Do 2030 roku w Polsce ubędzie jeszcze 1,5 mln pracowników. Mimo tego, MSWiA w projekcie polityki migracyjnej ogranicza prawo do pobytu i obywatelstwa tylko dla tych, którzy przyjmą "polskie wartości kulturalne i religijne" jako swoje. Muzułmanie są wykluczeni. Ministerstwo stosuje dyskryminację religijną i rekomenduje stworzenie wykazu niebezpiecznych krajów
Nieujawniony dokument MSWiA z 10 czerwca 2019 opisuje projekt nowej polityki migracyjnej Polski. Informację o nim podała jako pierwsza „Rzeczpospolita". Poprzedni dokument „Polityka migracyjna Polski – stan obecny i postulowane działania” z 2012 roku został unieważniony w 2016 przez rząd PiS. Prace nad nową polityką wciąż trwają.
OKO.press poznało pełną wersję projektu z 10 czerwca.
Ministerstwo przyznaje, że Polska będzie potrzebować 1,5 miliona nowych pracowników do 2030 roku. Mimo tego, zajmuje się w znacznej mierze tym, jak imigrację ograniczyć i maksymalnie wykorzystać potencjał samych Polaków.
Autorzy uważają bowiem, że gwarantem bezpieczeństwa Polski jest jednolita struktura narodowościowa i kulturowo-religijna. W projekcie MSWiA integracja jest utożsamiana z asymilacją.
"Biorąc pod uwagę doświadczenia migracyjne Unii Europejskiej należy podkreślić, że paradygmat imigracji i integracji w oparciu o model wielokulturowości wymaga przewartościowania w stronę koncepcji kultury wiodącej. Istotne jest także podkreślenie, że system integracji cudzoziemców powinien stawiać integrację jako pewną powinność, a nie jedynie jedną z opcji możliwych do wyboru przez cudzoziemca.
Celem zaś, do którego powinno się w tym kontekście dążyć, powinna być najpierw skuteczna integracja, a następnie asymilacja danego cudzoziemca".
OKO.press wielokrotnie pisało o tym, że PiS ma obsesję na punkcie groźnego "multikulti" (m.in. tutaj, tutaj i tutaj).
Ministerstwo twierdzi, że projekt jest "materiałem do dyskusji", jest więc wciąż czas, aby wycofać się z niektórych pomysłów.
Według MSWiA:
„Niepokojącym zjawiskiem w Polsce jest spadek liczby osób w wieku produkcyjnym. Szacuje się, że w latach 2015-2020 ubędzie blisko 590 tys. osób w wieku produkcyjnym a w kolejnych latach proces ten się nasili. Łącznie do 2030 r. zasoby pracy zmniejszą się o ponad 1,5 mln osób (tj. o ponad 6 proc.)”.
W dokumencie czytamy, że aby przeciwdziałać temu trendowi należy jednocześnie wspierać obecną imigrację krótkoterminową i działać w dłuższej perspektywie:
Regulacją spraw cudzoziemców w Polsce miałby zajmować się nowy urząd – Centralny Rejestr Cudzoziemców. Organizowałby on specjalne kursy dla migrantów, na których uczyliby się o polskiej kulturze i obyczajach. Przejście takiego kursu byłoby warunkiem zostania w Polsce.
W rozdziale „Stworzenie kompleksowego systemu integracji i asymilacji cudzoziemców” mowa o 19 działaniach, jakie należy wykonać, aby skutecznie asymilować w Polsce migrantów.
Szczególnie dużo miejsca autorzy poświęcili pomysłom na integrację migrantów. I rozważaniom, jacy migranci są w Polsce pożądani. Nie padają nazwy krajów, ale projekt nie pozostawia wątpliwości, kogo rząd w Polsce chce, a kogo nie chce.
"Szczególny nacisk należy położyć na funkcjonowanie zgodne z systemami normatywnymi: prawnym i obyczajowym oraz wartościami wynikającymi z zasad dominującej w Polsce religii" - głosi punkt 11.
Równie interesujący jest punkt 13:
„Istotnym elementem programów asymilacyjnych będzie ich pogłębiony aspekt aksjologiczny i wtórnie socjalizujący, tj. zdolność cudzoziemca do zaakceptowania i przyjęcia jako swoje własne wartości obowiązujących w Polsce, w tym światopoglądowych, religijnych, politycznych, kulturowych, obyczajowych itp. oraz stania się w pełni ukształtowanym członkiem polskiego społeczeństwa (brak takiej zdolności powinien skutkować odmową przyznania obywatelstwa polskiego)”.
Mówiąc prościej: cudzoziemiec, który chce zostać w Polsce na stałe powinien przyjąć „wartości obowiązujące w Polsce”, w tym wartości religijne. Jeżeli tego nie zrobi, nie powinien otrzymać obywatelstwa.
W kolejnym rozdziale „Zapewnienie bezpieczeństwa w procesach migracyjnych” ministerstwo argumentuje, że islam stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Rozdział ma 12 stron i traktuje głównie o islamie, żadna inna religia nie została wymieniona jako zagrożenie.
Autorzy operują stereotypami na temat islamu, opisują go jako religię ludzi niezdolnych do modernizacji i adaptacji:
"Szereg badań w różnych krajach wskazuje na istotne różnice wartości pomiędzy kulturą Zachodu a wartościami tzw. projektu islamistycznego, ukierunkowanego na przekształcenie świata społecznego w globalną społeczność islamską, opartą na wspólnej religii i uniwersalistycznych wzorach działania zarówno jednostki jak i społeczeństwa".
Nie pada ani jedno słowo, że islam nie jest jednorodny a traktowanie wszystkich muzułmanów jako zagrożenie to rażąca dyskryminacja.
Dla autorów groźne byłyby też konwersje na islam Polaków, bo stanowiłyby potencjalne zagrożenie terrorystyczne:
„Należy zwrócić uwagę na zjawisko konwersji na islam obywateli danego kraju przyjmującego i związane z tym niebezpieczeństwo dokonywania przez niektórych konwertytów ataków terrorystycznych, także w państwach swojego pochodzenia.
Problem ten dotyczy w szczególności krajów Europy Zachodniej, zamieszkiwanych licznie przez wyznawców islamu, jednak wraz ze wzrostem ilości konwersji, może on przenieść się także do Polski”.
W przypisie podany jest jeden przykład Mikołaja B., którego w maju zatrzymała ABW. Miał planować zamach w Polsce, został zatrzymany. Link z przypisu odsyła do portalu "Polonia Christiana". Zaskakujące w bądź co bądź rządowym dokumencie.
Na zakończenie rozdziału rozdziału o "Zapewnieniu bezpieczeństwa", rekomendacja numer 7 zapowiada
"stworzenie stałego mechanizmu uzależniającego kształt procedur imigracyjnych i poziom stosowanych zabezpieczeń przy podejmowaniu wszelkich decyzji o wjeździe i pobycie cudzoziemca na terytorium RP, polegającego m.in. na prowadzeniu wykazu krajów tworzonego w oparciu o zobiektywizowane kryteria, takie jak:
poszczególne kraje byłyby uszeregowane począwszy od tych, których obywatele stwarzają najmniejsze ryzyko z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski oraz najmniejsze ryzyko migracyjne, na stwarzających największe ryzyko skończywszy".
Autorzy podkreślają, że zestawienie nie obejmie"krajów członkowskich Unii Europejskiej, krajów należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Konfederacji Szwajcarskiej".
I dalej:
"Wykaz będzie podstawą do przypisania danemu krajowi limitu jego obywateli, którzy w przyjętym okresie czasu będą mogli wjechać i przebywać na terytorium Polski (limit nie będzie obejmować cudzoziemców w tranzycie przez Polskę).
Wykaz ten będzie wiążący dla organów administracji publicznej przy podejmowaniu decyzji o wjeździe i pobycie cudzoziemca na terytorium RP, w tym decyzji wizowych, pobytowych, czy wydawaniu zezwoleń na pracę”.
"Bliskość religijna i kulturowa" ma zatem decydować, czy ktoś będzie mógł się w Polsce osiedlić czy nie. Jak PiS rozumie tę bliskość?
W czerwcu 2017 wicepremier Gowin mówił o muzułmanach w Europie Zachodniej:
„My, Polacy lepiej od narodów zachodniej Europy uświadamialiśmy sobie, jakim zagrożeniem jest masowa imigracja z krajów, które kulturowo są kompletnie Europie obce”.
W lipcu 2018 wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed mówił o ewentualnym uzupełnianiu braków na rynku pracy pracownikami z Filipin:
„Filipiny delegują ok. 10 mln obywateli, kraj liczy ok. 110 mln. Mają to dosyć dobrze rozwiązane, bo koordynują to przez rządowe agencje zatrudnienia. Wybrano Polskę, bo nasz kraj jest im bliski kulturowo, m.in. ze względu na wiarę katolicką”.
Poseł PiS, Janusz Szewczak w 2018:
"Filipiny? Podobno to kraj trochę nam bliższy kulturowo, bo niemuzułmański przynajmniej. Ale mówi się też o sprowadzaniu robotników z Bangladeszu i Pakistanu. A to są już kraje radykalnie muzułmańskie.
To miałoby duży wpływ na bezpieczeństwo, na kulturowe wzorce. Do tej pory udawało nam się uniknąć takich konfrontacji".
W retoryce PiS każdy chrześcijanin jest Polakowi kulturowo bliższy niż jakikolwiek muzułmanin. A więc wykształcony na francuskich uczelniach profesor, potomek imigrantów z krajów północnej Afryki będzie gorszym materiałem na Polaka niż chrześcijanin z Chin, który nigdy nie słyszał o Polsce. To przekonanie ma odzwierciedlenie w dyskryminacyjnych planach polityki migracyjnej PiS.
Artykuł 32. Konstytucji RP mówi:
Rzecznik Praw Obywatelskich dyskryminację w kontekście tego artykułu definiuje tak:
„Dyskryminacja to gorsze traktowanie ze względu na cechę osobistą. Jest to kwalifikowana forma nierównego traktowania osoby ze względu na jakąś jej cechę osobistą, bez racjonalnego uzasadnienia. Do najczęściej wymienianych przesłanek dyskryminacji zalicza się płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek, orientację seksualną lub tożsamość płciową, ale mogą do nich należeć także inne cechy osobiste jak np. pochodzenie społeczne czy status materialny.”
Projekt polityki migracyjnej, który przygotowało MSWiA zakłada dyskryminację ze względu na cztery wymieniane powyżej cechy.
Ministerstwo przyznaje, że do roku 2030 Polska straci 1,5 miliona pracowników. Taką dziurę będzie trzeba kimś zapełnić. Ministerstwo zauważa problem i jest świadome, że Ukraińcy przenoszą się np. do Niemiec, ale chce ewentualnych kandydatów do pracy w Polsce selekcjonować. I w oparciu o dyskryminujące zasady.
Po nagłośnieniu części treści "Polityki migracyjnej Polski" przez „Rzeczpospolitą”, MSWiA ogłosiło na Twitterze, że wycofuje się z jednego z proponowanych rozwiązań.
Liczymy, że ujawnienie dyskryminujących założeń polityki migracyjnej rządu PiS wpłynie na dyskusję Zespołu do Spraw Migracji i skłoni autorów projektu do zmiany założeń.
Prawa człowieka
Uchodźcy i migranci
Janusz Szewczak
Elżbieta Witek
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze