Prokuratura chce pół roku ograniczenia wolności, a pełnomocniczka księdza - półtora roku za rozklejanie Maryjek z tęczową aureolą. „Czy uczuciem religijnym jest homofobia, nietolerancja i wykluczenie?" - pytał obrońca aktywistek. Oskarżający ksiądz porównał tęczową flagę do swastyki
„Mówimy o uczuciach religijnych czy o tym, jak stanowisko instytucjonalnego Kościoła, hierarchii ma wpływać na prawo i porządek społeczny?" - pytał adwokat Radosław Baszuk.
W Sądzie Rejonowym w Płocku odbyła się dziś, 17 lutego 2021, druga rozprawa w procesie przeciwko aktywistkom, które rozklejały wizerunki Matki Boskiej Częstochowskiej z tęczową aureolą.
Elżbieta Podleśna, Anna Prus i Joanna Gzyra-Iskandar zostały oskarżone o naruszenie art. 196 kodeksu karnego, czyli o tzw. obrazę uczuć religijnych.
Oskarżycielką posiłkową jest Kaja Godek, która twierdzi, że jej uczucia zostały obrażone. Nie była obecna podczas rozprawy.
Na rozprawie głos zabrały wszystkie trzy oskarżone, a także ksiądz Tadeusz Łebkowski, były proboszcz, autor Grobu Pańskiego w kościele św. Dominika w Płocku, który tak je wzburzył. „Ta flaga stała się symbolem, obrzydliwości, zaburzeń i czynów zboczonych" - mówił ksiądz, niemal płacząc. Porównał tęczową flagę do swastyki.
Odpowiedziała mu Elżbieta Podleśna, jedna z oskarżonych, przypominając, że hitlerowski system tępił osoby LGBT - z gazowaniem ich w obozach koncentracyjnych włącznie. Przypomniała też, że oprócz „Maryjek" rozkleiła listę hańby - biskupów, którzy chronili pedofilów.
W poruszającym wystąpieniu Podleśna wyjaśniała, dlaczego rozkleiła w Płocku „tęczowe Maryjki”. Wkrótce opublikujemy je w całości w OKO.press.
Sąd przesłuchał też świadka - Monikę Niedźwiedzką, zostały zaprezentowane nagrania z monitoringu. Później troje oskarżycieli i troje obrońców wygłosiło mowy końcowe. Poniżej obszernie cytujemy te wystąpienia, a niektóre zamieścimy w całości.
OKO.press transmitowało rozprawę na żywo. Tutaj relacja Maćka Piaseckiego:
Pod budynkiem płockiego sądu zgromadziło się 20-30 osób, które demonstrowały solidarność z oskarżonymi aktywistkami. Trzymały tęczowe flagi, skandowały hasła: „Jesteśmy z wami!”
Z głośników dochodziła muzyka, piosenki przenikały do sali rozpraw. Były to m.in.: „Ave Maria”, „I Will Survive” Glorii Gaynor, „Take Me to Church” Hoziera czy „Fuck You” Lily Allen.
Uczestnicy demonstracji ulepili bałwana Kai Godek.
O co zostały oskarżone aktywistki? O „rozklejenia na toalecie, koszu na śmieci, transformatorze, znakach drogowych i ścianach budynków wydruków przedstawiających przerobiony obraz Matki Bożej Częstochowskiej z widoczną aureolą w kolorach tęczy, będącej symbolem społeczności LGBT”.
Miało to miejsce w nocy z 26 na 27 kwietnia 2019 roku, wlepki naklejano w okolicy parafii św. Maksymiliana Kolbego. Aktywistki zaprzeczyły, by rozklejały obrazki na koszu na śmieci i przenośnej toalecie.
Jak pisaliśmy w OKO.press:
„Akcja z rozklejaniem »tęczowych Maryjek» była odpowiedzią na działania w kościele św. Dominika, gdzie wystawiono z okazji Wielkanocy Grób Pański z homofobicznym przekazem.
Nad wielkim krzyżem z biało-czerwoną szarfą umieszczono napis – „Zachowaj nas od ognia niewiary”. Pod krzyżem poustawiano pudła owinięte w szary papier, każde podpisane imionami grzechów: „Hejt”, „Pogarda”, „Chciwość”, „Kradzież”, ale także „Gender”, „LGBT”, „Zboczenia”.
Poniżej obszerne cytaty z mów końcowych. Część z nich opublikujemy na OKO.press w całości.
„Warunkiem karalności jest publiczne działanie, czyli publiczne znieważenie" - stwierdziła w mowie końcowej prokurator Ewa Przybyłowska-Dolhun.
Argumentowała: „Były to działania zamierzone. To nie było działanie spontaniczne w odwecie na sytuację z Grobem Pańskim. To było działanie przemyślane, zaplanowane. Przyjazd w porze nocnej i wczesnoporannej, kiedy nie ma nikogo na ulicach, kiedy nie ma przeszkód do swobodnego chodzenia, rozklejania obrazków, naklejania wlepek".
Prokurator twierdziła, że oskarżenie jest zasadne. „Mamy przedmiot czci religijnej, którym jest obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Obraz [ten] niezależnie od wiedzy religijnej w szczególny sposób wpisał się w polską historię i literaturę, dla większości Polaków ma duże z znaczenie".
„Najtrudniej było się pogodzić z tym, że te wizerunki były na koszu na śmieci i przenośnej toalecie" - mówiła.
Uznała, że było to „przestępstwo skutkowe": „Pokrzywdzeni poczuli się obrażeni".
„Wystarczy jedna osoba, której uczucia religijne w ten sposób zostały obrażone, aby można było mówić o wypełnieniu znamion [przestępstwa] w zakresie strony przedmiotowej".
„Działały z zamiarem bezpośrednim w sposób umyślny" - brzmiała konkluzja prokurator, która domaga się sześciu miesięcy ograniczenia wolności dla wszystkich trzech aktywistek.
„Sfera religii jest to sfera o charakterze bardzo wrażliwym" - zaznaczył pełnomocnik Kai Godek. To działaczka anti-choice i występuje w procesie jako oskarżycielka posiłkowa. Na rozprawę nie przyjechała
„Materiał dowodowy nie jest obszerny, ale jest jednoznaczny. Oskarżone przyznały się do popełnionego czynu" - mówił jej pełnomocnik, dodając, że oskarżone twierdzą, że nie chciały nikogo urazić.
Zdaniem prawnika zachodzi tu „zamiar ewentualny": „Mogły przypuszczać, że ich działanie może kogoś urazić". „Nie chodzi o tęczę, która jest znakiem przymierza z Bogiem. Cała Polska pisała o tym w mediach, sprawa była szeroko komentowana. Komentowali również hierarchowie kościoła, jednoznacznie negatywnie oceniając czyn" - mówił.
Podczas rozprawy wystąpiła też pełnomocniczka ks. Łebkowskiego, Magdalena Majkowska z Ordo Iuris. Mówiła, że „jakiekolwiek przerobienie tego wizerunku [Matki Boskiej Częstochowskiej]" jest dla wierzących bolesne.
„Wpisanie w ten obraz symbolu LGBT jest tym bardziej wzbudzające sprzeciw ze względu na nieprzypadkową symbolikę" - przekonywała. Po czym Majkowska stwierdziła:
„Czyny homoseksualne są czynami wołającymi o pomstę do nieba".
Następnie dodała, że „osobom o skłonnościach homoseksualnych" należy się szacunek, a oskarżone odmówiły tego szacunku katolikom. Majkowska zwróciła też uwagę na szersze znaczenie wyroku, który zapadnie w tej sprawie:
„Mając na względzie prewencję społeczną, to, jakie orzeczenie dzisiaj zapadnie, może w późniejszym czasie wpływać do czego kolejne osoby mogą się posunąć przy obrażaniu uczuć religijnych katolików".
Wnioskowała o karę wyższą niż prokuratura: ograniczenie wolności na rok i sześć miesięcy.
Głos zabrał ks. Tadeusz Łebkowski, który występuje w procesie jako pokrzywdzony. Do niedawna był proboszczem parafii św. Dominika na Górkach w Płocku, gdzie od lat z okazji świąt Wielkanocnych powstawały zaangażowane politycznie „Groby Pańskie". Wymierzone były np. Unię Europejską, a w 2019 roku - w osoby LGBT.
„Ta flaga stała się symbolem, obrzydliwości, zaburzeń i czynów zboczonych". Po wypowiedzeniu tych słów Łebkowski niemal się rozpłakał, opowiadając, że wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej został umieszczony na koszu na śmieci. „Tak się nie godzi, nie robi się takich rzeczy" - ubolewał.
Według niego „grzech ideologii gender i ideologii LGBT" zagrażają młodym pokoleniom. To dlatego miał zbudować Grób Pański z napisami „LGBT”, „Zboczenia”. „Chciałem, żeby ci, którzy będą przychodzić, umieli nazywać po imieniu grzech ludzki".
Przed sądem dowodził, że działania Podleśnej, Prus i Gzyry-Iskandar osobiście go zraniły: „Dotknęła głęboko i zraniła moje uczucia religijne profanacja", która miała polegać na umieszczeniu sześciu kolorów zamiast złotej aureoli.
Największe wrażenie na zebranych wywołały te słowa księdza Łebkowskiego:
„Ta flaga, jak zauważył pan mecenas, od niedawna ma swoją treść tak, jak w czasie treści nabrał znak hakenkreuz [swastyka], o czym mówiłem na poprzedniej rozprawie. Przedtem to był starożytny znak krzyża, ale potem nabrał treści zbrodniczej, gdy naziści pod tym sztandarem mordowali i zachowywali się, jak barbarzyńcy.
Otóż umieszczenie takiej flagi w aureoli Matki Bożej dla mnie to od razu wizja tych wszystkich, którzy pod tą flagą chodzą i się zachowują. Jak się zachowują, to wszystkim wiadomo. Jak można symbol narodowy Matki Bożej, jak można sobie tak lekko zakpić Chyba nie trzeba mieć sumienia, albo nie wiem, być tak bardzo jakoś emocjami zaślepionym, żeby taki znak, taki wizerunek, tak potraktować".
Zakończył: „Jestem przekonany, że kto występuje przeciwko bożemu synowi i jego matce wcześniej czy później ponosi klęskę, dlatego żal mi uczestników tej obyczajowej rewolucji" - kończył.
Jako pierwsza w imieniu obrony głos zabrała mec. Karolina Gierdal. Przypomniała zdarzenie z 2012 roku. Pięć członkiń grupy Pussy Riot weszło wówczas do soboru w Moskwie, wykonały tam piosenkę „Bogurodzico, przegoń Putina".
Prawniczka przypomniała orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tej sprawie. Ograniczanie wolności może zdaniem Trybunału przybrać formę sankcji karnej tylko wówczas, gdy chodzi o podżeganie do nienawiści, nawoływanie do przemocy. W przypadku happeningu politycznego Pussy Riot Trybunał się tego nie dopatrzył. Zauważył za to, że kara może mieć efekt mrożący.
„Ta sprawa jest bardzo podobna w wydźwięku do sprawy, z która się mierzymy" - przekonywała mec. Gierdal.
„Żyjemy w kraju, który jest na ostatnim miejscu w rankingu, który sprawdza, jak są respektowane prawa osób LGBT" - mówiła. A o tęczy: „Symbol społeczności, która jest na całym świecie, również w Polsce, dyskryminowana systemowo, spotyka się z hejtem i mową nienawiści, której odmawia się człowieczeństw, która nie jest chroniona. Symbol takiej grupy zostaje umieszczony na wizerunku, który należy do grupy, która jest w Polsce chroniona".
Obrońca mec. Marcin Pawelec-Jakowiecki zajął się samym przepisem o obrazie uczuć religijnych. „Jest to chyba najbardziej kontrowersyjny przepis prawa karnego, pozostawia bardzo duże pole do interpretacji" - mówił.
„Nie zawsze grzech stanowi przestępstwo" - zaznaczył. Apelował do sądu, żeby stosować ostrożną wykładnię i obiektywizację w ocenie. „Tęcza nie obraża, niezależnie od tego, w jakiej konfiguracji się znajduje, jest to element stricte pozytywny" - argumentował.
Stwierdził też, że należałoby sprawdzić, czym jest obrażenie: „To, czy czyjeś uczucia zostały faktycznie obrażone, również polega dowodzeniu. Pytanie, czy zeznania wystarczą?".
Prawnik odwoływał się do międzynarodowego orzecznictwa. Przywołał postępowanie przeciwko Litwie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Chodziło o reklamę, w której występowali Jezus i Maryja. Trybunał uznał, że nawet w takim komercyjnym kontekście wolność słowa zasługiwała na ochronę.
„Wolność wypowiedzi, nawet przyjmująca tak niestandardową formę, również zasługuje na ochronę".
Drugi obrońca, Radosław Baszuk, zaczął od zaprzeczenia, by oskarżone miały umieszczać naklejki na toi toiu i koszu na śmieci. Miał tego dowodzić prezentowany wcześniej monitoring.
Zdaniem Baszuka aktywistki użyły wizerunku Matki Boskiej jako symbolu bezwarunkowej miłości. Cytował Elżbietę Podleśną, która mówiła, że to „ikona przedstawiająca żydowską kobietę szanowana w Polsce - dla mnie nie ma piękniejszego symbolu miłości, akceptacji i różnorodności".
Jednak główna linia argumentacji obrońcy była taka: „Nie o uczucia religijne w tej sprawie chodzi. Chodzi o spór, który toczy się od lat w przestrzeni publicznej, który tylko z założenia ma charakter aksjologiczny czy religijny, a jest tak naprawdę sporem o to, jak będziemy kształtować nasze życie publiczne, ład społeczny, wreszcie porządek społeczny.
Mówimy o uczuciach religijnych czy o tym, jak stanowisko instytucjonalnego Kościoła, hierarchii ma wpływać na prawo i porządek społeczny?" - pytał Baszuk. Mówił też, że chodzi o „wolność", a nie o „drażliwość".
„Rzeczpospolita jest rzeczą wspólną, wierzących i niewierzących, heteroseksualnych, homoseksualnych, tych, których ksiądz Łebkowski tak chętnie nazywa zboczeńcami, to także ich wspólna rzecz" - stwierdził Baszuk.
„Niezależnie od tego, jaki wyrok na tej sali zapadnie, państwo przegraliście, dzisiaj Matka Boska Częstochowska z aureolą w tęczy jest powszechnie rozpoznawalnym znakiem o zasięgu globalnym, stała się częścią szeroko rozumianej kultury. I zdecydowana, miażdżąca, przytłaczająca większość ludzi nie uważa, że ich obraża".
„Wszyscy zapomnieliście. Ja nie zapomniałem. Wlepki nie były jedynym elementem tej akcji obok nich była klejona lista biskupów kryjących pedofilów" - zakończył obrońca.
Dlaczego w ogóle stworzyły i rozkleiły wizerunki Maryi z tęczową aureolą? Elżbieta Podleśna przedstawiła swoją motywację: „Pokazanie, że Maryja nie pozwoli zrobić krzywdy dziecku, dziecku tęczowemu, dziecku, które urodziło się nieheteronormatywne.
To matka staje na straży tych, których katolicy wyrzucają poza nawias swojej wspólnoty".
Księdzu Łebkowskiemu zarzuciła nieznajomość historii. „[W czasie wojny] zginęło około 60 proc. osób homoseksualnych i pan mówi o swastyce?".
„Ja ten czyn rozumiem jako swój obowiązek" - stwierdziła.
Przypomniała, że oprócz wizerunków Maryi rozkleiła też „listę hańby" - „listę biskupów przykładających rękę do krzywdy dzieci".
„To obraża wszelkie uczucia, to budzi moją odrazę i budzi chęć, żeby ktoś zaprowadził sprawiedliwość i nie karał za to, że ktoś się upomina o najsłabszych".
„Tylko co czwarty ojciec dziecka LGBT wie o orientacji swojego dziecka, trzy czwarte ojców nie wie! Matki mają się tu lepiej. Na te postawy mają wpływ postawy Kościoła katolickiego. Kościół może albo na nie szczuć, albo im pomagać, tłumaczyć ich rodzicom, którzy je odrzucają, tłumaczyć mediom, urzędnikom" - mówiła Podleśna.
Wkrótce w OKO.press tekst jej wystąpienia w całości.
„W samym tylko styczniu do płockiego stowarzyszenia Koliber działającego na rzecz osób LGBT+ zgłosiły się cztery osoby nieletnie wyrzucone z domu przez własną rodzinę, sześć osób trafiło do nich po samookaleczeniach, dwie zgłosiły się z myślami samobójczymi" - zaczęła wystąpienie Anna Prus.
Opowiadała o atakach, przemocy, z jaką spotykają się osoby LGBT, między innymi o tym, co się działo w Białymstoku, z którego pochodzi. „Chcemy społeczeństwa, w którym można spokojnie chodzić po ulicach" - mówiła.
„Zdaję sobie z tego, że to jest sprawa polityczna, sprawa na polityczne zamówienie, dla mnie to jest sprawa nie tylko o rzekomą obrazę,
dla mnie to jest sprawa, czy w Polsce można być bezkarnie homofobem, mówić tak obelżywe rzeczy i pozostawać bezkarnym" - mówiła.
Dodała, że oskarżone zostały heteroseksualne kobiety: „Cieszę się, że tym razem to my możemy przyjąć te ciosy".
„Kacper, Dominik, Zuzia, Milo, Wiktor, Michał - to tylko kilka imion dzieci i nastolatków, osób LGBT, które popełniły samobójstwa" - wymieniała trzecia z oskarżonych Joanna Gzyra-Iskandar. „Podjęły taką decyzję, bo świat wokół nich był nie do zniesienia. 70 proc. nastolatków LGBT w Polsce ma myśli samobójcze, mniej więcej tyle samo doświadczyło przemocy. Ta skala cierpienia, krzywdy, nie może pozostać bez reakcji".
Stwierdziła, że homofobia jest napędzana przez państwo, partie polityczne, Kościół katolicki i organizacje nacjonalistyczne.
„Nazywanie czyjejś tożsamości grzechem, chorobą, dewiacją, ułomnością, wynaturzeniem, zwyrodnieniem, zboczeniem, szyderstwem z Boga, zagrożeniem dla przyszłości narodu czy wreszcie zarazą, może prowadzić tylko w jednym kierunku, który znamy z historii. Tym kierunkiem są bezpośrednie ataki na napiętnowana grupę osób".
„Nie mogłam postąpić inaczej, nie mogłam milczeć. Działa się czyjaś krzywda i na to nie ma mojej zgody. Chcę, żeby osoby LGBT czuły się w Polsce dobrze i bezpiecznie.
Dlatego jest i była wciąż potrzebna Maryja z tęczową aureolą, symbol bezwarunkowej troski, miłości i akceptacji".
Sędzia odroczyła rozprawę do 2 marca, wtedy usłyszymy wyrok.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze