W umowie koalicyjnej mamy obietnicę podwyżek i dla nauczycieli, i dla pracowników „sfery publicznej”. Brakuje jednak kwot i dat. Umowa nie mówi też prawie nic o stosunku nowego rządu do związków zawodowych
Pełną umowę koalicyjną można przeczytać również na łamach OKO.press. Jak wygląda w niej kwestia długo obiecywanej podwyżki dla sfery budżetowej i dla nauczycieli?
Słowo podwyżki pada w całej umowie dwa razy, oba w trzecim jej punkcie:
„Jednym z najważniejszych zadań Koalicji będzie wspieranie zawodów kluczowych dla funkcjonowania państwa i przyszłości naszych dzieci.
Strony Koalicji potwierdzają pilną potrzebę podwyżek dla nauczycieli, pracowników służby publicznej, w tym administracji, sądów i prokuratury. Niskie zarobki wypychają z zawodu ludzi zapewniających ciągłość działania naszego państwa oraz edukację dzieci i młodzieży.
Powstrzymamy i odwrócimy ten proces. Stosowne akty prawne zapewniające podwyżki zostaną przedłożone w ciągu pierwszych stu dni rządów”.
Jak na kwestię podwyżek w umowie koalicyjnej patrzy przedstawiciel pracowników?
„Pewne punkty są obiecujące, jest natomiast za mało konkretów, są też białe plamy. Mamy fragment o podwyżkach, ale nie wiemy, o ile uposażenia zostaną zwiększone” – komentuje dla OKO.press Piotr Ostrowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, jednej z trzech największych w Polsce centrali związkowych – „W projekcie, który przygotowała poprzednia ekipa rządowa są konkretne liczby. I gdyby to pozostawić tak, jak proponował poprzedni rząd, to w praktyce spełniłoby to koalicyjny postulat. A przecież nie o to chodzi”
Ostrowski zauważa też, że brak konkretnych postulatów w umowie koalicyjnej to nie jest problem tylko podwyżek”
„To samo dotyczy zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, zwiększenia finansowania państwowej inspekcji pracy. Dobrze byłoby wiedzieć, o ile te wszystkie nakłady mają zostać zwiększone. Mamy rentę wdowią, to dobry pomysł, ale też brakuje konkretów. Na tym etapie wystarczyłaby uwaga, że dopracujemy te kwestie i podamy je w późniejszym terminie. Ale tego też nie ma”.
Wróćmy jednak do podwyżek. Co przed wyborami obiecywały partie nowej koalicji tej kwestii?
Koalicja Obywatelska ustami Donalda Tuska mówiła o 30 proc. (ale przynajmniej 1500 zł) podwyżki dla nauczycieli, a także o sporych podwyżkach dla budżetówki.
„Budżetówka musi dostać 20 proc. – i to jest zaledwie wyrównanie” – mówił kandydat nowej koalicji na premiera w kampanii wyborczej 11 września.
O podwyżkach dla budżetówki mówiła też Trzecia Droga i Lewica. Pomysł Lewicy brzmiał: podwyżki do poziomu minimum 130 proc. pensji minimalnej. Ostatecznie nie powinno więc być kontrowersji, że ten pomysł należy przeprowadzić. Pozostaje kwestia: jak wysoka będzie podwyżka i kogo obejmie. Umowa koalicyjna nie odpowiada dokładnie na te pytania.
O wysokości nie ma słowa. Jest natomiast mowa o konieczności podwyżek dla „nauczycieli, pracowników służby publicznej, w tym administracji, sądów i prokuratury”. Sformułowanie „w tym” sugeruje, że nie są to jedyne zawody, jakie taką podwyżkę otrzymają.
Zwróćmy uwagę, że słowo „budżetówka” jest potoczne, nie jest to termin, który precyzyjnie mówi, o kogo chodzi. Może być rozumiany różnie – jako wszystkich pracowników wynagradzanych bezpośrednio z budżetu. Tutaj jest jasne, że nie chodzi o to – bo nauczyciele, którzy również opłacani są z publicznych pieniędzy, są rozważani osobno.
