i dopuściła do poturbowania kontrmanifestantek.

Dalej wnioskodawcy piszą, że policja chętniej spisywała protestujących przeciwko faszystowskim hasłom (prawda), oraz że postawa rządzących naruszyła poważnie wizerunek Polski za granicą jako kraju praworządnego i demokratycznego. To również prawda. Reakcja prasy międzynarodowej - którą opisywaliśmy w OKO.press - była szybka i jednoznacznie potępiająca, a tolerancja dla rasistowskich haseł wznoszonych podczas marszu wzbudziła oburzenie.

PO przechodzi we wniosku do zarzutu jeszcze poważniejszego - świadomego przyzwolenia ze strony władz na działalność ugrupowań skrajnych.

Autorzy wniosku o wotum nieufności wobec rządu PiS przypominają:

  • że podlegająca ministrowi Zbigniewowi Ziobrze prokuratura zgłosiła do sądu wniosek o złagodzenie kary pozbawienia wolności wobec osoby skazanej za spalenie kukły Żyda na wrocławskim rynku (PRAWDA);
  • że za rządów PiS prokuratura w Białymstoku stwierdziła, że płonąca swastyka to „symbol słowiański” i odstąpiła od ścigania osób odpowiedzialnych za publiczne zgromadzenie wokół niego (PRAWDA);
  • że w Białymstoku prokuratura stwierdziła (mimo jednoznacznych zeznań świadków), iż działacze ONR nie skandowali haseł antysemickich, ale „antykomunistyczne” (PRAWDA);
  • że w już maju 2016 roku po zatrzymaniu - zgodnym z prawem - przez policję córki gdańskiej radnej PiS, która zakłócała legalną Paradę Równości, minister spraw wewnętrznych publicznie skrytykował policjantów w mediach i zlecił kontrolę wewnętrzną wobec tych, którzy dokonali zatrzymania (PRAWDA);
  • że policjanci nie interweniowali, kiedy narodowcy poturbowali działaczy KOD podczas pogrzebu „Inki” oraz „Zagończyka” 28 sierpnia 2016 roku w Gdańsku oraz kiedy zakłócili uroczystości organizowane przez KOD w rocznicę protestów z czerwca 1976 roku w Radomiu (24 czerwca 2017) (PRAWDA).

Było to, jak piszą autorzy wniosku o wotum nieufności, „jednoznaczną wskazówką dla podległych [ministrowi Błaszczakowi] służb, wzmagającą poczucie bezkarności skrajnych środowisk nacjonalistycznych”.

A minister edukacji Anna Zalewska „nie reagowała na promocję skrajnych postaw nacjonalistycznych czy wręcz neofaszystowskich” w szkołach.

Macierewicz osłabia armię, Gowin nie reaguje

Ministerstwo obrony - „w tym resorcie podjęto szereg działań niszczących międzynarodowy wizerunek i pozycję Polski”. PO przypomina czystki w kadrze dowódczej przeprowadzone przez Macierewicza, nocne najście na biuro kontrwywiadu NATO w Warszawie, rozpowszechnianie przez ministra fałszywych informacji o „sprzedaży Rosji francuskich Mistrali za symbolicznego dolara”. Są też ważne zarzuty o dziwne powiązania ministra obrony.

PO ma zarzuty także dla ministra nauki Jarosława Gowina - za brak reakcji na przypadki agresji na tle rasowym wobec studentów oraz ukryte dofinansowywanie szkoły o. Rydzyka.

OKO.press zaskoczył na tej liście brak wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, wobec którego opozycja mogłaby wytoczyć także długą listę zarzutów — od przejęcia za pomocą kruczka prawnego Muzeum II Wojny Światowej po forsowanie kontrowersyjnych kandydatów na szefów kluczowych instytucji kultury w Polsce.

Wszystkie zaniedbania rządu - piszą autorzy wniosku o wotum nieufności - obciążają osobiście premier Szydło. Dlatego należy ją odwołać.

Wnioskodawcy nie mieli wątpliwości, że PiS dysponujący większością w Sejmie, wniosek odrzuci. Ale w intencji PO miał on znaczenie symboliczne - pokazać sprzeciw wobec rządów PiS.

View post on Twitter
;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze