Kompromitacja polskiego rządu na szczycie w Brukseli ma już pierwsze konsekwencje. Nie udało się opóźnić negocjacji nad unijną polityką wobec uchodźców. OKO.press publikuje kluczowy fragment "konkluzji" szczytu
Po wyborze Tuska na szefa Rady Europejskiej głosami 27 krajów członkowskich, 9 marca późnym wieczorem, szczyt przyjął „konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej”. Przyjął oznacza tu milczącą akceptację przywódców państw członkowskich, bo dokument nie jest podpisywany. Beata Szydło powtórzyła zagrywkę z głosowania nad kandydaturą Donalda Tuska i "odmówiła przyjęcia" wniosków. Przed zakończeniem szczytu oświadczyła także, że "nieprzyjęcie wniosków przez wszystkie państwa" (czytaj - polskie weto) oznacza, iż szczyt jest nieważny.
Takie stanowisko Szydło wywołało krytykę ze strony wielu państw. Belgijski premier Charles Michael skrytykował rozgrywanie wewnętrznych sporów Polski na arenie europejskiej, a w odniesieniu do Szydło miał użyć słów "dziecinne zachowanie". Kiedy polska premier usiłowała wyjaśnić swoje stanowisko mówiąc, że kieruje się zasadami, na których opiera się także Unia,
Francois Hollande odpowiedział jej krótko i niegrzecznie: wy macie zasady, my – fundusze strukturalne.
Stanowisko Polski, jak wynika z relacji dyplomatów, skrytykowała także Angela Merkel i premier Luksemburga Xavier Bettel.
Klęska polskiego rządu ma też pierwsze praktyczne - i poważne - konsekwencje.
Przyjęte "konkluzje" dotyczą czterech obszarów:
Najbardziej kontrowersyjna jest część poświęcona migracji, czyli polityki azylowej. Na szybkich ustaleniach - jeszcze przed wyborami w Niemczech 24 września 2017 - zależy szczególnie Berlinowi.
W oświadczeniu znalazł się zapis, że podczas obecnej, maltańskiej prezydencji – do końca czerwca – zostanie osiągnięty kompromis dotyczący reformy prawa azylowego. Przewiduje ona m.in. obowiązkową relokację uchodźców, według kwot dla każdego kraju. Polska od dawna się na to nie zgadza, podobnie zresztą jak inne państwa Grupy Wyszehradzkiej.
"Rada Europejska podtrzymuje swoją determinację w przygotowaniu wszystkich elementów Deklaracji Maltańskiej i całkowicie wspiera dokonania Prezydencji Rady". W mocnych słowach podkreślono
potrzebę wypracowania kompromisu, który osiągnąć można tylko realizując "wspólny cel skutecznego stosowania zasad odpowiedzialności i solidarności".
Kluczowe jest następne zdanie. Kompromis ten zostanie opracowany do końca prezydencji Malty, czyli w czerwcu 2017 r.
Zmiany polityki w kwestii imigracji są konieczne, bo WESA, czyli obecnie obowiązujący wspólny europejski system azylowy ma „strukturalne deficyty, które uwidocznił kryzys migracyjny w 2015 r.” (tak pisze Polski Instytut Spraw Międzynarodowych). Państwa członkowskie od dawna nie mogą osiągnąć konsensusu w sprawie uchodźców.
Polska zabiegała o odłożenie w czasie kompromisu i rozmiękczenie przepisów. Warszawa uważa, że przyjmowanie uchodźców powinno być dobrowolne i krytykuje przewidywane kary finansowe za ich nieprzyjęcie. Dlatego utrzymanie w "Konkluzjach" czerwcowego terminu to dla rządu porażka. I pierwszy negatywny skutek brukselskiej ofensywy Warszawy z Saryuszem-Wolskim w roli głównej.
„To pierwszy negatywny skutek postępowania rządu. Europejskim politykom zaczęły puszczać nerwy, o czym świadczą słowa prezydenta Francji. Pierwszy, ale nie ostatni. Konsekwencji będzie więcej” – mówi OKO.press Krzysztof Bobiński, dziennikarz (pracował m.in. dla BBC, "Washington Post" i "Financial Times"), znawca tematyki europejskiej, zaangażowany w negocjacje Polski z Unią w czasie akcesji.
Bobiński przypomina, że trwa postępowanie dotyczące przestrzegania rządów prawa w Polsce. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans zwrócił się do państw UE, by "zaangażowały się w sytuację w Polsce".
"Po tym pokazie sposobu działania polskiego rządu w Brukseli, państwa Unii zrozumiały, co się dzieje w kraju rządzonym przez PiS.
I tym chętniej odpowiedzą na apel Timmermansa. A to może oznaczać poważne konsekwencje” – dodaje Bobiński.
Zdaniem Bobińskiego Polska zaszkodziła nie tylko sobie, ale też krajom, które do Unii dopiero chcą wejść. "Uszczerbku dozna rozszerzenie UE na Wschód. W Unii obowiązuje kultura consensu, zachowanie Polski traktowane jest jako ostrzeżenie przed przyjmowaniem nowych krajów, gdzie rządzą inne zasady".
Komentarze