Budżetówka często jest synonimem państwowej sfery budżetowej. To termin, który ma jasną definicję w prawie. Obejmuje on głównie urzędników, pracowników wymiaru sprawiedliwości, nauczycieli szkół administracji państwowej (niewielki odsetek wszystkich nauczycieli), żołnierzy.
Sformułowania w umowie, choć nieprecyzyjne, mogą wskazywać, że może chodzić właśnie o państwową sferę budżetową. Na doprecyzowanie musimy jednak jeszcze poczekać.
Jeśli chodzi o nauczycieli – takie doprecyzowanie przyszło bardzo szybko. W „Faktach po Faktach” prawdopodobny przyszły minister finansów Andrzej Domański z KO, potwierdził, że nauczyciele dostaną 30 proc., najpewniej od 1 stycznia. W przypadku budżetówki tak mocnego potwierdzenia już nie było, Domański powtarzał jedynie, że KO w kampanii mówiła o 20 proc., i że przyszły rząd będzie do tego dążył.
Trudno więc zrozumieć, dlaczego nie zapisano tego w umowie koalicyjnej, skoro 30 proc. podwyżki dla nauczycieli ma być pewne, jak mówi Domański.
Przewodniczącego OPZZ zapytaliśmy też o pozycję związków zawodowych z punktu widzenia umowy koalicyjnej.
„W umowie wymieniono partnerów społecznych rządu: organizacje pracodawców i związki zawodowe” – mówi Piotr Ostrowski – „Ale jest o tym mowa przy okazji obietnicy uproszczenia podatków i zmian w systemie podatkowym. Nie wiem, czy to jest przeoczenie lub pomyłka redaktorska, czy tak według nowego rządu ma wyglądać dialog społeczny. Oczekiwałbym raczej osobnego, solidnego punktu o związkach zawodowych, tak jak w przypadku organizacji pozarządowych”.
Tak brzmi fragment punktu dziesiątego, jedynego, w którym wspomniane są związki: „Koalicja zamierza jak najszybciej doprowadzić do powrotu przewidywalności w systemie podatkowym, poprzez ustabilizowanie prawa i przywrócenie dialogu z organizacjami reprezentującymi pracodawców i związkami zawodowymi”.
Jest za wcześnie, by oceniać, jaki będzie rzeczywisty stosunek nowego rządu do związków zawodowych. W tej kwestii jest bardzo wiele do poprawy. W czasach rządów PiS rada dialogu społecznego była często pomijana a jej głos ignorowany. Rządy Mateusza Morawieckiego i Beaty Szydło organizowały często konsultacje pro forma, by później i tak podjąć własną decyzję. Związki mają prawo liczyć, że to się zmieni. Umowa koalicyjna sugeruje na razie, że związki, ich prawa i kontakty z nimi, nie są dla przyszłego rządu priorytetem.
Piotr Ostrowski zwraca jeszcze uwagę na inne punkty, których jego zdaniem w umowie brakuje:
„Jeśli chodzi o sprawiedliwą transformację energetyczną, wspomniani są tylko pracownicy energetyki. Nie ma nic o pracownikach sektora wydobywczego. Tu też pojawia się pytanie, czy to przeoczenie, czy raczej sygnał kierunku przyszłej polityki. Brakuje nam też emerytur stażowych, likwidacji umów śmieciowych, skrócenia czasu pracy, wzmocnienia związków zawodowych; nie ma nic o układach zbiorowych pracy. Ale jako OPZZ pozostajemy otwarci na dialog i gotowi do wsparcia, gdy trzeba będzie zapisy z umowy doprecyzować i – jeśli będą faktycznie korzystne dla pracowników – zmienić w obowiązujące regulacje”.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze