Wydaje się, że rząd PiS plany budowy elektrowni atomowej traktuje całkowicie serio – w 2033 r. być uruchomiony pierwszy reaktor. Jeszcze w tym roku ma zostać wybrana technologia, w jakiej powstanie pierwszy blok jądrowy. Zaś w przyszłym roku mamy znać lokalizację elektrowni. W pierwszej kolejności mówi się o Żarnowcu i jego okolicach, zaś druga elektrownia ma stanąć w Bełchatowie.
Adam Rajewski z Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej, publicysta energetyczny, w rozmowie z OKO.press przekonuje od kogo nie powinniśmy kupować technologii jądrowej a nad czyimi ofertami należy się zastanowić. Komentuje też podpisanie przez Polskę umowy o współpracy w tej dziedzinie z USA. I odpowiada na pytanie, czy potraktowanie energetyki jądrowej i farm wiatrowych przez rząd jako głównych filarów polskiego miksu energetycznego jest dobrym pomysłem.
Robert Jurszo, OKO.press: „Przewidujemy, że w 2033 r. pierwszy reaktor będzie uruchomiony” – powiedział niedawno minister Piotr Naimski. Wierzy pan w to?
Adam Rajewski, Instytut Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej: Powiem tak: chcę w to wierzyć. Moim zdaniem ten termin jest realny, o ile w Polsce będzie trwała wola polityczna, by tę elektrownię wybudować. I z tym może być największy problem, bo niewykluczone, że w nadchodzących latach Zjednoczona Prawica straci władzę. I nie wiadomo, czy kolejna władza będzie zainteresowana doprowadzeniem tego projektu do końca.
Trudno w tym wszystkim nie zachować jakiegoś sceptycyzmu, bo historia polskiego atomu sięga ponad 30 lat wstecz. Pierwsza elektrownia atomowa miała powstać jeszcze w PRL, w III RP też już kilkakrotnie pojawiały się takie plany. Czemu więc dotąd jej nie zbudowano? Chodzi tylko o brak woli politycznej?
Brak woli jest na pewno kluczowy. Decyzję o rezygnacji z Żarnowca teoretycznie można by uzasadniać spadkiem zapotrzebowania na energię po upadku Polski „ludowej”, ale jednak jednocześnie zadecydowano o kontynuowaniu budowy elektrowni węglowej w Opolu.
Poza tym, nawet uznając, że elektrownia jądrowa nie jest nam potrzebna na zaraz, można było tę budowę zakonserwować do późniejszego dokończenia – tak jak uczyniono z blokami w słowackich Mochovcach. Niestety – stało się.
Potem natomiast przez wiele lat polska polityka energetyczna była bardzo pasywna, sprowadzała się do modernizacji istniejących źródeł, obniżania emisji tlenków azotu czy siarki, ale dużych programów budowy nowych mocy nie było. Nawet jeśli przyjmowano jakieś dokumenty w zakresie polityki energetycznej i nowych źródeł – od pewnego momentu także jądrowych, to w praktyce nie były one realizowane.
Dlaczego?
Ponieważ nie było takiej potrzeby. Jeśli nie liczyć niewielkiej liczby nowszych inwestycji, to większość elementów polskiego systemu energetycznego powstała jeszcze w PRL i przez długi czas to wystarczało. Energetyka nie potrzebowała nowych kierunków rozwoju, a przynajmniej ta potrzeba nie była jeszcze paląca.
Ale dziś sytuacja radykalnie się zmieniła.
Zdecydowanie. Potrzebujemy dziś pilnej i drastycznej przebudowy całego systemu produkcji energii. Po pierwsze dlatego, że w obecnej sytuacji klimatycznej musimy radykalnie redukować emisje gazów cieplarnianych. Po drugie, z tego względu, że energetyka popeerelowska jest już po prostu przestarzała i zaraz się z tej starości posypie. Mam nadzieję, że do polityków tego obozu rządzącego i wszystkich kolejnych w końcu to dotrze, bo nie mamy już czasu do stracenia.
W niedawnym wywiadzie minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka powiedział, że energetyka jądrowa i farmy wiatrowe będą dwoma filarami polskiego miksu energetycznego. To dobry kierunek?
Myślę, że najlepszy. Jest dziś jasne, że węglowi trzeba już powiedzieć „dziękujemy”, bo odnawianie mocy węglowych to droga donikąd. Jeśli chodzi o OZE, to w naszych warunkach realne i technicznie możliwe są fotowoltaika, energia z wiatru, uzupełnione energią z gazu ziemnego.
Problem z panelami słonecznymi i farmami wiatrowymi jest taki, że ich działanie jest uzależnione od pogody – jeśli nie świeci słońce i nie wieje, to nie produkują energii. A na dodatek wciąż nie mamy dobrych i tanich technologii, które pozwoliłyby nam magazynować energię pozyskaną tą drogą.
Więc potrzebujemy elementu, który będzie stabilizował miks energetyczny. Może to być wspomniany gaz ziemny, ale produkcja energii z tej kopaliny jest źródłem wysokich emisji gazów cieplarnianych, a na dodatek trzeba go importować. Najtaniej można sprowadzić go w Rosji, ale z politycznego punktu widzenia powinniśmy tego unikać. W tej sytuacji atom, jako uzupełnienie farm wiatrowych i fotowoltaiki, jest rozsądnym rozwiązaniem.
Strategia energetyczna Polski 2040 wskazuje na kilkanaście potencjalnych lokalizacji elektrowni atomowej. Minister Kurtyka mówił, że m.in. „na północy rozważane jest Lubiatowo, Choczewo i Żarnowiec”. Z kolei minister Piotr Naimski wskazywał na Bełchatów jako na lokalizację drugiej elektrowni atomowej w Polsce. Czy te propozycje są dobre?
Jeśli spojrzymy na mapę, to Lubiatowo, Żarnowiec i Choczewo są tak blisko siebie, że to niemal ta sama lokalizacja. Różnica jest może taka, że ostatnia z wymienionych miejscowości jest nieco bliżej morza niż pozostałe dwie. To nie są nowe propozycje, bo już w latach 70. myślano, by elektrownię atomową wybudować właśnie w tym rejonie.
Czy te lokacje są dobre? Myślę, że tak – z punktu widzenia zapotrzebowania na energię na Pomorzu, logistyki budowy, czy dostępu do dużych ilości wody, którą trzeba chłodzić blok.
Jeśli zaś chodzi o Bełchatów, to budowa elektrowni atomowej pozwala na płynne zastąpienie jednej elektrowni drugą, co jest korzystne dwojako. Z jednej strony, inwestycja ma już gotową sieć energetyczną, do której może się przyłączyć, z drugiej – generuje nowe miejsce pracy. Bo przecież, z punktu widzenia ekonomicznego interesu tamtejszych gmin, nie ma żadnego znaczenia, czy mieszkańców będzie zatrudniać elektrownia oparta o węgiel brunatny, czy o atom. Ważne jest tylko to, by nie zniknął duży pracodawca w regionie.
Pomysł budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu wywołał bardzo silne protesty społeczne pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Spodziewa się pan dziś oporu lokalnych społeczności przeciwko tego rodzaju inwestycji?
Jakiegoś dużego raczej nie. Myślę, że już jakieś grupy protestu by się organizowały i byłoby o nich głośno. Wydaje mi się, że władza jest już mądrzejsza o doświadczenia znane z Gąsek (woj. zachodniopomorskie). Tę wieś w 2011 r. wskazano, całkowicie bez zapowiedzi i konsultacji z lokalną społecznością, jako jedno z proponowanych miejsc budowy elektrowni atomowej, co spotkało się z gwałtownym sprzeciwem mieszkańców.
Ze znanych mi badań społecznych wynika, że poparcie dla budowy elektrowni atomowej w Żarnowcu jest wśród mieszkańców większe od średniej krajowej, która i tak jest wysoka, bo wynosi ponad 62 proc.
Minister Kurtyka powiedział, że jeszcze w tym roku wybrana zostanie technologia, w jakiej zostanie wykonany pierwszy blok jądrowy. Jakie technologie są obecne na rynku?
Obecnie dominują reaktory tzw. trzeciej generacji, zwane też czasem reaktorami generacji trzeciej plus. To reaktory wodne, przede wszystkim ciśnieniowe. Można też jeszcze znaleźć oferty na tzw. reaktory wrzące, ale, jak wspomniałem, dominują pierwsze z wymienionych. To najbardziej rozpowszechnione rozwiązania, wywodzące się z konstrukcji amerykańskich. Co bardzo ważne – to sprawdzone technologie, unowocześniane jeszcze od lat 50. ubiegłego wieku.
A czy jest na rynku jakaś technologia, której kupować nie powinniśmy, bo jest niebezpieczna?
Nie, w obrocie nie ma żadnej technologii, której nie należałoby kupować ze względów technicznych, w szczególności z powodów zastrzeżeń co do jej bezpieczeństwa.
Natomiast są takie, które są dopiero w fazie opracowania i z którymi można wiązać pewne nadzieje, ale ich zakup dziś byłby zbyt ryzykowny. To tzw. małe reaktory modułowe. Ich idea jest taka, że zamiast budować jeden duży reaktor o dużej mocy, buduje się mniejsze o mniejszych mocach.
Mają być bardziej zestandaryzowane i szybsze w budowie, ale, jak mówiłem, one istnieją dopiero w fazie zaawansowanego projektu. Realizacja programu jądrowego w oparciu o tę technologię byłaby ryzykowna, bo prototypy zawsze tworzą ryzyko opóźnień, problemów „wieku dziecięcego”, a my potrzebujemy redukować emisje mocno i szybko.
Budowa elektrowni atomowej to inwestycja strategiczna dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Na usta ciśnie się więc pytanie: od kogo nie powinniśmy kupować technologii jądrowej?
Na pewno od Rosji, bo nie kupuje się tak ważnych rzeczy od krajów, z którymi nie utrzymuje się dobrych stosunków dyplomatycznych. Mówię to z całym uznaniem dla rosyjskiej myśli atomowej, która znajduje się w światowej czołówce. Ale to nie jest partner, na którego Polska powinna postawić.
Myślę też, że nie powinniśmy kupować technologii od Chin.
I ponownie, nie chodzi tu o to, że chińska technologia jest zła. Problem raczej w tym, że Chiny dopiero muszą udowodnić, że są wiarygodnym eksporterem własnych rozwiązań technologicznych, a potem są w stanie zapewnić im serwis techniczny po realizacji inwestycji.
Sytuacja na razie wygląda tak, że Polska i USA 22 października 2020 r. podpisały umowę w sprawie współpracy na rzecz realizacji programu energetyki jądrowej. Zawiera ona plan przekazania technologii oraz wsparcia finansowego z USA [jej treść ujawnił biznesalert.pl – red.]. Jak pan ocenia ten ruch?
Pozytywnie, bo ten dokument pokazuje również, że nasze władze traktują projekt atomowy poważnie. Choć należy pamiętać, że
ta umowa nie wiąże nas w taki sposób, że będziemy musieli zakupić technologię od Amerykanów.
Umowa wskazuje bowiem tylko na to, że ma powstać raport koncepcyjno-wykonawczy, który będzie zawierał opis wstępnych prac inżynieryjnych i organizacyjnych oraz ustalenia dotyczące finansowania inwestycji, również ze wskazaniem na potencjalne źródła. Ale czy te ustalenia zostaną ostatecznie przyjęte, czy nie, to jest już sprawa otwarta.
Myślę, że ta umowa może podziałać mobilizująco na konkurentów USA. Nie zaszkodziłoby nam przecież, gdyby na stole pojawiła się konkurencyjna oferta.
No właśnie, jeśli „opcja amerykańska” nie wypali, to od kogo powinniśmy kupić technologię jądrową?
Do wyboru pozostają nam jeszcze Korea Południowa, Francja i Japonia. Przy czym, stanowisko tego ostatniego kraju co do tego, czy chce eksportować swoją technologię, nie jest do końca jasne. Przyjmując czysto techniczny punkt widzenia to powiedziałbym, że moglibyśmy zakupić technologię od każdego z tych krajów, bo wszystkie oferują konstrukcje sprawdzone i bezpieczne. Dlatego uważam, że
najważniejszym kryterium wyboru powinno pozostać to, jakie warunki współpracy zostaną zaproponowane, a więc jak będą wyglądały np. kwestie współpracy przy budowie, czy warunki finansowania inwestycji.
Sasin będzie głównym menadżerem? To z pewnością wybudujemy wspaniałą elektrownię! Tylko ile sasinów ona pochłonie i jaka ich część Partii i jej aparatczykom się należy ( gdyż oczywistą oczywistością jest, że to im się należy, co już pewna premierzyca udowodniła)?
Pan Rajewski profesjonalnie przedstawił główne problemy podjęcia budowy EA w Polsce. Wnioski nie są zachwycające. 1. Ze względów wyłącznie politycznych nie zostanie podjęta współpraca z Rosją. Państwem najbardziej doświadczonym i przodującym w technologiach i realizacji EA. Niejaki Duda już na samym początku procesu wyboru określił dostawcę – USA. Amerykanie nie są w czołówce, wręcz przeciwnie. 2. Należy między bajki włożyć opowieści Naimskiego o wariancie budowy 5 małych EA. Technologia nierozpoznana, zwłaszcza w USA. Zwracam uwagę, że to dopiero początek. Polska nie dysponuje ani projektantami, ani wykonawcami projektu. Nie ma też kadry teoretycznie i praktycznie potrafiącej eksploatować EA. Rok 2033 to jeszcze ponad 10 lat. Jednak obserwując dokonania "atomowej" spółki powołanej przez Tuska i wieloletnie sukcesy polskich władców energetyki mogę spać spokojnie. EA w Polsce nie będzie za mojego życia. Nie będzie horroru awarii, niedoróbek, niekompetencji i popisów politycznych błaznów.
Odrębnym zagadnieniem są koszty realizacji i eksploatacji EA. Nie przypuszczam, aby niejaki Duda lub władcy polskiej energetyki chcieli i potrafili przedstawić pełna analizę ekonomiczna. Byłoby to sprzeczne że złodziejska natura tego rządu. Za wskazaniem USA jako dostawcy kryje się firma Westinghouse. Obecnie w raczej kiepskiej sytuacji finansowej. Ale wyboru dokonano, gdy prezydentem był Trump, który poklepywał Dudę po głowie, gdy ten klęczał pod stołem. Kto teraz odważy się ujawnić r-k ekonomiczny lub szacunki innych dostawców. Mam nadzieję, że podobne obiekcje ma wiele osób. Także pośród partyjnych decydentów. Może przyczynia się do tego, aby decyzję podejmował bardziej wiarygodny i kompetentny rząd. Pieszczochy w "atomowej" spółce nie stracą. Będą podwyżki.
Naprawdę Bełchatów?? Woda? Woda?……
Nie ma sprawy. Duda utraci posadę. Konewka będzie nosił.
Bill Gates bardzo ostro inwestuje w reaktory postępującej fali. Mimo wszystko może warto zaryzykować?
Taki sobie polski ekspert. Tak traktuje atom jak kiedyś jego koledzy węgiel. Niech wymieni trochę informacji z kolegami z np. Niemiec to się poduczy. Teraz jego gadanie że jak słońce świeci i wiatr wieje to energia jest a jak nie to nie ma to było gadanie naukowców w Niemczech 30 lat temu. Dlaczego nie mówi o decentralizacji systemów zasilania? To jest główna idea zmianyny polityki energetycznej, czy powinna być. Gada o lokalizacjiach elektrowni a nie gada o lokalizacjach przechowywania odpadów. Kto będzie za to przechowywanie płacił? Toż to koszty które będą ponosić dziesiątki czy setki nowych pokoleń Polaków. No i koszty pilnowania tych atomowych śmietnisk przed terrorystami czy innmi wariatami. Jak nie widzi żadnych alternatyw to to żaden naukowiec tylko "z koziej d.u.p.y trąba". Dlaczego nie wspomina że jak u nas wiatr nie wieje to wieje gdzie indziej w Europie, jak nie ma u nas słońca to gdzie indziej w Europie świeci i z tamtąd można energię importować. Polska powinna być przeszłościowo postrzegana jako jeden z elementów europejskiego systemu energetycznego a nie jako wydzielony, działający sam sobie tworek energetyczny. Ci nasi profesorowie to naukowe głupki co tyle wiedzą co zjedzą i dlatego ten komentarz na podobnym poziomie aby zrozumieli. Ale widać że lobby atomowe działa!
Zapomnial pan ze tez mozna bardzo latwo energie magazynowac i systemy takie istnieja juz od kilku lat. A system mafijny zdzierania pieniedzy staje sie oczywisty kiedy sie uswiadomi ze jest mozliwe budowac wiatraki wieczne ktore sie nie psuja i koszty ernergii powinny spadac prawie do zerabo wiatr jest za darmo. Co oczywiscie mafji nie pasuje.
Nie, nie ma takich systemów. Jedynym obiecującym na razie rozwiązaniem to akumulatory przepływowe, ale jest na to jeszcze za wcześnie
Moze w Polsce nie ma bo wszedzie na swiecie sa. Czy panu nie wstyd wciskac ludzia klamstwa? Takie systemy istnieja od baterii sprzedawanych przez firme Tesla do wierz w Szwajcarji ktore ciagna ciezary do gory i przy potrzebie je znowu spuszczaja odtwazajac tak magazynowana energiie. I jest tych systemow jeszcze duzo wiecej.
Jak się człowiek na czymś nie zna to rozwiązania wszystkich problemów są banalnie proste. Co tam jakiś ekspert może wiedzieć, czego chłopski rozum nie podważy? Systemy magazynowania trzeba najpierw wybudować, później zajmują miejsce, wymagają konserwacji, napraw, surowców, pracy, a na koniec generują straty. Fizyka jest nieubłagana i jedyna przemiana ze 100% wydajnością to prądu na ciepło. Także 1. OZE potrzebują rezerwy, co generuje koszty. 2. Systemy magazynowania energii generują dodatkowe koszty. Energetyka jądrowa jest technicznie lepszym rozwiązaniem.
(…)Teraz jego gadanie że jak słońce świeci i wiatr wieje to energia jest a jak nie to nie ma to było gadanie naukowców w Niemczech 30 lat temu.(…)
A ja bym (…)eksperta(…) załatwił inaczej… powiedziałbym, że jestem w stanie mu przyznać rację i zacząłbym się martwić czy sterowanie mocy reaktora będzie na tyle sprawne, żeby nadążyło za tym pijanym OZE.
co gdy europejski system energetyczny przestanie funkcjonować?
Tak, to niewyobrażalne jak wojna i trzęsienie ziemi.
Należy mieć odpowiedzi na każde pytanie, nawet dziwne.
(…)Tak, to niewyobrażalne jak wojna i trzęsienie ziemi.(…)
Wtedy będziesz miał poważniejsze zmartwienia jak brak prądu… jednym z nich będzie opad radioaktywny.
Juz trzeba byc calkowitym ignorantem lub idiota by nie zauwazyc pracy lobyistow i trolow mafji atomowej jak pana Jurszo ktory udaje ochraniacza przyrody. Powiedz pan gdzie z atomowymi smieciami przez nastempne sto tysiecy lat? O Fukushimie i Czernobilu juz pan zapomnial? Sprzedaje sie pan jak prostytutka.
No dobrze, a teraz proszę wytłumaczyć, co ma wspólnego Czarnobyl z nowoczesną EJ, poza tym że oba wykorzystują rozpad materiału promieniotwórczego do generowania energii cieplnej. Dlaczego wszyscy martwią się o śladowe ilości odpadów z EJ (które przez pierwszych kilka lat są przechowywane na terenie elektrowni), a nie obchodzi ich w ogóle co się dzieje z tysiącami ton popiołów z elektrowni węglowych, które nie są obojętne dla środowiska?
Skonczyl pan podstawowke? Bo nie wiem jak panu inaczej wyjasnic sto tysiecy lat i ze radioaktywnosc szkodzi zdrowiu? Chce pan jeden problem na jeszcze gorszy wymienic?
Elektrownie węglowe generują więcej odpadów radioaktywnych niż jądrowe (niespodzianka!), ale na szczęście idą one w atmosferę, więc nie ma problemu prawda? Nie to co skoncentrowane, zabezpieczone i składowane pod ziemią odpady z elektrowni jądrowych. Wie Pan skąd się wzięły materiały rozszczepialne? Spod ziemi właśnie, a później tam wracają.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nastempny sie dolaczyl. Moze otworzycie burdel?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
20 ton? Czemu nie od razu 20 milionow ton? Ja myslalem ze takie skrzydla musza byc bardzo lekkie i kompozyt mozna spalic jak kazdy plastik. Ale pan taki inteligentny ino talentu na trola pan nie ma.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Serio? Wlokno weglowe sie nie pali? Oprocz tego spalic raz na 20lat skrzydla a 20ton wegla dziennie to roznica? Niech pan sobie cos lepszego wymysli bo to obraza juz inteligecje moich skarpet.
P.s.: Sprawdzilem i ma pan nawet racje. Przecietne skrzydlo wazy 15 ton i jest 75 m dlugie ale jako argument ma nawet i to tyle do czynienia co piernik do wiatraka.
(…)Poza tym OZE bez doplat nie istnieja bo koszt sredni wytworzenia 1 kW bylby gigantyczny.(…)
A atom bez cen gwarantowanych istnieje?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
(…)elektrownia jądrowa produkuje caly czas 24h/365 dni taka sam ilość energii(…)
Bo musi choćby jej nadmiar miał doprowadzić do black out'u jak w Argentynie… tam nie zdążyli ewakuować całego GW.
Wiatr jest za darmo czy nie? Smieszne te argumenty o wielkich kosztach.
(…)Raz sieci energetyczne sa do tego nie przystosowane(…)
Ktoś tu uważa, że ludzie są dla sieci energetycznych, a nie sieci energetyczne dla ludzi.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Najpierw podajesz argument za prosumpcją, a później straszysz tsunami dużymi ilością energii w sieci… nie widzisz tu sprzeczności?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
(…)koszt zarzadzania taka siecia gdzie masz mase źródeł produkujących prąd ale nie wiesz ile i kiedy będą go produkować.(…)
Docelowo taka sieć po wdrożenie triogeneracji biomasowej, RDF'owej itp. powinna mieć rozmiar nieogólnopolski tylko (pomijając aglomeracje, okręgi przemysłowe itp.) powiatowy… gdzie wzrost liczby źródeł nie jest jakiś wielki, ale za to spadek odbiorników jest dramatyczny, przy czym ten spadek odczują KSE jako całość. Przy czym w wymiarze ogólnopolskim będzie ten potencjał, że będzie można zbliżyć tzw. elektrownie zawodowe do granic tych wielkich ośrodków.
Bo nikt nie jest w stanie zbudowac wiatraka ktory sie wylaczy? BUUUAAAAHAHAHA!:))))))
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jak będziesz tak bawił z reaktorem, bo np. skończyła się dniówka w zakładach pracy, to nie tylko będziesz miał nie tylko ekonomiczną tragedię, ale i zagrożenie tragedią ludzką.
W Hiszpanii mysleli tak samo. W kraju w ktorym slonce 300/365dni kazdemu z tylka swieci zrobili sobie prawo ktore musieli niedlugo temu cofnac ktore faktycznie pienieznie uniemozliwialo uzytku solarow slonecznych. Nawet istnialy kary za niezameldowane instalacje w wysokosci straty domu. Widac komu na reke bajki o drogim OZE.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ty sie tak meczysz ze az przy czytaniu boli.
Juz za 10000 do 15000€ mozna sobie wiatrak na dach postawic ktory produkuje wystarczajaco pradu na wszystkie potrzeby calej rodziny wlacznie z ogrzewaniem. Czasy bez wiatru mozna uzupelnic solarami i bateria od firmy Tesla ktora kosztuje 3000€ i magazynuje energie na kilka dni. Jak pan widzi moze sie taka instalacja juz dla prywatnych rodzin oplacac. A o jakich kosztach pan bredzi przy duzych wiatrakach ktore produkuja prad na kilkadziesiat tysiecy domow na raz i moga sobie koszty przez ilosc tych domow podzielic? Pan jest nagi panie Ropa.
(…)Zaś w przyszłym roku mamy znać lokalizację elektrowni.(…)
Jako mieszkaniec Grodziska od jakiegoś czasu wiem, wybór lokalizacji, a wybór lokalizacji to 2 różne rzeczy… na takie CPK zostało umiejscowione w Baranowie jakoś 5 lat temu, ale samo ground zero ma być wybrane dopiero w tym roku… zatem chyba rozumiecie zasadność mojego pytania o to, które wybranie lokalizacji tu chodzi.