0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Poczta Polska idzie na dno – alarmują związkowcy, którzy rozpoczęli okupację siedziby swojego pracodawcy. "My, Pracownicy Poczty Polskiej, nie możemy dłużej milczeć wobec destrukcyjnych działań Zarządu Poczty Polskiej, które celowo niszczą naszą firmę i degradują warunki zatrudnienia – piszą w oświadczeniu protestujący, przebywający w budynku od czwartku 13 lutego. Domagają się powstrzymania Programu Dobrowolnych Odejść i zwolnień grupowych, a także podwyżek. Związkowcy przekazywali, że ok. 80 proc. zatrudnionych dostaje minimalną pensję, a najniższe wynagrodzenie zasadnicze w poczcie jest niższe od krajowego minimum o około 200 złotych.

Zarząd Poczty przekonuje, że... nikt nie okupuje siedziby spółki, która działa normalnie. Firma, która 2023 rok skończyła z 700 mln na minusie, nie przetrwa podwyżek – przekonuje prezes spółki Sebastian Mikosz, który ostatnio udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce. Zarzucił w nim nieracjonalne wydatki poprzednim zarządom. Bronił też zatrudnienia firmy konsultingowej bez zgody zarządu spółki.

O tym, jak za sterami Poczty Polskiej radzi sobie Mikosz, znany z ostrych cięć między innymi w Polskich Liniach Lotniczych LOT, porozmawialiśmy z dr. Mateuszem Chołodeckim, specjalistą prawa pocztowego.

Poczta w rękach specjalisty od cięć

OKO.press: Prezes Mikosz to reformator poczty, czy jedynie osoba od ostrych cięć?

Mateusz Chołodecki: Proszę zauważyć, że w lutym mija 12 miesięcy, od kiedy pan prezes Mikosz zechciał zostać prezesem Poczty, wystartował w konkursie i ten konkurs wygrał. Mieliśmy po kilku miesiącach bardzo wstępny program na to, co dalej, nazwany Planem Transformacji 1.0. Po nim miał nastąpić Plan Transformacji 2.0, zapowiadany na nowy rok. Miał być szerszy, głębszy, bardziej szczegółowy. W gruncie rzeczy ten pierwszy dotyczył z deklaracji zwalniania pracowników w ramach programu dobrowolnych odejść i innego wyglądu placówek pocztowych. Dalej czekamy na kolejne konkrety, a ja cały czas nie wiem, jaki prezes Mikosz ma plan na Pocztę.

Nie wiem, jaka jest jego wizja rozwoju operatora pocztowego. Jedyna pewna informacja dotyczy tego, że Poczta dalej chce być operatorem wyznaczonym. Dla mnie to mniej niż minimum. To, że Poczta Polska wystartuje w konkursie na operatora wyznaczonego, było oczywiste, bez względu na to, kto będzie w zarządzie. Nie jestem więc w sposób merytoryczny i uczciwy zdolny do tego, by zdefiniować pana prezesa Mikosza na jego funkcji.

Zwolnienia to jedyna szansa?

A czy uważa pan, że zwolnienie 9,3 tysiąca osób to dobry punkt wyjścia do rozwoju Poczty?

Od 2020 roku zostało zwolnionych już około 20 tysięcy pracowników. Czyli główny plan, który mają kolejne zarządy Poczty Polskiej, to jest zwalnianie pracowników. Nawet pobieżna analiza budżetu operatora narodowego wskazuje na to, że większość jej kosztów to są koszty pracownicze. Tylko że to jest specyfika każdego operatora pocztowego czy kurierskiego. Branży logistycznej nie da się całkowicie zrobotyzować. Oczywiście są ogromne unowocześnienia w centrach dystrybucyjnych czy halach, natomiast w tej ostatniej i pierwszej mili bardzo często nie da zastąpić człowieka.

I teraz, jeżeli pan mnie pyta, czy należy zwalniać, to wrócę do swojej poprzedniej odpowiedzi i sam zapytam: czym chce być Poczta Polska? Zależnie od odpowiedzi na to pytanie może potrzebować albo pomiędzy 9 a 25 tys. pracowników, albo nawet powyżej 30 tys.

Ja tego zwyczajnie nie wiem, bo na razie prezes Sebastian Mikosz nie przedstawia wizji na przyszłość. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski mówił jedynie o tym, że rynek KEP, czyli w uproszczeniu rynek paczek w Polsce jest rynkiem niezwykle konkurencyjnym, co zresztą nie jest tylko polską specyfiką.

W pewien sposób wyjątkowe jest natomiast bardzo wysokie nasycenie automatów paczkowych (nazywanych potocznie „paczkomatami” w odniesieniu do urządzeń wielu firm – przyp. aut). Z wypowiedzi prezesa Mikosza wynika, że on nie za bardzo się widzi na tym rynku. Pozostaje więc pytanie, w którym kierunku powinno iść przedsiębiorstwo. Możliwe, że byłyby to na przykład usługi finansowe. Jeśli tak, to można oszacować, że do zwolnienia mogłoby pójść jeszcze 10 tys. osób. To byłaby jednak zupełnie inna Poczta, niż ta, którą znamy. W wywiadzie dla WP.pl prezes zauważa też, że być może internauci żartują z tego, że placówki pocztowe stały się „bazarkami”, ale poczta na tych „bazarkach” zarabia. To znaczy, że przejmując to stanowisko, nie miał o tym pojęcia.

Nierówny bój z paczkową machiną

W wywiadzie dla WP padła sugestia, że Poczta mogłaby być tańszą konkurencją dla firm kurierskich, świadczyłaby usługi low-costowe, dostarczałaby paczki być może wolniej, ale taniej. To jest dobry kierunek rozwoju?

Myślę, że poczta powinna rozwijać się we wszystkich możliwych segmentach. Nie ma w Europie operatora, który realizowałby wąską strategię. Być może oprócz Poczty Czeskiej, która przez dramatyczne problemy finansowe dwa lata temu została podzielona na część listową, odpowiedzialną za usługi powszechne, oraz na paczkową.

Gdybym miał powiedzieć, na co powinna postawić Poczta, jak mogłaby się wyróżnić, to polecałbym nastawienie na jakość, jakość i jeszcze raz jakość.

Są badania profesora Arkadiusza Kawy z Poznania, który już kilka lat temu zbadał, czego wymagają polscy konsumenci pod względem dostarczania przesyłek. Respondenci odpowiadali, że wymagają przede wszystkim dostarczenia przesyłki zgodnie z umówionym czasem. Chcą mieć pewność, że nawet jeżeli zapłacą za tę przesyłkę mniej, umówią się na dłuższy czas doręczenia, to i tak na pewno zostanie ona przesłana na czas.

A teraz jest dokładnie odwrotnie. Z pewnym żalem zrezygnowałem z wysyłania przesyłek Pocztą Polską, choć chcę wierzyć w instytucje i przedsiębiorstwa państwowe. Zdecydowałem się na to po tym, jak Poczta zgubiła kilka ważnych dla mnie dokumentów. To dowód anegdotyczny, ale na pewno nie jest to odosobniony przypadek. Zbudowanie renomy, o której pan mówi, będzie chyba trudne.

Jakość powinna być elementem definiującym każdą firmę. W ogóle na rynkach infrastrukturalnych to jest szczególnie ważne. Jeżeli kupujemy bilet na przejazd kolejowy i mamy tam napisane, kiedy wyjeżdża i o której dojeżdża, to chcemy, żeby tak było. Jeżeli więc dzisiaj zarząd Poczty mówi o spadających wolumenach, czyli ilościach przesyłek nadawanych przez pocztę, to stawiam hipotezę, że wynika to ze słabej jakości usług.

Przeczytaj także:

Jakość usług jest niska, a może być niższa

Ale żeby podwyższyć jakość usług trzeba nakładów. A teraz mamy cięcia, na czele tej spółki jest osoba znana z cięć, z często bardzo trudnych restrukturyzacji.

Tak prezes Mikosz tak kreuje się jako menadżer, na taką reputację zapracował swoją pracą w LOT-cie i innych firmach. Jeśli prezes ma umiejętności racjonalnego cięcia kosztów, to mogę mu kibicować. Ale wciąż trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co ta Poczta chce robić, jaką ona ma mieć rolę w naszym społeczeństwie, jaką biznesową rolę ma pełnić, ile ma to kosztować obywateli i państwo.

Poczta w ostatnich latach dostała nieprawdopodobnie wysokie środki z tytułu zwrotu za świadczenie usługi powszechnej. Słusznie dostała dokapitalizowanie po 2020 roku, kilkakrotnie środki zostały przeznaczone na inwestycji w infrastrukturę paczkową. A zatem można powiedzieć, że jako obywatele zainwestowaliśmy środki w spółkę skarbu państwa i powinniśmy oczekiwać zwrotu. Niestety, nawet po dużych inwestycjach nie widać zmian.

Nikt nie informuje o konkretnych korzyściach, których obywatele mogliby oczekiwać od przedsiębiorstwa. Nie słyszę tego ani w komunikatach nadzorującego Pocztę ministerstwa aktywów państwowych, ani w komunikatach zarządu.

Nie wszystkie spółki zależne od państwa tak działają. Proszę zauważyć, co po roku od powołania na stanowisko zaproponował pan Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu. On przedstawił całościową, długofalową, długoletnią strategię koncernu naftowego, opartego nie tylko o core działalności, ale też o inne interesy. Po stronie Poczty tego nie widzę.

Ponad trzy dekady kryzysu

Inne spółki Skarbu Państwa też obiecują zmiany i konsekwentnie je realizują. Wspomniał pan o kolei, więc ciekawym przykładem jest PKP Intercity, spółka działająca z różnymi trudnościami, ale zmieniająca się na plus.

W podobnie trudnej sytuacji, ale wynikającej z finansów spółki, a nie z sytuacji rynkowej, jest PKP Cargo. Doszło tam do bardzo trudnych cięć zatrudnienia, ale prezes Wojewódka zapowiedział, że chce tworzyć najważniejszą firmę na rynku kolei cargo. Tam jest taki przekaz, jest wyznaczony kierunek rozwoju.

Proszę powiedzieć, kiedy tak naprawdę rozpoczął się kryzys na Poczcie? Politycy obecnej koalicji zwracają uwagę na błędy poprzedników, niektórzy komentatorzy na to, że przegapiony został moment, kiedy można było rzucić rękawicę InPostowi.

Wtrącę tylko, że InPost bardzo konsekwentnie przez wiele lat się rozwijał, i to ta firma rzuciła rękawicę Poczcie Polskiej, a nie odwrotnie.

Natomiast kiedy to się zaczęło? Myślę, że tak naprawdę w 1990 roku. Wtedy doszło do podziału wielkiego podmiotu, jakim była Poczta Polska, Telegraf i Telefon. Powstała Poczta Polska i Telekomunikacja Polska S.A. Ta druga została szybko sprywatyzowana, czyli sprzedana francuskiemu operatorowi, France Telecom, dziś Orange. Na Pocztę nie było z kolei konkretnego pomysłu do 2005 roku. Ona po prostu trwała w związku z brakiem konkurencji i stałym zapotrzebowaniem na jej usługi: przekazy pocztowe, doręczanie emerytur. W biznesie nie ma nic gorszego, niż stanie w miejscu.

Kiedy przyszła demonopolizacja rynku okazało się, że Poczta Polska cały czas trwała letargu i braku decyzyjności ze strony właścicielskiej, czyli Skarbu Państwa.

Były też osoby, które próbowały zmieniać Pocztę, z ciekawymi pomysłami, choć na początku krytykowano go za zbyt mocne zmiany. Z rynku bankowego przyszedł do spółki prezes Jerzy Jóźkowiak, powołany w 2011, odwołany w 2016 roku.

Polska bez Poczty?

Natomiast katastrofą dla Poczty był rok 2020 i pandemia. Po pierwsze spółka zupełnie nie wykorzystała zmiany preferencji klientów. Pandemia przyspieszyła już i tak mocno rozwinięte procesy na rynku e-commerce'u i zakupów przez internet. Poczta to przegapiła. Jednocześnie bez przerwy była zobowiązana do dostarczania przesyłek mimo pandemii.

Kolejnym ciosem dla Poczty były wybory kopertowe. Dziś wiemy już, że prezes Przemysław Sypniewski odmówił realizacji tego pomysłu i odszedł ze spółki. Po Sypniewskim Plan rozwoju w sektorze paczek ugrzązł w okolicznościach dziś trudnych do odgadnięcia. Od 2020 roku mamy wielką smutę i, mówiąc kolokwialnie, i powolne upuszczanie krwi w postaci zwolnień pracowników.

A wyobraża sobie pan, że Poczta Polska nie jest głównym operatorem pocztowym, nie jest operatorem wyznaczonym do tego, żeby zajmować się najważniejszymi przesyłkami? Być może rolę tę przejmie jakaś firma prywatna, na przykład InPost, który najwyraźniej cieszy się dużą sympatią premiera

Na pewno premier darzy zaufaniem twórcę InPostu. Natomiast w Europie tak naprawdę od XIX wieku nigdy nie doszło do zmiany operatora wyznaczonego. Operatorzy narodowi nie mają w żadnym kraju konkurencji. Trudno sobie wyobrazić, że Polska nie ma własnej poczty, że jakiś inny podmiot przejmuje od niej dostarczanie listów.

Nawet Watykan ma swoją pocztę, chociaż wątpię, że jest mu potrzebna. Liechtenstein ma swoją pocztę i regulatora pocztowego. Poczta wciąż ma ogromny potencjał do tego, żeby być podmiotem ważnym społecznie i gospodarczo w Polsce, ale nie musi tak być. W 2023 roku napisałem taki duży felieton dla “Rzeczpospolitej”, gdzie wyraziłem opinię, że czas ucieka, i jeżeli właściciel nie zacznie reformować Poczty Polskiej, to podzieli los Českiej pošty. Może się okazać, że konieczny będzie podział spółki w związku z niewypłacalnością operatora. Podtrzymuję to zdanie. Zmieniło się jedynie to, że zapewne sytuacja z każdym miesiącem tylko trudniejsza.

Słowo „paczkomat” jest nazwą zastrzeżoną przez Inpost, a prawnicy spółki nalegają na używanie sformułowania „automat paczkowy”. Dlatego nie używamy tej nazwy, a jedynie wyjaśniamy, jak rozumieć niefunkcjonującą w codziennym języku nazwę.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze