0:000:00

0:00

Po wyborze Tuska na szefa Rady Europejskiej głosami 27 krajów członkowskich, 9 marca późnym wieczorem, szczyt przyjął „konkluzje przewodniczącego Rady Europejskiej”. Przyjął oznacza tu milczącą akceptację przywódców państw członkowskich, bo dokument nie jest podpisywany. Beata Szydło powtórzyła zagrywkę z głosowania nad kandydaturą Donalda Tuska i "odmówiła przyjęcia" wniosków. Przed zakończeniem szczytu oświadczyła także, że "nieprzyjęcie wniosków przez wszystkie państwa" (czytaj - polskie weto) oznacza, iż szczyt jest nieważny.

Takie stanowisko Szydło wywołało krytykę ze strony wielu państw. Belgijski premier Charles Michael skrytykował rozgrywanie wewnętrznych sporów Polski na arenie europejskiej, a w odniesieniu do Szydło miał użyć słów "dziecinne zachowanie". Kiedy polska premier usiłowała wyjaśnić swoje stanowisko mówiąc, że kieruje się zasadami, na których opiera się także Unia,

Francois Hollande odpowiedział jej krótko i niegrzecznie: wy macie zasady, my – fundusze strukturalne.

Stanowisko Polski, jak wynika z relacji dyplomatów, skrytykowała także Angela Merkel i premier Luksemburga Xavier Bettel.

Klęska polskiego rządu ma też pierwsze praktyczne - i poważne - konsekwencje.

Przeczytaj także:

O uchodźcach już w czerwcu

Przyjęte "konkluzje" dotyczą czterech obszarów:

  • unijnej gospodarki,
  • migracji,
  • bezpieczeństwa i obrony,
  • sytuacji na Bałkanach Zachodnich.

Najbardziej kontrowersyjna jest część poświęcona migracji, czyli polityki azylowej. Na szybkich ustaleniach - jeszcze przed wyborami w Niemczech 24 września 2017 - zależy szczególnie Berlinowi.

W oświadczeniu znalazł się zapis, że podczas obecnej, maltańskiej prezydencji – do końca czerwca – zostanie osiągnięty kompromis dotyczący reformy prawa azylowego. Przewiduje ona m.in. obowiązkową relokację uchodźców, według kwot dla każdego kraju. Polska od dawna się na to nie zgadza, podobnie zresztą jak inne państwa Grupy Wyszehradzkiej.

"Rada Europejska podtrzymuje swoją determinację w przygotowaniu wszystkich elementów Deklaracji Maltańskiej i całkowicie wspiera dokonania Prezydencji Rady". W mocnych słowach podkreślono

potrzebę wypracowania kompromisu, który osiągnąć można tylko realizując "wspólny cel skutecznego stosowania zasad odpowiedzialności i solidarności".

Kluczowe jest następne zdanie. Kompromis ten zostanie opracowany do końca prezydencji Malty, czyli w czerwcu 2017 r.

Zmiany polityki w kwestii imigracji są konieczne, bo WESA, czyli obecnie obowiązujący wspólny europejski system azylowy ma „strukturalne deficyty, które uwidocznił kryzys migracyjny w 2015 r.” (tak pisze Polski Instytut Spraw Międzynarodowych). Państwa członkowskie od dawna nie mogą osiągnąć konsensusu w sprawie uchodźców.

Polska zabiegała o odłożenie w czasie kompromisu i rozmiękczenie przepisów. Warszawa uważa, że przyjmowanie uchodźców powinno być dobrowolne i krytykuje przewidywane kary finansowe za ich nieprzyjęcie. Dlatego utrzymanie w "Konkluzjach" czerwcowego terminu to dla rządu porażka. I pierwszy negatywny skutek brukselskiej ofensywy Warszawy z Saryuszem-Wolskim w roli głównej.

Jak wskazano w sprawozdaniu premiera Malty, trwa wdrażanie wielu spośród środków operacyjnych, o których zdecydowano na nieformalnym posiedzeniu na Malcie 3 lutego 2017 r. Rada Europejska potwierdza, że z determinacją dąży do zrealizowania wszystkich elementów deklaracji maltańskiej, i w pełni popiera prace prezydencji Rady, prowadzone w ścisłej współpracy z Komisją i Wysokim Przedstawicielem. Popiera także działania podejmowane przez poszczególne państwa członkowskie w celu wsparcia władz Libii oraz państw sąsiadujących z Afryki Północnej i południa w ich wysiłkach na rzecz sprostania wyzwaniom związanym z nielegalną migracją. UNHCR i Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) są ważnymi partnerami w tym zakresie. UE będzie nadal uważnie obserwować wszystkie główne szlaki migracyjne, po to by móc szybko reagować na rozwój wydarzeń. Rada Europejska z zadowoleniem przyjmuje komunikat Komisji w sprawie odnowionego planu działania w zakresie powrotów, o który zaapelowano w deklaracji maltańskiej, jak również towarzyszące mu zalecenie dla państw członkowskich; zwraca się również do Rady o szybkie przeanalizowanie tych dokumentów. Przypomina o konieczności kontynuowania prac nad szeregiem sprawnie funkcjonujących unijnych uzgodnień o readmisji z państwami trzecimi. 11. Jeśli chodzi o wymiar wewnętrzny, jednym ze wspólnych celów pozostaje skuteczne stosowanie zasad odpowiedzialności i solidarności. Rada Europejska wzywa do dalszych wysiłków na rzecz szybkiej realizacji wszystkich aspektów kompleksowej polityki migracyjnej odpornej na przyszłe kryzysy, w tym w celu osiągnięcia konsensusu w sprawie polityki azylowej UE w trakcie obecnej prezydencji. 12. Rada Europejska powróci do tych kwestii w czerwcu 2017 r.

Bobiński dla OKO.press: Europie puszczają nerwy

„To pierwszy negatywny skutek postępowania rządu. Europejskim politykom zaczęły puszczać nerwy, o czym świadczą słowa prezydenta Francji. Pierwszy, ale nie ostatni. Konsekwencji będzie więcej” – mówi OKO.press Krzysztof Bobiński, dziennikarz (pracował m.in. dla BBC, "Washington Post" i "Financial Times"), znawca tematyki europejskiej, zaangażowany w negocjacje Polski z Unią w czasie akcesji.

Bobiński przypomina, że trwa postępowanie dotyczące przestrzegania rządów prawa w Polsce. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans zwrócił się do państw UE, by "zaangażowały się w sytuację w Polsce".

"Po tym pokazie sposobu działania polskiego rządu w Brukseli, państwa Unii zrozumiały, co się dzieje w kraju rządzonym przez PiS.

I tym chętniej odpowiedzą na apel Timmermansa. A to może oznaczać poważne konsekwencje” – dodaje Bobiński.

Zdaniem Bobińskiego Polska zaszkodziła nie tylko sobie, ale też krajom, które do Unii dopiero chcą wejść. "Uszczerbku dozna rozszerzenie UE na Wschód. W Unii obowiązuje kultura consensu, zachowanie Polski traktowane jest jako ostrzeżenie przed przyjmowaniem nowych krajów, gdzie rządzą inne zasady".

Komentarze