"Sugerując, iż przez zatrudnianie w szpitalach pracowników z Ukrainy o rzekomo niższych kwalifikacjach umiera więcej ludzi, Pan Wicemarszałek przekroczył poziom przyzwoitości i pozwolił sobie na tak haniebne i niedopuszczalne pomówienie obywateli Ukrainy. Żądamy przeprosin" - pisze Ambasada Ukrainy
"Pomijając sam fakt rozpowszechniania zwykłych plotek, niemających nic wspólnego z rzeczywistością, rażąca swoim charakterem ksenofobicznym jest prymitywna próba przerzucania winy na obcokrajowców. Jest to posunięcie niegodne osoby publicznej posiadającej tak wysokie stanowisko w Sejmie Rzeczypospolitej.
Apelujemy do władz Rzeczypospolitej Polskiej o potępienie wspomnianej wypowiedzi, wyciągnięcie wobec ich autora odpowiednich konsekwencji dyscyplinarnych, oraz niedopuszczenia szerzenia w przestrzeni publicznej stereotypów na temat obywateli Ukrainy o charakterze ksenofobicznym i szowinistycznym",
czytamy w komunikacie ambasady Ukrainy dotyczącym wypowiedzi wicemarszałka Sejmu i posła Kukiz'15, Stanisława Tyszki.
Ambasada zareagowała na tekst w OKO.press, w którym opisaliśmy wypowiedź Tyszki w niedzielnym (27 maja) programie "Kawa na ławę" TVN24. Marszałek ocenił personel medyczny z Ukrainy: "Uzupełnia się braki w szpitalach pracownikami z Ukrainy, często niżej wykwalifikowanymi. Przez to umierają ludzie".
Zwróciliśmy uwagę, że wypowiedź Tyszki jest nie tylko ksenofobiczna i obraźliwa dla obywateli Ukrainy, ale także nieprawdziwa.
Poprosiliśmy też o komentarz ambasadę Ukrainy, ministerstwo zdrowia, posła Tyszkę, Pawła Kukiza i kancelarię premiera. 29 maja ambasada Ukrainy odpowiedziała, umieszczając wpis na swojej stronie na FB i dziękując redakcji za zwrócenie uwagi na tę "niestosowną wypowiedź". Czekamy na kolejne odpowiedzi.
Oto komentarz Ambasady w całości, zamieszczony na Facebooku 29 maja.
"Ambasada z ubolewaniem przyjęła spekulatywną wypowiedź na temat pracowników medycznych z Ukrainy, której dopuścił się Wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z ramienia Kukiz’15 Pan Stanisław Tyszka na antenie TVN24 w dniu 27 maja br.
Sugerując, iż przez zatrudnianie w szpitalach pracowników z Ukrainy o rzekomo niższych kwalifikacjach umiera więcej ludzi, Pan Wicemarszałek przekroczył poziom przyzwoitości i pozwolił sobie na tak haniebne i niedopuszczalne pomówienie obywateli Ukrainy.
Pomijając sam fakt rozpowszechniania zwykłych plotek, niemających nic wspólnego z rzeczywistością, rażąca swoim charakterem ksenofobicznym jest
prymitywna próba przerzucania winy na obcokrajowców. Jest to posunięcie niegodne osoby publicznej posiadającej tak wysokie stanowisko w Sejmie Rzeczypospolitej.
W imieniu wszystkich obywateli Ukrainy, zatrudnionych w Polsce, żądamy przeprosin od Pana Wicemarszałka Stanisława Tyszki.
Apelujemy do władz Rzeczypospolitej Polskiej o potępienie wspomnianej wypowiedzi, wyciągnięcie wobec ich autora odpowiednich konsekwencji dyscyplinarnych, oraz niedopuszczenia szerzenia w przestrzeni publicznej stereotypów na temat obywateli Ukrainy o charakterze ksenofobicznym i szowinistycznym.
