0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

W ostatnich dniach Rosjanie uzyskali niewielkie nowe postępy jedynie w rejonie Bachmutu – będącym obecnie głównym obszarem ich wysiłków ofensywnych. Krążące w weekend zdjęcia mające dokumentować „wkroczenie Rosjan do miasta” okazały się jednak manipulacją, a przedpola Bachmutu wciąż pozostają silnie bronione.

Rosyjska armia podjęła również próby nacierania na nowym kierunku – wzdłuż drogi M3 prowadzącej z Iziumu do Czuhujewa i dalej do Charkowa. Miały one zostać powstrzymane. Podobnie rzecz miała się z atakami na północ od Słowiańska – gdzie wcześniej Ukraińcy zdołali nieco poprawić swą sytuację taktyczną odzyskując pełną kontrolę nad miejscowościami na linii ich obrony - takimi jak Mazaniwka czy Dołyna.

Ciężkie walki miały miejsce również w obwodzie donieckim, w rejonie wsi Pisky, Awdijewki i Marjinki oraz na pograniczu obwodów chersońskiego i mikołajowskiego, gdzie Rosjanie podjęli próbę kontrataku wzdłuż drogi M14 w kierunku Mikołajowa. Miała ona zostać powstrzymana. Rosjanie wciąż mają poważne problemy z zaopatrywaniem i wzmacnianiem wojsk w rejonie Chersonia – ze względu na uszkodzenia mostów na Dnieprze i Ingulcu wykorzystują do tego co najmniej cztery pontonowe promy pływające przez Dniepr.

Kijów tymczasem zmienia ton formułowanych od tygodni zapowiedzi dużej operacji kontrofensywnej w kierunku Chersonia. Kancelaria prezydenta Wołodymyra Zełenskiego nazywa obecnie kontrofensywę „częścią operacji psychologicznej”. Według doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Michaiła Podolaka w ten sposób Kijów prowadzi „twórczą wojnę”.

W ostatnich dniach pojawiają się doniesienia o eksplozjach rosyjskich magazynów i baz wojskowych położonych bardzo daleko od linii frontu – zdecydowanie poza zasięgiem tych wersji pocisków do HIMARS-ów, o których dotąd wiedzieliśmy, że trafiły do arsenału ukraińskiej armii.

Dotyczy to m.in. wtorkowej serii symultanicznych eksplozji w bazie lotniczej w Saki na Krymie – położonej 200 km od najbliższych ukraińskich pozycji na lądzie.

View post on Twitter

Wcześniej zniszczony został duży rosyjski magazyn amunicji w Nowooleksiejiwce w obwodzie chersońskim – 150 km za linią frontu.

View post on Twitter

Nie ma jeszcze potwierdzenia, jaki typ broni odpowiada za każdy z tych ataków – to jednak poważna przesłanka, by sądzić, że w ukraińskim arsenale pojawiły się nowe rodzaje pocisków rakietowych (być może nawet pociski ATACMS do HIMARS-ów o zasięgu do 300 km).

Wyjątkowo ważną wiadomością jest ta, że Pentagon oficjalnie potwierdził przekazanie Ukrainie „pewnej liczby” hipersonicznych pocisków antyradiolokacyjnych powietrze-ziemia AGM-88 HARM (od High-Speed ​​​​Anti-Radiation Missile). Oznacza to, że broniący się przed rosyjską agresją kraj uzyskał dostęp do kolejnego typu broni o przełomowym – porównywalnym jedynie z HIMARS-ami – znaczeniu.

Pociski AGM-88 HARM są wyjątkowo skuteczne w zwalczaniu środków obrony przeciwlotniczej. Naprowadzane są według sygnału namierzania wrogiej stacji radiolokacyjnej – można je odpalić w tzw. trybie autonomicznym nawet bez wiedzy o dokładnej lokalizacji tej ostatniej. To broń rakietowa, dla której wyrzutnie rosyjskich antyrakiet i pocisków przeciwlotniczych nie są zagrożeniem, lecz naturalnym celem. Nie bez powodu więc nazywa się je bronią przełamania obrony przeciwlotniczej.

Wejście HARM-ów do ukraińskiego arsenału samo w sobie zmienia reguły gry w tej wojnie. Może też być zapowiedzią – lub pierwszą oznaką – kolejnego przełomu.

Tym razem dotyczącego wyposażenia ukraińskiego lotnictwa w nowoczesne amerykańskie samoloty myśliwskie.

Fotografia szczątków takiego pocisku, który miał trafić w cel na rosyjskim zapleczu frontu (lokalizacja nie jest znana), krążyła od kilku dni w rosyjskich kanałach propagandowych. Eksperci zastanawiali się, czy to możliwe z samego technicznego punktu widzenia, by tak zaawansowana broń mogła zostać użyta przez ukraińską armię. To bardzo ciekawe zagadnienie i możliwe są co najmniej cztery wyjaśnienia.

Teoretycznie odpalanie HARM-ów z ukraińskich samolotów wymagałoby głębokiej integracji tych maszyn z NATO-wską elektroniką – co raczej nie miało miejsca. Część ekspertów dowodzi jednak, że i bez tego możliwe jest użycie HARM-ów w trybie autonomicznym – co stanowiłoby pierwsze z możliwych wyjaśnień.

Druga możliwość jest taka, że w ukraińskie ręce trafiły wyposażone w odpowiednią elektronikę samoloty MiG-29 z jednego z krajów Europy Wschodniej – zdolne po niewielkich modyfikacjach do wykorzystania pełnego wachlarza możliwości HARM-ów.

Trzecia możliwość brzmi wręcz fantastycznie – ale nie jest tajemnicą, że grupa ukraińskich pilotów szkoli się już od miesięcy na amerykańskich myśliwcach (mowa o F-16 ). Nie można więc w pełni wykluczyć i takiej możliwości, że po fazie szkoleniowej mógł nastąpić etap nomen omen pilotażowy we wprowadzaniu takich maszyn do służby w ukraińskich siłach powietrznych.

Czwarte, najbardziej wątpliwe wyjaśnienie zakłada, że na potrzeby tej wojny opracowano dla HARM-ów jakiś rodzaj wyrzutni naziemnej, co jednak byłoby o wiele trudniejsze, niż by się mogło wydawać – ze względu na specyfikę lotu HARM-y odpala się bowiem przy wysokiej prędkości samolotu będącego ich nosicielem, sposób działania wyrzutni naziemnej musiałby więc uwzględniać ten problem.

W rosyjskim areszcie zmarł kolejny jeniec ukraiński z Azowstali w Mariupolu. Rosjanie ogłosili, że przyczyną były “powikłania z powodu uzależnienia od narkotyków”. Jeniec należał jednak do grupy dziesięciu żołnierzy, którym władze tzw. Donieckiej Republiki Ludowej szykowały pokazowy proces – w poniedziałek prokurator zażądał dla nich kary śmierci. Wyrok ma być ogłoszony w środę 10 sierpnia. Śmierć w czasie przygotowania do procesu - i to w areszcie - niestety musi oznaczać, że “śledczy” przesadzili z przygotowaniami do procesu. Na Zachód wyciekło już dostatecznie dużo dowodów, że jeńcy, zwłaszcza ci, którym Rosjanie chcą zrobić pokazowe procesy, są torturowani, rażeni prądem i bici prętami i łańcuchami. Rosjanie w “DRL” szykowali proces dziesięciu jeńcom z batalionu “Niedźwiedzie”, wziętych do niewoli w Azowstali. Propaganda rosyjska uparcie nazywa ich “Niedźwiedziami SS” i twierdzi, że są częścią pułku “Azow”.

Żołnierzom z “Niedźwiedzi” Rosjanie zarzucają “utworzenie formacji zbrojnej, a także udział w formacji zbrojnej na terytorium obcego państwa w celach sprzecznych z interesami DRL, szkolenie w celu prowadzenia działalności terrorystycznej oraz popełnienie czynności zmierzających do przymusowego przejęcia władzy z naruszeniem Konstytucji DRL i przymusowej zmiany porządku konstytucyjnego DRL, dokonanej przez zorganizowaną grupę”. Twierdzą, że żołnierze (nie jest jasne, czy wszyscy razem, czy każdy z osobna) odpowiadają za śmierć stu osób.

Proces “Niedźwiedzi” miałby nastąpić jeszcze przed szykowanym przez Rosjan pokazowym procesem w Mariupolu – gdzie okupacyjne władze przystosowują do tego celu salę filharmonii. Już w czerwcu “sąd DRL” skazał na śmierć - z tych samych paragrafów - trzech jeńców cudzoziemskich, dwóch Brytyjczyków i Marokańczyka. Złożyli oni apelację, a “sąd” je teraz “rozpatruje”. Jednocześnie rosyjska propaganda utyskuje, że władze krajów, z których pochodzą skazani, nie dosyć żarliwie ubiegają się o ich ocalenie. Plac egzekucji został już przygotowany. W “DRL” w przeciwieństwie do Rosji obowiązuje kara śmierci. Rosja jako członek Rady Europy wyrzekła się jej. Choć już z RE wystąpiła, to do przywrócenia kary śmierci musiałaby zmienić konstytucję - więc na razie musi korzystać z “prawa DRL”.

A oto, jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 167. doby. Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do wtorku 9 sierpnia do godziny 19:00.

MAPA przebiegu działań wojennych w Ukrainie

O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.

Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek Doniec i Ingulec.

*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.

Rejon Charkowa i Czuhujewa

Rosjanie nie podejmowali działań ofensywnych na północ od Charkowa i Czuhujewa. Oba miasta wraz z miejscowościami na północ od nich były jednak celami uciążliwego ostrzału – podobnie jak w ostatnich tygodniach.

Rosyjska armia próbowała jednak testować ukraińską obronę w innym niż dotychczas miejscu. Rosyjskie natarcie na południowy wschód od Czuhujewa wzdłuż drogi M3 miało zostać powstrzymane.

Donbas

Rosjanie koncentrują swoje wysiłki ofensywne w Donbasie przede wszystkim na próbach uderzenia w kierunku Bachmutu. Natarcia prowadzone są w rejonie miejscowości Sołedar, Werszyna i Kodema – w całym tym rejonie trwają niemal nieprzerwane walki. Przed weekendem w prorosyjskich kanałach w mediach społecznościowych można było zobaczyć zdjęcia przedstawiające „wagnerowców na obrzeżach Bachmutu” – był to jednak jedynie skutek ograniczonych w czasie działań grupy rozpoznawczej sprzed kilku dni. Linie obronne na przedpolach Bachmutu nie zostały jak dotąd przełamane.

Rosjanie próbowali też po kilkudniowej przerwie nacierać w kierunku Słowiańska – wykorzystując do tego m.in. więźniów zwerbowanych w szeregi „wagnerowców” w zamian za obietnicę anulowania wyroku. Ukraińcy utrzymali pozycje. Jeszcze przed weekendem ukraińska armia zdołała odzyskać pełną kontrolę nad rejonem miejscowości Mazaniwka i Dołyna – będącym głównym polem bitwy na północ od Bachmutu.

Rosjanie podejmowali również działania ofensywne wokół Doniecka i Gorłówki – atakując w rejonie miejscowości Pisky, Marjinki i Awdijewki. Wydaje się, że nie uzyskali tam żadnych bardziej istotnych postępów.

Południe Ukrainy

Na pograniczu obwodów mikołajowskiego i chersońskiego Rosjanie podjęli próbę natarcia wzdłuż drogi M14 wiodącej do Mikołajowa – miała ona zostać powstrzymana. Walki o znacznej intensywności miały tam też miejsce wzdłuż całej linii styczności wojsk.

W prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego ma się obecnie znajdować nie mniej niż 10 tysięcy rosyjskich żołnierzy – ich zaopatrywanie i uzupełnianie stało się jednak mocno problematyczne, ze względu na uszkodzenia mostów pod Chersoniem – zarówno na Dnieprze, jak i na Ingulcu. Rosjanie wykorzystują do utrzymania linii zaopatrzeniowych m.in. kursujące przed Dniepr promy pontonowe. Wciąż też działa przeprawa na tamie w Nowej Kachowce.

Ukraińcy na dużą skalę wykorzystują w tym rejonie HIMARS-y wciąż z powodzeniem przeprowadzając ataki na rosyjskie magazyny i punkty logistyczne daleko za linią frontu – między innymi na lotnisku w Melitopolu.

Jednocześnie to właśnie naprawdę głębokie zaplecze frontu chersońskiego stało się celem najnowszych ukraińskich ataków na bazę lotniczą Saki na Krymie i magazyn amunicji w Nowooleksijewce na dalekim południu obwodu chersońskiego wykonywanych z dystansu 150 i 200 km – znacznie przekraczającego możliwości dotychczas (przynajmniej oficjalnie) przekazywanych Ukrainie pocisków do HIMARS-ów.

***

Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,5:1. Rosjanie stracili dotąd 5103 egzemplarzy sprzętu, a Ukraińcy 1460. Do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i krytycyzmem.

W pełni potwierdzona informacja o przekazaniu Ukrainie przez Stany Zjednoczone pocisków przeciwradiolokacyjnych HARM zdaje się zapowiadać nową fazę dozbrajania walczącego kraju przez Zachód – tym razem w broń o jeszcze bardziej zaawansowanym niż dotychczas charakterze. Sama specyfika zastosowania HARM-ów dość jasno sugeruje, że dozbrajanie może tym razem dotyczyć również lotnictwa. Te pociski służą bowiem tylko i wyłącznie do tego, by umożliwić działanie lotnictwa uderzeniowego w warunkach pełnoskalowego konfliktu. Wizja pojawienia się w całkiem niedalekiej przyszłości ukraińskich F-16 na niebie Zaporoża czy Donbasu nie wydaje się już więc być niedorzecznością – tym bardziej, że ukraińscy piloci od miesięcy szkolą się na tych maszynach.

Ataki na bazę Saki i magazyn w Nowooleksijewce są zaś świadectwem, że skokowo wzrosła ukraińska zdolność do rażenia celów położonych bardzo daleko za linią frontu, co mogło nastąpić za sprawą dostaw pocisków ATACMS do HIMARS-ów lub wprowadzenia do ukraińskiego arsenału innej broni rakietowej o zasięgu ponad 200 km – na przykład… pocisków manewrujących.

Pojawienie się na frontach wojny w Ukrainie samych HIMARS-ów bardzo znacząco zmieniło dotychczasowe reguły gry na korzyść broniącego się kraju. Dodanie do tego pocisków HARM, pocisków rakietowych o ponad 200 km zasięgu i być może nowoczesnych myśliwców wielozadaniowych mogłoby być wstępem do strategicznego zwrotu w tej wojnie.

***

Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ. Następny odcinek cyklu opublikujemy w piątek 12 sierpnia.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze