0:000:00

0:00

W Polsce za dziesięć lat będzie brakować 4 mln pracowników - wynika z danych przedstawionych przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju. Brakować będzie nie tylko niewykwalifikowanych pracowników fizycznych, ale też wykwalifikowanych kadr. Z 20 milionów potrzebnych pracowników pracować będzie tylko około 16 milionów.

Żeby uniknąć katastrofy gospodarczej, potrzebujemy więc milionów cudzoziemców - migrantów zarobkowych.

Tymczasem Polska jest zupełnie niegotowa: przepisy ich zatrudniania są anachroniczne, polityka integracyjna nie istnieje, a migranci są pozostawieni sami sobie.

Przeczytaj także:

Dlatego organizacje zrzeszające pracodawców oraz organizacje pozarządowe skupiły się na przepisach, które nie nadążają za rzeczywistością. W liście do minister pracy Elżbiety Rafalskiej oraz minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigi Emilewicz apelują o wprowadzenie zmian systemowych, które usprawnią proces legalizacji pracy i pobytu obcokrajowców w naszym kraju.

Ich postulaty to m.in. nieprzywiązywanie cudzoziemców do pracodawców, zalegalizowanie prawa do pracy od momentu złożeniu wniosku przez cudzoziemca, możliwość pracy bez zezwolenia dla cudzoziemców, którzy ukończyli edukację w Polsce, oraz automatyzacja i informatyzacja systemu legalizacji pracy cudzoziemców.

Proponują też większe zaufanie do cudzoziemców - po pewnym czasie (np. 3 latach) legalnej pracy cudzoziemcy otrzymywaliby generalne zezwolenie na legalny pobyt oraz pracę w Polsce na okres np. 5 lat.

List podpisały

  • Business Center Club,
  • Krajowa Izba Gospodarcza,
  • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców,
  • Fundacja Centrum Badań Migracyjnych,
  • Fundacja Polskie Forum Migracyjne,
  • Helsińska Fundacja Praw Człowieka,
  • Inicjatywa Chlebem i Solą,
  • Instytut Spraw Publicznych,
  • Stowarzyszenie Homo Faber,
  • Stowarzyszenie Interwencji Prawnej,
  • Stowarzyszenie na Rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego.
  1. Więcej swobody dla pracowników

Obecnie obowiązujące przepisy usztywniają rynek pracy i prowadzą do zwiększenia, i tak już uprzywilejowanej, pozycji pracodawcy względem cudzoziemców, którym trudniej jest dochodzić swoich praw w przypadku wystąpienia wykorzystania lub nadużyć. Wynika to z faktu, że legalizacja pracy jest ściśle powiązana z legalizacją pobytu, a utrata pracy prowadzi w zasadzie do utraty legalności pobytu.

Nowa forma zezwolenia na pracę mogłaby zatem być wydawana cudzoziemcowi na zatrudnienie na określony czas, ale u dowolnego pracodawcy. W wariancie minimum można byłoby wprowadzić ograniczenia na wykonywanie pracy w konkretnym zawodzie lub wyłącznie na określonym terenie (np. jednego województwa).

  1. Legalna praca z chwilą złożenia dokumentów

Należałoby również wprowadzić zasadę, że pracę cudzoziemca uważa się za legalną od chwili złożenia prawidłowego formalnie wniosku, zawierającego wszystkie wymagane dokumenty dotyczące legalizacji pracy. Wówczas opóźnienia w zakresie długiego oczekiwania na wydanie dokumentu przez urząd nie obciążałyby niepotrzebnie przedsiębiorstw ani cudzoziemskich pracowników.

W ten sposób otrzymanie zezwolenia na pracę czy oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi jedynie potwierdzałoby legalność zatrudnienia.

  1. Zezwolenie na pracę jako "nagroda" za legalną pracę

Kolejną ważną zmianą systemową byłoby okazanie większego zaufania cudzoziemcom, którzy do tej pory postępowali legalnie, tzn. pracowali legalnie. Po pewnym czasie (np. 3 latach) takiej pracy cudzoziemcy otrzymywaliby generalne zezwolenie na legalny pobyt oraz pracę w Polsce na okres np. 5 lat.

  1. Praca bez zezwolenia dla absolwentów

Wszyscy absolwenci szkół ponadgimnazjalnych i wyższych ukończonych w Polsce powinni otrzymywać możliwość wykonywania pracy bez zezwolenia na pracę i uzyskiwać w tym celu dokument pobytowy na 3 lata, a następnie po udokumentowanym wykonywaniu pracy w ww. okresie prawo stałego pobytu. Rozszerzenia, a nie zawężenia obecnie obowiązujących przepisów, wymagają także wyzwania stojące przed polskim rynkiem pracy.

  1. Automatyzacja i informatyzacja systemu legalizacji pracy cudzoziemców

Procedury związane z zatrudnieniem obcokrajowców powinny obywać się w trybie online bez konieczności pojawiania się pracodawców w urzędach. Wszystkie składane dokumenty mogłyby być potwierdzane podpisem elektronicznym (lub analogicznymi systemami, np. profilem zaufanym na platformie e-PUAP).

W ten sposób pracodawcy wypełnialiby wniosek online, załączali do niego skany odpowiednich dokumentów i mogliby wygenerować odpowiednie zezwolenie/oświadczenie po weryfikacji wniosku przez urzędnika po 2-3 dniach od złożenia wniosku.

  1. Zmiana funkcji Państwowej Inspekcji Pracy na wyłącznie pomocową

Państwowa Inspekcja Pracy powinna zostać pozbawiona funkcji śledczych, sprawdzających legalność pracy cudzoziemców oraz karzących ich za wykonywanie pracy bez właściwych zezwoleń. PIP – podobnie jak przy polskich pracownikach – powinien być wyłącznie instytucją wsparcia i pomocy, do której można się zwrócić bez obawy o negatywne konsekwencje związane z tym działaniem.

To przełomowy moment – Polska z kraju emigracji zaczyna być krajem imigracji. Na razie przeważająca większość cudzoziemców pracujących w Polsce to Ukraińcy, ale będziemy potrzebować też pracowników z innych krajów.

Teoretycznie to szansa, żeby nie powtórzyć błędów krajów Europy Zachodniej sprzed 40 lat, które ściągały imigrantów zarobkowych bez pomysłu na to, jak ich zintegrować ze społeczeństwem.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że popełnimy jeszcze gorsze błędy. Ani polskie społeczeństwo, ani administracja państwowa nie są gotowe na napływ pracowników z zagranicy, niezbędny dla utrzymania tempa rozwoju gospodarki, ale także ze względu na starzejące się polskie społeczeństwo.

Jak piszą autorzy raportu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej o cudzoziemcach na polskim rynku pracy, „Planując politykę migracyjną (…) musimy patrzeć na nią całościowo. Nie przyjeżdżają do nas bowiem pracownicy czy pracowniczki, tylko ludzie, którym należy zapewnić odpowiednie działania zwiększające integrację w polskim społeczeństwie i zachęcające do migracji osiedleńczych, do przyjazdów całymi rodzinami”.

Dwa miliony migrantów ekonomicznych

Jak podaje Ministerstwo Pracy, w 2017 roku polskie urzędy pracy wydały 235 tys. pozwoleń na pracę dla cudzoziemców oraz zarejestrowały 1,8 mln tzw. oświadczeń pracodawców „o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi”.

85 proc. pozwoleń na pracę i 95 proc. oświadczeń dotyczyło Ukraińców, których zatrudnia już aż 10 proc. polskich pracodawców. Pozostali cudzoziemcy pracujący w Polsce to obywatele Białorusi, Mołdawii, Indii, Nepalu, Turcji, Armenii, Chin i Wietnamu.

Obsługują nas w kawiarniach, są sprzedawcami w sklepach, dostarczają paczki i jedzenie, sprzątają w hotelach. Ale nie tylko – coraz częściej pracują jako menedżerowie i inżynierzy. Coraz rzadziej sadzą i zbierają owoce i warzywa.

Tomasz Cytrynowicz, dyrektor biura szefa Urzędu ds. Cudzoziemców z rozbrajającą szczerością przyznał podczas niedawnej konferencji organizowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich, że nikt tak naprawdę nie wie, ilu Ukraińców pracuje w Polsce – ale są to z pewnością liczby wyższe od tych oficjalnych.

Co ciekawe, jesteśmy też liderem na skalę europejską w wydawaniu wiz długoterminowych i zezwoleń pobytowych dla cudzoziemców z tzw. krajów trzecich.

Wg Eurostatu w 2016 wydaliśmy 494 tysiące takich dokumentów, co stanowi aż 58 proc. tego rodzaju dokumentów wystawionych w całej Unii Europejskiej.

W interesie rynku pracy i nas wszystkich jest to, żeby cudzoziemcy zostali i pracowali w Polsce, a nie przemieszczali się do innych krajów, korzystając z otwartych granic w strefie Schengen. Jak to osiągnąć? W dokumencie „Nowe priorytety polityki migracyjnej” możemy przeczytać o następujących planach Ministerstwa Rozwoju:

  • powstaną narzędzia, które pomogą monitorować migracje i diagnozować potrzeby społeczno-gospodarcze Polski;
  • wypracowane zostaną narzędzia służące przyciąganiu pracowników i przedsiębiorców z zagranicy;
  • polskie uczelnie i jednostki naukowe otworzą się na obcokrajowców;
  • powstanie system rozwiązań, które ułatwią integrację cudzoziemców, w tym osób polskiego pochodzenia.

Resort zapowiada, że szczegółowe rozwiązania zostaną przygotowane w połowie 2018 roku. Na razie śmiało można stwierdzić, że jesteśmy w punkcie zero.

Temat migracji ekonomicznej w debacie publicznej właściwie nie istnieje – poza wykorzystywaniem obecności ukraińskich pracowników w Polsce przez polityków PiS do usprawiedliwiania odmowy przyjmowania uchodźców z relokacji.

Nowe procedury utrudniają

Na początku 2018 roku weszły w życie nowelizacja ustawy o cudzoziemcach i ustawy o promocji zatrudnienia i rynku pracy. Wprowadzono m.in. nowe rodzaje pozwolenia: na pracę sezonową, oraz w związku z przeniesieniem wewnątrz przedsiębiorstwa.

Zmieniły się m.in. przepisy dotyczące wydawania oświadczeń oraz pozwoleń na pracę. Zgodnie z nowymi przepisami trzeba udowodnić, że dany cudzoziemiec ma kwalifikacje do wykonywania zawodu, a urząd ma prawo poprosić o przesłanie oryginalnych dokumentów.

Jak przyznaje jednak MSWiA, głównym celem nowelizacji było wdrożenie prawa unijnego. Te zmiany nie ułatwiły życia cudzoziemcom, którzy chcą pracować w Polsce, wręcz przeciwnie – procedury znacznie się wydłużyły.

Przyczyna jest prosta – cudzoziemców chętnych do pracy w Polsce jest coraz więcej, procedury się skomplikowały, a urzędników jest po prostu za mało.

W związku z tym, co trzecia przebadana firma korzysta z usług firm pośredniczących w rekrutacji cudzoziemców, a co piąta z usług nieformalnych pośredników – co otwiera drogę do nadużyć i wykorzystywania potencjalnych pracowników.

W Polsce teoretycznie branie prowizji od potencjalnych pracowników jest nielegalne. Ale jak sprawdzić, w jaki sposób działają nieformalni pośrednicy za granicą, którzy rekrutują pracowników bezpośrednio na miejscu, np. w Indiach albo Nepalu? Nie podlegają oni przecież pod polskie prawo.

Pracodawcy wskazują dwie główne przeszkody: bardzo długi czas oczekiwania na zezwolenia w urzędach wojewódzkich i powiatowych, oraz brak przygotowania polskiego personelu konsularnego za granicą.

Za liczbami stoją ludzie

Założenie, że pracownicy spoza UE „przyjadą na chwilę” było podstawowym błędem Francji i Niemiec, które w latach 60. i 70. zapraszały do pracy cudzoziemców. Efektem było powstanie do pewnego stopnia równoległych społeczeństw i bardzo ograniczone interakcje pomiędzy cudzoziemcami a społeczeństwem przyjmującym. Od niedawna rządy Europy Zachodniej wprowadzają rozwiązania, które mają zniwelować część negatywnych skutków takiej polityki.

Polska ma szansę, żeby takiego błędu nie popełnić. Na razie jednak rząd PiS działa dokładnie odwrotnie.

  • Nie istnieje żaden rządowy dokument dotyczący polityki integracyjnej,
  • Rząd nie ma sensownego pomysłu na to, jak ułatwiać cudzoziemcom interakcję z polskim społeczeństwem, uczyć się polskiego języka i kultury, czy odnaleźć się na rynku pracy.

To polityka zaprzeczania rzeczywistości – rząd nie chce zmierzyć się z faktami i z prawdziwymi problemami prawdziwych migrantów. To z pewnością nie jest metoda na to, żeby cudzoziemców zachęcać do przyjazdu do Polski – i do zamieszkania tu na stałe.

Łatwiej utrzymywać fikcję postaci „uchodźcy wyobrażonego” – terrorysty, Araba, muzułmanina, który jest sumą wszystkich strachów Polaków. Tymczasem statystycznie uchodźca w Polsce raczej jest samotną matką z Czeczenii z czwórką dzieci, której nikt w Polsce nie chce wynająć mieszkania.

A migrant jest właśnie np. obywatelem Ukrainy albo Nepalu, który przyjechał do pracy – ale jeśli nikt nie pomoże mu nauczyć się języka i zapuścić tu korzeni, to niedługo wyjedzie dalej, na Zachód. A polski pracodawca straci pracownika, którego zdążył już wyszkolić.

W Polsce pomocą cudzoziemcom zajmują się niemal wyłącznie organizacje pozarządowe, które do tej pory finansowane były głównie ze środków europejskich. Od 2015 roku jednak rząd PiS blokuje wypłaty z tzw. FAMI, czyli Funduszu Azylu, Migracji i Integracji.

Zamiast tego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zorganizowało wiosną i latem 2017 roku dwa nabory „ograniczone”, w których startować mogły jedynie urzędy wojewódzkie.

Przeważającą większość działań integracyjnych – zarówno dla uchodźców, jak i migrantów – koordynują właśnie organizacje pozarządowe. Blokowanie środków europejskich jest dla nich katastrofalne.

Udostępnij:

Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Przeczytaj także:

Komentarze