0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fadel ItaniFadel Itani

Klara mieszka w Libanie. Napisała do nas w poniedziałek, 30 września w wiadomości na jednym z komunikatorów mediów społecznościowych. Prosiła o pomoc, ponieważ nie miała jak się wydostać z Libanu z powodu ograniczonego ruchu lotniczego z tego kraju.

W nocy z poniedziałku na wtorek (30 września na 1 października 2024) Izrael rozpoczął inwazję lądową na Liban. Pojazdy opancerzone armii Izraela, pod osłoną artylerii i lotnictwa, przekroczyły libańską granicę w kilku punktach na południu kraju. Armia kontynuuje też ostrzał rakietowy celów m.in. w stolicy Libanu, Bejrucie oraz w okolicy miasta Sydon. To kolejny etap eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie. Izrael utrzymuje, że zamierza prowadzić jedynie precyzyjne uderzenia w cele Hezbollahu, które stanowią „bezpośrednie zagrożenie” dla mieszkańców północnego Izraela.

W piątek, 27 września w izraelskim nalocie na stolicę Libanu, Bejrut, zginął lider Hezbollahu Hasan Nasrallah.

Wczoraj, we wtorek 1 października, Iran wystrzelił pociski balistyczne w kierunku Izraela, a w całym kraju ogłoszono alarm. Większość pocisków została przechwycona przez izraelską obronę powietrzną lub sojusznicze siły powietrzne. Iran ogłosił, że nalot był zemstą za zabicie przez Izrael przywódców Hamasu i Hezbollahu. Izrael zapowiedział odpowiedź.

Przeczytaj także:

Był to drugi w historii bezpośredni atak Iranu na Izrael. Pierwszy miał miejsce w połowie kwietnia tego roku, gdy Iran wystrzelił kilkaset rakiet i dronów w odpowiedzi na izraelski nalot na Damaszek, w którym zginęło kilku wysokich rangą dowódców Gwardii Rewolucyjnej.

Klara od lat mieszkała w Baalbek, w północno-wschodnim Libanie.

Polski MSZ zarządził ewakuację Polaków dzień po naszej rozmowie telefonicznej. Rzecznik prasowy MSZ Paweł Wroński powiedział we wtorek, że zdecydowano o ograniczeniu personelu w ambasadzie RP w Bejrucie. Dodał, resort zamierza też ułatwić wyjazd z tego kraju tym polskim obywatelom, którzy o taką pomoc prosili.

Z Klarą* (imię zmienione na prośbę autorki) rozmawiam w poniedziałek 30 września, kiedy jeszcze polskie MSZ nie zarządziło ewakuacji.

Natalia Sawka: OKO.press: Gdzie pani teraz się znajduje?

Klara, mieszkanka Libanu: Jesteśmy z dziećmi w Byblos. Tu jest nasz dom, do którego przyjeżdżamy latem w wakacje. Mieszkamy przy samym morzu i mamy widok z okna na Bejrut. Widzimy wybuchy.

Wcześniej gdzie mieszkaliście?

Mieszkaliśmy w Baalbek. Tam było w miarę spokojnie, dlatego długo odkładałam wyjazd. Myślałam, że skoro nas tak często nie bombardują, to będzie dobrze. Ale zaczęły spadać bomby i zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Przeżyliśmy dwa dni ostrzału. Cały dom się trząsł.

Kiedy to było?

W czwartek? Nie wiem. Ja naprawdę nie wiem, jaki jest teraz dzień tygodnia. Nie śpię i nie jem. Funkcjonuję tak, byleby moje dzieci jakoś dały radę. Ostrzał obudził mnie o 6 rano. Myślałam, że to trzęsienie ziemi, ale wstałam i już wiedziałam, co się dzieje. Wszystkie okna się trzęsły.

Dlatego postanowiliście uciec?

Spakowałam trochę ubrań – dla mnie i dla dzieci. Jedną parę dżinsów, dwie podkoszulki. Ale dla mnie najważniejszy był mój kot. Nie patrzyłam na dokumenty. Najważniejsze było, by wyjechać jak najszybciej. Jak wyjeżdżaliśmy samochodem i jechaliśmy przez góry do Bejrutu, to po drodze było takie bombardowanie, że mi do głowy przychodziły opowieści moich dziadków o drugiej wojnie światowej. Samochody godzinami stały na drodze. Moje dzieci do końca życia się tego obrazu nie pozbędą.

Co się myśli w takiej sytuacji?

Boi się człowiek. To jest strach. Ogromny strach. To jest najgorsza rzecz, jaką przeżyłam w życiu. Nigdy nie widziałam takiej skali zniszczeń. Nigdy. Jak się coś takiego ogląda się w telewizji, to człowiek o tym nie myśli, bo to się dzieje tak daleko.

Ale jak się widzi coś takiego na własne oczy, to człowiek nie wierzy. Naprawdę nie wierzy.

Uciekliśmy do Bejrutu, ale tam wybuchy były następnego dnia. Wyjechaliśmy więc do Byblos.

Tu czujecie się bezpiecznie?

Mówią, że niby jest tu bezpiecznie, bo mieszkają tutaj chrześcijanie, że Izrael nas nie zbombarduje. Ale ja powiem szczerze, że po tym, jak ostrzelali Bejrut, to nie wiem, co myśleć. Mówią, że Izrael bombarduje tylko miejsca związane z Hezbollahem. A ja nie wiem, w co wierzyć. Od kiedy mieszkam w Libanie, moje nastawienie do Izraela bardzo się zmieniło. W położony 20 km dalej chrześcijańskim mieście Zahlé też było słychać wybuchy. Tam domy trzęsą się cały czas.

Proszę mi wierzyć, z wielu wiosek już nic nie zostało. Tam już nie ma ani jednego budynku.

Jak parę dni temu jedną z wiosek ostrzelano, to nie było straży pożarnej do gaszenia pożaru. Wszystko się spaliło. Śledzę informacje w mediach i jestem przerażona. Pozostaje mi wierzyć, że Izrael nas nie zbombarduje. Po tym, co widziałam, co się działo w Gazie, to nie wiem, co myśleć. Boimy się.

Jak wygląda sytuacja?

Jesteśmy praktycznie skazani sami na siebie. Ambasada mówi, że mamy sami szukać lotów. Szukałam i nic nie ma. Na pytanie o ewakuację, powiedziano, że mam szukać dostępnych lotów tu na miejscu. A przecież tutaj latają wyłącznie jedne linie lotnicze, które są całkowicie zapełnione – mają pełne obłożenie aż do następnego miesiąca. Już nawet nie chodzi o to, by kupić bilet wyłącznie do Polski. Najważniejsze dla mnie, by się stąd wydostać. A nie ma opcji, żeby wydostać się z tego kraju drogą lądową.

***

Wtorek, 1 października. 8 rano. Na WhatsAppie wyświetla mi się wiadomość głosowa od Klary:

„Ewakuujemy się”.

Od tego czasu nie mam z Klarą kontaktu.

;
Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. prowadzonym przez międzynarodową grupę śledczą Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Studiowała filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze