0:000:00

0:00

W niedzielę 23 sierpnia po południu w mieście Kenosha w stanie Wisconsin biały policjant poważnie postrzelił 29-letniego czarnego mężczyznę, Jacoba Blake'a. Na nagraniu, które szybko pojawiło się w sieci widać jak Blake okrąża swój samochód z przodu i sięga przez drzwi od strony kierowcy do środka. W tym momencie jeden z podążających za nim policjantów łapie go za koszulę i oddaje siedem strzałów w plecy. W samochodzie Blake'a siedziała trójka jego małych dzieci.

Czego chciała policja?

Z relacji świadków wynika, że kilka sekund wcześniej policjanci siłowali się z Blake'iem, użyli wobec niego paralizatora. Mężczyzna nie chciał poddać się aresztowaniu. Policja zaczęła do niego strzelać w nie więcej niż trzy minuty, odkąd pojawiła się na miejscu.

Prawnik rodziny poinformował, że obrażenia Blake'a są poważne. Ma uszkodzone jelita, strzaskane kręgi i odłamki po kulach w rdzeniu kręgowym. Przeszedł kilka operacji, jest sparaliżowany od pasa w dół. Jeszcze nie wiadomo, czy trwale. Przyjmuje silne leki, kontakt z nim jest ograniczony.

Z relacji ojca, który opiekuje się nim w szpitalu wynika, że Blake był przez pierwszych kilka dni przykuty do łóżka kajdankami na kostkach. Trudno było wyjaśnić to posunięcie, bo służby długo nie ujawniały, jakie właściwie postawiono mu zarzuty.

Washington Post rozmawiał z sąsiadami, którzy twierdzą, że w tragiczną niedzielę Blake uczestniczył w urodzinach jednego ze swoich dzieci. W trakcie przyjęcia doszło do kłótni między dwiema kobietami, z których jedna zadzwoniła na policję.

W środę 26 sierpnia Departament Sprawiedliwości stanu Wisconsin poinformował, że policja przyjechała na miejsce, ponieważ dostała zgłoszenie od kobiety, że "jej chłopak jest na miejscu, choć nie powinien być na terenie obiektu".

W lipcu 2020 w sprawie dotyczącej przemocy w rodzinie postawiono Blake'owi zarzuty napaści seksualnej. Wystawiono na niego nakaz aresztowania, o czym podobno kobieta poinformowała funkcjonariuszy. Według wersji Departamentu Blake w rozmowie z policjantami przyznał się, że w samochodzie ma nóż. Śledczy poinformowali zaraz po zdarzeniu, że znaleźli nóż w samochodzie na podłodze od strony kierowcy.

Nastolatek z karabinem patroluje ulice. Policja mu dziękuje

Po ataku policjantów na Blake'a przez Stany przetoczyła się fala protestów. W ramach sprzeciwu wobec policyjnej brutalności sportowcy - futboliści, baseballiści, koszykarze opuszczają boiska, drużyny sportowe odwołują mecze i domagają się aresztowań funkcjonariuszy, którzy strzelali.

Najbardziej dramatyczna sytuacja jest jednak w Kenoshy, gdzie przez cały tydzień trwają protesty przeradzające się w zamieszki. Już na początku tygodnia doszło do podpaleń, zniszczeń mienia, policja użyła wobec protestujących gazu łzawiącego i gumowych kul.

We wtorek 25 sierpnia wieczorem doszło do strzelaniny. Biały siedemnastolatek Kyle Rittenhouse zabił dwie osoby, trzecią poważnie ranił.

The New York Times szczegółowo odtworzył wydarzenia tego wieczora na podstawie dostępnych w sieci nagrań.

Na dwie godziny przed strzelaniną Kyle pojawia się w dwóch relacjach live obecnych na miejscu blogerów. W krótkich wywiadach opowiada im, że przyszedł tu uzbrojony, żeby chronić miejscowy biznes (scena rozgrywa się na parkingu salonu samochodowego), choć nie wyjaśnia, by ktokolwiek go o to prosił, czy do tego upoważnił.

Na piętnaście minut przed strzelaniną Kyle i towarzyszące mu uzbrojone osoby mija patrol policji, który w uznaniu dla ich działań proponuje im wodę. Kyle rozmawia przed chwilę z policjantami. Cały czas trzyma w rękach karabin.

Jakieś 15 minut przed pierwszą strzelaniną chłopak opuszcza parking i zaczyna krążyć po okolicy. Parę minut później widać na nagraniach, jak kilka ulic dalej między Rittenhousem, a grupką ludzi dochodzi do sprzeczki. Jeden mężczyzna rzuca w kierunku chłopaka czymś co wygląda jak foliowa torba, wypełniona czymś lekkim. Rittenhouse ucieka, grupka ludzi biegnie za nim.

"To ten snajper". Policja nie reaguje

Trafiają na kolejny parking. Jeden z mężczyzn z grupy, stojący w odległości kilkunastu metrów za Rittenhousem, strzela w powietrze. Wtedy Rittenhouse odwraca się i oddaje kilka strzałów w kierunku mężczyzny, który stoi najbliżej niego, ale w tej samej linii, co strzelający. Trafia mężczyznę w głowę, zabijając go. Następnie wykonuje telefon i ucieka z miejsca zdarzenia. Biegną za nim ludzie, krzycząc "to ten snajper".

Rittenhouse potyka się, uciekając. Odwraca się na ziemi i oddaje kolejne strzały w kierunku trzech osób, które ruszają w jego stronę. Jedną osobę trafia w klatkę piersiową, drugą, trzymającą w ręku pistolet, trafia w ramię. Pierwsza z osób pada na ziemię, druga ucieka.

Na nagraniach skompilowanych przez NBC News cała scena wygląda, jakby grupka ludzi ścigająca Rittenhouse'a chciała go rozbroić. Mężczyźni próbują wytrącić chłopakowi karabin z rąk.

W tym samym momencie w okolicy dochodzi do 16 innych strzelanin.

W trakcie tych wydarzeń patrol policji stoi zaledwie ulicę dalej i nie reaguje. Rittenhouse zbliża się do nich z rękami uniesionymi do góry. Przechodnie krzyczą w stronę policji, że chłopak zastrzelił przed chwilą jakichś ludzi. Policyjny samochód mija jednak Rittenhouse'a i jedzie w stronę ofiar.

Aresztowanie i kontrowersje

Kyle'a Rittenhouse'a aresztowano dopiero w środę 26 sierpnia rano w jego rodzinnym mieście Antioch w stanie Illinois. Postawiono mu sześć zarzutów, w tym za morderstwo umyślne pierwszego stopnia oraz posiadanie niebezpiecznej broni przez osobę poniżej 18 roku życia.

W tym tygodniu ujawniono również, że na Facebooku organizowały się paramilitarne grupki obywatelskie, zachęcające do tego, by zbrojnie wychodzić na ulice. Grupa „Straż Kenoshy” promowała wydarzenie „Uzbrojeni obywatele dla ochrony naszego życia i mienia”. Facebook, pomimo dochodzących do niego setek zgłoszeń o niepokojących inicjatywach i pomimo swojej polityki przeciwdziałania promocji przemocy, nie zareagował.

Po aresztowaniu Rittenhouse'a firma zamknęła jego konta na Facebooku oraz na Instagramie. Powiadomiła też, że chłopak nie miał bezpośredniego powiązania z grupą "Straż Kenoshy". Jeszcze przed usunięciem kont dziennikarze odnotowują, że siedemnastolatek publikował na swoim profilu materiały wspierające policję takie jak Blue Lives Matter i Humanizing the Badge, Donalda Trumpa oraz filmiki, w których używa broni. CNN podało informację, że Rittenhouse był wcześniej członkiem programu Public Safety Cadet, organizacji pozarządowej, która szkoli nastolatków (14-20 lat) myślących o przyszłej karierze w policji i służbach.

Rittenhouse'a broni ta sama kancelaria prawnicza, która broniła Rudy'ego Gulianiego, osobistego prawnika Trumpa. W sieci organizowana jest specjalna zbiórka na pokrycie kosztów jego obrony. Jej kuratorem jest pro-Trumpowska fundacja Fight Back, która na co dzień zajmuje się pozywaniem dziennikarzy za obrażanie konserwatystów. Z relacji prawników wynika, że linią obrony nastolatka będzie argument, że działał w obronie koniecznej. Twierdzą także, że Rittenhouse oraz jego koledzy uczestniczyli tego dnia w pracach porządkowych w Kenoshy (zmywali graffitti pozostawione przez protestujących), a na parking salonu samochodów zaprosił ich właściciel szukający wsparcia.

Nie zmienia to faktu, że biegające po mieście uzbrojone cywilne bojówki są co najmniej kontrowersyjną kwestią. Szeryf hrabstwa Kenosha, David Beth powiedział w rozmowie z CNN, że zgłaszały się do niego grupy osób z żądaniem, by upoważnił cywilów do pomocy policji przy zamieszkach. "To co wydarzyło się wczoraj (...) jest doskonałym przykładem, dlaczego się na to nie zgodziłem" - wyjaśniał.

Przedstawiciel stanowy Wisconsin należący do Demokratów, David Bowen, który uczestniczył w protestach, stwierdził, że krążące po mieście bojówki "urządziły sobie polowanie". "Widziałem na własne oczy jak grupki białych suprematystów krażyły w pickupach, namierzając protestujących (...) Nie byli tam po to, żeby pilnować biznesu. Byli tam, żeby krzywdzić ludzi. Byli uzbrojeni, używali chemicznych środków drażniących. Nękali protestujących" - opowiadał w wywiadzie Bowen.

Prokurator Generalny stanu Wisconsin apelował w oficjalnym stanowisku, żeby "ciężko uzbrojone patrole, podpalacze i inni oportuniści", którzy tylko "wzniecają chaos", opuścili Kenoshę i pozwolili miejscowej społeczności zagoić rany. Odnosił się jednak do obu stron konfliktu.

"Reakcja policji powinna być odwrotna"

Prawica usprawiedliwia zachowanie policjantów względem Jacoba Blake'a powołując się na to, że w jego samochodzie znaleziono nóż. Kyle'a Rittenhouse'a usprawiedliwia z kolei mówiąc, że działał w obronie własnej, za to wyciąga informacje, że osoby zastrzelone przez niego miały wcześniej wyroki za wykroczenia i przestępstwa.

Dochodzenie w sprawie wszystkich okoliczności i szczegółów nie może jednak przykrywać rzeczy bardziej oczywistych. Zachowanie policji w obu przypadkach było diametralnie różne.

O porównanie obu sytuacji BBC poprosiło dwóch ekspertów w dziedzinie kryminologii, wieloletniego funkcjonariusza policji oraz agenta FBI. Według ich interpretacji jeden człowiek, który mógł sięgać po nóż lub nie, został „schwytany przez oficera za koszulę, jakby był jakimś zwierzęciem”, a następnie wielokrotnie oddano do niego strzały, podczas gdy drugi szedł sobie ulicą z niebezpieczną bronią.

Eksperci podkreślają, że wpuszczenie uzbrojonej osoby za linię samochodów „jest zdumiewająco niebezpieczne dla samych policjantów”. Pierwsza strzelanina odbyła się w biały dzień na spokojnej ulicy pełnej domów mieszkalnych. Druga, w środku nocy, w czasie ulicznych rozruchów.

„Sytuacje są przeciwstawne, a policja w obu powinna się zachować odwrotnie wobec tego, co zrobiła” - podsumowywali. Ich zdaniem widać, że policjantom z jednej strony wpaja się podczas szkoleń, że ich życie jest w nieustannym zagrożeniu, co prowadzi do nieuzasadnionych, brutalnych, napędzanych rasizmem reakcji jak w przypadku Jacoba Blake'a. Z drugiej strony wielokrotnie widziano jak grupy białych suprematystów i uzbrojone paramilitarne bojówki wchodzą w interakcje z policjantami.

„To zdumiewające, że nawet na szczeblu przywódczym nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, na jakie narażają swoich oficerów, sugerując, że ci skrajnie prawicowi bojownicy nie są większym zagrożeniem” - komentuje dla BBC agent FBI.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze