Co nam przyniesie podatek bankowy. Analiza
W kampanii PiS zapowiadał podatek bankowy, aby zwiększyć dochody budżetu i sfinansować obiecane wydatki socjalne, przede wszystkim „500+”.
PiS argumentował, że sektor finansowy w Polsce w ostatnich latach miał rekordowe zyski. Część z nich pochodziła ze źródeł budzących wątpliwości ‒ np. ze zmian kursów w kredytach walutowych. Jarosław Kaczyński nazwał kredyty frankowe „nowoczesną formą niewolnictwa”.
15 stycznia 2016 r. Sejm przyjął ustawę o podatku od niektórych instytucji finansowych. Krajowe i zagraniczne banki, zakłady ubezpieczeniowe i reasekuracji oraz fundusze inwestycyjne będą teraz płacić miesięczny podatek 0,44 proc. wartości aktywów (powyżej 4 mld aktywów dla instytucji bankowych i 2 mld dla firm ubezpieczeniowych). Według uzasadnienia ustawy miało to przynosić rocznie 6‒7 mld zł; na rok 2016 założono zysk 5,5 mld (ustawa obowiązuje od lutego, podatki wpływają od marca). W rzeczywistości oczekiwania trzeba było zmienić, bo wpływy okazały się być znacznie niższe (4 mld zł).
Krytyka. Krytycy zwracali uwagę, że lepsze efekty dla gospodarki i sektora mógłby mieć podatek obrotowy albo wyrafinowany podatek od ryzykownych transakcji, czyli jakiś wariant „podatku Tobina”. W wielu krajach świata pozwala on wpływać na politykę banków, np. zniechęca do szczególnie ryzykownych praktyk finansowych. Podatek w wersji rządowej pełni jedynie funkcje „doładowania budżetu”. Bez znaczenia jest rodzaj źródła, z którego pochodzi opodatkowany zysk.
Ustawa przewiduje, że „podstawę opodatkowania obniża się o wartość aktywów w postaci skarbowych papierów wartościowych”. Niektórzy specjaliści zwracali uwagę, że pozwoli to bankom uciekać od podatku poprzez skupowanie obligacji Skarbu Państwa. Już przed wejściem w życie ustawy banki nabyły w grudniu 2015 obligacje o wartości 280 mln zł, co jest najlepszym wynikiem miesięcznym od 2010 r. Z drugiej strony, takie lokowanie bankowych aktywów jest dla gospodarki korzystne.
Konsekwencje
…dla klientów. Niektórzy eksperci twierdzą, że choć ustawa tego zakazuje („wprowadzenie podatku nie może stanowić podstawy do zmiany warunków świadczenia usług”), to banki przerzucą na klientów przynajmniej część zwiększonych kosztów. Już w styczniu pojawiły się takie sygnały w kontrolowanym przez państwo PKO BP, który podwyższył opłaty klientom detalicznym. W maju 2016 „Wyborcza” zwróciła uwagę, że w większości banków oprocentowanie lokat klientów już spadło od kilkunastu do kilkudziesięciu procent w porównaniu z zeszłym rokiem. Porównanie oprocentowania lokat z czerwca wykazało, że stawki są niższe.
...dla budżetu. Wiceminister finansów Wiesław Janczyk pod koniec kwietnia 2016 r. ogłosił, że wpływy z podatku okazały się niższe niż planowano. Wiceminister tłumaczył, że banki kupowały obligacje skarbowe i w ten sposób zmniejszały sobie podstawę opodatkowania. Dodał, że go to nie dziwi. Faktycznie, banki wykorzystują regulacje zawarte w ustawie (patrz wyżej), by uniknąć podatku. Janczyk wspomniał o możliwym „uśrednianiu stanów obligacji”, ale nie podał, na czym by to polegało.
W marcu i kwietniu uzyskana przez budżet kwota wyniosła 725,5 mln, o jedną trzecią mniej niż planowane 1,1 mld. Według analizy prof. Gajewskiego z SGH jest to wynik niekompletnych, bądź po prostu błędnych regulacji.
Wprowadzenie podatku bankowego może być także jednym z powodów obniżenia ratingów Polski, co potencjalnie sprawi, że wzrosną koszty obsługi długu publicznego.
Pod koniec maja 2016 r. Pojawiła się informacja, że resort finansów rozważa „korektę” podatku spowodowaną zbyt niskimi wpływami. 16 czerwca wiceminister Janczyk powiedział, że rząd spodziewa się już "tylko" 4 mld zł wpływu do końca roku.
…dla banków. W pierwszej połowie maja 2016 r., mimo wprowadzenia podatku, wyniki wielu banków były lepsze niż rok wcześniej. Sektor jako całość zanotował jednak straty w wysokości 16 proc., co może zmniejszyć skalę udzielanych kredytów. To uderzyłoby w konsumentów i przedsiębiorców.
Informowano także, że banki starają się zmniejszyć podatek, obniżając podstawę opodatkowania, czyli wysokości aktywów. Firmy kontrolowane przez kapitał zagraniczny mogą stosować manewr „przerzucania aktywów” poza Polskę w ramach tej samej międzynarodowej grupy. Jeśli takie praktyki będą stosowane, polskie instytucje finansowe znajdą się w gorszej pozycji niż podmioty zagraniczne. Dla rządu PiS, które w kampanii odwoływało się do hasła „repolonizacji banków”, byłby to efekt niepożądany.
Komentarze