Dla uzupełnienia wiedzy na ten temat proponujemy zapoznać się z danymi Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej RP, według których
w 2017 roku w Polsce zezwolenia na pracę w zawodach medycznych otrzymało zaledwie 297 pracowników z Ukrainy, w tym 16 lekarzy i tylko 3 pielęgniarki i położne (w roku 2016 – ogółem 311, w tym 16 lekarzy i 3 pielęgniarki i położne).
Praca w zawodzie pielęgniarki jak i w innych zawodach medycznych w Polsce jest możliwa dopiero po uzyskaniu prawa do wykonywania zawodu, co w przypadku osób pochodzących z Ukrainy wymaga uznawanie kwalifikacji i przede wszystkim nostryfikacji dyplomu ukończenia studiów wyższych".
Według danych Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, podanych przez portal forsal.pl, na początku 2018 roku w całej Polsce pracowały zaledwie 124 pielęgniarki spoza Unii Europejskiej, w tym 90 pielęgniarek pochodzących z Ukrainy – m.in. dlatego, że procedura nostryfikacji dyplomu jest długa i kosztowna. Ambasada Ukrainy podaje - w cytowanym oświadczeniu - jeszcze niższe liczby.
Sytuacja z pielęgniarkami w Polsce jest dramatyczna, dalsze lekceważenie kryzysu może przynieść zanikanie tego zawodu w Polsce i zagrożenie dla bezpieczeństwa chorych.
Mamy za mało i coraz mniej pielęgniarek (wg OECD na 1000 Polaków przypada 5,2 pielęgniarki – to prawie najmniej w Unii Europejskiej), średnia wieku w tym zawodzie to 51 lat. Według wyliczeń Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych ciągu najbliższych czterech lat na emeryturę odejdzie 40 tys. pielęgniarek.
Owszem, wiele ukraińskich pielęgniarek i lekarek pracuje w Polsce – ale najczęściej jako cenione opiekunki osób starszych, zatrudniane przez rodziny i prywatne osoby.
Żeby zdobyć prawo do wykonywania zawodu w Polsce muszą nostryfikować dyplom skończenia studiów wyższych – a wiele pielęgniarek pochodzących z Ukrainy takiego dyplomu w ogóle nie ma, zdobyły bowiem wykształcenie w liceach pielęgniarskich.
To wszystko oznacza dla personelu medycznego z Ukrainy długi i kosztowny proces uzupełniania kwalifikacji, który ciężko pogodzić z pracą zawodową. Poza tym, zarobki pielęgniarek w Polsce są niskie – pielęgniarkom z Ukrainy dużo bardziej opłaca się wyjechać do pracy np. do Niemiec lub do Czech, gdzie wynagrodzenia są wyższe, a procedura nostryfikacji prostsza. Czeski rząd przeprowadził specjalną kampanię zachęcającą lekarzy i pielęgniarki z Ukrainy do pracy w ich kraju.
Uderzające, że wypowiedź marszałka Tyszki nie wzbudziła większego zainteresowania siedmiu uczestników (jak zwykle czysto męskie grono) programu Bogdana Rymanowskiego "Kawa na ławę". Prowadzący dopytał tylko, czy Tyszka chce powiedzieć, że "ukraińskie pielęgniarki to ryzyko dla polskich pacjentów", co było zasadniczym złagodzeniem wypowiedzi marszałka.
Więcej się nie odezwał, choć lubi powtarzać, że "ja tu rządzę".
Także pozostali panowie milczeli, za wyjątkiem posła .N Witolda Zembaczyńskiego, który powiedział: "Tak nie powinien pan mówić, panie marszałku, są granice nienawiści".
Na co Tyszka dwukrotnie powtórzył "sza! sza!", co miało chyba oznaczać, że nie powie tego, co wie... I perorował dalej w podobnym duchu. Prowadzący zmienił temat. I tyle.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze