Czy oznacza to, że jeśli kobieta będzie miała poronienie zagrażające, to lekarze wbrew jej woli wykonają szew szyjkowy i będą podawać leki, żeby za wszelką cenę zatrzymać akcję skurczową? To niehumanitarna praktyka i postrzeganie kobiety jako środowiska biologicznego dla rozwijającego się płodu - ostrzega lekarka
Przyznanie statusu pacjenta dla płodu oraz uznanie jego w pełni niezależnych praw do świadczeń zdrowotnych - to cel projektu nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta autorstwa Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Projekt został przedłożony do konsultacji Ministerstwu Zdrowia i Rzecznikowi Praw Pacjenta.
Ordo Iuris uważa, że niedopatrzeniem jest to, że "tylko matka" - w myśl obowiązujących dziś przepisów - jest objęta gwarancją ochrony praw pacjenta. I choć projektodawcy w uzasadnieniu ani razu nie wspominają słowa aborcja lub przerwanie ciąży, to swoimi pomysłami wpychają lekarzy - i tym samym pacjentki (w normalnym tego słowa znaczeniu) - na tory "ochrony życia poczętego".
Poniżej fragment projektu ustawy. (Cały projekt tu)
Autorzy uznają, że proponowana zmianę przepisów o prawach pacjenta jest wyrazem rozwoju medycyny. Według prawników Ordo Iuris płód - w ich terminologii "dziecko poczęte", "dziecko" lub "dziecko nienarodzone" - staje się pacjentem już na etapie prenatalnej fazy rozwoju m.in. odbierając świadczenia z zakresu opieki okołoporodowej.
Chodzi o badania prenatalne, które pozwalają na diagnostykę wad i chorób płodu na wczesnym etapie ciąży i wszystkie zabiegi wykonywane przed narodzinami np. operacje wewnątrzmaciczne.
Ordo Iuris wskazuje, że w przypadku ciężkiej wady płodu lekarze mogą podjąć terapię jeszcze przed narodzeniem dziecka. A jeśli wada jest nieuleczalna to istnieje możliwość skorzystania z tzw. hospicjum perinatalnego, oferującego rodzinie dziecka specjalistyczną opiekę w zakresie wsparcia pediatrycznego, genetycznego, psychologicznego oraz socjalnego.
Nieobecność trzeciej drogi - możliwości dokonania legalnej aborcji, którą gwarantuje ustawa o planowaniu rodziny z 1993 r. - jest tu znacząca.
Ciężka lub nieodwracalna wada płodu jest najczęstszym powodem legalnej aborcji w Polsce. W 2016 r. na wszystkich 1098 zabiegów - 1042 wykonano w oparciu o tę przesłankę (dane ze sprawozdania Rady Ministrów z wykonania ustawy o planowaniu rodziny ze stycznia 2018 r.).
Sami projektodawcy w ocenie skutków regulacji przyznają, że projekt ma nieść dalekie konsekwencje dla kultury prawnej i całego życia społecznego.
Przepisy mają bowiem zmierzać do "pełnego upodmiotowienia w prawie polskim dziecka nienarodzonego jako osoby i pacjenta".
A także zapewnić:
Czytelniczki i czytelnicy OKO.press mogliby spytać dlaczego nie bagatelizujemy propozycji Ordo Iuris.
Po pierwsze dlatego, że to kolejna inicjatywa legislacyjna, którą można interpretować jako zmierzającą do całkowitego zakazu aborcji. W komisji sejmowej czeka projekt "Stop aborcji".
Po drugie, ministerstwa pod rządami PiS aktywnie współpracują z prawnikami Ordo Iuris. Członkowie tego prawniczego think-tanku są ekspertami Ministerstwa Rodziny, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Edukacji Narodowej i Prokuratury.
Prawo zaproponowane przez Ordo Iuris daleko wykracza poza coś, co moglibyśmy nazwać chronieniem zaniedbań okołoporodowych. Zdefiniowanie płodu jako pacjenta może doprowadzić do sytuacji, w której lekarze będą kwestionować decyzje kobiet i narzucać zabiegi, których celem będzie podtrzymanie życia płodu.
Natalia Jakacka, lekarka, studentka bioetyki mówi OKO.press: "Przywołajmy art. 7 ust. 1. ustawy o pacjentach: "pacjent ma prawo do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia".
Czy oznacza to, że jeśli kobieta będzie miała poronienie zagrażające i nie będzie zgadzała się na to, żeby lekarze podjęli działania mające na celu podtrzymanie ciąży, to będą oni mogli ją do tego zmusić? Wbrew woli kobiety wykonają szew szyjkowy i będą podawać leki, żeby za wszelką cenę zatrzymać akcję skurczową? To co najmniej niehumanitarna praktyka, a także przejaw tendencji do postrzegania kobiety jako środowiska biologicznego dla rozwijającego się płodu.
Kobieta bez podmiotowości i autonomii.
Wyobrażam sobie - pod kątem mojej specjalizacji - że trafia do mnie pacjentka w I trymestrze ciąży z rozpoznaniem ostrej białaczki szpikowej. Skoro płód jest pacjentem i każde moje działanie musi służyć jego dobru, to nie mogę podać jej agresywnej chemioterapii, która nieuchronnie doprowadziłaby do poronienia.
Fakt, że już dziś lekarze operują płody w macicach nie oznacza, że trzeba nadawać im status pacjenta, tak jakby miały osobowość. Projekt w kilku miejscach miesza porządki prawne dla celów ideologicznych.
Ten projekt ma na celu jedynie przygotowanie gruntu dla całkowitego zakazu aborcji - nie tylko z przyczyn embriopatologicznych.
Nie chodzi o to, żeby lekarze rozpoznawali pacjenta, którego dziś nie dostrzegają. Chodzi o to, żeby wprowadzić zasadę podtrzymania ciąży za wszelką cenę. Jeśli płód będzie pacjentem, to będzie to możliwe, bo przecież pacjentów nie można zabijać. A to oznacza, że zagrożone może być nie tylko prawo kobiet do samostanowienia, ale nawet do leczenia.
Nie rozumiem też założenia, które stosują twórcy projektu, zgodnie z którym każda ciąża musi być donoszona. Zagraniczne opracowania wprost mówią o tym, że wobec płodów, my lekarze mamy obowiązki dobroczynienia w sytuacji, gdy ciąża ma być donoszona. W innej sytuacji - nie. Pisząc o hospicjach perinatalnych, a nie wspominając o prawie kobiet do przerwania ciąży Ordo Iuris manipuluje".
Kamila Ferenc, prawniczka, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny: "Na samym początku trzeba sobie zdać pytanie, co to znaczy, że płód jest traktowany jak pacjent?
To znaczy, że lekarze będą uważnie prowadzić chcianą ciążę, szukać najlepszych sposobów leczenia chorób odkrytych jeszcze w fazie prenatalnej, dbać o to, żeby z ciąży narodziło się zdrowe, dobrze rozwinięte dziecko i by przyszło na świat w jak najodpowiedniejszych warunkach? Zatem w porządku.
W środowisku medycznym istnieją takie trendy, by płód traktować jako oddzielnego pacjenta, ale rozumieć to należy w sposób opisany wyżej.
Jednakże narracja, jaką forsuje Ordo Iuris i sposób w jaki to robi, dążą do tego, by ograniczyć, a w końcu odebrać kobiecie prawo do aborcji (pamiętajmy, że są autorami ustawy wprowadzającej całkowity zakaz aborcji!), by postawić płód na równi z kobietą, a potem nad kobietą w zakresie przyznanej ochrony prawnej.
Kobieta ma prawo dokonać aborcji (w polskim prawie wciąż niestety tylko w trzech restrykcyjnych przypadkach, które i tak nie są respektowane), ponieważ jej decyzje dotyczące własnego ciała, zdrowia i życia osobistego są ważniejsze.
Poprawka z art. 3 w ust. 1 pkt 4 [fragment cytujemy wyżej - red.] pod względem prawnym wydaje się nie być niebezpieczna, ponieważ czytana w kontekście regulacji konstytucyjnych i praw człowieka nie pozwala na uznanie, że płód jest człowiekiem tak samo jak ciężarna kobieta. Wyrażenie „osoba” jest pojemnym określeniem, nie implikuje jednak pełnej ochrony prawnej.
W praktyce jednak, wobec tendencji do instrumentalizacji reprodukcyjnej kobiet, przepis ten może być wykorzystywany jako argument do odmowy świadczeń zdrowotnych i opieki kobietom.
Ustawa zakłada także - jak informują projektodawcy - rozszerzenie świadczeń i prawa do informacji. „W przypadku stwierdzonego w trakcie badań prenatalnych podejrzenia upośledzenia dziecka poczętego zagrażającego jego dalszemu rozwojowi, dziecko poczęte oraz pacjentka w ciąży posiadają prawo do świadczeń zdrowotnych mających na celu poprawę stanu zdrowia w jak największym stopniu.”
Tak sformułowany zapis nakłada obowiązek uporczywego prowadzenie czynności medycznych, które mają poprawić stan zdrowia płodu - pacjenta, nawet w sytuacjach, gdy wady są nieuleczalne.
Kamila Ferenc: "Tak sformułowany przepis może wykorzystywany do odmowy kobietom zabiegu przerwania ciąży, ponieważ lekarze mogą znać, że według tej poprawki wobec płodu należy się szereg świadczeń, które mu nie pomogą, ale będą konkurencyjne wobec zabiegu terminacji ciąży, który jest świadczeniem gwarantowanym, do którego kobieta ma prawo na podstawie ustawy o planowaniu rodziny.
W obecnych warunkach politycznych nie trudno się domyślić, na czyją niekorzyść wybiorą lekarze.
Jednocześnie należy podkreślić, że powyższe przewidywania dotyczą nieprawidłowej praktyki, która można nastąpić, ponieważ na poziomie prawa nie można przyznać płodowi prawa do określonych świadczeń, ponieważ nie ma on odrębnej podmiotowości prawnej. Można go otoczyć ochroną, stopniowalną w zależności od okoliczności, można domagać się rekompensaty za szkody mu wyrządzone, jednak obowiązek tej ochrony wynika z praw reprodukcyjnych kobiety. To kobieta wyraża zgodę na operację wewnątrzmaciczną, operację na sercu płodu itd. Respektowanie tych praw to również opieka lekarska nad chcianą ciążą, stosowanie leczenia, kiedy jest to możliwe i skuteczne i od tej strony należy projektować ewentualną regulację".
Dodatkowo, ustawodawstwo krajowe, które stawiałoby wyżej płód niż życie matki z pewnością uznane zostałoby za sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka.
Prof. Zbigniew Szawarski, przewodniczący Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN, emerytowany profesor UW, pracownik Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH mówi OKO.press:
"Każdy płód, któremu można pomóc wchodzi w rolę pacjenta, to nie ulega wątpliwości. Jeśli można usunąć wadę serca, jeżeli można wyciąć przepuklinę czy poddać zabiegowi jakąkolwiek operowalną wadę - płód staje się pacjentem.
Inną kwestią jest sprawa przerywania ciąży w przypadku ciężkich lub nieuleczalnych wad płodu lub zagrożenia dla życia i zdrowia matki. W tym przypadku dochodzi do zderzenia dwóch postaw. Postawy "za" i postawy "przeciw". Nie ma argumentów merytorycznych - chodzi mi o argumenty naukowe, oparte na faktach - które zmuszałyby partnera w dyskusji do zmiany przekonań. W sensie teoretycznym jesteśmy skazani na nieustanną dyskusję.
Ale w sensie praktycznym potrzebujemy konkretnych przepisów wykonawczych, które określają wyraźnie kiedy i w jakich warunkach wolno przerwać ciążę. W innym przypadku ta ustawa będzie wciąż pusta".
Prof. Zbigniew Szawarski w artykule "Przerywanie ciąży - etyka, polityka, prawo" opublikowanym w magazynie "Medycyna po dyplomie" wskazywał uznaniowość przesłanek, które na mocy ustawy z 1993 r. uprawniają do przerwania ciąży.
"Jeżeli pojęcie zagrożenia życia jest stosunkowo jasne i oczywiste, znaczy bowiem, że jeśli lekarz powstrzyma się od jakiejkolwiek ingerencji w przebieg ciąży, to kobieta niechybnie umrze, tak pojęcie zagrożenia dla zdrowia jest wyjątkowo nieostre i może być interpretowane w zależności od osoby i poglądów moralnych lekarza. Choroba jest procesem, który rozmaicie przebiega i ma różne natężenie. Nie jestem lekarzem, nie wiem więc, czy w przypadku ciężarnej pacjentki z umiarkowaną dusznicą bolesną jest to wystarczające wskazanie na rzecz przerwania ciąży (jeżeli tego domaga się pacjentka) czy też nie.
Identycznie problemy rodzi interpretacja punktu odwołującego się do badań prenatalnych, kiedy dopuszcza się przerwanie ciąży ze względu na dobro płodu. Lepiej jest bowiem, zakłada prawodawca, w ogóle nie istnieć, niż istnieć w pewien budzący głębokie współczucie i żal sposób. (...) Głęboki rozszczep kręgosłupa jest być może dobrym wskazaniem do przerywania ciąży. Jeżeli jednak choroba ma objawy stosunkowo łagodne, być może da się z nią żyć.
Czy lekarze - w myśl projektu Ordo Iuris mają być ekspertami od moralności? Z pewnością swoim projektem prawnicy z Ordo Iuris wprowadzają uprzywilejowaną rolę lekarzy względem pacjentki - kobiety i rozszerzają margines uznaniowych decyzji wymienianych przez bioetyka, prof. Zbigniewa Szawarskiego.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze