0:000:00

0:00

Pod osłoną nocy rozpoczęło się ogradzanie Krakowskiego Przedmieścia przed smoleńską miesięcznicą 10 lipca 2017. Barierki stanęły wzdłuż ulicy i w poprzek niej na wysokości Karowej, a także Ossolińskich. Wygląda na to, że aby zapewnić spokojny przemarsz marszu smoleńskiego wieczorem 10 lipca, policja zamknęła kilkaset metrów ulicy na 20 godzin wcześniej.

"Barierki ustawia pod okiem policjantów nastoletnia młodzież w żółtych kamizelkach - relacjonowała w nocy OKO.press Marta Lempart, jedna z organizatorek Czarnego Poniedziałku 3 października 2016, działaczka Obywateli. - Zabraniają wchodzić za barierki przechodniom, ale między nimi spaceruje kilka osób w cywilu, których się nie czepiają".

Na miejscu byli Obywatele RP i Obywatele Solidarni w Akcji, manifestowali na Krakowskim przez całą niedzielę 9 lipca. W sumie dwie małe grupy, 15-16 osób, jedna pod Kordegardą, druga po Pałacem Prezydenckim.

Obywatele protestowali jako tzw. zgromadzenie spontaniczne apelując do prezydenta "o powstrzymanie faszyzacji życia publicznego", a OSA jako zgromadzenie zarejestrowane w trybie uproszczonym przeciwko upolitycznianiu katastrofy smoleńskiej (zarejestrowane do godz. 6 rano 10 lipca). Obie manifestacje były więc legalne, ale policjanci otoczyli je kordonami.

"Policjanci mówią nam, że te miejsca gdzie stoimy muszą ogrodzić na zlecenie BOR" - mówił OKO.press Arkadiusz Szczurek z OSA. Uczestnicy bali się, że lada chwila zostaną usunięci siłą. Nawet jeśli policja miałaby złamać przepisy prawa o zgromadzeniach.

O godzinie 02:11 Marta Lempart wysłała sms: "Będą nam robić sprawdzenie pirotechniczne. To pretekst do usunięcia nas".

Jeden z Obywateli czytał przez megafon list kobiet z apelem do premier Szydło o powstrzymanie eskalacji przemocy.

Policjanci twierdzili, że protestujący nie są zatrzymani, ale szpaler funkcjonariuszy ich nie przepuszcza, bo "trwają czynności sprawdzające, chodzi o bezpieczeństwo". Protestujący żądali podania podstawy prawnej tego zatrzymania, które nie jest zatrzymaniem. Policjant twierdził, że aktywiści nie są zatrzymani i mogą opuścić zgromadzenia - pod eskortą policji - ale już nie będą mogli wrócić.

Nie można było nawet iść do toalety a potem wrócić. "Bo to jest teren ogrodzony. Względy bezpieczeństwa" - tłumaczył policjant. Jakie względy? Policjant: "Proszę pytać kogoś z BOR".

Ok 03.00 na profilu Stowarzyszenia Obywatele Solidarnie w Akcji pojawił się komunikat:

Po pacyfikacji protestu Obywateli RP, około czwartej nad ranem policja zmusiła do wyjścia także członków OSA. "Pułkownik Biura Ochrony Rządu powiedział nam, że mają prawo nas wynieść na podstawie tajnych wewnętrznych instrukcji BOR. Do piątej wynieśliśmy więc siebie sami, a także nasz sprzęt nagłaśniający i namiot. Policjanci nie zgodzili się nawet otworzyć nam bramki, musieliśmy przeskakiwać przez płot" - relacjonuje OKO.press Maciej Bajkowski z OSA. Przegonieni z Krakowskiego przenieśli się na miejsce drugiego zarejestrowanego przez siebie zgromadzenia przy ulicy Karowej, poza granicami miesięcznicy.

O 05:27 sytuacja była bez zmian: oświetlone, puste ulice, masa policji i BOR, niektórzy z psami. Teren zamknięty barierkami.

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze