Porozmawiałyśmy o śmierci. Bo Ewa Pawlik, celebrantka humanistycznych pogrzebów, wie o niej więcej niż my, zwykli śmiertelnicy. Rozmawiamy więc o tym, czego potrzebuje pogrążona w żałobie rodzina. A czasem sama zmarła osoba, bo zdarza się, że to ona projektuje swój pogrzeb
Wszystko zaczęło się na pogrzebie bliskiej mi osoby. Był to pogrzeb wyjątkowo nieudany.
„To, co mówił ksiądz, nijak się miało do tego, jakim Wiktor był człowiekiem. Kiedy nazwał go wiernym sługą, to po kościele rozniósł się taki pomruk trochę niezadowolenia, trochę śmiechu, bo to było zupełnie nieadekwatne określenie. Ale potem, kiedy już złożyliśmy trumnę do grobu i ludzie ustawili się w rządku, żeby położyć na grobie kwiaty, jedna z naszych przyjaciółek wrzuciła na trumnę pęczek koperku. I ten koperek był dla mnie tak zwanym triggerem, ponieważ pomyślałam sobie, że to jest pierwsza tego dnia rzecz naprawdę o nim. Naprawdę w zgodzie z tym, co on lubił, kim był, jakoś tak o nim po prostu. I potem, kiedy na stypie rozmawiałyśmy o tym, jak ten pogrzeb wyglądał, dosyć buńczucznie powiedziałam, że chyba zrobiłabym to lepiej".
Moją gościnią w podcaście „Drugi rzut OKA" była Ewa Pawlik, kiedyś dziennikarka, a od tego pamiętnego pogrzebu celebrantka humanistycznych pogrzebów. Ewa opowiada mi o tym, czym są pogrzeby humanistyczne – skrojone na miarę, opowiadające naprawdę o tej zmarłej osobie, odpowiadające na potrzeby rodziny i bliskich.
„Latem żegnałam znajomego, który zginął w wypadku. Zostały dwie córki. Jedna w wieku mojej córki, czyli mniej więcej jedenastoletnia. Dla tych dziewczynek był to ogromny szok. Sama ceremonia często dla dzieci jest onieśmielająca, bo pojawia się mnóstwo osób, których nie znają. Wszyscy są smutni. To jest trudna sytuacja. W związku z tym wzięłam urnę z prochami i dzień wcześniej pojechałam do rodziny, żeby dziewczynki mogły tej urny dotknąć. Otworzyłyśmy ją. Dziewczyny chciały zobaczyć prochy, jak to w ogóle wygląda. Okazało się, że te prochy wyglądają jak piasek z bałtyckich plaż. Są takie beżowe, naprawdę piękne. To miało dodatkowe znaczenie, bo Arek, którego żegnaliśmy, kochał Bałtyk, kochał plaże. W trakcie ceremonii pożegnania oglądaliśmy wspólnie nagranie wschodu słońca z jego ulubionego miejsca na plaży".
Ewa opowiada o tym, jak się jej i innym celebrantkom – bo dziś zajmują się tym głównie kobiety – układa się, albo raczej nie układa – współpraca z księżmi przy ceremoniach. O pogrzebie zamordowanej w Warszawie Białorusinki Lizy, który współprowadziła. I o ile cała rozmowa w zasadzie nie jest smutna, bo rozmawiamy o celebrowaniu życia, na koniec zachowałyśmy najsmutniejszy akcent – opowieść o samobójczych śmierciach starszych ludzi, na które Ewa w swojej pracy trafia zdumiewająco często.
P.S. Ewa w podcaście wspomina o warsztatach „Zaprojektuj swój pogrzeb”, które będzie współprowadziła w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Zabrakło tam informacji, że warsztat jest częścią większego projektu artysty Grzegorza Wełnickiego, w którym udział bierze też Anja Franczak, także z kolektywu Instytut Dobrej Śmierci.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze