0:000:00

0:00

"Czy patrząc na to, co dzieje się w Polsce, pańska determinacja do powrotu do polskiej polityki rośnie? - zapytał Donalda Tuska Grzegorz Kajdanowicz w głośnym wywiadzie dla "Faktów po faktach" TVN.

Na to Tusk: "Za wcześnie na spekulacje. Ale jedno mogę powiedzieć dzisiaj: gdyby Jarosław Kaczyński zdecydował się kandydować, to nie wahałbym się ani chwili i stanąłbym do takiego pojedynku. Także możecie w Polsce państwo zapytać prezesa Kaczyńskiego, czy przyjmuje takie wyzwanie.

TVN: Rozumiem, że rzuca pan rękawicę prezesowi Kaczyńskiemu?

Tusk: Powiedzmy, że jest badawcze pytanie o nastrój pana prezesa".

Ta wypowiedź przewodniczącego Rady Europejskiej, którego kadencja trwa do 30 listopada 2019 roku, z pewnością nie powinna być czytana wprost. Można powiedzieć, że

Tusk świadomie tworzy political fiction swego pojedynku z Kaczyńskim.

Jest bowiem niezmiernie mało prawdopodobne, by Kaczyński kandydował w wyborach prezydenckich, które odbędą się w połowie 2020 roku, bo:

  • prezes PiS będzie miał wtedy 71 lat, czyli sporo, ale ważniejsze są jego kłopoty ze zdrowiem. Sam Kaczyński podkreśla, że ma tylko jedno poważne schorzenie (z kolanem), ale najostrożniej mówiąc widać, że nie jest w na tyle dobrej formie, by podołać kampanii i prezydenturze do 2025 roku;

"Jak wszyscy wiedzą, mam problem z nogą, z kolanem, i to jedyne moje poważne schorzenie. Miałem ostre zakażenie kolana, niebezpieczną bakterią, stąd to błyskawiczne przyjęcie do szpitala. To się może zdarzyć każdemu i każdy by został przyjęty w takim trybie. Z tego wychodzę, mam przed sobą jeszcze operację. Przechodzę dość ciężką kurację antybiotykową, co nie jest bez wpływu na samopoczucie. Wyniki krwi i wszystkie inne są dobre. Samopoczucie się poprawia. Wszystko idzie w dobrą stronę, pięć razy w tygodniu mam rehabilitację, mogę nawet chodzić już bez podparcia, ale jeszcze tego unikam. Bardzo mnie cieszy ta troska Polaków, o której wiem. Przyjmuję ją jako znak sympatii. Dziękuję zatem, ale uspokajam – wszystko w porządku, idzie ku dobremu"

  • notowania Jarosława Kaczyńskiego są zdecydowanie gorsze niż jego własnej partii, a także niż obecnego prezydenta Andrzeja Dudy. W czerwcowym rankingu zaufania CBOS Duda był liderem (69 proc. badanych mu ufa, a 20 proc. nie ufa), zaś Kaczyński plasował się daleko na minimalnym minusie (41 proc. ufa, 42 proc. nie);
  • Kaczyński zadeklarował 9 lipca w wywiadzie w "Sieci", że kandydatem obozu prawicy będzie Andrzej Duda. Oczywiście wartość takiej deklaracji, zwłaszcza warunkowej, nie jest zbyt duża, ale wypowiedź była.

"Gdyby mnie panowie zapytali, kto będzie naszym kandydatem na prezydenta w roku 2020, to bym powiedział, że obecny prezydent. Ale ta decyzja będzie oczywiście oficjalnie podjęta przez radę polityczną lub kongres partii"

Po co zatem Tusk to robi?

Żeby podtrzymać swą obecność w polityce (i odgryźć się Kaczyńskiemu)

W tym samym wywiadzie z 9 lipca Kaczyński zaczepił też Tuska, twierdząc, że "Donald Tusk lubi działać w sytuacji, gdy ma wysoki poziom pewności wygranej. W tej chwili nie ma tej pewności. Sądzę więc, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to nie będzie kandydował". Pomijając raczej fałszywą ocenę osobowości politycznej Tuska, który podejmował w życiu także ryzykowne decyzje, warto zauważyć, że Kaczyński chce Tuska z polskiej polityki "usunąć", więc Tusk podkreśla swą gotowość powrotu.

W pewnym sensie prawdziwy był zatem komentarz "Wiadomości", że "Tusk szuka rozgłosu w Polsce", choć przesłanką według tej propagandowej audycji ma być osobista klęska polityczna: "rola Tuska w UE oceniana jest krytycznie. Nie ma co liczyć na dobre oferty i dlatego...".

Żeby nagłośnić (wypromować) swoją wypowiedź

Donald Tusk zdaje sobie sprawę, że komunikat spersonalizowany, w którym zaczepi samego prezesa PiS, wywoła żywszą reakcję opinii publicznej, w tym mediów prorządowych. Jeżeli taka była jego intencja, nie przeliczył się. Najwyraźniej "przekaz dnia" (instrukcja jak się wypowiadać w mediach) nakazał politykom PiS komentowanie słów Tuska, a w "Wiadomościach" było to wiadomość nr 2. Kluczowe było słowo "rejterda":

Żeby dopiec Kaczyńskiemu i podważyć jego pozycję

Rzucając rękawicę Kaczyńskiemu i "dobrodusznie" sugerując, że warto "sprawdzić jego nastrój", Tusk stawia publicznie pytanie o gotowość prezesa do pełnienia funkcji państwowych. Prezydent Europy wręcz nabija się z osłabionego lidera obozu prawicy, a zarazem zwraca uwagę, że powinien on wziąć polityczną odpowiedzialność skoro i tak rządzi.

Opozycja dopowiedziała tę myśl. Wicemarszałkini Sejmu (PO) Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła: "Donald Tusk wskazał, że Jarosław Kaczyński tak naprawdę rządzi Polską od paru lat, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności, chowając się za swoich premierów, za swoich marszałków. Oni łamią konstytucję, a on siedzi z tyłu.

Tusk powiedział: proszę bardzo, jak pan bierze za to wszystko odpowiedzialność, to proszę wystartować i wziąć odpowiedzialność w wyborach".

Żeby pokazać, że ignoruje Dudę

Tusk wie, że Kaczyński wskazał Dudę na kandydata w wyborach 2020. Ignorując ten fakt, okazuje lekceważenie dla obecnego prezydenta. Uznaje go za kandydata nie dość poważnego, by o nim mówić, by z nim - symbolicznie - rywalizować.

Jeżeli Tusk rzeczywiście wystartuje w wyborach 2020, będzie jednak musiał zmierzyć się z popularnym Dudą, z którym w dotychczasowych sondażach zwykle przegrywa. W kwietniowym 2018 badaniu Kantar MB w wirtualnej II turze Duda wygrywał 53 proc. do 44 proc. W sondażach IPSOS dla OKO.press w marcu 2017 (tuż po zwycięstwie w wyborach na przewodniczącego UE i blamażu PiS) Tusk był o włos przed Dudą, ale już w czerwcu 2017 przegrywał z nim 37 proc. do 50 proc.

Można przewidywać, że w kampanii Tusk będzie używać przeciwko Dudzie potrójnej argumentacji.

  • Duda złamał Konstytucję, której powinien pilnować, nie nadaje się na prezydenta;
  • Duda jest lekceważony w Europie i na świecie (w odróżnieniu od Tuska, który może poprawić pozycję Polski);
  • Duda jest politykiem uległym, niepoważnym, jest "marionetką polityczną" Kaczyńskiego.

Rzucenie rękawicy Kaczyńskiemu może być przygrywką do walki wyborczej z Dudą jako "polityczną marionetką".

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze