0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

"Teraz w mieszkaniu dziennikarza »Gazety Wyborczej« w Zielonej Górze Polska Policja bez żadnego nakazu próbuje zabrać służbowy laptop naszego dziennikarza" - napisał na Twitterze Mikołaj Chrzan, wicenaczelny "Wyborczej".

Czworo policjantów weszło do mieszkania Piotra Bakselerowicza tuż przed godz. 10:00 w sobotę 2 października 2021. Wylegitymowali się i zażądali wydania wszystkich telefonów i komputerów dziennikarza, w tym służbowych. Policja z Zielonej Góry poinformowała, że działa na zlecenie Komendy Stołecznej. Po godzinie 12:30 dołączył kolejny policjant. Dziennikarz "Wyborczej" usłyszał, że sprzęt ma być zapakowany i wysłany do Warszawy.

Pogróżki wobec posła i adres IP

Po godzinie 13:00 Mikołaj Chrzan w rozmowie z OKO.press relacjonował, że na miejscu są również adwokaci i inni członkowie zielonogórskiej redakcji. "Policja długo czekała na instrukcje z Warszawy. Po nich ponowili swoje stanowisko dotyczące odebrania sprzętu bez nakazu" - mówi. Policja nie miała decyzji sądu o zwolnieniu Bakselerowicza z tajemnicy dziennikarskiej, a są nią objęte materiały, które znajdują się na służbowym komputerze.

Komenda Stołeczna informuje w rozmowie z OKO.press i na Twitterze, że interwencja ma związek z groźbami wysłanymi do posła PiS Jerzego Materny. Jak mówią funkcjonariusze, do mieszkania dziennikarza dotarli po adresie IP: "Nie ma możliwości odstąpienia od czynności tylko dlatego, że ktoś jest dziennikarzem, skoro spod tego adresu mogły być kierowane poważne groźby" - twierdzą służby.

Czy to możliwe, że ktoś wykorzystał adres IP dziennikarza? Jak wyjaśnia Jarosław Głasek, ekspert IT z OKO.press, technicznie jest taka możliwość.

"Po pierwsze, bardzo możliwe, że to samo IP może mieć wiele komputerów - cały blok albo piętro. To zależy od rodzaju sieci" - wyjaśnia Głasek. "Jest też możliwe, że ktoś poprosił o dostęp do tej sieci, z której korzystał dziennikarz. Kolejną możliwością, choć najmniej prawdopodobną jest to, że ktoś wylosował ten sam numer IP, który wcześniej należał do dziennikarza".

Jak dodaje, istnieją również sposoby, aby zainfekować komputer, telefon oraz całą sieć: "Sposobów jest dużo. Te rozwiązania są możliwe, choć oczywiście nie wiemy, co się wydarzyło w tym konkretnym przypadku" - zaznacza.

Piotr Bakselerowicz w oświadczeniu na stronie "Wyborczej" napisał, że nie wysyłał takich maili. "Nikomu nigdy nie groziłem. Dla mnie to prowokacja albo zemsta za pisanie niewygodnych artykułów" - mówi dziennikarz. "Wyborcza" wyjaśnia, że miał dobre relacje z posłem PiS Materną. Niedawno Bakselerowicz przeprowadzał z posłem wywiad dotyczący koszykówki.

Po godz. 13:30 "Wyborcza" podała, że policja jednak odebrała dziennikarzowi sprzęt i opuściła mieszkanie.

"Wtargnięcie policjantów do mieszkania naszego dziennikarza Piotra Bakselerowicza uderza w fundamentalne w demokracji prawo do tajemnicy dziennikarskiej. Co więcej, nie mamy wątpliwości, że w dzisiejszych warunkach politycznych - kiedy to władza PiS prowadzi masową kampanię przeciwko wolnym mediom - celem tego policyjnego najścia jest zastraszenie dziennikarzy »Wyborczej«" - piszą w oświadczeniu naczelni "Wyborczej".

"My, redaktorzy naczelni i szefowie oddziałów lokalnych »Gazety Wyborczej«, oświadczamy, że użyjemy wszelkich środków prawnych, żeby bronić dziennikarzy przed szykanami ze strony autorytarnej władzy. Oświadczamy, że nie ugniemy się przed represjami i nie pozwolimy się zastraszyć. Krytykowanie wszelkiej władzy i demaskowanie jej nadużyć to nasza powinność obywatelska i demokratyczna. Także wtedy, gdy nadużycie władzy dotyczy naszych dziennikarzy i nas samych" - czytamy.

Poseł Materna: o interwencji dowiedziałem się z mediów

"Jerzy Materna wkrótce cię zamorduję. Wykończę ciebie i zadbam by nie było twoich naśladowców. Będę miał twoją krew na swoich dłoniach, ale zrobię to w imię sprawiedliwości" - taka wiadomość przyszła na prywatną skrzynkę posła z adresu "[email protected]".

"Jestem w parlamencie od 16 lat i nigdy wcześniej nie dostałem takiej informacji" - mówi poseł Jerzy Materna w rozmowie z OKO.press. "Nie ukrywam, serce mi zadrżało" - mówi. "Ten mail był jak dodatkowe uderzenie. Od razu go wydrukowałem, przekazałem pani marszałek i za radą kolegów zgłosiłem do straży marszałkowskiej. Sprawa trafiła ostatecznie na policję, w piątek (1 października) byłem przesłuchiwany w Warszawie na Wilczej. Nie chciałem tej sprawy nagłaśniać, nie chciałem tego nigdzie publikować. Teraz dowiaduję od dziennikarzy, że ta wiadomość jest w mediach i że policja interweniuje u dziennikarza z Zielonej Góry" - opowiada.

Poseł Jerzy Materna nie jest jedyną osobą, która dostała w ostatnich dniach pogróżki. Podobny mail trafił także do posłów Krzysztofa Śmiszka z Lewicy i Arkadiusza Myrchy z PO.

"Krzysztof Śmiszek, zamorduję Cię pedofilu. Za*ebię cię nożem jak bohater Stefan Wilmont tego bandytę Adamowicza(…) ręka mi nie zadrży. (...) Tak więc wybierz buty na ostatnią drogę. Bo nie zostało Ci dużo czasu" - to fragmenty z maila do posła Lewicy. Śmiszek opublikował całą treść wiadomości:

(1/2) „Zajebie Cię nożem jak bohater Stefan Wilmont tego bandytę Adamowicza(…) ręka mi nie zadrży.”

„Zapierdole Cię jak śmiecia Adamowicza. Tak więc wybierz buty na ostatnią drogę. Bo nie zostało Ci dużo czasu.”

Taki mail trafił wczoraj na skrzynkę mojego biura. pic.twitter.com/58sb5SlOWn

— Krzysztof Śmiszek (@K_Smiszek) September 30, 2021

Arkadiusz Myrcha również opublikował na Twitterze wiadomość, jaka przyszła z adresu [email protected]. "Arkadiuszu Myrcha wkrótce będzie twój koniec. Zarżnę cię za to co zrobiłeś moim najbliższym. Zrobię to najbrutalniej jak potrafię i upewnię się by nikt inny nie odważył się działać tak jak ty. Zawsze dotrzymuję słowa" - tak brzmiała wiadomość (pisownia oryginalna).

Obie sprawy już zostały zgłoszone organom ścigania. Wszystkie trzy wiadomości z pogróżkami przyszły z maili założonych na ogólnodostępnej poczcie Onetu. Nic do tej pory nie wiadomo o tym, by w sprawie posłów Śmiszka i Myrchy policja przeprowadzała interwencje i rekwirowała sprzęt.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze